Thiedemanna też kiedyś stosowałam. Jakieś 6-7 lat temu na Lagunie. Na tych zdjęciach widać same wodze, ale poszukam gdzieś zdjęć gdzie w użyciu mam cały komplet
To jest coś pomiędzy martwym wytokiem a czerną wodzą. Różnica polega na tym, że masz możliwość stopniowej regulacji długości i nie masz w ręku dwóch wodzy. Ma to swoje wady i zalety.
Wadą jest na pewno to, że masz ograniczony zakres regulacji i aby ją zmienić musisz się zatrzymać i przepiąć karabińczyki. Poza tym albo nie działa wcale (gdy koń ma opuszczoną głowę), albo gdy nagle ją mocno pederwie w niemiły sposób się na nią nacina.Czarną jednak zawsze w takim momencie trochę Ci z ręki "ukradnie".
Zaletą jest to, że mniej doświadczona osoba nie pogubi się z 2 wodzami i nie każe chodzić koniowi z głową pod brzuchem
jakie sa wasze doswiadczenia z patentem pessoa? ja dzisiaj stosowalam pierwszy raz i jestem pozytywnie zaskoczona. zero buntu. kobyla ladnie zula wedzidelko, zaczela sie rozluzniac. klus wyciagniety zdecydowanie lepiej niz na czambonie lub gogue. niestety zdjec brak 🙁
zmieniam tempo- robie dodania i skrocenia w stepie i klusie. (o to mi bardziej chodzilo, moze sie nie precyzyjnie wyrazilam) ujezdzeniowcy z nas zadni wiec robie to wszystko w miare malej mozliwosci 😉
Bardzo nie lubię wodzy Tiedemanna. Tutaj są one bardzo powszechne w użyciu, rzadko się zdarza żeby w hali było mniej niż dwa konie na wodzy Tiedemanna. Ja bardzo tego patentu nie lubię, uważam że nie ma zakresu regulacji, tak jak wodze trójkątne. Stsowanie takiego patentu (=> pomocy) uważam za bez sensu, bo nie pomaga tylko unieruchamia. Generalnie jeżeli koryguję, to używam zawsze czarnej wodzy, właściwie zastosowana, wydaje mi się optymalnym rozwiązaniem w wielu sytuacjach, jest wszechsronna i, jak widać, bardzo lubię ta wodzę pomocniczą 🙂 Bardzo fajnie można też lonżować mając do dyspozycji kantar, czarną wodzę i lonżę (i też względnie zrównoważonego konia, oczywiście 🙂😉 - super rozluźniająca praca z dużym zaanagażowaniem grzbietu.
Losieczka ja mam pessoa, kobyła dopiero miała to na sobie pierwszy raz, miło mnie zaskoczyła, byłam pewna, że jak poczuje miśka na zadzie to zacznie się rodeo- a tu niespodzianka. Nic takiego sie nie stało, tylko powąchała co to jest. Nie stawiała oporu, poddała się 🙂
Fantazja zakładałaś Pessoa bez wcześniejszego przyzwyczajania do 'czegoś na zadzie'? widziałam jak koń po barankach na pessoa połamał szczękę i powiem szczerze że bez osoby bardzo doświadczonej w lonżowaniu na pessoa nigdy nie spróbowała bym tego sama.
nesta tak, zakładałam bez przyzwyczajenia, dotyku miśka się wczesniej nie bała. A nie jestem osobą nie doświadczoną jesli chodzi o pessoa. Pracowałam z końmi na tym patencie. Konie które pracowały od lat czy miesięcy na pessoa potrafiły nieźle brykać na tym. Więc to nie jest kwestia, że koń który poczujepierwszy raz miśka na zadzie od razu zacznie wariować. Ja nie spotkałam sie z jakimiś przykrymi wypadkami jesli chodzi o pessoa w mojej pracy. Bo w pessoa nie chodzi o to żeby koń miał łeb między nogami, nie można tego krótko zapinać.
Ja na wodzy Thiedemanna jeździłam chyba z raz, może dwa ale mnie ten patent zupełnie nie przekonuje.. Czarna a i owszem ale też nie na wszystkie konie i z umiarem.
Jeśli chodzi o pracę w ręku to zawsze lubiłam chambon. Pessoa własnego nie miałam ale kiedyś "skonstruowałam" sobie coś na jego wzór i też fajnie się sprawdzało..
No a w ostatnich czasach treningu z Q to zdecydowanie guma.. Bardzo ułatwiła mi pracę z młodym..
Losieczka moja tylko powąchała i nic. Bardziej się bała podkładki pod siodło z futra, były smoki, wiekie oczy i "nie dam sobie tego nałożyć" 😀 przekonała się, że to jej nie zje. Na moją kobyłe chambon nie działa. Wypinaczy (wodzy) trójkątnych nie chcę używać bo jedyna droga ucieczki to w dół, dla młodych koni chyba nie bardzo to dobrze. Myslę, że pessoa się sprawdzą, lonzowałam dopiero pierwszy raz - jest dobrze.
Znam tego konia z opowieści itd. i z tego co wiem, jest to sztywny szkółkowy klepak, z problemami grzbietu, sztywny itd, a tu mu ktoś nagle ubiera takie coś i ciągnie ryjek do ziemi.
Z tego co dostrzeglam są to 2 uwiązy złączone na grzbiecie, nie wiem do czego przyrównac to wypęcie... gdzies byla juz o tym mowa, czarna przez kłąb- miedzy nogami - do wedzidla, dla koni "opanowanych" ( ja mam akurat przykre doswiadczenia bo kobyła mi sie odsadziła) ale generalnie bardzo dobrze konie na tym pracują- mięsnie grzbietu, pod warunkiem ze jest dobrze wypięte🙂
Przyprowadziłam go wyczyściłam, ubrałam ;p na lońze ^^ napoczątku z czambonem, ale przyszeł młody i powiedział żebym lepiej mu to zdjeła, bo może go to bolec to ja w trymiga to zdjełam bo jak ma to go boleć to biedactwo..
Ja wypinałam podobnie czarną tak jak mówi Dosia. A już jeśli nie porównujemy do takich domowych wynalazków to działa mniej więcej jak czambon gumowy, tylko... nie gumowy 🙂
A ja mam takie pytanie tylko nie zjedzcie mnie 😀 co myślicie o skokach na czarnej wodzy... chodzi mi o doświadczonych jeźdzców, którzy czasem podczas treningów wykorzystuja czarną. Jaki jest zamierzony cel takiej jazdy? Jedną opinię już słyszałam, ale jestem ciekawa innych... 😉