znajdziesz wszystkie info + fotki odnośnie sprzętu marquis, czyli terapii o której pisałam. Wraz z działaniem "mojej" kliniki wet. terapia marquis doprowadziła do wyleczenia ruszonego mięśnia międzykostnego w czasie od 17. stycznia (diagnoza) do 24.04. (ostatnie, kontrolne USG: po urazie nie ma przysłowiowego "śladu"😉 🏇 Teraz wysyłam go na tydzień na terapię "trzeszczkową", właśnie do Pana Noltinga, który to się nim opiekuje też podkuwniczo. W tej chwili jest kuty ortopedycznie podkładkami Luwex wraz z wypełnieniem "60". Natychmiast ❗ po okuciu mogłam zauważyć że Lordek przestał stąpać "od pazura", zaczął prawidłowo stąpać od piętki, natychmiast też skorygował swoją postawę stając prawidłowo na obu przednich nogach nie odciążając (w szczególności prawej przedniej). Na zdjęciach widoczne bandaże są po zabiegu w klinice (dostawowo). Zobaczymy czy uda się "uratować" Lordka.
Koń o którym mowa to całkiem wysoko chodzący ujeżdżeniowiec. Bez podków chodzi katastrofalnie, obecnie załapał zapalenie więzadła pierścieniowego i czeka go operacja. Niestety nie wiem jak zaawansowane są zmiany w trzeszczkach.
Ja się nie musiałam zastanawiać skąd: Lordek chodził w dużym sporcie skokowym, został tam wyeksploatowany do "końca". Szukałam konia do ujeżdżenia, zdrowego, młodego, z przyszłością. Jak go jednak zobaczyłam porzuconego, przeraźliwie chudego, zaniedbanego, na łące, brzydkiego i wielkiego, doszłam do wniosku że albo kupię tą biedę, albo nikt takiej szkapy nigdy nie zechce. Zabrałam więc biedaka i zaczęłam ratować. I tak sobie jesteśmy, ja i Lordek. Jedno po drugim diagnozujemy, leczymy, zapobiegamy, i ... trenujemy. Ujeżdżenie. 😁 Ot i cała historia. Na razie mamy zdiagnozowane (i leczone - wyleczone): uszkodzenia mięśnia międzykostnego, trzeszczki, dychawicę, niewidome lewe oko i nerwicę.
Lets-go, mój koń przechodził to wszystko jak twój po kolei. Ta sama historia ... Teraz żałuję męczenia go zastrzykami, znieczulaniami, głupimi jasiami itd. Zastrzyki dostawowe nie leczą, podkowy wszelakie nawet z wkładkami Luvex nie leczą - to wszystko jedynie maskuje problem. Wiem, że Lordkowi jest teraz lepiej, ale to nie zasługa Luvexów. jest po zastrzykach dostawowych i jest po prostu okuty. W PL u Golonki tak samo "leczą" i podkuwają. Do czego zmierzam, nie krytykuję cię, ja tylko wiem z własnego doświadczenia, że stosując tradycyjną metodę ( czyli taką jak nam polecono ) po czasie i tak trzeba odnerwiać a pieniadze wydane na kuracje , luvexy okazują sie wyrzuconymi. Szkoda tylko konia, że musiał się tyle nacierpieć i tyle przechodzić nadaremnie. Na zdjęciach, które wstawiłaś widzę dwa ścieśnione kopytka, strzałka nie dotyka ziemi = nie pracuje. Wiadomo już, że choroby trzeszczek biorą się z niewłaściwego kształtu kopyta i co za tym idzie z niedożywienia i ściśnięcia wewnetrznych struktur kopyta. Na Re-volcie jest bardzo dobry artykuł przetłumaczony przez Deę, właśnie o przyczynach i prawdziwym leczeniu, a nie maskowaniu chorych trzeszczek ( Aquarius pomóż mi proszę, bo nie mogę znaleźć 😉. Jeśli kochasz Lordka, a z pewnościa tak jest, poszukaj najbliższej Kliniki Kopyt, w DE jest ich kilka.. I mocno trzymam kciuki za Was!! :kwiatek:
Dodaję, że zapomniałam napisać, że jak ja trafiłam ostatecznie do Golonki, juz po wszelakich kuracjach i zastrzykach, kiedy wszystko przestało działać, on sam powiedział, że dla konia w tym wieku są marne szanse, że kuracje zadziałają ( kon miał 14 lat). Załuję, że nie pojechałam tam z koniem jak problemy sie zaczęły. Oszczędziłabym pieniądze i konia.
Azbuka, przykro mi, ale ja już ten artykuł wysłałam na PW do lets-go 😉.
Ale dobrze, że mówisz o tym Ty, która już te sposoby wypróbowała, a nie ja, która zaczęła od razu od strony niepodkuwania.
No dobrze, ale zainteresowani poszukaliby i znaleźli na bodajże drugiej stronie wątku. Nie wszyscy są zainteresowani nowymi metodami, niestety, i nie mówię tu konkretnie o kimś - PO POLSKU lub [url=http://www.hoofrehab.com/end_of_white_line_disease.htm#Navicular]PO ANGIELSKU[/url].
Na zdjęciach, które wstawiłaś widzę dwa ścieśnione kopytka, strzałka nie dotyka ziemi = nie pracuje. A to ciekawe odkrycie, że strzałka przy kutym kopycie nie dotyka ziemi. No nie dotyka bo nie jest w stanie przez podkowę. Ale luvexy w takim kuciu mają zadziałać amortyzacyjne... zresztą co ja się tu będę produkować, na pewno Pani Strasser by to super rozpykała, doprowadziła w ostateczności do kości kopytowej milimetr przed podeszwą i by było naturalnie.
Dobra, już mnie tu niema bo pewnie będzie burza dobra ze złem 😁
Tak, rewir, na pewno. Bo jeśli chodzi o werkowanie naturalne to oczywiście tylko Pani Strasser istnieje. Miło, że się orientujesz w temacie. Dobrze, że wiesz też, że właśnie o niej teraz mówiłyśmy i że to jej artykuł podlinkowałam.
Wiecie co?? JA już mam dosyć tego przekonywania wszystkich na siłę do naturalnej pielęgnacji!!!!!!!! Ludzie podkowy nie są jakimś złem i nie krzywdzą koni!! Nieraz o to kuźwa chodzi zeby problem ukryć żeby nie bolało. Znam wiele koni trzeszczkowych kutych i do końca życia nie kulejących (a żyły po 20 parę lat) Gdzie człowiek nie napisze o problemie kopyt to dlatego że po prierwsze kuty po drugie źle żywiony. Najlepiej werkowac naturalnie i będzie miodzio.
Jak czytam wątek o naturalnej pielęgnmacji kopyt i ludzi wymądrzających się po 2 dniowym kursie to mi się szczerze słabo robi... Ale jak widać po tych 2 dniach i po zrobieniu paru kopyt (3??) każda z was jest mądrzejsza od kowala z kilkuletnim doświadczeniem. Zaraz mi ktoś wytknie że i taki może się mylić, ale może też mieć racje!!!! Czy po tych 2 dniach ktoś was nauczył anatomi końskiego kopyta??
Więc prosze przestancie wszędzie pisać że każdy problem trzeba leczyć naturalnym wrekowaniem bo jeszcze bardziej odpychacie od tego ludzi.
I wiem że zaraz mnie tu zjedziecie i bedzie wielka bulwersacja, ale ja tylko wraziłam swoje zdanie... Uważam że dyskusja na ten temat i tak nie przyniesie żadnych rezultatów więc prosze dajmy spokój.
xxagaxx, zrobiłam coś złego, podając linka? Przekonywałam na siłę kogokolwiek?
I kto powiedział, że po dwóch dniach będzie się mieć całą wiedzę? Ja nie interesuję się kopytami od kursu, a od roku. Tak, to nie dużo czasu, ale więcej niż dwa dni.
"Nieraz o to kuźwa chodzi zeby problem ukryć żeby nie bolało." - Nie zgodzę się.
EDIT: Było powiedziane wcześniej o co tak naprawdę chodzi. Ale skoro chcesz - chodzi o to, żeby bolało i żeby koń jak najdłużej kulał.
Bandos młody nie jest... Tildren dostał w wieku lat 13 po raz pierwszy (czyli rok temu). To jak jest okuty wklejałam już kiedyś. Dziś właśnie skakaliśmy po raz pierwszy. Koń był szczęśliwy 🙂
A możecie napisać jakim sposobem podawany był Tildren Waszym koniom? Dostawowo? Dożylnie?
P.S. Metodę dr.Strasser konsultowałam z wieloma wetami i kilkoma kowalami... Zostaję przy podkowach. Czemu koń ma chore trzeszczki? Też wiem. Miało na to wpływ złe werkowanie/kucie na samym początku jak również obciążenie pracą nieadekwatne do wieku konia.
ja ujmę to tak: mojemu koniowi owo znieczulenie, ktore dają podkowy, było potrzebne. dało mu ulge oraz pozwoliło dalej go uzytkowac - co z powodu innych problemów jakie miał było bardzo istotne. nie uważam żebym zrobila mu krzywde. przeciwnie - uwazam, ze podjełam dobrą decyzję na ten moment. ale... jesli kiedyś będę miala możliwość padokować tego konia godzinami na łące to zostanie rozkuty. i mysle, że rownież to - w tamtym momencie - bedzie dla konia korzystne. na dzien dzisiejszy rozkuwanie go nie ma żadnego sensu (to moja zupełnie prywatna opinia, ze kiedy kon nie jest padokowany, to kopyta nie będa pracowały a jedynie gniły w boksie). i mimo ze mam konia okutego i to na 4 nogi w tym 2 na okrągłe podkowy, to nie jestem przeciwnikiem "natuarlistów". ale mimo tego, że kiedys chcialabym konia rozkuć, nie jestem przeciwnikiem kucia. generalnie, to jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku w sprawie kucia koni 😎 a przeciwnikiem histerii w tym temacie.
Aga, jest wątek o tytule "Naturalna pielęgnacja..." i o takowej w nim dyskutujemy. Jeśli chcesz dyskutować o zbawiennym wpływie kucia na...., załóż wątek o stosownym tytule. Gwarantuję Ci, że słowa tam nie napiszę, bo kucie jako metoda leczenia czegokolwiek zupełnie mnie nie interesuje i nie uważam jej za skuteczną. Na podobnej zasadzie sama nie bywam w wątku, dajmy na to, "Końska rewia mody", bo również mnie to nie interesuje, natomiast nie próbuję nikogo na siłę przekonywać, że np. dobieranie koloru czapraka do maści konia jest {tu proszę wstawić stosowne słowo, co komu pasuje} Nie interesuje mnie, więc nie wchodzę, nie czytam, nie piszę itd.
W tym wątku jest mowa o trzeszczkach jako takich, a nie o kuciu jako jedynym sposobie uzdatnienia konia trzeszczkowego. Nie zabronisz nikomu zadawania pytań, konsultacji i przedstawiania poglądów. A że to, co dla naturalistów jest skutkiem kucia, dla tradycjonalistów jest do niego wskazaniem, to zupełnie inna sprawa.
"Wiadomo już, że choroby trzeszczek biorą się z niewłaściwego kształtu kopyta i co za tym idzie z niedożywienia i ściśnięcia wewnetrznych struktur kopyta."
A Ja myślalam że chore trzeszczki biorę się od skoków i są genetycznie przekazywane bo np. Jakobin ojciec mojej kobyły miał chore trzeszczki i ona też już ma "małe" zmiany. Tylko co z tym zrobić żeby zmiany nie pogłębiły się w tempie błyskawicznym. Narazie chodzi na bosaka ale czy lepiej jakby była podkuta na okrągło..
Dostała już jedną dawkę TILDREN ale znów słyszałam negatywne opinie na temat tego leku, że jest mocno przereklamowany np.
Ja mam, podobnie ja caroline, swoje zdanie. Nie wiem czy słuszne, ale swoje, poparte kilkoma doświadczeniami, obserwacjami itp. Po pierwsze wierzę w medycynę. Po drugie w mojej okolicy Dr. Strasser działała często. Znam (osobiście) 2 "osobokonie" które korzystały za porady, konsultacji, pracy Dr. Strasser. Konie są w dalszym ciągu bez zmian kulawe, w przysłowiowy "pień". Jeden "osobokoń" starał się nawiązać kontakt do Dr. Strasser, żeby dokonywała korekty, kontynuowała leczenie. Niestety, bez odzewu. Nie jest też Dr. Strasser w okolicy popularna, i jej poglądy też nie są, nie tutaj. Oto moje doświadczenia. Oto moje "okoliczne" fakty. Mam 28 lat, myślę że mam jeszcze całkiem otwarty umysł 😉. Jednak mam przede wszystkim otwarty umysł na medycynę, przy czym nie przeczę, że w kilku przypadkach Dr. Strasser mogła pomóc (może pomóc). Ile osób, tyle opinii. Taka jest moja opinia. Może nie jest racjonalna, i argumentacja jest też marna, ale jest to moje zdanie. Przekonuje mnie, że klinika do której jeżdżę z Lordkiem potrafiła wyprowadzić 12 letnią kobyłkę ze złamania zadniej nogi do zupełnej sprawności (powrót do startów), że po 12 tygodniach nie ma śladu po ruszonym mięśniu międzykostnym. To są dla mnie argumenty. Znam te konie. Wiem jak się czują, jak chodzą, wiem w jakim były stanie. Może Dr. Strasser czyni cuda. Nie dowiem się, bo mnie jej "filozofia" nie przekonuje, i nie znam żadnego przypadku, kiedy jej metoda odniosła sukces (taki, który mogę zweryfikować). A pisząc w tym wątku, staram się przekazać innym "trzeszczkowcom" moje doświadczenia i przemyślenia.
P.S. W tej chwili Lordek ma już bardzo duże kopyta które nie są wcale ścieśnione! Wyszperam fotki z okresu, kiedy go kupiłam. 😵
P.P.S. Rzuciło mi się w oczy, że bardzo często sięga się prawie natychmiast po Tildren. Moja wet. podała taką opinię, myślę że wartą przemyślenia: Tildren jest w tej chwili najskuteczniejszym lekiem w leczeniu zmian trzeszczkowych i powinien być stosowany wtedy, kiedy wszystkie inne sposoby zawiodły. Dlaczego? Żeby zostawić sobie jeszcze możliwości, jeżeli wszystko inne zawiedzie. Żeby farmakologia była jak najlżejsza, żeby stopniowo zwiększać obciążenie farmakologiczne. Żeby móc Tildren zastosować za 5 lat. Bo, jeżeli się zastosuje Tildren już teraz, cóż pozostanie na "za pięć lat"? 😵 Wyjaśnienie takie usłyszałam, kiedy po usłyszeniu diagnozy wypowiedziałam tylko jedno słowo: Tildren. Można też działać komórkami macierzystymi, "lekkimi" farmaceutykami. No nic. Ja próbuję tej drogi. Życzcie mi powodzenia. Mogę go potrzebować. 🤔
P.P.P.S. Azbuka "Teraz żałuję męczenia go zastrzykami, znieczulaniami, głupimi jasiami itd." Nie rozumiem? Jaki związek mają zwyrodnienia trzeszczek do znieczuleń, głupich jasiów itd.? Też nie wiem o jakich zastrzykach dostawowych mówisz? O kwasie hialuronowym? O komórkach macierzystych? O kortyzonie? O środkach przeciwzapalnych? O wszystkich środkach na raz? O żadnym z nich? Przecież "zastrzyk dostawowy" określa tylko miejsce injekcji, nie środek, który jest podany... 🤔
Dramka- Ja też jeszcze do niedawna myślałam, że chore trzeszczki biorą się od skoków. Mój koń ma zdiagnozowany syndrom trzeszczkowy, a w życiu nie skakał. Dzisiaj wiem napewno, ze jego problem wziął się z niewłaściwego kształtu kopyta i ścieśnięcia wewnętrznych struktur kopyta. Przez dwa sezony chodził podkuty ortopedycznie i to w efekcie przyniosło tylko pogorszenie jego stanu z ochwatem mechanicznym włącznie. Dzisiaj wiem, ze dotąd dopóki nie przywrócę mu prawidłowej formy kopyta nic się nie zmieni. Na szczęście miałam okazję poznać mądrych ludzi, którzy pomagają mi przywrócić koniowi zdrowe kopyta. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale ja przekonałam się osobiście, że kucie ortopedyczne to "ślepa uliczka". Pamiętam jeszcze jak cieszyłam się jak dziecko, gdy mój koń "cudownie ozdrowiał" zaraz po podkuciu. Niestety krótko trwala moja radośc....
Nie, Dramka - trzeszczki nie biorą się od skoków - a właśnie od nieprawidłowej budowy kopyta, złego werkowania i nieprawidłowego kucia (czasem zbyt wczenego) - najczęściej są efektem zacieśnienia kopyt, jeszcze inni dopatrują się czynnika genetycznego, ale nie jest to teoria zweryfikowana - tak podają oficjalne, naukowe źródła (nie naturalowcy czy strasserowcy itp.).
Rewir - skąd u Ciebie takie bzdurne informacje, Strasser niczego nie wycina do kości, wręcz sprzeciwia się takim praktykom (konwencjonalnym 🙂 ).
[quote author=lets-go link=topic=150.msg239202#msg239202 date=1240782839 P.P.P.S. Azbuka "Teraz żałuję męczenia go zastrzykami, znieczulaniami, głupimi jasiami itd." Nie rozumiem? Jaki związek mają zwyrodnienia trzeszczek do znieczuleń, głupich jasiów itd.? Też nie wiem o jakich zastrzykach dostawowych mówisz? O kwasie hialuronowym? O komórkach macierzystych? O kortyzonie? O środkach przeciwzapalnych? O wszystkich środkach na raz? O żadnym z nich? Przecież "zastrzyk dostawowy" określa tylko miejsce injekcji, nie środek, który jest podany... 🤔 [/quote] Otóż zniaczulania i głupie jasie w naszym przypadku miały scisły związek z trzeszczką: koń strasznie się bał, trząsł się na widok weta, więc najpierw dostawał głupiego jasia, potem znieczulenie kopyta i dopiero zastrzyk dostawowy z HA + kortyzon. I jeszcze dutkę miał zakładaną. Na jakie stresy go narażałam i niepotrzebnie ! Kwas hialuronowy nie leczy trzeszczek, wspomaga smarowanie w stawie, ale nie leczy. Po wchlonięciu , czyli po ok. max pół roku, okazuje się, że zmiany zwyrodnieniowe poszły dalej i ból dla konia staje sie nie do zniesienia. Podkowy tez przestaja przynosiś ulgę. Czy do tego dążymy??
Dramka , mój kon nigdy nie chodził skoków, dwa lata ujeżdżenie, a potem jako prywatny pupilek raz na jakiś czas po lesie. Cały czas był kuty na przody, kowala wołano dopiero jak odpadła jedna podkowa, zawsze spadała prawa, a na lewym kopycie trzymała się uparcie. I to kopytko ma teraz problem. Kon wtedy nie był moją własnością, ale wątpię czy coś by zmieniło sytuację, nie było netu, forum itp, a o kowali było ciężko. Znam jego dwóch braci, żaden do dziś nie ma problemów z trzeszkami, chociaż obaj również do dziś chodzą skoki. Raczej to nie genetyka. Poza tym gdyby to było dziedziczne to zwyrodnienie wystąpiłoby w dwóch nogach przednich, a jest w jednej, w tej, gdzie kształt kopyta mocno odbiega od naturalnego .
Teska: "Dzisiaj wiem, ze dotąd dopóki nie przywrócę mu prawidłowej formy kopyta nic się nie zmieni. Na szczęście miałam okazję poznać mądrych ludzi, którzy pomagają mi przywrócić koniowi zdrowe kopyta. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale ja przekonałam się osobiście, że kucie ortopedyczne to "ślepa uliczka". Pamiętam jeszcze jak cieszyłam się jak dziecko, gdy mój koń "cudownie ozdrowiał" zaraz po podkuciu. Niestety krótko trwala moja radośc.... " Przeżyłam to samo, tyle, że u mnie do ochwatu na szczęście nie doszło.
"P.S. W tej chwili Lordek ma już bardzo duże kopyta które nie są wcale ścieśnione! Wyszperam fotki z okresu, kiedy go kupiłam. " Strzałki ma niemal w zaniku, dlatego napisałam , że kopyta ścieśnione. Pozornie kopyta są duże, ale strzałki jak igły, nie pozwalasz koniowi ich użyć.
lets-go, piszesz o dr Strasser. Ten artykuł, który Ci podlinkował nie ma nic wspólnego z dr Strasser i jej merodami praktycznymi. To artykuł Pete'a Rameya, który był przez wiele lat podkuwaczem, a teraz, jak mogłabyś przeczytać w artykule, przywraca na przykład konie trzeszczkowe do formy i jest to "zwyczajny" zabieg.
xxagaxx, bo nie powinny u konia podkutego. Myślę, że Azbuce chodziło o to, że gdyby koń lets-go postawił kopytko ścieśnione kopytko na ziemi (jeszcze bez podków) to strzałka również nie dotykałaby ziemi. Można się tego domyślić po zdjęciu już z podkową, ponieważ jest duża różnica między wysokością strzałki, a wysokością piętek czy też kątów wsporowych.
a nie struga się inaczej do podków i na boso?? Bo wydaje mi sie że teraz gdy mój koń jest podkuty (zwłaszcza na wkładki) to kopyto jest zdecydowanie inaczej wystrugane (zwłąszcza skątowane) niż gdy chodziło bez podków.