mam pytanie do osób zrzeszonych w klubach jeżdzieckich , czy w ramach oplacanych corocznie składek macie jakies profity z tego tytulu w klubie ? np. jakies darmowe treningi , klubowe kurtki itp rzeczy ??? czy płacicie skladki i nic z tego nie macie oprócz reprezentowania danego klubu w zawodach ?
W poprzednim klubie nic a nic. W obecnym: zwolnienie z wpisowego do 2 koni boks na zawodach jednodniowych zeby wstawic po przejazdach i wiem ze jakas znizka na boks na dwa dni. no i skladka w sumie 10 zl mies. a zawody conajmniej 2-3 razy ale tylko w sezonie otwartym.
Edit: zapomnialam dodac ze w skladce jest ubezpieczenie.
"Zaszczyt" startowania w barwach tego klubu.. 😁 Mój klub nie organizuje zawodów, także no profit z tego tytułu, stoję w innej stajni, niż siedziba klubu, ale nawet gdy tam stałam, to nie było mowy o treningach, zniżkach itp., ponadto oprócz zapłacenia niemałej składki kubowej opłatę za "plastik" do WZJ i tak ponsi się samemu i sama załatwiam uezpieczenie. Także w tym roku rozważę "brak przynależności klubowej".
ja również nie mam żadnych profitów, ani zniżek od klubu, który reprezentuję. ale on też żadnych zawodów nie organizuje. stoję z koniem w tej samej stajni, co siedziba klubu. wszystkie sprawy związane z PZJ-tem (ubezpieczenie, licencję i całą resztę) też sama opłacam. 😉
moja utopijna wizja tego jak powinno wyglądać przynależność do klubu jest taka: -klub pilnuje formalności związanych z udziałem w zawodach (licencje, składki, książeczki, strona prawna). i grzecznie na początku roku jedna osoba tupta w celu opłacenia wszystkiego (z pieniędzmi zawodników- przecież klub to nie nasz sponsor(a to wielu zdaje się mylić) żeby oszczędzić biegania) -klub organizujący zawody daje zniżki/zwalnia z opłat "swoich" -kiedy już dana osoba zaczyna się w miarę reprezentacyjnie bujać po zawodach dać kurtki, czapraki -pomagać w organizowaniu transportu, hotelu, zgłoszeń
nie mówię o ładowaniu kasy w zawodników bądź co bądź na starcie będących, którzy dopiero się ocierają o starty bo to duże pieniądze. ale ułatwienie im tego załatwiając najbardziej stresogenne sprawy + dać jakąś chęć żeby klub reprezentować.
wiadomo niestety, że w jeździectwie są równi i równiejsi i w jednym klubie zawodnicy na tym samym poziomie będą mieli inne warunki. jeden własną stajnie, czapraczki, kurteczki, dereczki, plandeczki, hoteliki, transporciki, a drugi będzie olany doszczętnie i nie będzie miał nic oprócz "wątpliwego zaszczytu"
przy regionalnym L czy P człowiek czuje się wyróżniony reprezentując "zacne barwy", a jak apetyt urośnie w miarę jedzenia i wytrenowania zaczyna się dostrzegać "syf dnia codziennego". dlatego coraz więcej osób przestaje chcieć pracować wynikami na takie kluby, bo to bardziej hańba niż zaszczyt.
jeżeli chcemy się pakować w klub to trzeba to przemyśleć 3 razy i włazić w tę spółkę w mądry sposób. 😉
50% kosztu wpisowego na zawodach na miejscu, obowiazek pomagania przy zawodach. Tak bylo w klubie z którego odchodzę. Kurtki sobie sami zamawialismy z własnych pieniadzy
christine Twoja utopijna wizja powinna byc standardem.
szczerze powiem, ze jestem zaskoczona tym, ze musicie placic za wpisowe/startowe na zawodach organizowanych przez macierzysty klub 😲 mam na mysli te organizowane 1-3 razy do roku.
z ciekawosci, jak wysokie skladki placicie w swoich klubach (rocznie, miesiecznie?)
jak czytam póki co ile płacicie, to mi szczenka opada 😵
Ja mam tylko w składkę klubową wliczone ubezpieczenie. No i szef zbiera wnioski o licencje i opłaty za nie (zawodnicy i konie) i sam zanosi do MZJ-tu. Kurtki klubowe mamy, jak ktoś na nią chętny, to sam płaci. Zniżek na zawody nie ma, choć organizujemy ich w sezonie dużo: ujeżdżeniowe, skokowe i WKKW. w statusie jest: Środki uzyskane ze składek są przeznaczane na realizację celów statutowych Klubu, w typ pokrycie opłat członkowskich Klubu w MZJ, PZJ i innych organizacjach w których zrzeszony jest nasz Klub, dofinansowanie szkoleń, zawodów oraz wyjazdów na zawody.
No może jakbym jechała na PŚ to bym dofinansowanie na wyjazd dostała 🏇
gorzej jak się rejestracji czasowej nie popełni i się człowiek wymiksować nie za bardzo może. bo tak dla psikusu klub może zawodnika "nie puścić", a taki papierek w PZJ jest potrzebny.
moj klub jest bardzo pomocny, czytajac co piszecie (w wiekszosci), przy czym nie jestem zawodnikiem wybitnym mam oplacone: ubezpieczenie, starty w klubie, czesc startow w innych stajniach, czapraki, kurtke, szkolenia (ostatnio zafundowali mi szkolenie sedziowskie A,B,C 😅 ) poza tym pomoc w formalnosciach, tanszy transport i wiele innych pamocnych rzeczy 😀
W sumie szkoda ze nie znam innych takich pomocnych klubow
moj klub jest bardzo pomocny, czytajac co piszecie (w wiekszosci), przy czym nie jestem zawodnikiem wybitnym mam oplacone: ubezpieczenie, starty w klubie, czesc startow w innych stajniach, czapraki, kurtke, szkolenia (ostatnio zafundowali mi szkolenie sedziowskie A,B,C 😅 ) poza tym pomoc w formalnosciach, tanszy transport i wiele innych pamocnych rzeczy 😀
W sumie szkoda ze nie znam innych takich pomocnych klubow
ja zanim kupiłam konia, byłam w szkółko-klubie. Tzn chodzi mi o to, że na terenie ośrodka działała też szkółka 😉 może opowiem jak to było, zanim większość poszła 'na swoje' i klub przestał być klubem.
otóż każdy miał 4-5 koni, z czego 1 lub 2 (w zależności od umiejętności, zaangażowania itp) to były konie to startów, pozostałe to młodziaki i/lub konie szkółkowe, które mieliśmy "pod opieką". Składka 50zł miesięcznie, no i pewne klubowe obowiązki, tzn. opieka nad wyznaczonymi końmi i dbanie o ich sprzęt. W przypadku młodziaków lonżowanie itp, pomaganie szkółkowiczom przy czyszczeniu, siodłaniu, czasem jakaś praca w stajni typu pozamiatanie, malowanie przeszkód (czyli w sumie nic wielkiego), wypuszczanie koni rano na wybieg. Dyżury były 2 razy w tygodniu, w dowolnych, wybranych przez siebie godzinach, no i trzeba było być wtedy dyspozycyjnym (jak nie było ruchu to np w lecie opalałyśmy się na wybiegu, no a jak praca to praca 😉 ). W zamian za to mogliśmy jeździć ile dusza zapragnie (oczywiście z granicach rozsądku, bo jaki jest sens wsiadania na rekreanta po kilku godzinach pracy..). Na zawody obowiązkowo w kurtce i czapeczce klubowej, mieliśmy też klubowe czapraki. Na różnych imprezach typu hubertusy, rajdy mieliśmy zniżki (tzn np na rajdzie płaciliśmy za wyżywienie i nocleg). Jeśli chodzi o zawody, to składki do PZJ na początku roku zbierała właścicielka stajni i sama jechała płacić, za konie też płacił klub.
Jak przyszłam do klubu (miałam 12 lat i zaczynałam skakać) to niemalże codziennie miałam też jazdy z właścicielką stajni, później przyjeżdżał do nas inny trener, którego już sobie sami załatwiliśmy i sami płaciliśmy.
Składkę głównie płacimy za to żeby mieć zniżkę w opłacie za licencje i rejestracje ewentualnie większość klubów bierze na siebie kwestię załatwiania i pilnowania formalności oraz zgłoszeń na zawody.
Klub też musi zapłacić składkę w tym roku 1500zł do PZJ i 500 do WZJ i skądś te pieniądze trzeba wziąć. Można znaleźć sponsora ale jak ktoś to potrafi to niech się podzieli tą wiedzą 🙇