szepcik a może po prostu powinno być "kochanie mógłbyś umyć kibel?" Ja zawsze tego chciałam od rodziców. Nie "zrób to" tylko, "czy mogłabyś to zrobić?" Do P. raz nieświadomie powiedziałam "zrób to" i dostałam burę 😜
To ja mam odwrotnie, mnie trzeba "zrób". Bo jak rodzice mówią "trzebaby zrobić" to odpowiadam - no trzebaby. I idę do zająć się sobą 😂
A już chyba nie widzę sensu bycia razem, nie czuję żeby jemu zależało, ale jak zaczynam rozmowę o tym, że może lepiej by było się rozstać to K. zaczyna się wymigiwać od rozmowy albo mówi, że gadam głupoty. Nie rozumiem go. Dostaję jakieś sprzeczne komunikaty 🙄 🤔wirek: Szkoda, że serce sobie, a rozum sobie. ech...
Ja postanowiłam po prostu teraz nie sprzątać, tzn koło siebie, moje ciuchy, moje naczynia... czasem korci mnie, żeby poprosić go o sprzątnięcie i zaprosić znajomych, żeby powiedzieć przy nich "sorry za bałagan, ale to wszystko od kilku dni miał posprzątać P... i nie zdążył" 😎
Ja bym zrobiła inaczej. Pisałaś, że ostatnio byli u Was Jego rodzice, Ty posprzątałaś mieszkanie, On w sumie palcem nie kiwnął. Założmy - jedna wpadka. Przy kolejnej zapowiedzianej wizycie Jego rodziców (znajomych czy kogokolwiek, kogo On zaprasza, albo są zwyczajnie " z Jego strony/z Jego powodu do Was przychodzą) powiedziałabym wprost, że tym razem On sprząta. I palcem bym nie kiwnęła, a jakby przed wizytą dalej było nieposprzątane, to bym po prostu na czas tej wizyty się ewakuowała, żeby nie musieć oczami świecić. Niech sam się wstydzi.
Nie no litosci... 'czy bylbys tak mily i wyswiadczyl nam obojgu ta przysluge i umyl kibel?' Taaa. W codziennym zyciu normalnych ludzi. To my buraki jestesmy, bo u nas 'Ty myjesz szafki, ja odkurzam mieszkanie' jest wystarczajaco grzecznosciowym komunikatem.
szafirowa chyba trochę nadinterpretujesz 😉 co innego jest podzielić role "ja robię to, a Ty to" a co innego rozkazać "masz to zrobić". U nas to tak nie działa, bo w tym momencie to dla mnie brak szacunku. Nikt nikomu rozkazywał nie będzie 🙂 zresztą na mojego P. działa terapia szokowa. Ja na początku sprzątałam wszystko (życie kawalera..), a teraz jak ja nie posprzątam, to zaczyna się wkurzać na bałagan i sam sprząta 😉 albo, ja gotuję, on zmywa, ja odkurzam on ściera kurze. Ale to już tak samo z siebie..
tylko ze przymilne proszenie jest czesto ignorowane 🙂 zauwazylam ze jak mowie "moglbys zrobic x?" lagodnym glosem to jest tylko "mmhmmmm" i to tyle, a jak zwracam sie bardziej bezposrednio, nie w zadnym trybie rozkazujacym ale po prostu stanowczo to reakcja jest inna. Trzeba sie nauczyc co dziala na naszych facetow po prostu 🙂
[quote author=szepcik link=topic=148.msg1538249#msg1538249 date=1348945090] Ja postanowiłam po prostu teraz nie sprzątać, tzn koło siebie, moje ciuchy, moje naczynia... czasem korci mnie, żeby poprosić go o sprzątnięcie i zaprosić znajomych, żeby powiedzieć przy nich "sorry za bałagan, ale to wszystko od kilku dni miał posprzątać P... i nie zdążył" 😎
Ja bym zrobiła inaczej. Pisałaś, że ostatnio byli u Was Jego rodzice, Ty posprzątałaś mieszkanie, On w sumie palcem nie kiwnął. Założmy - jedna wpadka. Przy kolejnej zapowiedzianej wizycie Jego rodziców (znajomych czy kogokolwiek, kogo On zaprasza, albo są zwyczajnie " z Jego strony/z Jego powodu do Was przychodzą) powiedziałabym wprost, że tym razem On sprząta. I palcem bym nie kiwnęła, a jakby przed wizytą dalej było nieposprzątane, to bym po prostu na czas tej wizyty się ewakuowała, żeby nie musieć oczami świecić. Niech sam się wstydzi. [/quote]
nom, ale to już trochę niegrzeczne w stosunku do osób, które się zaprasza 😉
Tak sobie czytam i czytam i dochodzę do wniosku że wszyscy mężczyźni są tacy sami 😉 u nas temat sprzątania też z początku był ciężki bo: "Kochanie ja niewiedzę zmywać, mogę poodkurzać, ale tylko nie zmywanie" albo wychodząc do pracy albo do stajni rzucałam: "Kochanie ogarnij troszkę mieszkanie pod moją nieobecność" i mimo iż się zgodził, gdy wracałam mieszkanie wyglądało tak samo jak gdy wychodziłam. Nie raz w duchu obiecywałam sobie, że nie pozmywam, nie ugotuję i nie zrobię prania, ale zawsze gdzieś po drodze wymiękałam. Sama nie wiem co się zmieniło i jak to się stało-może po prostu kwestia dogrania pewnych spraw. Na obecną chwilę mamy podział obowiązków-w miarę po równo, podzieliliśmy to tak żeby każdy robił to co jest dla niego w miarę znośne, a jeżeli czegoś oboje nie lubimy to robimy to na zmianę. Wpadki się zdarzają, ale zdecydowanie rzadziej, czasem muszę powtórzyć ze dwa razy że naczynia wciąż zalegają w zlewozmywaku, a że mój S. wybitnie nie lubi jak mu zrzędzę to woli już pozmywać niż słuchać mojego biadolenia. Zdarza mi się też zrobić coś za niego-od tak, z nudów, albo żeby było szybciej, ale ogólnie daliśmy radę tak to poukładać żeby dom wyglądał przyzwoicie nie kłócąc się przy tym co kto ma robić i dlaczego oraz czemu coś nie zostało zrobione.
oj karesowa, ja rozumiem Twojego mezczyzne, bo tez "nienawidzę zmywać, mogę poodkurzać, ale tylko nie zmywanie". Dla mnie to ochydne, przy zmywaniu jest mi wrecz niedobrze i tyle. W ogole kuchnia jest skalana jak dla mnie, resztki jedzenia sa dla mnie obrzydliwe po prostu. Ugotuje wszystko, nawet mieso. Ale zmywanie naczyn to dla mnie prawie trauma. No tak mam, wada produkcyjna czy co. 😉
Na szczescie P. nie ma problemow zadnych ze sprzataniem. Jakos dotarlismy to, ze ja nie zmywam. On z kolei w ogole nie sprzata po kotach. ani w kiblu. Wszyscy zyja 🙂
Jak Was czytam to dziękuję mojemu facetowi, że: gotuje (czasem coś przypali), zmywa, pierze, sprząta włącznie z myciem okien. U nas to raczej ja jestem leń do sprzątania.
nom, ale to już trochę niegrzeczne w stosunku do osób, które się zaprasza 😉
Pytanie brzmi - kto zaprasza? Ty? Twój facet? Razem się pod tym podpisujecie? Jedno ma taki pomysł i mówi za dwoje? Jeśli On zaprasza swoich rodziców, to Jego rzecz - niech sprząta i jak to zrobi, to zostań jak chcesz. Jeśli On zaprasza mówiąc jednocześnie za Ciebie, to jeśli masz do nich jakiś numer telefonu czy coś, to możesz grzecznie poinformować, że niestety coś Ci wypadło i Ciebie nie będzie, ale On oczywiście zaprasza. I wyjść. Nie dalabym się wrabiać w takie akcje typu "przyjeżdżają moi rodzice, trzeba posprzątać" i dawać sobie zwalać całe sprzątanie na łeb.
Uprzejmie melduję, że po trzech latach związkowej sinosuidy, kilkudniowych fochach, dzikich awanturach o gówno, trzaskaniu drzwiami i oddawaniu pierścionka nastąpił ogromny przełom. Taki prawdziwy. Mój facet oprzytomniał i zrozumiał swoje zachowanie i to jak mnie traktuje. Wreszcie byłam słuchana. Mogłam powiedzieć WSZYSTKO bez obaw że moje zdanie znów go rozjuszy i jeszcze będę musiała przepraszać. Obyło się bez "Przestań ryczeć!", w miejsce tego wskoczyło "Proszę, nie płacz już kochanie, mów".
Obiecałam sobie, że damy sobie czas i jeśli nic nie drgnie w naszej kwestii to najlepszym wyjściem będzie zakończyć ten związek. Chyba to wyczuł.
Co było kroplą przelewającą czarę goryczy? Otóż rozleniwił się i wrócił do swojej najwyższej wagi. Przestał mnie interesować jako mężczyzna czysto fizycznie. Zaczął się odchudzać, trwał pierwszy tydzień diety. Kiedy wieczorem weszłam do kuchni przyłapałam go na podjadaniu orzechów w czekoladzie i polewie. Byłam tak zażenowana, że jedyne co z siebie wydobyłam to słowa "co za żal..." i wyszłam. Stracił w moich oczach wszystko. Teraz jest zupełnie inaczej... On zaczął mnie wreszcie słuchać. Uff musiałam się tym podzielić po prostu. Nareszcie jest mi lekko na sercu.
Nie no litosci... 'czy bylbys tak mily i wyswiadczyl nam obojgu ta przysluge i umyl kibel?' Taaa. W codziennym zyciu normalnych ludzi. To my buraki jestesmy, bo u nas 'Ty myjesz szafki, ja odkurzam mieszkanie' jest wystarczajaco grzecznosciowym komunikatem.
Dzięku bogu! Niektórzy ostatnio szaleją z tymi zwrotami grzecznościowymi.
yegua, wiem i zaczynam doceniać 🙂 zwłaszcza kiedy czytam tutaj o problemach na tle obowiązków domowych.
Fakt, w mnie TŻ również pracowitą i sumienną bestią jest. Wczoraj pogonił mnie do zmywania (po mnie samej) i do tego kazał zęby myć 🙁 A ja już właściwie spałam, bo padłam w opakowaniu... No i obudził dziś o 5! No masakra!!! 😁
haha, boże dziewczyny! jak ja zatęskniłam za sprzątaniem, gotowaniem, praniem i innymi pracami domowymi 😜 do tego stopnia, że dzisiaj, mimo gorączki i ogólnego "umierania" po powrocie od lekarza uwijałam się ze sprzątaniem i gotowaniem zanim mój N. wróci :wysmiewacz22: ostatnio on wszystko robił, a jak za coś się łapałam to wyrywał mi to z rąk. Budziłam się rano, a przy łóżku kawka i śniadanie, drugie śniadanie do pracy. Wracałam z pracy, a na stole obiado-kolacja, posprzątane, pozmywane, wyprane. Siedziałam nad książkami, wymsknęło mi się "idę po herbatę", a on już pędził, żeby ją zrobić. Nawet konia jeździł lonżować jak nie mogłam dojechać do stajni, chociaż jest nie za bardzo koński. Twierdził, że to dlatego, że ja haruję jak wół, mam okropną pracę, do tego się uczę i jeszcze muszę znaleźć czas na konia, a on ma chwilową przerwę w pracy (pisał magisterke) i siedzi cały dzień i się obija. Myślałam, że to dlatego, że bardzo nie chce mu się nad tą magisterką siedzieć. Ale skończył ją, wrócił do pracy i ciągle jest to samo! Teraz jestem chora i siedzę w domu, więc mi się udało zanim wrócił. Ale jak chodzę do pracy i oboje wracamy wieczorem to jest wielka bitwa o to, kto ma coś ugotować, posprzątać itp. 😁 Czasem się zgadza na podział, głownie jeśli chodzi o gotowanie, często robimy coś razem, ale żebym np ja gotowała a on sprzątał lub na odwrót to nie! Najlepiej żebym leżała i pachniała. Wiem, że nie powinnam narzekać, ale kurcze...PO COŚ JESTEM!! Dzisiaj też dostałam "lanie" za to, że posprzątałam i zrobiłam obiad, bo przecież jestem chora i mam leżeć. A wiecie co mądrala teraz robi? Śpi na kanapie. Tak jak przyszedł i usiadł po jedzeniu to usnął. Usłyszałam tylko "łup", które pozwoliło mi stwierdzić, że przemieścił się z pozycji siedzącej do leżącej. Ale on wcale nie jest zmęczony 😂 Dawno sprzątanie nie sprawiło mi takiej przyjemności 😀
abrakadabraś a skąd Ty wzięłaś taki męski cud?? 👍 Jeszcze powiedz, że jest przystojny i dobry w łóżku a będę walić głową w mur... Ja za poranną kawę do łóżka sprzedam duszę 😉
łojery, Abra, tylko go tego niw oducz - czyli nie wyreczaj go za czesto 🤣 Zazdroszcze! Ja tak mialam tylko przez pierwszy rok mieszkania razem... chlip... 🤣 ale hebatka, kawa, sniadanko do lozka wciaz przychodzi 😀
A mój też jest specjalistą od kawy akurat 🙂 Mamy takie specjalny ekspres, który stawiamy na gazie i kawka powoli w nim dochodzi 🙂 No i dostaję rano latte z podgrzanym mlekiem, capuccino ze spienionym i mochę z czekoladą rozpuszczoną w gorącym mleku. Powiem wam, że niebo w gębie i zwykła kawa rozpuszczalna nie smakuje nigdy jak dawniej 🙂
🚫 Dzionka, mielismy chyba kiedyś podobne urządzenie w domu i pamietam jak cos takiego nam wybuchło w kuchni kiedyś i całą rodziną zmywalismy kawe z kazdego dosłownie miejsca w kuchni, a sufit był do malowania 😀 Bo mama coś źle wstawiła 😁
Cricetidae, hahaha 😀 Może za długo stało? Z podobnych historii, nie zapomnę jak mojej mamie z górnej kuchennej szafki spadł kubek do... garnka z kompotem śliwkowym 😀 Ale był efekt!! Strzeliło do sufitu i WSZYSTO było fioletowe 😀 😀