Forum towarzyskie »

MOTOCYKLIŚCI

Ja jeżdżę.  😀
Prawko za 2 tygodnie mniej więcej.  😀iabeł: (instruktor wyjechał sobie na jakieś szkolenie i mam zawieszkę w jazdach z nim)

Odkąd siadłam za sterami NIE MAM NAJMNIEJSZEJ ochoty plecaczkować. Nie sądziłam, że aż tak. Ale właśnie aż tak.
Jest zupełnie inaczej. Zupełnie.
Najchętniej nie schodziłabym z motocykla. Mąż się ze mnie śmieje. Dziewczyny, też tak macie? Że odkąd samej się steruje nie sprawia frajdy jazda z tyłu? Czy to tylko taki euforyczny etap przejściowy?  😲

Mój to ten chudy szczur po lewej. Ale w następnym sezonie mam odziedziczyć tego po prawej.


Angeel, z mojej strony cisza, bo Brevcia bez akumu stoi i czeka aż moje Kochanie odbierze mój nowy aku żelowy który tym razem mam nadzieję pociągnie dłużej... ale że Kochanie ma w pracy i w domu początek sezonu i wszystko co ma dwa koła przyjeżdża do niego na przeglądy i serwisy, no to już sobie czekam drugi tydzień🙁 ale może w tym już mi ożywi moją małą, weźmie na szlifa, zdiagnozuje, ponaprawia i pozmienia co uzna za stosowne i zacznę w końcu sezon😀😀😀

tunrida, oba fajne!😀 a z tym plecaczkowaniem - miałam tak samo😀 później jeszcze parę razy w jakieś dłuższe trasy jechałam jako plecak, ale sporadycznie i już daaaawno nie siedziałam nikomu za plecami😀 teraz mnie facet namawia żebym, się z nim szlifnęła na jego R1, ale jakoś mi się to nie uśmiecha... już nawet nie przez sam fakt plecaczkowania, tylko najzwyczajniej w świecie się boję;P
Dziewczyny, podziwiam Was za plecaczkowanie. Najbardziej te, które siadają z tyłu plastików. Ilekroć widzę taki obrazek, aż mnie ciarki przechodzą - trzeba wielkiej odwagi.

Ja w zasadzie nigdy nie jeździłam jako plecak - zawsze chciałam sama decydować. Kilka razy w życiu siadałam testowo z tyłu, ale już samo siedzenie było jakieś takie straszne, a jak już kierowca wsiadał i stawiał do pionu moto, które wcześniej było na nóżce - brrrr, takie niekontrolowane przechyły...

Jeden raz w życiu miałam nieprzyjemność siedzieć z tyłu. Bardzo chciałam kupić kombinezon, niestety w Polsce nie było damskich, najbliższy sklep był w Berlinie. Pracowałam w piątek do 17, w niedzielę miałam inną pracę - więc musiałam się wyrobić z wyjazdem i zakupem w sobotę - wzięłam "zmiennika". Wyjechaliśmy około północy w piątek, na miejscy byliśmy w sobotę rano - dałam radę prowadzić przez całą drogę. Później wymarzony zakup  😍 Później, w ramach świętowania łaziliśmy po Berlinie, i popołudniem powrót. Oczywiście "dam radę poprowadzić". Wymiękłam jakieś 50 km za Berlinem. Reszta trasy z tyłu i pomimo, że jechaliśmy turystykiem (moim, więc nie powinnam się go bać) myślałam, ze zejdę na zawał - pomimo zmęczenia. To było koszmarne - wielki szacun dla osób, które potrafią zaufać kierowcy, wyluzować się i jeszcze czerpać z takiej jazdy przyjemność.
Magdalena - a co taki plecak jak ja ma powiedzieć jak nie dość że na ścigaczu plecakuje to jeszcze mój facet ze mną z tyłu lata na gumie ? (w sensie że na jednym kole)  😁
A mi sie podoba i za sterami i plecakowanie. Nie wyobrazam sobe plecakowania na cruzerze sorry.. nuda!!
Ale na plastikach tak!!! Tak, tak!!
Ja plecakuje wylacznie z naprawde dobrymi kierowcami, nie wsiadam z byle kim. Wiekszosc moich kumpli albo sie sciga zawodowo, albo do tego przygotowywuje. no i ci ktorzy sa na tyle dobrzy zeby jezdzic na torach😉
Nigdy mnie nie bujnelo z tylu, no i nudne to nie jest bo sama bym sie bala tyle pociagnac kilosow na godzine hehe Na gumie tez latam z jednym takim co mu ufam za sterem tylko 😎
Moja maszynka wlasnie zostala sprawdzona wiec zadzieram skory i lece 🏇
Magdalena - a co taki plecak jak ja ma powiedzieć jak nie dość że na ścigaczu plecakuje to jeszcze mój facet ze mną z tyłu lata na gumie ? (w sensie że na jednym kole)  😁


O CHESUS!!!
Załóż mu strunę od fortepianu wokół szyi - jak będzie szedł na gumę to będziesz się miała czego przytrzymać w razie czego 😀iabeł:

Tysia  masz zwiększone zapotrzebowanie na adrenalinę widocznie  😀

Bardzo Was podziwiam, ja chyba cierpię na "kompleks kierowcy", tzn. nie potrafię wyluzować pośladów i po prostu poddać się np. składaniu w zakręt. Jeśli sama to robię to ok - bo wiem, że za moment mnie przechyli - ale tak z kimś... Podziwiam Was.
Medziiik- szczerze to nie ma czym się chwalić - Twój facet to chyba nie do końca jest odpowiedzialny i  🤬...
Nie mam nic przeciwko lataniu na gumie, ale A- w miejscach do tego odpowiednich B- bez plecaka.

Jak gość potrzebuje adrenaliny to weź go pchnij na na tor np. do Lublina i niech się tam wyszaleje- testosteronu i adrenaliny trochę z niego zejdzie to może przy okazji nie będzie pajacować.

Może jestem stara i mam 'moherowe' podejście, ale naprawdę czasami mam wrażenie, że niektórzy dostają moto pod tyłek i im się w głowie przewraca od nadmiaru mocy między nogami.
Toteż ja już się nie odzywałam.  😉

Dla mnie frajda z jazdy na motocyklu to NIE prędkość, ale wszystko to co z jazdą związane.
Przyjemność sprawia mi więc: samo ubieranie się, przygotowanie, wypychanie sprzętu, postoje na ustalanie dalszej trasy, na fajka, na herbatkę w zajeździe. Rozmowy z innymi motocyklistami. Mijanie innych kierowców, przejazdy przez wsie, przez superanckie lasy, przebijanie się przez piaszczyste drogi i łapanie balansu. No ogólnie....wszystko poza samą prędkością!
Nie lubię prędkości. Powyżej setki na motocyklu czuję się niekomfortowo.
Jeszcze kiedy to JA prowadzę, to jeszcze jako tako.
Ale od kiedy mam prawo jazdy na samochód, od kiedy sama jeżdżę, przestałam mieć zaufanie. Nawet do mojego męża, który jest dobrym i rozsądnym kierowcą.

Jakoś tak po 30-tce pojawia się coś takiego jak poczucie własnej śmiertelności. Guwniane uczucie swoją drogą. Uczucie, które hamuje prawą rękę na manetce.  😉 Zwłaszcza kiedy się pochowa kilku kumpli którzy stracili życie na motocyklu.  🙁 Albo kiedy wiesz, że w domu siedzi synek i czeka na twój powrót. To troszkę zmienia światopogląd i zapotrzebowanie na adrenalinę.
bjooork - ja tu się nie chwalę 😉 bo w sumie nie ma czym gdybym to ja latała na gumie (a mam zamiar się nauczyć) to może i bym się chciała pochwalić : )

Mój Łukasz jest moim zdaniem odpowiedzialny (bo gdyby nie był to bym nie wsiadała z nim na motor to raz a dwa na pewno bym nie latała na gumie jako plecak). Co do pchnięcia na tor - pomijając że koszta są za zmienienie opon itp. to weź z tego lublina wracaj jak się np. tam wyłoży ? (bo o tym nikt nie pomyśli) - a tak ogólnie to mamy motor przygotowany do sportu czyli klatki, stelaże etc. i niestety tego od tak nie da się zdjąć a na torze w tym nie pojeździsz 😉.

A co do nadmiaru mocy między nogami - myślę, że są gorsi niż Ci, których znam i raczej o świeżych przecinakach bym tu mówiła, a nie o osobach, które jeżdżą już dłuższy czas na moto.
a tak ogólnie to mamy motor przygotowany do sportu czyli klatki, stelaże etc. i niestety tego od tak nie da się zdjąć a na torze w tym nie pojeździsz 😉.



chyba miałaś na myśli,że maszyna jest przygotowana do stuntu? Bo klatki nie zakłada się do sportu  😉
zaba - ok niech będzie, że do stuntu 😉 (u mnie też mówią, że do sportu więc odruchowo napisałam 🙂 )
Medziiik - to w takim razie mamy inne definicje odpowiedzialności. Niestety tak jak konie tak i motocykle nie są ani 'tanim' ani 'bezurazowym' sportem. Na koniu nie możemy przewidzieć każdej jego reakcji - bo to zwierzę (w dodatku z tych 'głupich=uciekających'😉, natomiast na moto nigdy nie przewidzisz reakcji innego kierowcy. Dlatego jak ktoś ma pajacować - a IMO jazda na gumie w mieście tym własnie jest- to niech to robi w miejscach, gdzie żaden durny kierowca "puszki" nie wyjedzie mu np. z podporządkowanej.

Po za tym to, że ktoś jest świetnym kierowcą nie znacza, że jakiś inny 'mniej świetny' nie może mu zrobić krzywdy.

Jesteś jeszcze bardzo młoda, więc jeszcze dużo doświadczeń 'drogowych' przed Tobą- trzymam kciuki, żeby wiekszość była pozytywna. 🙂
Nie no oczywiście 😉 każdy ma swoje definicje 🙂 ja wiem, że chłopaki nie latają hmm.. gdzie popadnie. Jest to np. cargo (parking), zawady, modlin. (tam samochody raczej znikąd nie wyjeżdżają). Na ulicy jeśli już to rzadziej (właśnie ze względu na tych innych kierowców)
dla mnie tez glupota latanie na gumie z plecaczkiem... nie pisalabym sie na cos takiego. jako pasazer robilam tylko z moim ojcem albo instruktorem (raz - nigdy wiecej.chociaz bardzo go lubie,ale to kolejny wariat ;] ).
generalnie nie kreca mnie popisy na gumie i swirowanie po miescie.

tak jak pisze tunrida - nawet predkosc mnie nie kreci 😉 owszem, gdzies na ladnej drodze czasami chetnie przekrece mocniej manetke, ale ile mozna wyciagnac ze 125-tki ? :P wczoraj bylam na spokojnej,krotkiej przejazdzce a dzis w "mini trasie". 175 km dzisiaj przejechane. ponad 1/3 z tego to obwodnica i inne szybkie drogi. i duuuzo lepiej mi sie jechalo wczoraj 😉

a jutro kolejna jazda. lece w trase Gdynia-Olsztyn 😀
Tak lepiej- ja generalnie jestem cholernie przewrażliwiona, po pierwsze w rodzinie pochowaliśmy już jednego motocyklistę, a po drugie mój strach i jeszcze większy syndrom myślenia za wszystkich dookoła (także jeżdżąc autem) spowodowała sytaucja jaką miałam z kumplem miesiąc temu na jednym z zakrętów na Białołęce. Pan wyrazem twarzy 'rajdowca' - głupi piiiiiiii......iip- ściął zakręt wyjeżdżając nam na czołówkę. Przyznam, że nigdy mnie tak nie zmroziło, bo minął nasz motocykl na centymetry.
Angeel- no właśnie..ile wyciska się ze 125? Nie lubię prędkości, ale chyba dobrze mieć trochę mocy. Kiedy sobie wyobrażę jak jadę 80/h za ciężarówką po wąskiej i dość krętej drodze i nie mogę jej wyprzedzić bo brakuje przyspieszenia, to wiem, że nie czułabym się komfortowo.
Mam na razie 750 i myślę, że tyle to minimum, by bezpiecznie się poruszać po na naszych guciowatych drogach. Lepiej mieć coś co przyspiesza w krótkim czasie.
Angeel- jak to jest? Bo chyba 125-ka 125-tce też nie jest równa, nie? Dasz radę na takim sprzęcie wyprzedzić ciężarówę jadącą 90/h?
(mam samochód kiepsko przyspieszający i jazda nim po krętej i ruchliwej trasie to męka :zemdlal🙂


bjooork- ja sporo jeżdżę samochodem. Od kilku lat jest coraz gorzej na drogach. Kiedyś samochodów było mniej, kosztowały więcej, mniej osób było stać na samochód, więc ludzie DBALI o nie. Jeździli LEPIEJ. Teraz samochody są tanie. I obecnie na drogach  jest KOSZMAR.
W ciągu ostatniego roku 3 razy wjechał we mnie emeryt. I tylko raz było w tym troszkę mojej winy ( troszkę, a nie cała!!)
Ostatnio kiedy mijam samochody patrzę na mijanych kierowców. I wiecie co mnie przeraziło? W co 4 siedzi osoba wyglądająca na dobrego kierowcę ( wiem, że nie ocenia się ludzi po twarzy, ale popatrzcie same!!) W co drugim samochodzie staruszek, pijak z czerwoną twarzą, blondynka która ledwo jeździe 30/h i blokuje ruch. Naprawdę- popatrzcie kto prowadzi samochody w obecnych czasach. Wiem, że każdy ma prawo, ok. Ale ciekawa jestem ile osób prowadzących obecnie samochody przeszła by jazdę z instruktorem?  🤔 Starczy popatrzeć JAK ludzie jeżdżą.  🤔
Tunrida-  może nie mam jakiegoś super doświadczenia, bo jeżdżę od około 10 lat autem, ale od kiedy stoję u forumowego rider'a (czyli jakieś 3-4 lata) to dziennie robie koło 100 km i fakt sceny na trasie Warszawa-Wołomin-Tłuszcz są momentami dantejskie...
Jeszcze na trasie jak na trasie, ale to co się dzieje w miastach? Bardziej miałam na myśli miasto. 
Dziennie 100 kilosów? Wow. Nieźle. Swoją drogą...daleko masz stajnię.  😉
informuje ze dojechalam 😉 w 3 dni zrobilam ponad 400km. geba mi sie cieszy 😉 tylko moj facet okazal sie inny niz wasi i postawil mnie przed wyborem : on albo moto. a ze jezdze na moto wiec ze mna nie rozmawia ;]

tunrida - ze swojej wycisnelam 110, wiecej nie ujedzie. z wyprzedzaniem czegos co jedzie 90 mialabym spory problem. wiem ze to niekomfortowe i tez jestem swiadoma tego ze TRZEBA zawsze miec w razie czego jeszcze troche mocy pod reka. 125 byla tylko na jeden sezon zeby sie obyc "jak to sie je". wlasnie jest wystawiona na sprzedaz i szukam czegos troszke wiekszego 😉
Jak większego? Na co polujesz?  🙂 Rzuć jakieś nazwy.  🙂
Angeel-ja po swoim teraz chciała bym R6 (zakochałam się w tym moto) ew. kawasaki ninja (bo znajoma ma i prowadzi się nieziemsko ideał dla kobiety). A tak już z tych mniej w moim guście hornet(ale musiała bym przemeblować wydech bo mi nie odpowiada).
Medziiik -poprzeglądałam co byś chciała i właśnie wydech w Hornecie podoba mi się najbardziej.  😀 Ale ja widać mam zupełnie inny gust.
Za to znalazłam świetną Ninję. Taką czarną mogłabym mieć. Jakoś bym przeżyła tę kupę plastiku.  😁 Śliczna jest. Tylko cena.....
http://www.allegro.pl/item1005868478_kawasaki_zx6r_ninja_2007_super_nie_r6_gsxr.html

A moje marzenie to coś takiego. Też czarne. Mam słabość do czarnych.  😉 Tylko ta cena...
http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=M1892277
taką ninje tylko że 250 ma właśnie moja koleżanka 😉 tylko że nówkę z salonu kupioną2 sezony temu 🙂 i dla kobiety jest boska ! Lekka zaj*biście się prowadzi  😜

Ale za to R6  😍 kocham miłością wielką ! Z wyglądu jest dla mnie prawie idealna (jedyny motor w którym raczej nie chciała bym nic zmieniać 😉) bo np. w hornecie ten wydech (bo po prostu no patrzeć nie mogę  😵 , CB500 - masakra ciężka brzydka (a wszyscy chcą mi ją wcisnąć).. No może tak dodatkowo mogła bym jeździć Ducatii Monsterem (ale tu też wkurza mnie kierownica - musiała bym ją bardziej dogiąć - i po co mi dwa wydechy ? tylko cięższy jest przez to więc oczywiście zmieniła bym na jeden .. a no i zmieniła bym też przednią lampę  🤔wirek🙂

Może i mam głupie podejście, ale mnie motor musi się podobać, oprócz tego być wygodny i do opanowania. Oczywiście to że R6 bym kupiła nie wiem jak by było z obniżeniem jej na amorach. Ponieważ jestem niską osobą 165cm raczej o krótkich nogach (tak jak moja Martyna od Kawasaki Ninja) z doborem motoru mamy duży problem. Choć jeśli chodzi o konsultacje co dla mnie było by najlepsze pod względem wzrostowym pytam Martyny (prace ma jaką ma więc dużo ciuchów motocyklowych, motorów itp miała na testy) i zawsze mam porównanie.

Teoretycznie na amorach można obniżyć do 3 cm + ew. można mieć w niektórych modelach motorów jakieś inaczej wyprofilowane siedzenie właśnie żeby też obniżyć - więc może by nie było tak źle  👀
Może i mam głupie podejście, ale mnie motor musi się podobać, oprócz tego być wygodny i do opanowania.

No co Ty? To właśnie normalne podejście.  😀
Mi PRZEDE WSZYSTKIM musi się motocykl podobać.  😉 Na dalszym miejscu jest wygoda i sterowność. Jestem w stanie dla wyglądu znieść nawet pewne niewygody i niedociągnięcia w motocyklu. O ile oczywiście nie wpływają zbyt mocno na komfort jazdy. Za to jeśli mi się motocykl nie widzi, to ... nic go nie uratuje.  😁
Ja jestem wysoka, silna, starsza i nie muszę mieć ani małego ani lekkiego. Ani super zwrotnego. Podejrzewam, że na Harleya z linku powyżej stać mnie jeszcze dłuuugo nie będzie, więc najprawdopodobniej będę pomykać w następnym sezonie na V-Starze męża ze zdjęcia na górze strony. Tyle, że muszę go sobie upiększyć po swojemu, bo jak na razie to z niego niezły golec.
Oj Ducati monster mrau 🙂

My dziś zrobiliśmy z kumplem północne Mazowsze trasa około 120 km - za to doceniłam na wycieczce Yamahę XJ6 Diversion - super turystyk jechało się rewelacyjnie i gdyby tylko te nasze drogi miały mniej dziur to byłoby fantastycznie 😉

Medziiik moi motocyklowi panowie zamiast na cebulę chcą mnie wsadzić suzuki GS 500- i obstawiam, że jak już na nie zarobie (o ile wcześniej koń przestanie mnie doić obrzydliwie) to sobie kupie na początek (o ile nie zacznę od czegoś jeszcze mniejszego)

Tunrida - te 100 km wychodzi jak jadę z redakcji. po drodze omijając 'opłotkami' korki i jeszcze zgarniając z domu forumową Babę_jagę. Spod domu do riderowej stajni mam równo 36 km (ale na luksus 72 km moge pozwolić sobie wyłącznie w weekendy 🙁)
bjooork - no właśnie zapomniałam o GS 500 😉 też mi proponowali a no i GSXR 600 też
bjooork- moim zdaniem nie bierz mniejszych.
Znaczy ...nie znam się na silnikach rzędowych, bo na v-kach jeździ się inaczej. V-ki mają z reguły mniejsze przyspieszenie ( choć mąż twierdzi, że ciężko tak katalogować) ale uważam, że warto mieć sprzęt, którym jednak można przycisnąć.
Przecież nie musisz nim cisnąć na co dzień, nie? Ale są sytuacje kiedy lepiej mieć tę możliwość przyspieszenia.

Jeżdżę na nauce jazdy na jakimś Romecie 125 i to jest masakra. Niby na miasto ok, ale nie wyobrażam sobie czymś takim jechać w trasę. Wiem, że 125 nie równe 125. I 250 nie równe 250.
Ale ja bym mniej niż 500 jednak nie brała.  🙂
Angeel-ja po swoim teraz chciała bym R6 (zakochałam się w tym moto) ew. kawasaki ninja (bo znajoma ma i prowadzi się nieziemsko ideał dla kobiety). A tak już z tych mniej w moim guście hornet(ale musiała bym przemeblować wydech bo mi nie odpowiada).


Z tym wydechem w Hornecie to żaden problem,zawsze mozna "stiuningować"  😀iabeł: Mi się w sumie podoba tak,jak jest  😉

Z leciutkich motocykli mogę polecić SVkę  🙂
Cebulą też jezdziłam i powiem Wam,że całkiem całkiem choć pozycja jak dla mnie nie ta,bo ja od samego początku nauczona jestem jeżdzenia na leżąco  🤣

Co do R6 i kawy ninja... polemizowałabym! Miałam okazję jezdzic jedną i drugą lalunią i powiem tak-na tym trzeba umieć jezdzić!I nie chodzi tu o to,że mam R6 bo mi się podoba i jestem cynka;bo tu liczy się kazda sekunda!Są to drapieżne maszyny,jak sama nazwa "R" wskazuje! Dla mnie dużo przyjemniejsza w jezdzie jest R1!I mimo,iż jest to tysioNc jezdzi mi się tym dużo przyjemniej!Zdecydowanie łatwiej wyczuc moment obrotowy,bo w R6 odkręcasz manetkę i Cię ni ma!  😉 Poza tym R6 jest dla mnie ciut za wysoka (ale to już kwestia gabarytowa,mało licząca się  😉 )  Owszem,można obniżyć,ale ja raczej w low-riderach nie gustuję.Prędzej oddałabym siedzenie do wybrania do tapicera,ale wtedy może być na maxa twrado pod tyłkiem  😉

Wróćmy jeszcze do kawasaki.Absolutnie nie nazwałabym tego ideałem dla kobiety.Jest zbyt "nerwowa"!

Poza tym moje skromne zdanie jest takie,że pierw trzeba nauczyć się myśleć.I warto zaczynać od tych najmniejszych pojemności.I w dupce mieć,że ktoś sobie jaja z naszego "komara" bedzie robił!  😉   
Czekam na swoją wymarzoną R1,ale zanim jej dosiądę mam plan wjezdzić się na nowo na Ducati Monsterze  🙂
Czyli tu wyłazi moje nieobycie w ścigaczach.  😉
W motocyklach z silnikiem V jest tak, że odkręcasz manetkę i motocykl przyspiesza, ale ma się dość duży zapas ruchu manetką. Czyli- jadąc taką 750-tką ( którą jeżdżę), nawet jeśli za ostro mi drgnie ręka na manetce to NIC się nie dzieje. Nie wyrywa mi nagle motocykl do przodu jak rakieta, tylko normalnie sobie jedzie.
Żeby wyrwał, to muszę duuużo manetki przekręcić. Więc jest to bezpieczne dla początkujących.  😉
A ponieważ wolę by motocykl miał to przyspieszenie ( gdy będę chciała wyprzedzać coś na trasie) to wolę jeździć takim z większą pojemnością. Nie wyobrażam sobie jazdy taką V-ką o pojemności 250.  🤔

Ze sportowymi jest pewno inaczej, co? Lekki ruch manetką powoduje już zrywa? I to Żaba nazwałaś tym, że motocykl jest zbyt "nerwowy", tak?
Czyli nawet taki o pojemności np 250 ma tak, że lekki ruch manetką powoduje nagłe i szybkie przyspieszenie?
Tak jest?

tzn. tak ja jeździłąm na niniji 250 i dla mnie ona taka zrywna nie jest 😉 - zresztą patrząc jak np. odkręca się manetkę ona idzie do przodu, a nie od razu wspina się do góry.
R6 owszem trzeba mieć świadomość że to zapierd*** ale jest moim zdaniem łatwiejsza do ogarnięcia niż R1..
Ale honda fireblade 900rr jest zajebiś*** zrywna (może dla tego tak uważam, jak odkręcałam manetkę to mi się do góry podniosła 🤣 no i oczywiście, że się nie spodziewałam to przejechałam kawałek a przy opadnięciu mnie bujnęło no i leciuteńko przytarłam klatkę (a raczej te osłonki gumowe na klatce z jednej strony 🙂😉)

Ogólnie to zależy od osoby, każdy z nas jest inny i strikte większość rzeczy robimy inaczej 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się