Forum towarzyskie »

wkurzający telemarketing

Manta- oczywiście że nie przychodzą. Nikt by ich nie wpuścił.  😁 Dość, że firmy zawracają głowę i czas.
Ankieterzy zawsze dzwonią.
Pracowałam jako telemarketerka w Pewnej Znanej Firmie Telekomunikacyjnej 😁 zaraz po liceum. Przez jakieś pół roku. Była to moja pierwsza stała praca, więc nie orientowałam się jeszcze dobrze na rynku pracy, ani wymagań wielkich nie miałam, więc odpowiadało mi. Czasu też miałam dużo, więc mogłam tam siedzieć po 8 godzin. Przez pierwsze 2 miesiące byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona, mimo, że stawka mała, coach wrzeszczący nad głową "ciśnij go!", rozmówcy niesympatyczni itd. Ale jakoś.. nie miałam skrupułów, wciskałam wszystkim co się dało, miałam naprawdę dużą sprzedaż, więc.. nadrabiałam premiami uznaniowymi 😁 Naprawdę, człowiek nie widząc rozmówcy zupełnie inaczej podchodzi do wielu spraw.
Powoli jednak wszelkie systemy sprawdzania, podsłuchiwania, coachingi itd, krzyki, pretensje team leaderów  zaczynały mnie męczyć. Początkowo miałam ubaw z tych wszystkich sposobów sprzedaży, magicznych słów, okrutnie to zabrzmi, ale czasem nawet z ludzi. Nigdy w życiu wulgaryzmy czy niemiły ton nie były w stanie mnie zrazić- nie odbieram tego personalnie, szczerze miałam to gdzieś. Jak już pisałam zaczął męczyć mnie system i po kilku miesiącach się wypaliłam, znudziłam i odeszłam. Obyło się bez załamań psychicznych spowodowanych mobbingiem czy nieuprzejmymi klientami.

Wiem, że już nigdy bym do czegoś takiego nie wróciła, bo to praca szybko wypalająca, wymagająca, wbrew pozorom, sporego zaangażowania. Mimo to uważam ją za cenne doświadczenie, bo wiele mnie nauczyła.

A propos upierdliwości- niestety oni tak muszą! Generalnie pracuje się na tzw. rekordach, czyli losowo wyskakujących danych klienta. Każdy pracownik ma swój własny login i może tworzyć swoja własną bazę do oddzwonienia. Wyskoczy mu więc zapisany rekord konkretnego dnia, o konkretnej godzinie. Jeśli go przerzuci dalej, wyskoczy on innemu pracownikowi. Teoretycznie może usunąć rekord z bazy zaznaczając powód, który wyklucza osobę z grona potencjalnych klientów. Rzadko jednak to było czynione. Rekord mógł mu się jeszcze przydać do własnej korzyści lub... zrobienia komuś na złość 😎 Taka ciekawostka: jeśli jesteście niemili albo nie wymyślicie naprawdę dobrej ściemy dlaczego mają więcej nie dzwonić to niestety.. nie dadzą spokoju 😁 W sumie to nawet jak jesteście sympatyczni to czasami koledzy lubili sobie robić na złość i robić dopisek np. "Klient prawie zdecydowany" kiedy tak oczywiście nie było. Wtedy ten któremu dany rekord wyskoczył miał pecha. Oczywiście znowu go zapisywał w bazie robiąc kolejnym osobom na złość.
Niestety, telemarketerzy to też ludzie 😉
Czyli coś jak opisany na poprzedniej stronie przypadek upierdliwego dzwonienia "do tej pani o punkt 9😲0- podaj dalej".  😉
Rzeczywiście, coś na ten kształt 😁 Tylko trzeba mieć dobrą pamięć, żeby nie dać się złapać we własną pułapkę 😉

Tak poza tym - telemarketing jest chyba mało skuteczny. Chyba, że działa na starszych ludzi, bo na takich poniżej 50 to raczej nie. Po jaki kij firmy to nadal stosują?


Uwierz, że naprawdę bardzo dużo zależy od osoby dzwoniącej 😎 Talent+ nazwijmy to, silny system motywacyjny robią swoje.
HA!!! Właśnie zadzwoniły "ogrody zdrowia"!!! - to któraś z Was sobie ubaw robi, że taka synchronizacja?  😀

Pani niestety nie umiała mojego nazwiska poprawnie przeczytać. Pytała kilka razy czy nazywam się x, a ja "a w jakiej sprawie pani dzwoni?" - a ona "czy pani x" - i tak powymieniałyśmy się 4 razy. W końcu na jej pytanie odpowiedziałam "nie" i się skończyło.
Fajny temat, będę teraz szerzej patrzeć na telemarketing, może się trochę pośmieję.

i - serio serio - nie uwierzę, ze telemarketing jest skuteczny!! Może w teorii jest skuteczny, tzn. kiedy dzwoni osoba superzmotywowana, bystra, i jest w stanie jakoś dobrnąć do meritum swojej oferty. W praktyce, kiedy mówi do mnie znudzony głos, ew. "jak z taśmy" - od razu dziękuję. Ale jak wymagać od jednej osoby wykonania kilkudziesięciu (więcej?) telefonów dziennie, powiedzenia zawsze-tego-samego oraz żeby to zrobiła w zaangażowany sposób, indywidualnie podchodząc do każdego rozmówcy? A trzeba jeszcze ją wyszkolić. Nie  może odejść po tygodniu, bo to by się firmie nie opłacało. Przecież nie da się przekonywająco mówić do rozmówcy ciągle tego samego kolejny dzień z rzędu! To niemożliwe, jesteśmy tylko ludźmi przecież.
A ja od czasu kiedy pracowałam w call center zmieniłam nastawienie do tych ludzi. Jeśli potrzebujesz pieniędzy a nie masz dużego doświadczenia to to jest wyjście na jakiś czas. Rotacja pracowników (przynajmniej u mnie) była dość spora. I tak jak wendetta napisała- wyskakuje ci połączenie, masz jakieś tam dane (częste były źle napisane nazwiska) i masz za zadanie przeprowadzić z tym kimś rozmowę wg tzw "standardów firmy". Dodatkowo są czasem ograniczenia czasowe na jedną rozmowę, dlatego trzeba mówić dość szybko (co nie znaczy niewyraźnie). Jesli jednemu konsultantowi się nie powiedzie- najczęściej za chwilę lub za dzień- zadzwoni następny (on dowiaduje się, ze rozmowy były prowadzone dopiero jak już mu wskoczy połączenie; dodatkowo jak ktoś jest nowy to wolniej ogarnia system i potrafi lekko namieszać, może jeszcze nie umieć zmienić danych czy czegoś sprawdzić; najczęściej też nie ma możliwości wysłania maila z ofertą- takie zabezpieczenie firm, żeby sobie ludzie nie korzystali z netu w czasie godzin pracy. Ja akurat robiłam przez sporą część czasu na windykacji i powiem szczerze, że takiej ilości chamów i buraków w ciągu tych paru godzin musiałam słuchać, ze aż żal;/ Nie mówiąc o wtórnych analfabetach, co nawet umowy nie raczyli przeczytać; tzw. zastraszaczach, którzy sami nagrywają rozmowy, kończąc na ludziach żalących się po pół godziny do słuchawki, że oni pieniędzy nie mają (to po co było podpisywać umowę i zobowiązywać się do płacenia za coś przez conajmniej rok, najczęściej w najwyższej możliwej stawce??). A z odzywaniem się per Pani Aniu/ Krysiu czy inaczej- takie są standardy rozmów, które teoretycznie mają na celu zbliżenie się do klienta itede. Musisz tak powiedzieć, bo odsłuchują twoje rozmowy i jak nie postępujesz zgodnie z wytycznymi- to wylatujesz i już.
Każdy medal ma dwie strony- wam jest ciężko ogarnąć jak ktoś może być tak upierdliwy; a konsultantom- dlaczego ludzie potrafią ich zgnoić za to, że w ogóle ich telefon jest w bazie danych.
Tunrida - to dziwne, bo ja do lekarzy chodzilam osobiscie, telefonicznie sie umawialam. Nie bylo opcji robienia ankiety przez telefon. Ciekawe jakie to firmy robia takie ankiety przez telefon, nie wiesz czasem?
Ja wszytsko rozumiem, ale dlaczego  🤔wirek: wieczorem ktoś do mnie dzwoni (pytajac zawsze o moją mamę) próbując wcisnąc nieuczulająca kołdrę albo samogotujące garnki ??
Codziennie...
Można zwariować  👿
samogotujące garnki? chcę takie!!!

Jakby jeszcze oferowali pralkę, co rozwiesza pranie, to podaj im mój numer!  🤣

Aa ... i jeszcze jak ta pani do mnie wydzwania, to jest tak, ze telefon dzwoni, ja odbieram i słyszę `proszę czekać, trwa łączenie z operatorem`. Trochę długo trwa..
HA!!! Właśnie zadzwoniły "ogrody zdrowia"!!! - to któraś z Was sobie ubaw robi, że taka synchronizacja?  😀

Pani niestety nie umiała mojego nazwiska poprawnie przeczytać. Pytała kilka razy czy nazywam się x, a ja "a w jakiej sprawie pani dzwoni?" - a ona "czy pani x" - i tak powymieniałyśmy się 4 razy. W końcu na jej pytanie odpowiedziałam "nie" i się skończyło.
Fajny temat, będę teraz szerzej patrzeć na telemarketing, może się trochę pośmieję.

i - serio serio - nie uwierzę, ze telemarketing jest skuteczny!! Może w teorii jest skuteczny, tzn. kiedy dzwoni osoba superzmotywowana, bystra, i jest w stanie jakoś dobrnąć do meritum swojej oferty. W praktyce, kiedy mówi do mnie znudzony głos, ew. "jak z taśmy" - od razu dziękuję. Ale jak wymagać od jednej osoby wykonania kilkudziesięciu (więcej?) telefonów dziennie, powiedzenia zawsze-tego-samego oraz żeby to zrobiła w zaangażowany sposób, indywidualnie podchodząc do każdego rozmówcy? A trzeba jeszcze ją wyszkolić. Nie  może odejść po tygodniu, bo to by się firmie nie opłacało. Przecież nie da się przekonywająco mówić do rozmówcy ciągle tego samego kolejny dzień z rzędu! To niemożliwe, jesteśmy tylko ludźmi przecież.

Można odejść po tygodniu, jak najbardziej. I "u nas" mniej więcej po takim czasie odpadało 50% ludzi. Zostali najbardziej zmotywowani/najbardziej potrzebujący kasy/chętni nowych wrażeń/ambitni. Tak czy tak rotacja w takich firmach jest bardzo duża. Ja zostałam pół roku i to był rekord w grupie z mojego szkolenia. Masz rację w ostatnich zdaniach: ciężo to wytrzymać, szczególnie na dłuższą metę. To parcie na sprzedaż, na wynik- pisałam, że to praca bardzo wymagająca zaangażowania i pewności siebie. I zgadzam się jak najbardziej, nie można tego robić z pełnym zaangażowaniem długo- mnie się znudziło po kilku miesiącach. Można oszaleć mówiąc ciągle to samo. Fakt, że u nas nie było to do końca "klepanie formułek". Ciągle mieliśmy inny cel sprzedażowy (inny produkt), do każdego klienta TRZEBA BYŁO podchodzić indywidualnie (zbijaj obiekcje! za przeproszeniem rzygałam już tym zdaniem, słyszanym nad uchem bądź wykrzykiwanym z drugiego końca sali przez mojego team leadera :icon_rolleyes🙂, czytać ze skryptu można było co najwyżej w trakcie szkolenia- później to był wstyd. Nie wyobrażam sobie tego- owszem, jakiś scenariusz był, ale zawsze rozmowę prowadziłam indywidualnie, tak jak wymagał tego na daną chwilę klient/sytuacja.
Firma firmie nierówna, telemarketer telemarketerowi tak samo. Mając doświadczenie w tej materii "od drugiej strony", kiedy teraz słyszę w słuchawce znudzony głos klepiący formułkę ze skryptu staję się wredna lub odkładam słuchawkę bez pożegnania. Tak, robię to kolegom "po fachu". Jak już coś robimy, róbmy to dobrze 😎
Dobiła mnie jedna firma charytatywna, która zadzwoniła do nas pewnego razu.

Ona: Dzień dobry jesteśmy firmą TAKĄ i TAKĄ chcielibyśmy rozmawiać z Ireną ... . (moja nieżyjąca już ładnych parę lat babcia)
Ja: ale pani Ireny nie ma już z nami.
Ona: A kiedy będzie można uzyskać numer kontaktowy do pani Ireny?
Ja: Proszę pani, ale pani Irena już w niebiosach siedzi od 4 lat... (tutaj smutny ton)
Ona: Aha, dziękuję. Do widzenia!!

Najpierw z mamą nie wiedzieliśmy co powiedzieć, a potem zaczęłyśmy rechotać 😁 🤔wirek:
wendetta bardzo Ci gratuluję podejścia, serio.  👍
mi czesto oferuja komplety poscieli z wielbladziej welny, ekologiczne kapcie, zestawy garnkow itp glupoty, jak tylko slysze "dzien dobry, nazywam sie...dzwonie z firmy..." mowie krotko i grzecznie "dziekuje, nie jestem zainteresowana" i odkladam sluchawke, raz moja mama zdecydowala sie odpowiedziec na "kilka krociutkich pytan" 20 min (!) baba gadala, od tamtej pory tez splawia 😉

troche zal mi tych ludzi, ale jak dzwoni po kilka takich dziennie to mnie cholera bierze
moja przyjaciolka pracowala w firmie tel-kom i nie wyrobila psychicznie po ok 2 miesiacach, nie dala rady wciskac ludziom kitu, naciagac naiwne babcie (bo czesto oferta delikatnie mowiac mijala sie z prawda) w dodatku udajac przeszkolony personel, a jej cala wiedza opierala sie tylko na ulotce, ktora kazdy widzial pewnie nie raz 🙄

wujek swego czasu splawial slowami
"dzien dobry, zaklad pogrzebowy "szczesliwy dzien" w czym moge pomoc?" zawsze dzialalo 😎
Zaczynając od nazwy firmy,z jakiej dzwoni. Pal licho jego nazwisko -ale nazwę mógłby chociaż wymówić.

to domena również sekretarek- niby się przedstawiają, ale w takim tempie, że i tak zawsze muszę się upewniać: czy dodzwoniłam się do ............
irytujace.

z pracą bywa różnie, w duzej mierze to osoby przed emeryturą, z małym doświadczeniem i z małymi szansami na inną pracę oraz osoby w wieku liceum/studia.
ja nigdy takiej pracy nie podjęłam i nie chciałabym, jakoś bez trudu znajdowałam sobie lepsze zajęcia.
rozumiem jednak, że znajdą się tacy, którzy wyboru nie mają, np ze względów zdrowotnych nie mogą stać i rozdawać ulotek.
wiem, że są upierdliwi bo muszą- wielu nie płacą od telefonu, ale od efektywnego telefonu, czyli od załatwienej osoby.
do pewnego momentu zawsze staram się być grzeczna, ale kiedy po raz enty odmawiam i nie przynosi to skutku mówię głośno dziękuję i się rozłączam. nigdy, przenidgy nie zdarzyło mi się bym była zainteresowana przedstawianą mi ofertą i z góry wiem, że nie będę. jeśli rzeczywiście będę potrzebowała np kredytu, to sama pofatyguję się o potrzebne informacje.
szczytem był niedawny telefon z banku. numer zastrzeżony. odebrałam, bo myślałam, ze dzwoni tata. nagrany głos w słuchawce każe mi czekać na połączenie. dla mnie to skandal, ale ciekawość była silniejsza więc czekałam. pan był jednym z tych ciężkich do spławienia.
dzieki za informację, postaram się o zablokowanie tego spamu.
to domena również sekretarek- niby się przedstawiają, ale w takim tempie, że i tak zawsze muszę się upewniać: czy dodzwoniłam się do ............
irytujace.

chyba myślą, że nikt n anich ew. skargi nie napisze jak nie usłyszy nazwiska 
a myślałam, że tylko ja nigdy nie mogę dosłyszeć  😁
Ja na 90% od jutra będę pracować jako "pani wisząca na telefonie", NA SZCZĘŚCIE nikomu nie wciskam różnych usług, tylko pytam, czy chcieliby poznać ofertę i że bezpłatnie przyjdzie do nich nasz przedstawiciel i że spotkanie do niczego nie zobowiązuje.
Umówiłam dziś podczas szkolenia 2 spotkania  😁
Kocham tę pracę.

Na razie, dopóki mi ktoś nie nawpycha.
No i mamy tak, że jak dzwonimy do kogoś, to pokazuje się nasz nr telefonu  😉
Wistra, chyba wyjdę w tym momencie na jakąś maniaczkę telemarketingową, ale pracowałam kiedyś w tym co opisujesz (zaraz po pracy w Znanej Firmie Telekomunikacyjnej :hihi🙂. Wytrzymałam... 2 tygodnie. To jak dla mnie była praca najgorsza z najgorszych 😁
wendetta nie zniechęcaj jej;] ważne, żeby robić to co pasuje i to co daje jakieś sensowne pieniądze. Jak się znudzi to zawsze można zmienić.
Ja w swoim call center wytrzymałam chyba 3 miesiące, nikt na mnie nie krzyczał, miałam fajną ekipę, niekiedy naprawdę ciekawych ludzi (rozmowa miesiąca chyba:
Ja: a czy mógłby nam Pan przysłać potwierdzenie przelewu faxem albo mailem??
P: jo, ino my żeśmy dopiro z pola zeszli) wtedy wydawało mi się to naprawdę śmieszne, bo po 6 godzinach rozmów z jakimiś bubkami ten Pan był miły i jakiś taki swojski;]
Niestety miałam też średnio przyjemne telefony:
Ja: Dzień dobry, tu firma taka a taka, konsultant trelemorele, czy mogłabym rozmawiać z XYZ
P: Przykro mi, ale właśnie zmarł
W życiu mi tak głupio nie było🙁
Szam, wiesz co, mój pierwszy "klient" okazał się "być" nieboszczykiem. Właściwie to była pierwsza rozmowa w ramach szkolenia. Ręce mi się trzęsły, nerwy zjadały, w końcu pierwszy telefon, brałam 15 oddechów zanim wykręciłam numer, w końcu jednym tchem wyklepałam przedstawienie, pytam o gościa... "nie żyje". Słychać było, że głos po drugiej stronie się łamie. Zatkało mnie, zgłupiałam, zdołałam wymamrotać jedynie "Przepraszam, do widzenia". Miałam zonka-zawiasa przez 10 minut kiedy próbowałam ustabilizować tętno 😁 i kategorycznie stwierdziłam, że ja już nie dzwonie 🤔 Ale zmieniłam zdanie. Potem nieboszczyki "trafiały" mi się dosyć często (nie ma to jak uaktualnianie bazy danych klientów :icon_rolleyes🙂

A Wistry to ja absolutnie nie znęchęcam! Tak tylko podzieliłam się swoim doświadczeniem 😁 Jak jej przypasuje to super! Dla mnie to był dużo gorszy wstyd, musiałam być bardziej upierdliwa, a byłam dużo mniej anonimowa. I też zapowiadało się "a tu to właściwie nic nie trzeba robić". Nie dałam rady...
Dzięki dziewczyny - Jak na razie ludzi mam SUPER, miałam możliwość pogadania osobiście z osobami tam pracującymi i są na prawdę okej.
Praca podoba mi się o tyle, że pracuję 5h w tygodniu, a podstawowa pensja jest bardzo w porządku.
Wiadomo, że do pensji dochodzą mi prowizje, jak "mój" kolsuntant podpisze umowę.

Zobaczymy, jak będę śpiewać za jakiś czas  😁
Aha, no i będę wkurzać Voltowiczów tylko z rejonu Małopolski  😁
Muffinka, dzięki Ci dobra kobieto.. 😉

ninevet, hehe sayyy heellooo, a może to ja 😉

I otóż, po zaklinaniu i zapieraniu się całe życie, że pójdę wszędzie ale nie na słuchawkę-
pracuję na słuchawce.
Czasem są takie sytuacje, że człowiek nie wybrzydza 😉
I niestety, ale jeśli wpada nam telefon i dzwonimy to nawet możemy nie wiedzieć, że dwa dni temu dzwonił ktoś z innego miasta, a cztery dni temu skądś tam, bo nie mamy takich informacji. Dopóki się na nas nie wydrze. Zdecydowanie wolę jak ktoś nie odbiera, wiedząc że to my niż drze się na bogu ducha winnego konsultanta. Za ilość telefonów nie odpowiadamy my.
moja mama i dwie siotry przechodzily przez telemarketing... Ale chyba nie bylo, az tak zle, bo maja dobre wspomnienia.. Pilnowaly list zeby nie dzwonic do tych samych osob (listy ustawiaja przewaznie menadzerowie i kopmuter sam wybiera numer, wiec telemarketer nie ma wplywu na to do kogo dzwoni komputer)

do mnie ostatnio dzwonia tez z innej firmy, ale sie wylaczam, i jakos zapominam  😁
A ja stanę w obronie telemarketerów . Sama nim byłam przez rok i obecnie jestem od 1,5 miesiąca .
Jest to cholernie nie wdzięczna robota . Nie zależna od nas - bo jak może być wina telemarketera , że 10 raz dzwoni do danej osoba , ta się wścieka że już ileś razy dzwoniliśmy . Firm telemarketingowych jest w cholerę i ciut ciut . Dostaję się nam , konsultantom za nie swoje winy . To my obrywamy , bo jesteśmy na pierwszej linii ognia . A to o której będziemy dzwonić zależy również od tego , jak koledzy również ja ustawią kontakt - nie da się najczęściej wrócić do tak ustawionego kontaktu . My też jesteśmy tylko ludźmi i możemy się pomylić przy ustawianiu godziny po 8 godzinach pracy , nawijaniu non stop tego samego , gdy człowiekowi się dostanie od ludzi , szefa i usłyszy pare "miłych" słów pod swoim adresem z przekleństwami włącznie . I nie możemy złości rozładować na osobie do której dzwonimy .
Dobra ja uciekam na razie do mojej niewdzięcznej roboty telemarketera .
praca jak każda inna

a ja znowu mam przykład.

W piątek dzwoni do mnie pani z fundacji `doktor Klown` (klaun przychodzi do dzieci w szpitalach, żeby im było weselej). Mówi, że wysłali do mnie list (Taki charakterystyczny w białej kopercie 🙂 ) i że w liście jest opisane co robi fundacja i przekaz pocztowy, jakbym chciała wpłacić pieniążki.  Wszystko bardzo miło, życzyła mi wesołych świąt wielkanocnych (już?), no, ale OK.

No i dzisiaj druga miła pani właśnie popsuła efekt..
Dzwoni, ja mówię, że już rozmawiałam w piątek.... A ona: `czyli Pani wie, że przyjdzie do Pani list w charakterystycznej białej kopercie? I wie Pani, że jest tam przekaz i można wypełnić? `
itd itd. nie chce mi się pisać, ale powtórzyła dokładnie to, co tamta w piątek.

Zaraz powiecie, że tak MUSIAŁA powiedzieć...
To niech ten, co jej to KAZAŁ powiedzieć się zastanowi...

Niestety wpisanie na Listę Robinsona nie uwolni nas od telefonów, a jedynie od listów.
Ot i tyle cudownej listy  😤
Czy ta praca ma jakieś plusy? Pytam niezłośliwie, z czystej ciekawości 🙂 Na razie większość osób pisze o trudach i minusach tej pracy, a mnie interesuje, czy jest coś, co ta praca Wam dała, czy w czymś pomogła 🙂 Zgaduję, że chyba lepiej z pewnością siebie?
Czy z pewnością siebie, to niekoniecznie.
Mnie uczy powolnego mówienia, bo zawsze nawijam jak karabinek maszynowy  😡
Co mi daje jeszcze? Dużo wolnego czasu, mogę podjąć spokojnie drugą pracę  😀

O większej ilości plusów się wypowiem za jakiś czas, dziś miałam dopiero 3ci dzień dzwonienia.
I dziś dostałam ochrzan od jednego gościa, a rzucanie słuchawką jest na okrągło.
Ale nie widzisz ludzi, rzucił to rzucił i następny z listy...
Jest jeszcze coś takiego jak "odświeżane" rekordów. I wtedy nawet jeśli ten nieszczęsny konsultant zaznaczył, że nie jesteście zainteresowani daną ofertą to po pewnym czasie (krótszym bądź dłuższym) ten rekord znów wpada do bazy, bo a nóż klient zmienił zdanie. Albo baza się skończyła a wyniki słabe.

A co do upierdliwości, no cóż trenerzy zakładają 3 próby pokonania obiekcji. Oni po prostu muszą. Ja jak słyszę, że z call center dzwonią to mówię od razu "dziękuję, nie jestem zainteresowana, do widzenia" na jednym wdechu i się rozłączam. Wiem, że jak dam człowiekowi dojść do słowa to 3 razy mnie zapyta dlaczego nie, bo musi.

Sama na szczęście do tej pory pracowałam tylko na infoliniach i to takich gdzie więcej niż 1 telefon na godzinę był nadzyczajnym ruchem na linii. Teraz pracuję dla firmy zajmującej się doradztwem finansowym i dzwonię tylko do ludzi, którzy wypełnili formularz kontaktowy, więc w 99% przypadków czekaą na telefon ode mnie. Swoją drogą niektórzy mnie rozbarają swoją bezmyślnościa, np.

ja - jest pan zainteresowany kredytem hipotecznym?
- tak chcemy z żoną kupić mieszkanie za 200tyś.
- a jaki osiągają pańswto dochód netto razem?
- żona nie pracuje, a ja mam 1600zł
- mają państwo dzieci na utrzymaniu?
- tak 4
- nie ma zdolności kredytowej
- ale dlaczego?
- za niski dochód
- ale dlaczego?
- rata kredytu wynosiłaby ok 1500zł nawet na 30 lat
- 1500zł? jakoś dali byśmy radę
- 🤔 🤔 🤔

I to wcale nie są jednostkowe przypadki. Może to i lepiej, że banki zaostrzyły warunki udzielania kredytów...

A co do plusów:
- elastyczny grafik, naprawdę elastyczny, zdarzało mi się i na 2 czy 3 godziny przychodzić, albo na trochę przed południem i na trochę po południu
- cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość
- uczysz się rozmawiać z idiotami
- w krew też wchodzi uprzjmość dla każdego, zawsze
- no i nie ma stresu jak musisz gdzieś zadzwonić coś załatwić 🙂
- można się też z ludzi pośmiać

nagana, Ja sie czieszę preogromnie, ze już nie będzie tych kredytów od ręki. Taki emeryt bierze kredyt, a potem nie może go spłacić. A sumy czasem są niebotyczne. 🤔wirek:
Z opowieści znanych mnie to słyszałam, że teściowa znajomej  ojca i matki wzięła kredyt na 20.000 tys zł. I teraz nie ma go jak spłacić i jest płacz... 🤔
pracowalam jako telemarketer rok w jednym z najwiekszych call-center w polsce...
1 telemarketing JEST skuteczny. sama osobiscie podpisalam setki umow i nie byli to tylko starsi ludzie.
2 jak pisze wendetta, komputer laczy automatycznie, polaczenie wchodzi, wyskakuja dane na monitorze (badz nie, zalezy od projektu) i zaczynasz gadke. prowadzisz rozmowe. i tak, ucza nas nie slyszec slowa "nie".  zbijasz objekcje, dazysz chociaz do przedstaienia oferty, potem pytasz czemu klient nie jest zainteresowany i dalej zbijasz objekcje. na koniec rozmowy w programie zaznaczasz status. rozmowa konczy sie "sukecsem" to fajnie. jesli nie zaznaczasz odpowiednio, ze nie bylo osoby, z ktora chcesz rozmawiac, ze masz zadzwonic pozniej i o ktorej (i tu zaczynaja sie schodzy, bo baza w raz zamknietymi rekordami sie konczy, i nawet jesli ty zaznaczysz dwonic po 16 to jak jest malo rekordow w bazie, to i tak polaczy o ktorej chce),  jest kilka innych statusow i status "zemsta telemarketera" czyli voice. ten status oznacza, ze byly klopoty z polaczeniem, klient nie slyszal ciebie, badz ty klienta, rozmowa wskoczy za 5 min. jesli ktos byl niegrzeczny, badz rzucal sluchawka, wszyscy zaznaczali voice- 250 osob pracujacych tam. zeby rekor zostal zamkniety rozmowa musi zakoczyc sie albo sukcesem, alb klient konkretnie musi podac powod odmowy, ktory my mamy w tzw ankiecie. np: klient ma umowe na czas okerslony z inna firma. wtedy mozemy to zaznaczyc i zamknac rekord. z tego projektu juz nie beda wiecej dzwonic.
sa projekty, w ktorych wlasnie w skrypcie jest podane, ze nalezy mowic "pani aniu: np riders digest wyjatkowo kurewski i naciagacki projekt. siedzialam na nim jeden dzien, ale szybko wrocilam na moje projekty standardowe, mniej zarobilam, ale przynajmniej nie naciagalam na jakies duperele ludzi, kotrych nie stac nawet na leki. zawsze przeprowadzalam rozmowy zetelnie, informujac klienta o wszystkim, zreszta za tzw "zle rozmowy" (czyli, ze nie poinformujesz klienta o jakichs oplatach itp) byly kary. w ktoryms momencie, bylismy w stanie spokojnie pod stolem czytac gazete, badz rozwiazywac krzyzowke (pod stolem, bo kierownik i inspektorat mieli takie szklane pokoiki, z kotrych nas bacznie obserwowali) i bez uzycia mozgu prowadzic rozmowe, odpowiadac na pytania, zbijac objekcje, a nawet podpisac umowe.
3. na dzwoniacych reaguje ogolnie pozytywnie. jednak kiedy dzwoni do mnie ktos ewidentnie zle przeszkolony, nie znajacy produktu, badz placzacy sie komentuje to, dziekuje i se rozlaczam. jest "czarna lista" slow. konsultantowi nie wolono dukac: bo...,no bo.. no wiec...
zadzwonila do mnie niedawno laska. godzina 21. odebral malz, posluchal mowi, momencik i daje mnie do telefonu. pani dziendobry tralalalala, cos tam o bieliznie damskiej. ja mowie, dobry wieczor, czy pani wie, ktora jest godzina??? a panienka" porsze panią ja jestem w pracy!!!!! a ja: prosze pania, a ja nie! prosze do mnie zadzwonic o wlasciwszej porze to porozmawiamy. ona nie ma prawa odzywac sie takim tonem, w taki sposob i taka gramatyka do klienta. sama nie raz juz rzygalam tym wszystkim, ale nie zdarzylo mi sie tak zachowac.
czesto tez, zdarza mi sie, poinformowac konsultanta: prosze pana, pan jest zle przeszkolony, popelnil pan szereg bledow- to to i to. prosze do mnie zadzwonic jak pan sie nauczy. dziekuje.
te rozmowy sie nagrywaja i sa uzywane w materialach szkoleniowych 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się