w takim razie sie pomylilam. Nie zaplacilam sama za badania bo koszty ponioslas ty. Ja zaplacilam za jeszcze jedna wizyte no i za arnike i kowala pare razy. Zreszta nie wiem czy jest sens sie lizytowac kto za co zaplacil. Konia nie da sie leczyc w tych warunkach i to nie jest zdanie jednego weta. Sama stwierdzilas ze dopoki warunki sie nie zmienia nie ma sensu podejmowac zadnych dzialan- mialas racje
Do kajuli- ,,koń umiera"!??? TO TERAZ DOPIERO TAKI SZUM? OD KIEDY UMIERA??? Nie mydlcie oczu ludziom wrażliwością i grą na emocjach... Barbor jasno pisała że tego konia nie widzi od wczoraj..Nie czeka się do chwili kiedy koń umiera... Niektóre panie z pro equo mają dziwne przyzwyczajenie , lubują się w zdaniu.. czytaj ze zrozumieniem...i tak już prawie każdemu voltowi🙂 no cóż ,zwyczajnie się wypalacie na tym forum.
To może znowu ja.Własnie wrócił;am z rzeczonej stajni.I co? I nic.Stajnia zamknięta na głucho,barbor nie raczyła sie wczoraj zająknąć nawet słowem,że właściciel wyjechał i wraca po niedzieli.Mimo mojego dobijania sie nikt nie otworzył.Co więcej w dali podwórza kręciła się młoda dziewczyna,która zapewne widząc chętną na wejscie do stajni zniknęła w budynku i już się nie pokazała.Wszyscy wiedzą,że miałam tam dzisiaj jechać.Właścicielka sklepu obok powiedziała,ze końmi na czas nieobecności właściciela zajmuje sie jakas dziewczyna.Dziwne??Dla mnie już chyba nie.Wnioskli wyciągnijcue sami. P.S.Nie zmienia to jednak faktu,że w najbliższym czasie zamierzam tam znowu zawitać ,tym razem bez podawania terminu swojej wizyty.
monika.bolek wiedzialam jedynie ze wlasciciel wyjezdza ale kiedy nei mialam pojecia. W stajni pewnie krecila sie moja znajoma ktora zajmuje sie sorka seli. Weszlas do stajni? po prawej stoja dwie duze klacze i zawsze otwarte maja, po lewej kuce tez otwarte.Moze spodziewalas sie budynku ktory wyglada jak stajnia? Ps. Ten budynek w ktorym zniknela dziewczyna to stajnia 🙄
kajula..." Gdyby kon, zwierze, ktore szanuje i kocham niesamowicie umieralo na moich oczach, to dzwonilabym po wszystkich weterynarzach w okolicy, zeby tylko konia wyciagneli z choroby. Na cholere bylby mi w tym momencie TOZ? Zanim by przyjechali, zanim by sie w ogole zastanowili czy przyjechac, zanim by COKOLWIEK zrobili, kon dawno by padł. A ja mialabym wyrzuty sumienia, ze nie zawolalam weta.. Uwierz, nie jestem jedyna, ktora w takiej chwili dzwonilaby po lekarzach, albo nawet gdyby miala mozliwosc to pojechalaby z koniem prosto do Kliniki. Jezeli Ty uwazasz, ze w takim momencie, gdy koń kona na Twoich oczach lepiej wezwac TOZ, ktory stwierdzi "no ale co ja Pani poradze, ze kon umiera? przyjedziemy jutro sprawdzic warunki" Wałkujemy o siwce,a może o tych co już padły? Bez komentarza.. Wypalacie się..
O. A mialysmy jechac razem i wciaz czekam na potwierdzenie czy jedziemy, czy nie, nawet priwa w tej sprawie rano wysłałam. Ale to nic... Dziewczyna zniknęła powiadasz. A własciciela nie było. Cóż, myślałaś, że oni są odcięci od netu? Chciałabym, żeby tak było, bo miałabym pewność, że teraz cena konia nie poszybuje w górę niebotycznie, albo co gorsza - właściciel juz nie bedzie chciał rozmawiać o sprzedaży, albo w ogole koń nagle nie zniknie. Dla mnie dziwne, bo nie wiem jakie wnioski wyciągnęłaś, poza tym ze gościa akurat nie było w domu, a przy koniach zazwyczaj zawsze są jakieś nastolatki, które chcą jezdzic w zamian za opiekę..a skoro tym bardziej sugerujesz że ta nastolatka wiedziała że chcesz tam przyjść i Cię nie wpuściła, to dla mnie świadczy to tylko o czymś do ukrycia w środku, tudzież o tym, że sobie właściciele nie życzą odwiedzin.
Fuzja, walkujemy o warunkach stajni, w ktorej stoją konie... walkujemy o dziewczynie, która kocha konie i chce wykupic swojego ukochanego ktoremu grozi rzeznia walkujemy o podejmowaniu krokow przy smierci konia walkujemy o siwej I koniach, które stoją w stajni ... Z ksiezyca sie urwalas, czy o co chodzi? Wez moze najpierw przeczytaj caly temat, napisz jednego posta od siebie a nie cytujesz co chwile wyrywkowe wypowiedzi, bo cos Ci sie przypomina.
Miałam przed chwilką telefon. Ktos zapytal mnie czy nie mogłabym tego konia ja zaadoptowac lub napisac ,ze tak zrobię. Nie, nigdy nie kłamię i nawet teraz nie będę. Nigdy nie rozmawiałam z nikim o adopcji tego konia. Natomiast spodobał mi się inny pomysł który chciałam omówic z Wami. Co Wy na to ,że podpisałaby umowę z Viva oraz matka dziewczynek o natstępujacej tresci. Kon byłby pod moja opieką, dziewczyny miałby przy nim nim ale i przy moich konoiach odpracowac moje zaangazownaie i pieniądze łozone przeze mnie na konia. Do czasu usamodzielnienia się i uzyskania stausu niezleznych finansowo (chodzi mi o stałe zródło utrzymania) kon byłby pod moja opieka a stajnie czy ta opieka mogłaby zostac zmieniona tylko wtedy gdy uznam to ja wspólnie z Viva i inną godną zaufania osobą. Co Wy na takie rozwiązanie (ja jeszcze muszę sprawę omóc z mężem bo to i z mojej strony wielkie zobowiązanie)!
O. A mialysmy jechac razem i wciaz czekam na potwierdzenie czy jedziemy, czy nie, nawet priwa w tej sprawie rano wysłałam. Ale to nic... Dziewczyna zniknęła powiadasz. A własciciela nie było. Cóż, myślałaś, że oni są odcięci od netu? Chciałabym, żeby tak było, bo miałabym pewność, że teraz cena konia nie poszybuje w górę niebotycznie, albo co gorsza - właściciel juz nie bedzie chciał rozmawiać o sprzedaży, albo w ogole koń nagle nie zniknie. Dla mnie dziwne, bo nie wiem jakie wnioski wyciągnęłaś, poza tym ze gościa akurat nie było w domu, a przy koniach zazwyczaj zawsze są jakieś nastolatki, które chcą jezdzic w zamian za opiekę..a skoro tym bardziej sugerujesz że ta nastolatka wiedziała że chcesz tam przyjść i Cię nie wpuściła, to dla mnie świadczy to tylko o czymś do ukrycia w środku, tudzież o tym, że sobie właściciele nie życzą odwiedzin.
Wyciagam takie wnioski ,że ktoś nie chciał mnie tam wpuścić bo może nie jest aż tak jak mówi barbor.A właściciel z moich informacji wyjechał w góry i wraca dopiero po niedzieli.Więc nie widzę powodu dlaczego ta młoda osóbka nie chciała mnie tam wpuścić.....
Zamknieta była brama,nie stajnia i nikt mi tej bramy nie chciał otworzyć
moniko kto nie chcial cie wpuscic i gdzie? Napewno nie bylam to ja 🤔 bo dzisiaj jeszcze u siwej nie bylam. Stajni nie da sie zamknac wiec niemozliwe jest by ktos nie chcial cie gdzies wpuscic. Nikomu nei mowilam o twojej wizycie
[quote author=Visenna] O. A mialysmy jechac razem i wciaz czekam na potwierdzenie czy jedziemy, czy nie, nawet priwa w tej sprawie rano wysłałam. Ale to nic...[/quote]
Moniko.bolek, z ciekawości zapytam, ponieważ nie ustosunkowałaś się do tej części wiadomości Visenny --- skoro miałyście jechać razem, dlaczego pojechałaś sama?
Faza, jak napisałam stronę wcześniej, jeśli pomożesz barbor (finansowo i nie tylko) w opiece nad koniem to, jak dla mnie, ma to sens. Wszystkim nam chodzi przecież o to samo - dobro konia. Sama barbor, mimo szczerego serca, nie jest idealnym kandydatem na opiekuna. Fakt, że ma jej pomagać druga, doświadczona osoba mająca odpowiednie możliwości , zmienia postać rzeczy.
Pozostaje tylko refleksja nad tym, co gdzieś tu pisała ElaPe - wykup koni nie jest najszczęśliwszą metodą. Bo zaraz bedą następne...Fajnie że jednemu się uda ale całego świata nie da się poprawić.
[quote author=Visenna] O. A mialysmy jechac razem i wciaz czekam na potwierdzenie czy jedziemy, czy nie, nawet priwa w tej sprawie rano wysłałam. Ale to nic...
Moniko.bolek, z ciekawości zapytam, ponieważ nie ustosunkowałaś się do tej części wiadomości Visenny --- skoro miałyście jechać razem, dlaczego pojechałaś sama? [/quote] pisalam viss na pw czemu pojechalam sama,ale skoro to takiew wazne-akurat tak mi wyszlo ze z samego rana musialam byc w innej stajni w tamtych okolicach i nieoplacalo mi sie wracac do wwy po to zeby jechac tam znowu.kawalek drogi to jest a ja tez mam swoje obowiazki i ograniczony czas.
moniko kto nie chcial cie wpuscic i gdzie? Napewno nie bylam to ja 🤔 bo dzisiaj jeszcze u siwej nie bylam. Stajni nie da sie zamknac wiec niemozliwe jest by ktos nie chcial cie gdzies wpuscic. Nikomu nei mowilam o twojej wizycie
Zbieracie kasę na konia ,warunki są jakie są, wszystko jasne, to ty wtrącasz tematy o umieraniu, tłumaczycie się niewiedzą o TOZie, bo nie ma czasu myśleć, daruj,ale nie jesteś osobą do dalszej polemiki.. Ludzie pytają wprost: Czemu załatwiane to jest pobocznie przez młodą dziweczynę, czemu to ona ma zbierać kasę.. a fundacja patronuje?Wszystko jasne i nie wciskajta kitu.. nie przekonałyście ludzi. Finał, proponuję za prośbą barbor- zamknąć ten wątek
[quote author=barbor link=topic=1667.msg154295#msg154295 date=1232712897] moniko kto nie chcial cie wpuscic i gdzie? Napewno nie bylam to ja 🤔 bo dzisiaj jeszcze u siwej nie bylam. Stajni nie da sie zamknac wiec niemozliwe jest by ktos nie chcial cie gdzies wpuscic. Nikomu nei mowilam o twojej wizycie
brame moze otworzyc jedynie ktos z domu. Wejsc mozna przez sklep i przez bar
bar byl jeszcze zamkniety,bramka od sklepu rowniez,glowna jest na pilota wiec npormalne ze raczej ktos z domu,natomiast nie rozumiem czemu nie zostala otwarta,poniewaz dostep do domu byl(drzwi byly otwarte).ale nie o to tu chodzi w tej chwili chyba..
wiec nie pisz ze nikt nie chcial cie wpuscic. Moglas otworzyc bramke do sklepu wlasnorecznie(zawsze tak wchodzimy), wystarczylo ja przesunac.I normalnie dostalabys sie do koni
wiec nie pisz ze nikt nie chcial cie wpuscic. Moglas otworzyc bramke do sklepu wlasnorecznie(zawsze tak wchodzimy), wystarczylo ja przesunac.I normalnie dostalabys sie do koni
wychodzi na to ze jestem malo sprytna bo wlasnie ta bramka chcialam wejsc ale nie moglam jej jakos otworzyc....co nie zmienia faktu ze w najblizszym czasie pojade tam jeszcze raz,tym razem po prostu bez zapowiedzi.Akurat bywam czestym gosciem w tamtych okolicach. P.S.A tam na marginesie,nawet jezeli toja nie potrafilam sie tam dostac,nie zmienia faktu ze bylam tam raczej niemile widziana,bo troche sie tam krecilam,trabilam nawet po zniknieciu dziewczyny i stalam samochodem pod brama,wiec kazdy normalny kto nie ma nic na sumieniu,podchodzi do bramy i pokazuje jak sie mozna dostac,ew. pyta o co chodzi,chyba zie sie myle..
visenna pisała:,,Dziewczyna zniknęła powiadasz. A własciciela nie było. Cóż, myślałaś, że oni są odcięci od netu? Chciałabym, żeby tak było, bo miałabym pewność, że teraz cena konia nie poszybuje w górę niebotycznie, albo co gorsza - właściciel juz nie bedzie chciał rozmawiać o sprzedaży, albo w ogole koń nagle nie zniknie."
A na widok visennej i obstawy kobyłka by nie zniknęła? No cóż forumkowicze będą winni cenówki pod sufit, zniknięcia kobyłki.. jest prawdopodobne,że - barbor pierwsza zniknie ,a koń zostanie dopóty nie zajmie się tą sprawą konkretna komórka. Źle barbor ugryzłaś sprawę, nie pisze się prv o zbiórce kasy to powinna być afera na miarę FUNDACJI , ty jedynie mogłabyś świadkować i tyle...
sie mi cos przypomnialo. podczas smierci pierwszego konia dziewczyn w stajni nie bylo. przy drugim koniu byl wet wezwany przez wlasciciela koni, ale powiedzial, ze 'nic wiecej nie da sie zrobic' (czyli ja rozumiem, ze jesli zdiagnozowal kolke, to podal srodki przeciwbolowe i rozkurczowe, dodajac, ze teraz pozostaje czekac).
ja - jako wlasciciel koni - nie mowie o wszystkim wolontariuszom czy odwiedzajacym stajnie. dostaja ode mnie jakies informacje lub uslysza cos przypadkiem. przypuszczalnie moglo tak byc i w tym przypadku. moze wlasciciel wie, dlaczego konie umarly, a tylko wy robicie z tego archiwum x.
tak czy siak
jestem w kontakcie z viva - sprawa jest 'czysta', tylko barbor namieszala
A na widok visennej i obstawy kobyłka by nie zniknęła? Primo- "Visenny" Secundo - tak prawdopodobnie by nie zniknęła, bo zamierzałam te konie obejrzeć w taki sposób, żeby własciciel nie wiedział po co i - najchętniej - że tam w ogóle jestem. No a już na pewno nie zamierzałam się dobijać mu do drzwi! Chciałam wybrać sposób działania dostosowując go do sytuacji, zastanej na miejscu. Skoro była tam jakaś osóbka, to pewnie powiedziałabym ze słyszałam ze jest tu gdzieś szkółka jezdziecka i zapytałabym czy to moze nie wie gdzie, popytałabym sąsiadów (no to akurat Monika.bolek zrobiła, ale ja zadałabym inne pytania)...jest masę sposobów. Fuzja, Ty sobie jaja robisz, czy naprawdę masz resztę swiata za idiotów?