Powróciłam! Dla przypomnienia: byłam w Les 2 Alpes we Francji ze Snow Events. Po kolei więc 🙂
- Snow Events to pomyłka niestety i więcej z nimi nie jedziemy 🙂 Gdyby nie zaaaajebista ekipa, to chyba bym się z nimi pochlastała. Apartamenty (HAHA!) okropne. Wprawdzie na samym stoku no i cena pewnie też dlatego taka zachęcająca, ale w "apartamencie" 4-osobowym wszyscy śpią na kupie. Spałam z 3 facetami, więc miałam całkiem spory wybór 😉 no ale przecie nie o to chodzi. Byliśmy ekipą 8-osobową i mieli nas zakwaterować razem, a rozdzielili nas na pół i jeszcze jedni na 2. piętrze, a drudzy na 6. Kolega miał wypadek, do nikogo z organizatorów nie można się było dodzwonić w spr ubezpieczenia. Drugi kolega zapisał się u nich na kurs snowboardowy i 3 dni z rzędu instruktor się nie stawił. Autokar ruszył przez nich 2 godziny później i kierowca leciał na łeb na szyję do zmiennika, przez co w ciągu 27 h zrobił nam 3 przerwy po 5-10 minut 😀 MASAKRA!
Z minusów to tyle 🙂
Śniegu była kupa, świeciło piękne słoneczko, trasy świetnie przygotowane. Niebieskie jak czerwone, czerwone jak czarne, wielki wybór, więc czad. Nawet wszystkiego nie zjeździliśmy chyba. Dwa razy w nocy dowaliło nam śniegu, więc i wielbiciele off-ride'u mieli co robić (a było ich paru u nas). Miasteczko kiepskie, bo nowe. Żadnych fajnych knajp, jedzenie słabe, ale za to tanie 😀 Super bary na stokach. W jednym organizowali codziennie o 16 po zamknięciu wyciągów after party - przychodził DJ, odpalał ostrą muzę i całe stada ludzi zjeżdżały się bawić i integrować. Świetna sprawa, nigdzie się z tym do tej pory nie spotkałam.
Trochę fotek naszej ekipy i okolic 🙂 Tylko jedna z nas miała aparat, więc mało cykaliśmy.
Trochę stoków

Nasza wioska z góry

Jam

I wygłupy 😉




Bar przed after party - znaleźć swoje narty: mission impossible 🙂

Gdzieś na trasie:

Zapomniałabym, Dzionek też się świetnie bawił!