Rada najogólniejsza- robić swoje. Najpierw postarać się znaleźć przyczyny takiego a nie innego zachowania. I dokładnie, jest jak Guli mówi. Każdy sam powinien wiedzieć CO szwankuje w jego przypadku. Jeśli by tak uogólnić to mi wychodzą raptem tylko 3 powody: -problem zdrowotny -strach -niesubordynacja konia (brak szacunku dla człowieka)
Lub mieszanka tego co powyżej. (najczęściej strach i brak zaufania, oparcia w przewodniku) I to właściciel najlepiej widzi ( a przynajmniej powinien, jeśli odpowiednio dobrze zna swojego konia, a POWINIEN znać) co szwankuje w ich przypadku.
Więc jeśli to nie problem zdrowotny, to najogólniejsza rada- robić swoje. Powoli, systematycznie, spokojnie, z uczuciem i wyczuciem, ale ZDECYDOWANIE. I dać sobie i koniowi czas. I jeśli powoli do przodu, to ok.
Rada najogólniejsza- robić swoje... Jeśli by tak uogólnić to mi wychodzą raptem tylko 3 powody: -problem zdrowotny -strach -niesubordynacja konia (brak szacunku dla człowieka)
Lub mieszanka tego co powyżej. (najczęściej strach i brak zaufania, oparcia w przewodniku).
Chyba najważniejsze w tym wszystkim zostało mało zaakcentowane 🙂
Trzeba najpierw rozumiec, co koń swoim zachowaniem sygnalizuje i mieć wiedzę , jak to rozwiązać.
A to juz nie jest takie proste, bo latwo zinterpretować fałszywie i potem mozolnie odkręcać. Albo nie znać dobrych , skutecznych sposobów. Ale to chyba jest fajne w obcowaniu z konmi 😀
Choć jak przypomne sobie swoje zmagania z Kubą sprzed kilku lat .. to mogłam wszystko wcześniej osiagnąć , oszczędzając sobie miesięcy frustracji :/
Z siodła jako tako, z ziemi ani ruszyć konia. Próba wyprowadzenia go na uwiązie tylko przez furtke wybiegu kończona wielokrotnym fiaskiem. Sterczalam jak głupol z garstką owsa po drugiej stronie furtki, a Kuba w środku. I trwało to pół godziny, 40 min- bez żadnego skutku 😵 Stał już nawet w pozycji łaszącego psa, oblizywał się- ale nie drgnął. Uff.
Ale dzięki takim problemom zaczęłam poszukiwać informacji , szukac lieratury. Teraz jest trochę łatwiej , pisze się i mówi o psychice tych zwierząt - nie trzeba zdawać się tylko na działania intuicyjne.
Ja w opisywanej sytuacji zmieniłabym strategię. Wprowadzałabym tego konia na halę na kilka minut tylko- jedno okrążenie na uwiązie , ewentualnie smakołyk i wychodzimy. I tak kilkakrotnie , żeby hala nie kojarzyła się tylko z pracą ( jaka by ona nie była).
To przeważnie przynosi znakomite rezultaty , albo przynajmniej można będzie wyeliminować jedną z przyczyn takiego zachowania. A to tez jakaś korzysć 🙂
Miałam podobny problem jak kupiłam kobyłke... tyle, że ona wcale z boksu nie chciała wychodzić jak miała iść sama na jazde/lonże albo jak poprostu miała pierwsza wyjść ze stajni na padok. Na marchewke, na owies, smakołyki, nóżka za nóżka... nic nie skutkowało. Kobyła bała się wyjść i już a jak udało się 'wyciągnąć' ją na korytarz to stawała się nerwowa i najczęściej zamiast wyjść na dwór wracała do boksu. Później przez jakiś czas zawsze wychodziła za drugim koniem ( często nawet tak - nie chciała wyjść), osiodłana z jeźdzcem na grzbiecie z boksu nie drgnęła. Kiedyś raz jakimś cudem udało mi sie ja wyprowadzić, nagrodziłam ją, puściłam na padok i poszłam po drugiego konia zostawiając ją zupełnie samą i luzem. Jak wróciłam do kobyłki to miała mine w stylu wielkiego wytrzeszczu i zdumienia 😲 Wałacha wzięłam na lonże a kobyłka stała i przyglądała się wszystkiemu. Później zaprowadziłam wałaszka i za nim zamkęłam kobyłke. Przez kilka dni po sprowadzeniu koni z padoków robiłam tak samo, wypuszczając jeszcze raz klaczke i lonzując wałacha. Moja panna miała uraz z wychodzeniem ponieważ prawdopodobnie wcześniej była zabierana z boksu do konkretnej pracy i wyczuła, że jak opór postawi i zbuntuje się to nie pójdzie pod siodło/na lonże itd. Dlatego przestałam próbować ją na siłe wyciągać z boksu a na jazde czy lonże brałam ją prosto z pastwiska aby przestała kojarzyć wyprowadzanie z boksu z pracą. Pomogło nam to baaardzo, koń się rozluźnił, przestał denerwować. Teraz nigdy nie czyszcze jej w boksie i od razu po tym nie siodłam, czasem ją wyczyszcze, założe ogłowie ( z reguły przy tym zaczynała się denerwować ) wyprowadzam ją, zabieram na spacer w ręku w teren (jak mniej czasu to tylko na trawke). Jak bardzo spina się to odpinałam uwiąz i daje jej święty spokój.
Także może Twój konik też wyjście na hale kojarzy z jakimś wysiłkiem ( nie jest choćby przeganiany luzem ? ), czy sam z siebie może ruszać się ile chce? czy ktoś go pogania aby się 'wybiegał'? Koń może kojarzyć sobie hale z wysiłkiem wymuszonym, jest młodziutki i nawet zabawy dla niego mogą być zbyt dużym obciążeniem. Spójrz na to wszystko oczami konia i czy aby na pewno wychodzenie na tą hale - sprawia mu przyjemność?
Czy konie stojące w boksach, nie mają możliwości podskubywania przeprowadzanych koni przez korytarz? Czy żaden z nich "nie wyskakuje" z pyskiem do Twojego konia jak chcesz z nim przejść?
Przeczytałam i nie wiem czy problemem jest wejście do hali, czy przejście przez stajenny korytarz prowadzący do hali. Wydaje mi się, że jeśli klacz chodzi przez ten korytarz tylko do hali, w której jest później sama z człowiekiem, biega, czy skacze luzem itd. to może warto zmienić schemat. Kilka razy zmienić harmonogram i np. puścić ją tam z innym przyjacielem koniem / końmi, lub np. nakarmić na hali, pozostawić na chwilę w spokoju i wtedy odprowadzić do boksu. Kiedyś w zaprzyjaźnionej stajni konie bardzo szybko zorientowały się np., że człowiek pojawiający się na padoku z uwiązem w ręce oznacza, że zaraz będzie trzeba iść do roboty więc lepiej zmykać 🤣 Oczywiście człowiek na padoku w porze zbliżającego się karmienia jest bardzo mile widziany 😉. Wystarczyło kilka razy pojawić się z uwiązem i smakołykiem po czym odejść zostawiając konie w spokoju. Czasem robienie czegoś na siłę, (bo przecież konsekwencja jest najważniejsza) nie jest idealnym rozwiązaniem. Czasem trzeba zmienić program dnia - bo potem okaże się nagle, że mamy konia autystyka 😲
Ps. zakładam, że w innych okolicznościach "przestrzennych" nie ma z nią problemu ❓
w innych w sumie nie. ona po prostu straszny uparciuch jest. dziękuje bardzo za wszystkie rady i z tych najmądrzejszych skorzystam i za tydzień dwa napisze jak nam idzie współpraca. mam nadzieje ze będzie dobrze.
Wystarczyło kilka razy pojawić się z uwiązem i smakołykiem po czym odejść zostawiając konie w spokoju. Czasem robienie czegoś na siłę, (bo przecież konsekwencja jest najważniejsza) nie jest idealnym rozwiązaniem. Czasem trzeba zmienić program dnia - bo potem okaże się nagle, że mamy konia autystyka 😲
Zgadzam się w takim myśleniem 🙂
Gdybym nie zmieniła strategii, to pewnie do tej pory tkwilibyśmy z Kubą po obu stronach furtki 😀
Każdy "rodzaj" konia wymaga innych działań , więc często schematyczne postępowania. nie przynoszą rezultatu.
Wydaje mi się, że młode lub/ i uparte konie są wolniej myślące i efekty przychodza po pewnym czasie. Ja przynajmniej często przerywam ćwiczenie, które sprawia koniowi najwięcej problemów i wracam do tego po dłuższym czasie. I zawsze po takiej przerwie okazuje sie, że to ćwiczenie stało się łatwe.
W konkretnej sprawie zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Czytam, że koń jest zabierany z boksu na zajęcia- czy to jej jedyne wyjście na wolnosć? I czy po hali tez wraca do boksu?
Dla konie stojących przeważającą część dnia w boksie , znakomitą nagrodą za pracę jest wybieg, czy spacer w reku, a nie od razu boks. Wtedy jest to czytelne dla konia : praca, a potem przyjemność 🙂
Czasem robienie czegoś na siłę, (bo przecież konsekwencja jest najważniejsza) nie jest idealnym rozwiązaniem.
Konsekwencja nie oznacza robienia czegokolwiek na siłę. Ciekawe, że ludzie spokojni, cierpliwi i nieugięci maja bardzo mało kłopotów z końmi, nawet z końmi po przejściach 🙂. A zupełnie zabawne, że może się okazać, że to kwestia charakteru i postawy człowieka, a nie jego wiedzy, wieku czy doświadczenia przy koniach. Mam coraz mocniejsze wrażenie, że szukanie specjalnych kluczy do koni może mieć na celu maskowanie tego, że to z nami 🤔wirek: jest coś nie tak 😤.
. Ciekawe, że ludzie spokojni, cierpliwi i nieugięci maja bardzo mało kłopotów z końmi, nawet z końmi po przejściach 🙂
Tacy ludzie nie mają problemów ani z końmi, ani w innych sprawach-przeważnie 😀 Tylko jest ich niewielu 🙂
. A zupełnie zabawne, że może się okazać, że to kwestia charakteru i postawy człowieka, a nie jego wiedzy, wieku czy doświadczenia przy koniach. Mam coraz mocniejsze wrażenie, że szukanie specjalnych kluczy do koni może mieć na celu maskowanie tego, że to z nami 🤔wirek: jest coś nie tak 😤.
I tu się z Tobą absolutnie zgadzam 🙂
To własnie charakter i postawa ma największe znaczenie obok wiedzy i oczywiście empatia. Bo nawet brak doświadczenia mozna uzupełnić tymi wymienionymi wyżej cechami. A bez nich żadne doświadczenie nie będzie wiele warte, bo może oznaczać tylko powielanie błędów.
Zgadzam się tez, że w ludziach jest najcześciej problem , a nie w koniach. One sa dosyć proste w zachowaniu , w sensie motywacji , reakcji , nie potrafią oszukiwac , czy tworzyc skomplikowanych konstrukcji myślowych.
A człowiek jest tego przeciwieństwem. Mówi jedno, a myśli co innego, gdy tymczasem nie potrafi panować nad swoim ciałem , które przekazuje prawdziwe emocje.
Ja w przykładzie wabiłam konia owsem , wyciągnięta ręką i uśmiechem. A tymczasem kipiałam ze złości i ręka mnie świerzbiała , więc moje ciało o tym mówiło. A konia nie da się oszukać , on czyta przede wszystkim mowę ciała, bo nią się posługuje i dla niego jest ona czytelniejsza. Nic dziwnego, że nieufny koń nie podejdzie do człowieka, który daje sprzeczne sygnały, ale przede wszystkim promieniuje agresją .
Natomiast nie zgodzę się, że do każdego konia pasuje jeden klucz. To oznaczałoby, ze konie są identyczne , co nie jest prawda. A skoro różne, to i postępowanie powinno być zróżnicowane. Nie wyobrażam sobie innego podejścia i aż trudno mi uwierzyć, ze piszesz to serio.
I niestety - to głownie z ludźmi jest problem, jeśli relacje z końmi szwankują.
Dopisuje.
Jeszcze jedno. Gdybym ja przymierzała się do kupna konia, jak autorka wątku, to zaczęłabym od zaprzyjaźnienia się z nim, a nie od wymagań. Bo potem praca jest duuzo latwiejsza 😀
Jara, z tego co zrozumialam to tak. Dlatego ja celuje raczej w oswojenie strachow niz w niechec konia do pracy. Przy czym uwaga - co bardziej charakterne konie wykorzystuja swoje strachy do pokazania kto tu rzadzi - czyli na poczatku owszem, zatrzyma sie bo sie boi, ale potem juz nie ruszy, bo nie, choc strach minal 😉
Nigdzie nie pisałam o jednym kluczu. Nie ma dwóch takich samych koni. Ludzi też nie - nawet bliźnięta jednojajowe się różnią. Mimo tego istnieją reguły postępowania, metody, nawet algorytmy. Niektóre rzeczy bardzo trudno przekazać (jak przekazać empatię? 😉). Gdy jest się przy koniu pewne rzeczy widzi się, czuje, od razu. Na niewidziane - zgaduj-zgadula 🙁