Forum towarzyskie »

Sprawy sercowe...

Lov, jak juz mi zagladasz do portfela to Cie zdziwie- dziecko i dom (jedzenie, chemia, ubrania etc) sa calkowicie na mojej glowie- z moich oszczednosci. A o tym gdzie i komu i kiedy mialabym oddac swoje dziecko zdecyduje sama.


szafirowa, ale Lov wcale nie atakuje Twoich finansów i tego, kto za co płaci. Ona mówi o czymś zupełnie innym: o Twojej psychice i zbawiennym wpływie kontaktu z innymi ludźmi 🙂 Zobacz:

Wysłany przez: Lov

safie, no bez przesady, jakoś mamy które po urlopie macierzyńskim wracają do pracy, też jakoś to rozwiązują. Ale nie mi oceniać. Wydaje mi się, że zapłacenie opiekunce za 4 godziny dziennie i pójdzie do pracy na pół etatu aż takim złem nie jest. Nie chodzi o sam fakt zarabiania kokosów, ale o proste wyjście z domu i odpoczynek od dziecka, bo szafirowa sama napisała, że jest z nim 24/7...


Więc teraz to wygląda tak, że ona o jednym, a Ty o drugim - i tylko wychodzi na to, że jednak Lov miała rację. Wyjście do ludzi dobrze by Tobie zrobiło. Nikt nie wątpi w Twoje poświęcenie i nawał obowiązków związanych z dzieckiem i nikt nie twierdzi, że leniuchujesz.
Plany są tylko planami, może się okazać, że dziecko naszych planów nie podziela, bo np. jest dzieckiem niepewnym, nie toleruje obcych i potrzebuje tylko mamy.
AleksandraAlicja
Ale to znaczy, że takie dziecko już zawsze będzie uczepione mamusinej spódnicy?
AleksandraAlicja według mnie zawsze lepiej się przekonać, jak jest, niż gdybać. No i Pauli ma dużo racji. Skoro ma iść do żłobka/przedszkola, samo pomiędzy obcych ludzi - tym bardziej wczesna socjalizacja z opiekunką może mu pomóc zaakceptować późniejszą sytuację bez niepotrzebnego stresu - że wcześniej była TYLKO mama, a teraz są wszyscy poza mamą...
Pauli, pewnie nie zawsze, ale na pewno dłużej, niż większość dzieci. A kwestia znalezienia odpowiedniej  opiekunki i to za akceptowalną kwotę jest bardzo ciężka.
No to już pomijając kwestię opiekunki, idąc tym tropem, dziecko nie pójdzie do przedszkola, bo im później tym większym szokiem będzie odłączenie go od matki. Wydaje mi się to drogą bez wyjścia.
Ale podkreślę jeszcze raz, nie jestem matką, nie wiem jak to jest, nie wtykam nosa w cudze sprawy, tak tylko teoretyzuję co by było gdyby 😉
Tylko w założeniu, że obydwie strony stoją na tym samym. Bo jeśli ja mówię/czynię "kocham Cię" i słyszę/widzę/czuję to samo od drugiej osoby, to chcę wierzyć, że to prawda.


Właśnie. Gorzej jeśli chcąc dobrostanu TEGO OBOK i dążąc do tego nie zauważę, że TEN OBOK niekoniecznie ma na uwadze mój dobrostan. Oczywiście, że związek to nie rachunek zysków i strat, ale chciało by się mieć świadomość, że dwie osoby wspólnie pchają ten wózek, w ramach swoich możliwości. Chcąc się pozbyć myślenia "JA" można niestety wpaść w pułapkę, jeśli trafi się na kogoś, kto nie podziela takiego planu na relację. Pytanie, do którego momentu jest egoizm, a od którego instynkt samozachowawczy.
Pauli, skąd pomysł, że im później, tym większym szokiem jest odłączenie dziecka od matki? Bzdura (poza nielicznymi wyjątkami) dzieci same dorastają do "odcięcia pępowiny" około 3 r.ż. najczęściej. To zazwyczaj matki mają z tym problem, ale ponieważ są dorosłe, zazwyczaj po krótkim czasie również dochodzą do normy (o ile zdają sobie z tego sprawę, to tęsknota i strach przed "puszczeniem dziecka" jest fizjologią).
Plany są tylko planami, może się okazać, że dziecko naszych planów nie podziela, bo np. jest dzieckiem niepewnym, nie toleruje obcych i potrzebuje tylko mamy.



I stąd potem rosną takie maminsynki, jak mój ex sprzed jakiś 3 lat. Żart, oczywiście 😎

szafirowa, absolutnie nie miałam w planach zaglądać Ci do portfela 😉 I chodziło mi dokładnie o to, co napisała xxmalinaxx - żeby wyjść do ludzi i zrobić coś poza domem i bez dziecka, coby na łeb nie dostać. Mam świadomość, że ogarnianie domu, dziecka i obowiązków to nie leniuchowanie, ale wydaje mi się, że czasami potrzebne jest po prostu inne środowisko.
A wracając do tematu, to pytałaś w ogóle swojego męża, czy ma jeszcze jakieś argumenty do pozostania w tym mieszkaniu oprócz wygody?

AleksandraAlicja, to powiem Ci z drugiej strony - jak szukałam pracy jako opiekunka w wakacje (bo wiadomo przedszkola też wolne mają), to czasami ręce opadały jak słyszałam wymagania. 10 godzin z dzieckiem, OBOWIĄZKOWO dwa spacery PRZYNAJMNIEJ 1,5godzinne, dodatkowo lista zakupów i gier edukacyjnych... Oczywiście najlepiej 6 zł za godzinę. Sorry, ale jak ma się takie wymagania, to nie dziwię się, że ciężko opiekunkę znaleźć 😉
Lov, zobacz - a matki realizują "takie wymagania" (i setki innych) za 0 PLN na godzinę 🤣
No, super by było móc mieć dzieci i "spełniać się w pracy zawodowej". Tylko drobny problem, że ludzkie dzieci dłuugo nie są samodzielne 🙁.
Ktoś musi się nimi opiekować. Jak... matka 🙂 Gdy nie ma na podorędziu takiej osoby/osób 🙁 - matka nie ma opcji.

szafirowa, brak empatii??? Czy wygoda w udawaniu takowej? Bo jak brak empatii - to taki ktoś to socjopata 🙁

kenna
Pomysł niczym niepoparty, po prostu zawsze mi się wydawało, że tak to właśnie funkcjonuje.
Matki trzymają często dzieciaki pod kloszem i na siłę przywiązują do siebie czyniąc dziecko nieprzystosowanym do normalnego życia między innymi ludźmi (to już wiele moich obserwacji).
Lov, ale takie wymagania to nie sa widzimisie, to sa potrzeby dziecka. W lato 3h na dworze to fanaberia? Gry edukacyjne zamiast puszczac bajki caly dzien tez? A jak to sobie wtobrazalas- dac bule/ciastka/cokolwiek zeby sie zarkalo i wlaczyc tv? Tak robia czesto gesto opiekunki, bo im sie nie chce, bo to meczace, bo 'dziecko wolu bule i baje' niz zupke i ukladanie budowli. Matce tez czasem sie nie chce, ale ma najwieksza motywacje na swiecie czylu dobro i szczescie wlasnego dziecka. Aha i u nas opiekunka to koszt srednio 15zl/h - liczac 6-7h dziennie (a tyle mniej wiecej trzeba liczac prace na pol etatu i ta praca nie jest pod do
em) to jest bagatela 2 tysie miesiecznie za sama opiekunke. Dolicz dojazdy i wychodzi, ze trzeba oddac pensje i jeszcze dolozyc...
szafirowa, ale Twoje zdrowie psychiczne jest tego warte!

Przepraszam, mówiłam, że będzie bez personalnych odwołań, ale... z tego co piszesz bije jakaś rozpacz i nieszczęście. Tylko, że jednak to w Tobie chyba tkwią pewne ograniczenia. Nie wiem jaki naprawdę jest Twój mąż, ale chyba nie jest jedynym odpowiedzialnym za Twój dyskomfort życiowy... Nie będę rozwijać, bo to jednak nie jest miejsce na takie "psychoanalizy".

Apeluje o czytanie ze zrozumieniem- napisalam, ze nie podoba mi sie miejsce zamieszkania ze wzgledu na brak warunkow dla dziecka- nie ma gdzie isc na spacer, noe ma placu zabaw itp. Rada- olej dziecko i idz do pracyq. Nie dziekuje. Z mojej strony koniec dyskusji.
Tia... tylko jak ocenić ten "komfort psychiczny"? Skoro praca łączy się z przekwalifikowaniem? Kolejną totalną zmianą życia?
Bo... trenerem jeździectwa w sytuacji "samotnej matki" = mąż "wiecznie nieobecny" być się nie da - uprzedzam lojalnie. Chyba, że na swoim - i to ze wsparciem licznych osób. Nie da się - bo raczej nie ma "placówek opiekuńczo-wychowawczych" popołudniowo-wieczornych, weekendowych i wakacyjnych.

A o zdrowiu przy łączeniu pracy na cały etat plus istotnego zaangażowania w wychowanie dziecka/dzieci (nie tak, że w zasadzie dzieci wychowuje kto inny) to można sporo powiedzieć po 40 takiej matki - i raczej nie będzie to nic "zdrowego" 🙁 Nie da się orać w siebie bez kosztów.
Z kim mogę pogadać na pw? 🙁  :kwiatek:
Wal. 😉
szafirowa, naprawdę mam doświadczenie w opiece nad dziećmi i jest dużo fajniejszych zabaw, niż danie dziecku zabawki nawzanej "grą edukacyjną" gdzie wciska sobie zwierzątko i jest wycie krowy. Z mojej perspektywy oczywiście. I nie chodzi o fakt, że 3h na dworze to fanaberia, ale że jak pójdę na jeden godzinny spacer, a drugi dwugodzinny, to już NIE JEST OPTYMALNIE. Ale to już OT.

Może ja tak mam, bo jestem człowiekiem który uważa, że zawsze jest rozwiązanie i wszystko da się zrobić 😉

halo, i z tego powodu, który opisałaś, odechciewa mi się mieć dzieci. Serio, niby wszystko cudownie, a łańcuch na szyi założony.

robakt, dawaj 😉
halo, i z tego powodu, który opisałaś, odechciewa mi się mieć dzieci. Serio, niby wszystko cudownie, a łańcuch na szyi założony.

Mam niestety podobne odczucia 🙁
robakt do usług  😉
Pauli, dlatego ja założyłam (dzięki Bogu A. podziela moje zdanie), że żadnych dzieci przed 30stką. Ja wiem, że dziecku to się wszystko odda, ale kurcze... gdzie jest w tym wszystkim jakiś zdrowy egoizm?
Dzięki dziewczyny, na razie elaborat trafił do ewuś, za chwilkę się do Was odezwę.
szafirowa, a dlaczego jesteś niemiła? Nikt nic złego nie ma na myśli, raczej to co zostało napisane to wyraz troski. A Ty od razu stwierdzasz, że mamy problemy z czytaniem. Nigdzie nie zostało napisane "olej dziecko", więc nie wiem skąd takie sformułowanie.

halo, a nie ma opiekunek popołudniowych?
(nie piszę zaczepnie, pytam dla jasności)
Ascaia, wątpię, by w ogóle nie było takich opiekunek - przecież to kwestia dogadania się z konkretną osobą i zaproponowania jej wystarczająco dobrych warunków, żeby się zgodziła. Tylko teraz znajdź kogoś, kto chce pracować we wszystkie popołudnia i weekendy: przecież to morderstwo na swoim życiu towarzyskim i związkowym 😉. Pewnie wyższa stawka by przyciągnęła chętnych, ale im wyższa stawka, tym mniejszy sens ekonomiczny tego wszystkiego.

Lov, niestety nie można mieć wszystkiego, zawsze się coś poświęca, żeby otrzymać coś w zamian. Możesz poczekać z dzieckiem i dzięki temu mieć lepszą karierę, ale z karierą jest tak, że zwykle zawsze może być gdzieś dalej i "jeszcze jeden rok, muszę cośtam". A im bliżej czterdziestki, tym większe ryzyko np. syndromu Downa. Plus jesteś jednak starszą matką, niż pewnie Twoja matka była i... no cóż, jak ono będzie mieć 20 lat, to Ty będziesz pewnie już trochę przed sześćdziesiątką - trochę inne możliwości 😉. Założenie, że będziemy mieć wszystko: satysfakcjonującą pracę, dobry "life balance", udany związek, dziecko i może jeszcze pasję, jest bardzo miłe i fajnie w nie wierzyć. Ale lepiej nie za mocno, bo zderzenie z rzeczywistością będzie boleć bardziej 😉.
Ej, przecież szafirowa napisała, że chodzi o mieszkanie, a nie o to, że mąż jej każe iść do pracy  🤔 😁 Może szafirowa nie chce i nie musi iść do pracy, może nie mają takiej potrzeby, może powoli wróci do pracy jak młody pójdzie do przedszkola, a może nie, co nam do tego?? Z jej postów wynika, że spokojnie finansowo mąż daje radę bez jej wsparcia, problem nie leży (raczej) w pieniądzach, w pójściu do pracy, ale w tym, że mąż nie widzi problemu w ich obecnym miejscu zamieszkania i trudno, żeby widział, skoro go nie ma. Rany, czasem to aż strach się tutaj odezwać. A że czasem przy dziecku brzmi się smutno i desperacko, to cóż, tak jest. Życie z dzieckiem to nie bajka, a szafirowa przedstawia nam tylko problem, wyłamek, wycinek, garstkę tego, jakie jest jej życie. Skąd wiecie, że reszta tego życia też jest przykra, dołująca..? Że siedzi w domu i płacze w rękaw, że mąż to cham, prostak, świnia, zrobił dziecko i olewa.. 😵 Dziewczyna przyszła tutaj z problemem i wyszło na to, że zamiast wsparcia dostała kopa w tyłek i rys psychologiczny w postaci rozwydrzonej i rozchwianej emocjonalnie matki z samymi pretensjami do biednego faceta, który wypruwa sobie żyły, a ona, nierób jeden, siedzi i stęka. Ekstra.

szafirowa, pogadaj na spokojnie z mężem, wskaż mu swoje argumenty, niech on przedstawi swoje, zapytaj czemu nie chce zmienić miejsca zamieszkania, może przejrzyj kilka lokalizacji, które by Wam pasowały i mu pokaż?

Lov, a wiesz, że po 30 może się okazać, że zaciążyć ciężej, po ciąży dużo wolniej wraca się do formy, stajesz się niewygodnym pracownikiem,  masz 40 lat i idziesz po dziecko do szkoły, a dzieci wołają 'babcia po ciebie przyszła!' 😁 😉 Powiem szczerze, że widzę więcej zafiksowanych mam na punkcie dzieci właśnie w tych, które rodziły po 30. Jakoś te młodsze nie są takie trzęsące się nad dzieckiem 🙂 Ja już sobie nie wyobrażam posiadania dziecka, jakoś staro się czuję.

Dziecko nie jest łańcuchem jak się ma je z osobą, która jest dojrzała i jak się ma dużo miłości do samej siebie 🙂 Jest ciężko, bo generalnie życie jest ciężkie, ale ja robiąc bilans ostatnio widzę, że dziecko na studiach to był jednak super pomysł 😀 Tyle, że ja mam akurat taki charakter, młodego mam już odchowanego, mam z nim genialny kontakt, nie dzieli nas przepaść w różnicy wieku i postrzegania świata, gramy w podobne gry i naprawdę od wielu osób słyszę, że młody to szczęściarz, że ma taką mamę. Natomiast mój facet mówi podobnie jak Ty i Pauli, dla niego dziecko = usranie w domu, zrzędząca, gruba baba z tłustymi włosami i cyckami do pasa, życie pełne kompromisów na które on nie chce się godzić, bo cóż, jest egoistą 😉 Z moim synem ma super kontakt i sam mówi, że takie dziecko uwielbia, takie odchowane, nie chodzące z obsraną pieluchą, nie zaślinione, z którym można już normalnie pogadać, pośmiać się i powygłupiać. Pograć w tenisa, pojeździć na nartach, szykować niespodzianki dla mamy, popatrzeć na świat z perspektywy dziecka i zachwycić się wieloma sprawami na nowo. Często podkreśla, że od Tycjana dużo się nauczył o świecie i to go zaskakuje pozytywnie 😉
zen, świetnie opisałaś to, czego ja nie mogłam - to nigdy nie jest wybór "bezstratny", jest dużo minusów posiadania dziecka po trzydziestce 😉.

Też myślę, że przecież nie każdy musi siedzieć w pracy - i co, dziecko wychowane przez obcą osobę, matki nie widuje, ale ważne że mamusia się "realizuje". Zwłaszcza że bądźmy realistami, jaki procent społeczeństwa rzeczywiście się realizuje w pracy, a jaki po prostu wykonuje wtórne zajęcia umysłowe lub intelektualne bo jakoś trzeba żyć? Ten mit kariery chyba całkiem opętał nasze społeczeństwo i nikt nie zauważa, że nie każdy ma możliwość czy nawet chęci w tym uczestniczyć. Nie ma mowy moim zdaniem o robieniu kariery bez poświęcania się pracy, a jak tu dziecko wychować?
zen, no właśnie - aż strach się odezwać... :/
Gdzie Ty wyczytałaś to, co opisałaś w pierwszym akapicie? Adwokat, jeśli chce być adwokatem powinien dokładnie przyswoić fakty...
Czy ktokolwiek tutaj mówił o względach finansowych? Albo o mężu nakazujący podjęcie pracy zarobkowej?
Poza tym szafirowa nie "przyszła z problemem", ale odpowiedziała na moje pytanie a'propos sformułowania "moja wygoda". Stąd wywiązała się dyskusja - o wygodzie fizycznej, wygodzie psychicznej, itd. Wypowiedzi szafirowej nie tchną optymizmem, więc zareagowałyśmy z troski o niej.
Kto ją kopnął w tyłek? Kto napisał, że jest rozwydrzona i tylko ma pretensje? Kto napisał, że szafirowa to nierób?!
Rzeczywiście strach się odezwać... Jestem mocno zaskoczona...  🤔
Ale o co cho? Tak, dziecko wymaga poświęcenia czasu, pieniędzy i pewnej dozy własnej wolności. To jakieś zaskoczenie, czy co? I tak dla mojego "łańcucha u szyi" jestem w stanie poświęcić sto lat własnego szczęścia. Szczęśliwie nie muszę, ale nie da się w życiu zaplanować wszystkiego w optymalnym czasie. Zdrowy egoizm - tak, dopóki nie staje się chorowity.

Lov kompletnie zapominasz, że matka swoje dziecko przede wszystkim kocha. Część chce z nimi spędzać całe dnie, część nie - daj prawo wyboru. Póki nie poczujesz dziecka pod sercem niczego w jego sprawie nie zdecydujesz w 100% - wierz mi. Tu nie chodzi o jakąś tajemną wiedzę, ale macierzyństwo po prostu zmienia spojrzenie na wiele spraw.

Jak się chce, to można wszystko: dziecko, praca, pasja, dom. Tylko, że nie zawsze się wszystko chce. Ty na przykład nie chcesz teraz dziecka. I dobrze, daj sobie czas i nie denerwuj się - przecież nikt Cię tu do zajścia w ciążę nie zmusza 😉
zen,busch, 
Nie wiem jak Lov, ale ja miałam zupełnie co innego na myśli.
Jestem w takim punkcie życia, w którym dziecko byłoby ogromnym obciążeniem i pozbawiło mnie możliwości pokierowania tym, co się ze mną wydarzy.
Nie będę wnikała w szczegóły, bo to nie miejsce do tego typu wynurzeń, ale jednak uważam, że powinno się mieć przynajmniej minimalne poczucie bezpieczeństwa i namiastkę pewności o swój los, żeby móc decydować o kolejnym istnieniu.
Wiem, że w tych czasach pewna jest tylko śmierć i podatki, ale wyobrażam sobie, że jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na ciążę, nie chcę zdawać się na ślepy traf, albo mi się uda przeżyć, albo nie.
Pauli, oczywiście, ja Cię doskonale rozumiem i sama też się nie spieszę do rozmnażania w najbliższym dziesięcioleciu, o ile w ogóle 😁 - po prostu nie uważam, że to dziecko po trzydziestce jest takie zupełnie bezkolizyjne i o tym piszę. Że to nie jest tak, że "mądre kobiety czekają do trzydziestki", bo problem jest bardziej złożony i jakby się nie obrócić, to tyłek zawsze z tyłu :P.

Bo mam wrażenie, że Lov ma po prostu zbyt idealistyczne podejście pt. można mieć wszystko. Moim zdaniem wybierając zawsze z czegoś rezygnujemy, nawet jeśli nasz wybór to tylko czekanie na lepsze czasy. Każdy decyduje za siebie i po prostu nie uważam, że zasadne jest wypominanie komuś, że gdyby tylko poczekał do trzydziestki, to łatwiej by mu było, bo by był bardziej ustawiony, a tak to dzieciak za wcześnie i jest problem. Tak samo jak nie uważam, że mądre jest robienie sobie dziecka jak ktoś nie ma poczucia bezpieczeństwa i miałby finansowy problem itd. itp. Każda decyzja ma swoje zalety i wady - moim zdaniem nie ma tutaj prostych decyzji i prostych ocen.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się