Znalazłam ten temat na MySpace. Nie wiedziałam gdzie to wstawić, dlatego też zakładam nowy wątek. Jeżeli jest jakiś temat do którego się to kwalifikuje proszę o zamknięcie tego i przeniesienie treści do odpowiedniego wątku.
Przyjaciele, zwracamy się z prośbą o ratunek dla osieroconego źrebaka Herkulesa! Herkules to siedmiomiesięczny źrebak, którego Dzięki Waszej ogromnej pomocy wykupiliśmy z rąk handlarza w połowie listopada 2009 roku. Mały kasztanek stracił kilka dni po porodzie swoją mamę, zaraz po tym jego los został przesądzony i konik został sprzedany handlarzowi. Po szybkiej akcji wykupiony źrebak został przewieziony do nowej, bezpiecznej stajni gdzie poznał inne konie w tym swoją przyjaciółkę niewidomą źrebiczkę Lenkę. Mimo tego, iż Lena jest o wiele większa od Herkulesa i w dodatku go nie widzi konie bardzo się pokochały. Wychodzą razem na wybieg, stoją w sąsiadujących boksach i głośną do siebie rżą gdy nie są obok siebie. Niestety źrebaki nie mogą się ze sobą normalnie bawić. Lena ma problemy ze stawami ( czeka na operację) a Herkules ma tzw. miękką pęcinę w prawej nodze i zmiany zapalne w stawie pęcinowym lewej nogi. Mimo to koniki próbują podskakiwać nawet w miejscu jak ich zdrowi koledzy, jednak nie każdego dnia są w stanie…
Leczenie Herkulesa rozpoczęliśmy zaraz po wykupieniu, cały czas dostaje leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, preparaty z kwasem hialuronowym, witaminy i suplementy. Co trzy tygodnie lekarz weterynarii struga ortopedycznie oba kopytka, zmieniana jest specjalna, okrągła podkowa ortopedyczna. Niestety, zmiany w stawie pęcinowym nie ustępują, następuje natomiast jego usztywnienie, któremu towarzyszy ostry ból przy chodzeniu. Herkules nie chce obciążać tej nogi, dlatego nie postępuje również leczenie nogi z „miękką pęciną”. Nie możemy stosować leków przeciwbólowych w nieskończoność, bo uszkodzeniu ulegnie wątroba źrebaka.
Jedynym ratunkiem dla Małego jest operacja stawu pęcinowego, jego zespolenie szynami i po zrośnięciu całkowite usztywnienie. Operację musimy przeprowadzić jak najszybciej, to jedyna szansa na normalne życie dla małego. W czasie operacji specjalnym opatrunkiem gipsowym zostanie opatrzona również prawa noga, by stopniowo kurczyło się ścięgno w miękkiej pęcinie. Herkules będzie musiał pozostać w szpitalu przez 8-10 tygodni, na obserwacji.
Po leczeniu Herkules będzie miał sztywny staw pęcinowy, ale nie będzie on bolesny, będzie mógł chodzić i poruszać się bez bólu i prawidłowo obciążać lewą nogę. Będzie mógł bawić się jak inne źrebaki w jego wieku. Wierzymy w to, iż dwa skrzywdzone przez los tak mocno się kochające końskie dzieci będą mogły w pełni cieszyć się młodością, energią i sobą nawzajem. Niestety Fundacja nie posiada w pełni środków na sfinansowanie całego kosztownego leczenia Herkulesa oraz długiej rehabilitacji. Bardzo chcemy mu pomóc! W związku z tym zwracamy się z wielką prośbą o wsparcie finansowe. Koszt operacji malucha wyniesie około 2500 zł. Do tego trzeba doliczyć transport oraz koszty pobytu źrebaka w szpitalu. Wszystkich, którzy zechcą pomóc małemu Herkulesowi prosimy o wszelkie wpłaty na konto Fundacji „Dar Serca” z dopiskiem „operacja Herkulesa”
Dziękujemy za okazaną już wiele razy troskę i pomoc! Dziękujemy że walczycie z nami! Fundacja "Dar Serca"
Rachunek bankowy: Fundacja "Dar Serca" : CITIBANK nr. 78 1030 0019 0109 8530 0011 7544 Z dopiskiem "operacja Herkulesa"
Z linku zuzy: Herkules to młodziutka, końska sierota, urodził się we wrześniu 2009 roku. Jego matka zmarła na kolkę, gdy miał niecałe dwa miesiące. W tym pierwszym ma 7 miesięcy . I matka zmarła wcześniej. 👀 Przyjaciele, zwracamy się z prośbą o ratunek dla osieroconego źrebaka Herkulesa! Herkules to siedmiomiesięczny źrebak, którego Dzięki Waszej ogromnej pomocy wykupiliśmy z rąk handlarza w połowie listopada 2009 roku. Mały kasztanek stracił kilka dni po porodzie swoją mamę, Właśnie TO mnie tak w takich akcjach wkur.... Irytuje znaczy.
Ja rozumiem ratowanie koni z ciężkich warunków by dać im spokojne życie. Rozumiem wykupowanie koni zdrowych, przeznaczonych na rzeź z powodów bzdurnych - jak na przykład Piratka. Brak wyników w sporcie + brak oka = rzeź. Rozumiem też wykupowanie koni wysłużonych - 16 lat zasuwał w rekreacji, nie może? to niech Cie zjedzą.
Ale nie rozumiem ratowania koni tylko po to by fundować im długie, niepełnosprawne i ciężkie życie.
Ja się już tego nie czepiam,chociaż też uważam,że to nie ma sensu-ale jak ktoś chce -niech ratuje. Tylko jak można tak na starcie fakty wymieszać? Prawdziwa historia była za mało smutna? Czy brak koordynacji piszących? Zaraz wydzie,że to stara klacz fryzyjska z wodogłowiem. Calathea-broń Boże do ciebie nie mam pretensji.
weszłam na strone. i czytam że ten żrebak jest chory na prawie wszystko. Na zdjęciu też widać że cały pokręcony jest. Czy naprawdę koniecznie i na siłę trzeba przy zyciu trzymać zwierzaka który cierpiał, cierpi i będzie cierpiał? Czasami trzeba umieć zlitować się i skrócić cierpienia.
Tania, Też nie jestem w stanie zrozumieć fundacji, które w większosci ratują stare, schorowane i zniedołężniałe staruszki końskie. Widać często wręcz cierpienie w ich oczach. Po co im przedłużać życie pełne cierpienia skoro równie dobrze można je uśpić bezboleśnie i ulżyć im? No ale wiadomo co bardziej łzawa historia tym więcej kasy wpłynie na konto fundacji.
Dlatego od fundacji trzymam się jak najdalej, bo tylko zwierzęta na tym cierpią [niektóre] Nie lepiej wykupić gdzieś zdrowego odsadka (np idącego na rzeź) i potem dać w adopcję i później sprzedać w dobre ręce, no ale nie lepiej żerować na ludziach i wyciągać pieniądze.
Wiesz,ja już pisałam-powtórzę. Niech sobie ratują kogo chcą. Sprzyjamy przecież Metce a Panna Migotka raczej na wystawie hodowlanej kariery nie zrobi. Przemyślałam i nie oceniam. Domyślam się,że piekielnie trudno dokonać wyboru i każde oczy proszą o pomoc. Nie zajmuję się pomaganiem zwierzakom tak na serio bo się do tego nie nadaję. Zwariowałabym . Irytuje mnie FORMA. Partactwo . Mylenie dat. Naciąganie faktów. Tego nie cierpię.
Fundacja fundacji nierówna i w każdej sa różne przypadki, ale w tym - jeśli chodzi o źrebaka ze zdjęcia - bardzo mi go żal, ale eutanazja chyba byłaby dla niego bardziej humanitarnym wyjściem 🙁 Oczywiście wiążąca jest opinia weterynaryjna, ale czy młody koń niemogący się normalnie poruszać może odczuwac radość życia? Co innego, gdyby wystarczyło doprowadzenie do kondycji i skuteczne leczenie...