dziewczyny, nie mówię, że robi dobrze, tylko, że niestety ma rację. facet ma trochę lat na karku, próbowałam grozbą, prośbą, tłumaczeniem. w koncu przestałam wnikać , nie moje zycie, nie moja bajka.
u nas też nie padły żadne słowa ani deklaracje, po prostu tak sobie trwaliśmy razem, z tym, że mieszkając razem, to raczej wątpliwości nie ma 😉
świnia, ale mnie jego zachowanie zmusza do popatrzenia głębiej. obiecywał? nie. mówił, że mu zależy? nie. zabierał jako kolezanki. z mojego kobiecego punktu widzenia, zdzieliłabym go kijem, bo gra nieuczciwie moim zdaniem. ale być może właśnie więcej facetów się tak tłumaczy, i należy to mieć na baczeniu wchodząc w jakiś układ? bo pózniej faktycznie, oni nie mają sobie nic do zarzucenia. a uczucia? nie powiedział wprost, ale mam wrażenie, że podchodzi do tego "to nie mój problem"
to moja dedukcja akurat, takie rekompensowanie sobie straty, ale ja po prostu lubię rozbierać znajomych na czynniki pierwsze. staram się w ludziach widzieć dobro, szukać powodów, dlaczego postępują podle.
mnie zawiódł ostatnio na tyle, że stosunki się nam wybitnie ochłodziły. pomogłam mu, dając darmowy dach nad głową, a odwdzięczenia się zero, mało tego, chciał przyjechać "pomóc" z kochanką (mężatką) i jej 11-letnią córką. wtedy się wsciekłam, bo nie zapraszałam na grilla, tylko do pomocy, a tu zamiast pomocy mam biegać wokół gości i im organizować rozrywki :/ poprosiłam go o wyprowadzkę, bo miesiąc minął, a odwdzięczenia się żadnego. w dodatku odwiedził niedawno moją lokatorkę/zarządcę/moją dobra znajomą i się dziwił, że nie wynajęłam jeszcze tego pokoju, bo przecież kazałam mu sie wyprowadzić, jakby pretensje miał. przelało się we mnie i się nie odzywam, bo tak jest cisza, a jak się odezwę to wybuchnę i nie skonczy się pokojowo.
zmieniając temat, mój facet mnie rozczula strasznie. od kiedy mamy konie we własnej stajence bardzo się w to wkręca, wieczorami przesiaduje u nich, mizia kiedy ma okazje, nawet do jeżdzenia jest chętniejszy. to takie fantastyczne, że zaczyna aktywnie uczestniczyć w mojej pasji, i to nie z "musu" bo jest związany z koniarą, tylko dlatego, że chce 😉 konskie gazety na kiblu przegląda, pyta co chwilę o nowe rzeczy, nawet mam zgodę na kolejnego ogona i więcej boksów 😅
Isabelle, coraz więcej się tłumaczy, bo są po prostu gówniarzami. A gdyby dziewczyna zaszła w ciążę, to też wymiksowałby się z hasłem 'niczego nie obiecywałem', albo 'to nie mój problem'?
Isabelle, uważaj, bo ani się obejrzysz a będzie miał więcej bryczesów od Ciebie. Będzie miał więcej niż Ty czasu na jazdę, a koniach zacznie mówić "dzieci". 😀iabeł:
Averis, nie mam zielonego pojęcia, choć nie sądzę. staram sie wierzyć, że jest dobrym człowiekiem, tylko 3 z przodu go trochę niepokoi i się pogubił w życiu. oby🙁
Berciu już mówi "moje Rude" i podkreśla jak to jego kocha a mnie nie 😂 bryczesów ma póki co 2 pary, choć wiem, że marzy o czapsach westowych, kapeluszu i kowbojkach 😉 kupiłabym mu najtańsze siodełko west, bo szkoda mi kilku tysięcy na siodło, które pewnie będzie uzywane raz na tydzień, na stępa do lasu😉 kiedy nas odwiedzisz :kwiatek:
Moja przyjaciółka właśnie się rozstała z facetem, przeżyli jedyne 11 lat razem. I niestety czeka mnie wysłuchanie wszelkich żali nt jej ex. Kurde fajny facet, ale ja niespecjalnie chce udawać, że mam mu to za złe, bo to kurde nie moja sprawa, nie moje życie. Ona oczywiście oczekuje, że zaraz do niego zadzwonię, zwyzywam i on do niej wróci 😵
JARA, czasem ta solidarność kobieca może bokiem wyjść, może uzbrój was w butelkę wina, paskudnie i obrzydliwie romantyczny film o tym jak zraniona kobieta znajduje nową miłość i postaraj się dzielnie przetrwać 😉
bera7, mówisz 😉? wpadaj, tym razem, będę bez zapalenia spojówek i może zobaczę jak wyglądasz w HD🙂
JARA, no ale skoro to przyjaciółka, to komu ma to wszystko opowiadać? Mi by było przykro, gdybym po 11 latach z facetem i rozstaniu przeczytała gdzieś takie słowa mojej przyjaciółki :/
JARA, no ale skoro to przyjaciółka, to komu ma to wszystko opowiadać? Mi by było przykro, gdybym po 11 latach z facetem i rozstaniu przeczytała gdzieś takie słowa mojej przyjaciółki :/
Dzionka źle mnie zrozumiałaś, bo ja tak do dupy napisałam. Znamy się z nią 21 lat, z czego 12 przesiedziałyśmy w jednej ławce. I to nie jest tak, że ciąży mi to, że ona się żali. Bo od tygodnia rzucam wszystko w kąt po to by zaraz po pracy iść do niej i siedzieć z nią, bo od 2 tygodni prawie nic nie je i nie śpi. I całymi wieczorami jej słucham, jej płaczu, narzekań, żali. Siedzę, pocieszam, tłumacze. Problem w tym, że oni zaczęli być razem jak mieli 15 lat, to jest jej pierwszy i jedyny jak dotąd facet. Ona robi dramat, bo owszem nie do końca wie co się wydarzyło: czy on ją zdradził, czy po prostu po tylu latach się wypaliło, ale nie jest bez winy, bo to od niej się zaczęło. Ja gdybym była na tego chłopaka miejscu tez bym ją kopnęła w dupę. Robi dramat, bo wyolbrzymia i pisze scenariusze, nic nie wie, ale jest pewna, że on się goli, bo idzie do innej albo nie odebrał telefonu, bo inna jedzie z nim ciężąrówką i zaczyna snuć teorie prawie jak ze Strefy 11. Chodzi mi o to, że mimo że to moja przyjaciółka to chce być bezstronna. Owszem pocieszę, pogadam, wypije piwo, wytrę łzy, ale ja tego faceta nie ukamieniuję na ulicy za nią. A ona tego oczekuje.
Jeśli chodzi o telefon to nie jest przypuszczenie, ponieważ wczoraj sama mnie zapytała, czy jeśli on z nią zerwie to czy ja napisze mu smsa co o tym myślę. Wyrosłam z takiego zachowania, bo ona jest moja przyjaciółką, ale on tez jest dobrym kumplem, mamy wspólnych znajomych, a ja nie mam 15 lat.
JARA, ok, teraz inaczej to wygląda 🙂 Wcześniej zrozumiałam, że pierwszy raz będziesz wysłuchiwać jej "żalów" po rozstaniu i już masz takie nastawienie na nie.
JARA, moze wyslij ja do dobrego psychologa? Zeby pomogl poukladac wszystko w glowie, znalezc bledy i problemy W NIEJ oraz sposob na pojscie dalej. Moja siostra po bolesnym rozstaniu (a wlasciwie jakiejs niesamowitej farsie z cyklu zmienila cale zycie dla faceta, a on w przeddzien jej przyjazdu do obcego kraju bzykal kumpele w PL!) poszla pogadac z dobra i sprawdzona psycholog. Pomogla jej, pozbierala sie w zaskakujaco szybkim tempie, teraz mieszka w UK i jest zareczona (notabene z exem tej kumpeli, co ja bzykal jej ex... - telenowela po prostu).
Ja rozumiem, ze Tobie moze byc ciezko powiedziec jej, ze wiekszosc problemow to ona generowala i poniekad bardzo czynnie przyczynila sie do rozpadu tego zwiazku lub sprowokowala sytuacje, ktora byla porzyslowiowym 'poczatkiem konca'. Bo jestes jej przyjaciolka i ona oczekuje solidarnosci ponad wszystko i stania za nia murem.
JARA, ja pomyślałam tak samo jak szafirowa - ty, jako przyjaciółka masz trochę inną rolę, ciężko ci będzie być lojalną wobec niej i jednocześnie przemówić jej do rozumu. Lepiej jak by to zrobiła neutralna osoba, która zrobi to tak, że nie wywoła poczucia winy u przyjaciółki i nie zwali na nią odpowiedzialności za to, co się stało. Polecam wizytę u psychologa 🙂
No właśnie ja sama czuję, że w tym przypadku mało sprawdzam się jako przyjaciółka, ponieważ walilam prosto z mostu: nie zdradził Cię, pewnie miał dosyć, znudziło mu się, ludzie zwykle nie pobierają z pierwszym facetem, to nie miłość to przyzwyczajenie. To był dziwny związek, oboje są winni. I akurat otwarcie jej mówie jaka jest jej wina (i jaka jest jego), a ona mi mówi "nie kop leżącego". Ja twierdzę, że może w końcu spojrzy na siebie i coś zmieni tak żeby kolejny facet nie zostawił jej za to jak wychowali ją rodzice. To jest w ogóle skomplikowana i długa historia. Uważam, że chłopak ma rację jeśli chodzi o to co jej zarzucił (oczywiście smsami, bo po 11 latach nie potrafil powiedzieć jej tego w twarz), bo uważam podobnie. Jednak również twierdzę, że on nie byl ze złota. I sądzę, że dobrze, że ją zostawił. Ona może się ogarnie, coś zrobi ze sobą, a z drugiej strony uważam, że zasługuj na kogoś kto będzie traktował ją poważnie, jak kobietę, a nie jak koleżankę. Przykład: on zarzucił jej sms, że będąc z nią po 15h pracy nie wiedziałby czy po powrocie do domu na stole będzie obiad albo chleb. Tak, jest leniwa, wszystko za nią robi jej matka, bo mieszka z tą matką. Natomiast nigdy nie było mowy o czymś poważnym, chociażby zamieszkaniu razem (a on mial na to warunki, wielkie mieszkanie, a mieszkał tylko z babcią), nie wspominając o zaręczynach czy ślubie. Nie można było z nim pogadać poważnie, nie kupiłby jej pierścionka np na urodziny, bo twierdził, że to równoznaczne z zaręczynami. Inna sprawa, że wcale nie fajnie jest mieć faceta, który od kilku lat nie zlapie Cię za rękę, a całuje (chyba) tylko w łóżku, nigdy nie powie do Ciebie kotku, kochanie.. Albo zarzucił jej, że nie ma pracy. Ona miała firmę, po 2 latach zamknęła ją i pracowała u babki w salonie. Namawial ją by zwolniła się z tej pracy, bo nie chce by nią pomiatano. Ona mówiła: jeszcze chwilę, muszę dorobić. Zwolniła się i dorabia w domu robiąc makijaże, tipsy, rzęsy, zabiegi kosmetyczne. Ma więcej pieniędzy niż pracując w salonie. On wytknął jej monotonię. On pracuje 8-14h dziennie, tylko w weekend mogą zrobić coś ekstra np paintball, gokarty, impreza, grill, wszystko to co on chce, ale on się nudzi. Znudził się pewnie tym związkiem. Ciągle jej mówie, że dobrze, że stało się to teraz, a nie za kolejne 5 lat, że dobrze, że dzieci nie było, że teraz znajdzie sobie kogoś kto ją poważnie potraktuje, zaoferuje coś więcej niż przejażdżkę tirem i miitng z Naruto.
Myślałam właśnie o tym psychologu, dziś jej to powiem, bo wiem, że ja nie będę miała takiej siły przebicia. Zawsze lepiej się robi jak ktoś mądrzejszy od nas, autorytet nam powie. Dzięki dziewczyny :kwiatek:
edit: Prosiłabym o nie sugerowanie są do końca wymienionymi sytuacjami, ponieważ to tylko fragment 😉
Isabelle, jeszcze a propos tego znajomego. Mi się zdaje, że to chęć posiadania władzy nad drugą osobą. Bo przy takiej ofercie (wyjazdy, czułości, niespodzianki, prezenty), na pewno znalazły by się chętne na układ bez zobowiązań (i wcale nie chodzi mi tu o nieformalne "kupowanie" seksu). Ale gdyby była jasność, że to tak rekreacyjnie, bez głębszych emocji, bez przyszłości, to te dziewczyny zachowałyby swoją niezależność emocjonalną (przynajmniej teoretycznie). Chłopak przecież nie jest dzieckiem, wie, jak są odczytywane jego zachowania. Jakby chciał, żeby były odczytane inaczej, to by to wyartykułował... Ale widać nie chce. Widać woli zawładnąć "duszą i ciałem", kontrolować, grać, bawić się, kierować sytuacją według własnej woli. Niezbyt fair, choć niby zgodnie z literą prawa 😉 Czemu tak ma, insza inszość.
Teodora, właśnie część z tych "spotykajek" bardzo dobrze wie o tym, że na nic poważnego nie mają co liczyć, bo zakochany po uszy w tamtej krowie ciągle. i mimo tego idą na taki układ, ale z nadzieją, że będą tą jedyną, która go zmieni, zmieni jego stosunek do kobiet i wybije z głowy tamtą, bedzie światłem jego zycia 😉 ale to domena kobiet, zaangażowanie emocjonalne, i wielka wiara "ja go zmienię" z której nic nie wynika, własna wyjątkowość wcale nie jest podbudowana, i niestety odchodzą obrażone, że tą wyjątkową nie zostały.
reszta, sądzę, że ma świadomość, że on szuka uczucia, ale nie może się przemóc i zapomnieć, choć wyartykułowane to nie zostało.
dla porównania, mam znajomego, własciwie super przyjaciela. dogadujemy się rewelacyjnie, ale nie ma żadnej iskry uczuciowości, próbowaliśmy kilka lat temu coś tam stworzyć, ale zgodnie doszliśmy do wniosku, że nic z tego. co zabawne dogadujemy się na tyle dobrze, że zanim poznałam mojego M. ustaliliśmy, że jak do jego 40stki nikogo nie poznamy to wezmiemy slub i będziemy chyba najzgodniejszą parą świata, nawet bez miłości, za to uczuciu opartnym na dopasowaniu, wieloletniej przyjaźni i zaufaniu. no niestety 36 chyba mu stuka teraz, ja mojego M. mam, a on ciągle sam... ale moze do sedna.
facet jest rewelacyjny, może trochę za spokojny, ale z mega poczuciem humoru, pewny, stabilny, szalenie inteligentny i szarmancki. był wiele lat z kobietą, rozstali się świeżo po studiach/na końcówce studiow. i od tamtej pory nie potrafi się zaangażować i zakochać, po prostu mu to nie wychodzi, mimo, że poznał masę kobiet. nie chodzi o to, że ciągle kocha eks, po prostu chyba wmówił sobie, że miłość swojego życia już przeżył, wsadził w tamten związek całą emocjonalną zawartość siebie, i więcej nie ma już tego ładunku dla nikogo. jest ... zimny. mimo, że jest czuły i naprawdę wspaniały, mam wrażenie, że coś się w nim wypaliło w stosunku do kobiet. może dlatego tak dobrze się dogadujemy i jest dla mnie wspaniały, bo to relacja czysto przyjacielska...
faceci nie zawsze są tacy prości. zwłaszcza w przypadku tego, o którym piszę jest mi smutno, bo zasłużył na wspaniałą kobietę, która rozgrzeje jego serce, której będzie mógł ufać, być wierny i prowadzić spokojne, ciche życie.
JARA, chyba dlatego nie nadaję się do pocieszania kobiet, zbyt walę prosto z mostu, co sądzę, a to nie przyjmuje się z aprobatą, bo dobra przyjaciółka powinna zachować uwagi w takiej sytuacji dla siebie 😉 może spróbuj zasugerować psychologa trochę mniej wprost? np powiedzieć, że Ty chodziłaś/Twoja znajoma do rewelacyjnego, i to pomogło, bo psycholog to najzwyczajniejsza wizyta na świecie, niektórzy się potrafią oburzyć, że się z nich nienormalnych robi, dlatego warto zacząć delikatnie 😉
nie przeszkadzają Wam moje eseje? jeśli tak to mogę postarać się pisać krócej 🙁
Przyznam się Wam szczerze, że ja też mam problem z tkz solidarnością jajników, czy lojalnością "no matter what". Zawsze staram się jednak delikatnie przemycić własne zdanie i chętnie wysłucham, ale praktycznie nigdy nie udaje i nie daje się wkręcić w jakąś spiralę hejtingu jeżeli w głębi duszy się z tym nie zgadzam, lub czuję, że to nie w porządku.
Ok, kilka razy nieźle dostałam po łbie za to, kilka osób zrezygnowało ze mnie (mam na myśli przyjaciółki, a może 'przyjaciółki'? ...dziś już nie wiem) ale wiem, że zostali Ci, którzy jak przychodzą do mnie, to oczekują szczerości i ramienia, może nawet liczą się z jakąś gadką pionizującą, ale nie oczekują ramienia, głaskania i ściemniania.
Bo na własnych błędach nauczyłam się, że człowiek jest najszczęśliwszy, kiedy żyje w zgodzie z samym sobą, ze swoimi przekonaniami, poglądami, ufa sobie, swojemu poczuciu sprawiedliwości świata, nawet "przeczuciu". Że brnięcie wbrew sobie u boku drugiej osoby "bo tak wypada" jest toksyczne, oparte na nieszczerości i prędzej czy później się zemści. Kłamstwo (choćby w najlepszych intencjach) wróci do Ciebie, oszustwo (choćby chroniące czyjeś uczucia), przytakiwanie, głaskanie, nieszczerość do końca... Wróci.
Generalnie od ostatnich dwóch lat wierze w karme i w zgodzie z nią żyje.
No jasne, nie ma co się napędzać w hejtingu - sama parę razy się zdziwiłam, jak hejtowałam razem z koleżanką, a potem ona się godziła z tym hejtowanym facetem i miałam do mnie pretensje - ba! obrażała się nawet, że śmiałam tak źle o nim mówić - podczas gdy ja tylko jej potakiwałam. Nie daję się już tak wkręcać, ale w tej początkowej fazie żałoby po związku chyba jeszcze nie ma co przemycać tekstów w stylu "to nie tylko jego wina", bo zazwyczaj człowiek nie jest na to gotowy. Niełatwa to sprawa.
Chyba mam normalne koleżanki, bo nikt nigdy "hejta" ode mnie nie wymagał, jedna nawet nalegała bym nie przerywała z jej byłym kontaktu ze względu na nią. Ale druga sprawa jest taka, że ja w 90% wypadków lubię drugą połówkę znajomego/znajomej tylko ze względu na tą osobę, taka wymuszona wieź. W sensie, że fajnie, że jest, fajnie, że im się układa, spotkać się mogę i bez znajomego, pogadać również ale gdyby nie związek z X to raczej bym nie spędzała z tą osobą czasu.
edit; wyszło jakbym była masakryczne zakłamana. Po prostu chodzi o to, ze w imie zadowolenia kogoś kto jest dla mnie ważny mogę wiele znieść i jeżeli X zależy bym polubiła Y to jestem w stanie przemilczeć rzeczy, które mnie w Y drażnią i sprawiają, ze kontakt z ta osoba nie jest moim priorytetem.
nine, chyba wiem o co Ci chodzi 😉 przyjaciel mojego M. ma wstrętną żonę. okropna baba, zawsze jakąś chryje zrobi, a to piwo mu na głowę wyleje, bo jej drzwi nie otworzył, albo się obrazi i zacznie publiczne ukamionowanie... wszyscy znoszą jej towarzystwo tylko ze względu na niego, i w oczy jej tego jaka jest durna nie powiedzą, choć on dobrze wie, jakie mają o niej zdanie😉
a to piwo mu na głowę wyleje, bo jej drzwi nie otworzył, albo się obrazi i zacznie publiczne ukamionowanie... wszyscy znoszą jej towarzystwo tylko ze względu na niego, i w oczy jej tego jaka jest durna nie powiedzą, choć on dobrze wie, jakie mają o niej zdanie😉
aż dziw bierze, że facet jeszcze tej babie do d^^y nie kopnął... 🤔 😵 🤔wirek:
desire, są dwa lata po ślubie, i ze 6 lat ogólny staż związku, albo i lepiej. najchetniej byśmy jej nigdy nie zapraszali, bo zawsze kończy się potworną awanturą. każdy mu mówił, żeby uciekał gdzie pieprz rośnie, ale nie słuchał i ciągle nie słucha. ostatnio ośmielił się powiedzieć, że kanapka YEMY to strasznie niesmaczna rzecz, i to w momencie gdy ona właśnie to jadła. oczywiście skonczyło się na wrzeszczeniu na całą ulicę i wyrzuceniu kanapki na jego koszulę. mozaika z warzyw i sosów na jasnym ciuchu.
na szczęscie pracuje jako rehabilitantka dzieci (!!!) bądz coś w tym rodzaju i często wyjeżdza na turnusy, teraz kombinujemy (niestety razem z nim) jak go zaprosić, żeby jej nie było i impreza była udana. nie mam pojęcia co go przy niej trzyma, może przyzwyczajenie, on sam też "nie wie" 😉
z takim charakterem - współczuje tym dzieciom.. 😵 🤔 i nie rozumie kombinowania "co zrobić żeby jej nie było".. ja bym na jego miejscu dała jej jakąś kasę i na zakupy wysłała, albo powiedziałabym wprost, że nie jest zbyt lubiana wśród jego znajomych i że idzie sam - po co jakieś podchody? 🤔wirek: 🤔 kobieta na pewno też ma swoich znajomych - niech się w tym czasie z nimi umówi.
a facet to chyba jakiś mamino-pantofel'synek skoro nie chce rzucić takim babskiem, przypuszczam, że boi się być sam do końca życia i już więcej nikogo nie znaleźć, więc trwa w takim bagnie... 🤔wirek:
Daleka jestem od oceniania co kogo "trzyma" przy kimś. Znam sporo związków, gdzie nie wiem czemu ci ludzie ze sobą są, ale są szczęśliwi, albo przynajmniej nie chcą nic zmieniać i nic mi do tego. Pewnie w przypadku moim i T. też by się trochę osób dumających "po co?" znalazło.
Isabelle, współczuję sytuacji. Cholernie to musi być niewygodne, niezręczne, jak na wspólnym spotkaniu ona odwala takie akcje. Jak on na to reaguje?
Dworcika, najpierw wchodzi w kłótnię, potem najczęściej (chyba ze wstydu) stara się ją udobruchać i uspokoić. przed ślubem wszyscy mu mówili, żeby to jeszcze przeanalizował, przemyślał, że ona jest straszna. ale cóż, ich życie. choć strasznie szkoda, bo inteligentny mężczyzna, i naprawdę go polubiłam. smutno mi, bo to był właściwie najlepszy przyjaciel mojego M. a teraz widują się kilka razy w roku, bo ona go izoluje od znajomych jak może 🙁
desire, w zdrowym związku podchodów nie ma, ale chyba on chce uniknąć kłótni, dlatego woli wylatywać z gniazda jak ona jest na turnusie. może staż związku i strach przed samotnością go trzyma? nie znam go aż tak dobrze, sama zaczełam unikać spotkań z "paczką" znajomych mojego M. właśnie przez te awantury, bo niestety zbyt się boję, że powiem coś bardzo dosadnego, a powinnam trzymać jezyk za zębami, co mi rzadko wychodzi 😉
Ano właśnie. Też znam takie pary, gdzie wióry lecą, patrzeć na to (mi) trudno, a to dobre małżeństwa, wieloletnie, tak naprawdę zgodne. Choć na pierwszy rzut oka to rozwód jutro.
Isabelle, jak obie strony mają jasność, to inna sprawa... Za własne autoiluzje każdy sam odpowiada 🙁 (Typu: zmienię go, przy mnie będzie inny, mam moc przemieniania itd.) Bo wcześniej zrozumiałam, że on ma jasność w temacie, a one nie. Że on przemilcza temat, omija, zostawia im pole do interpretacji zachowań.
Może to nie jest świadoma gra z jego strony. Ale potrzebę kontroli sytuacji widzę w tym tak czy inaczej. Wejść w coś, ale z chłodną głową. Pasuje?
Teodora, część wie, część zapewne nie, aż tak dokładnie nie wiem, bo często się spotykajki zmieniają ;( może nie do końca jest też tak, że on jest pewien, że nic z tego nie będzie, może liczy po cichu, że coś mu się jednak w serduchu ruszy. dobrze, że kiedyś sama nie wpadłam w jego urok 😉 a znamy się już za długo, jak miałam 12 lat spędziliśmy noc w przyczepie końskiej wyłożonej słomą, bo to było jedyne miejsce do spania 😉 a w jego urok łatwo wpaść, jest mimo wszystko uroczy, wali komplementami, że każda kobieta czuje się piękna i wspaniała, a do tego seksowna i wyjątkowa.