Forum towarzyskie »

Sprawy sercowe...

smarcik,  :przytul:
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2266443#msg2266443 date=1421225266]
smarcik brutalnie - bo jakby był szczery, to by pewnie nie było dobrego seksu...

[/quote]

Mozesz rozwinac?
JARA, pewnie w tym sensie, że gdybym był od początku szczery to w ogóle by związku nie było. = nie byłoby seksu w ogóle 😉
JARA, a ile dziewczyn pójdzie do łóżka z facetem, który zacznie znajomość od szczerego postawienia sprawy w stylu "wiesz laska, niezła jesteś i w ogóle, także sypiał z tobą chętnie będę, ale na poważne zaangażowanie to nie licz"? Poza takimi, które same oczekują wyłącznie układu typu friends with benefits, to raczej żadna. A faceci tępi nie są i o tym wiedzą przecież.

amnestria dokładnie  :kwiatek:
Murat-Gazon
Ja mam wrażenie, że kobiet chętnych na takie luźne układy jest coraz więcej...
Trochę w tym strachu przed odpowiedzialnością lub odrzuceniem, a trochę pogoni za lansowaną wszędzie niezależnością, takie czasy chyba.
Z tym, że nie pisałam o tym, ile ich jest i czy to dobrze, czy źle.
Natomiast obserwując perypetie sercowe niektórych moich koleżanek, mam wrażenie, że faceci szukający takich niezobowiązujących relacji mają obecnie dwa sposoby postępowania:
- zakładają, że wszystkie kobiety takie są, nie kryją wcale swojego podejścia i potem się dziwią, jak z miejsca zostają odpaleni
- zakładają, że nie wszystkie są takie, i tym bardziej udają pełne zaangażowanie emocjonalne do momentu znudzenia się, żeby zminimalizować ryzyko, że dziewczyna się zorientuje, że ją kantują.
Murat-Gazon
Ja mam wrażenie, że kobiet chętnych na takie luźne układy jest coraz więcej...
Trochę w tym strachu przed odpowiedzialnością lub odrzuceniem, a trochę pogoni za lansowaną wszędzie niezależnością, takie czasy chyba.


Też mam takie wrażenie, ale mnie to akurat nie dotyczy, więc w tym co mówi Murat-Gazon może być sporo racji. Choć akurat w moim przypadku to raczej nie o seks chodziło tylko o.. wspinaczkę  😂  😵 Brzmi kosmicznie, wiem  😉
Murat-Gazon
Nawiązałam luźno do poruszonej przez Ciebie kwestii 😉
Druga część posta, smutna ale chyba faktycznie prawdziwa...
U kobiet chyba raczej nie ma obaw przed odpowiedzialnością. Ale z odrzuceniem i utratą niezależności masz rację.
smarciku, ponownie - jak we wspinowym kąciku - ściskam! coś mi się widzi, że on kumpla w Tobie widział trochę (boś Ty harda laska! znam to trochę z autopsji). A że dodatkowo był seks, to dlaczego nie? Szkoda, że mamił Cię tym planowaniem 🙁

Ja w ogóle mam taką teorię, że partnerzy nie powinni mieć tej samej pasji. Mogą współdzielić zainteresowania, ale pasję każde powinno mieć inną. Choćby po to by od siebie odpocząć lub zaimponować drugiej osobie.
Ascaia obaw jako takich może nie, ale część kobiet świadomie decyduje się na niewychodzenie za mąż, nieposiadanie dzieci itp., a jednak potrzeba przytulenia się do kogoś podczas oglądania wieczorem horroru pozostaje i niektóre postanawiają coś z nią jednak zrobić.  😉
Ascaia
Śmiem twierdzić, że nie wszystkie kobiety są odpowiedzialne, lub chętne odpowiedzialność za partnera, rodzinę itd. na siebie przyjąć.
Znam kilka takich kobiet, możliwe że jest to kwestia młodego wieku i niedojrzałości do pewnych spraw, albo charakteru, przecież nie każdy musi żyć w parze 😉
amnestria  :kwiatek:


Ja w ogóle mam taką teorię, że partnerzy nie powinni mieć tej samej pasji. Mogą współdzielić zainteresowania, ale pasję każde powinno mieć inną. Choćby po to by od siebie odpocząć lub zaimponować drugiej osobie.


Ja całe życie miałam za przykład moich rodziców, którzy spędzili każdą wolną chwilę swojej młodości w górach. Teraz też jeżdżą w Bieszczady, na wycieczki rowerowe, na rolki, wszystko razem. Trochę nie wyobrażam sobie jakby to miało wyglądać "kochanie, przepraszam ale ja MUSZĘ pojechać w Tatry" ? A życie bez gór, cóż, o tym wolę nawet nie myśleć. Sporo mam takich znajomych, którzy chcieliby coś zrobić, gdzieś się wybrać, ale nie robią nic, bo nie pasuje to "drugiej połówce". Smutne to  🙁

Choć oczywiście przegięcie w drugą stronę, i robienie wszystkiego zawsze razem też pewnie na zdrowie nie wychodzi  😉
Wspólna pasja nie musi przecież oznaczać, że wszystko robi się cały czas razem. Zresztą akurat jeśli chodzi o jeździectwo, to bez problemu mogę sobie wyobrazić rozmaite warianty, kiedy łączy jedynie sam fakt, że każde ma konia, a reszta się już różni - dyscyplina, styl jazdy itp. Co zaś się tyczy zaimponowania drugiej połówce, to jak dla mnie jeśli partner robi coś, na czym ja się w ogóle nie znam, to mogę go co najwyżej podziwiać i mu kibicować, natomiast jeśli chce mi zaimponować, to właśnie na znanym mi polu, bo tam umiem konkretnie ocenić, co widzę.
Ej, ale to było subiektywne 😉 Ja nie czuję klimatu robienia tych samych rzeczy. No nie i już. A już chłopa koniarza to całkiem bym nie chciała.
Z M. oboje lubimy góry (ja zimowo, wspinowo; on póki co bardziej trekk), ale moją pasją są koniem, jego - kolarstwo. I taka opcja bardzo mi odpowiada.
Kolarstwo? To zupełnie tak jak już-nie-mojego M. Chyba mamy podobny gust co do facetów  😁


Edit. Ale na szczęście tylko ja źle wybieram  😉
ja razem z byłym uprawiałam jeździectwo - totalna katastrofa. kiedy jechaliśmy razem do lasu, wracaliśmy osobno.

smarcik, widocznie nie był Ciebie wart.  :przytul:
smarcik jeszcze powiedz, że to ultramaratończyk i uznam, że to może ta sama osoba. Imię mają takie samo 😉
Yhm.. no.. bieganie po górach to jego druga pasja. Ale jest jedna duża różnica - Twój nie jest idiotą  😉



Edit. Bee  :kwiatek: Dziękuję Wam bardzo dziewczyny za wsparcie i miłe słowa.
smarcik, wpadniesz teraz w pułapkę nie-ufam-już-nikomu, ale zawsze warto przy nowych znajomościach postarać się z niej wyjść chociaż na chwilkę, może się okazać znowu, że trafisz na kolejnego takiego samego, ale w końcu kiedyś trafisz na TEGO i już żadne pułapki nie będą Ci straszne!
Cricetidae w taką właśnie pułapkę wpadłam po poprzednim, ciężko było się wydostać ale jakoś się udało, oby i tym razem. I następnym..  😉 Zmykam na siłownię, jeszcze raz dziękuję  :kwiatek:
Smarcik, od takich gości to najlepiej na kilometr 😉 Trzymaj się!  :kwiatek:
Facet na Ciebie nie zasługiwał, a związek budowany od początku na kłamstwie i nieszczerości praktycznie nie jest nic wart  😉 Także może lepiej się stało jak się stało i dobrze, że teraz, a nie znacznie później  😉
smarcik, a może on wcześniej wcale nie kłamał? 😉 może dopiero niedawno poczuł, że to jednak nie to?
ja chcę wierzyć, że to nie jest tak, że oni wszyscy są tacy sami  😁 😉
Martuha, to samo miałam napisać. Nie chcę nikogo bronić, ale nie każdy wie od razu że "to jest to".
Tylko jak się nie jest przekonanym, to chyba nie robi się planów, ani nie składa obietnic bez pokrycia.
smarcik  :przytul:

wydaje mi się, że jeśli chodzi o aktywność górską to akurat dobrze jak się ma wspólną pasję, widzę też wiele takich par z tym, że zazwyczaj facet jest e tym ,,lepszy" 😉 (ratownik, sportowiec). Plus nie bardzo potrafię wyobrazić sobie wspólne spędzanie wakacji. Jesli wogóle się uda pojechać razem w góry to co? Zostawić tą drugą osobę na plaży pod mokiem, a samemu latać?
Dziewczyny ja jestem na 99,9% pewna, że on nie chciał robić niczego złego.. po prostu nie pomyślał. To naprawdę fajny człowiek tylko cóż, widocznie nie dla mnie.


Rul ja właśnie myślę tak samo z wakacjami itp. To chyba sytuacja, kiedy jedno będzie zawsze niezadowolone (ok, pojedzie w te góry i posiedzi nad mokiem ale to nie jego marzenie a potem będzie marudzić, albo - ok nie pojedziemy w góry). Taki kompromis, który nikomu nie odpowiada.
Tak się wetnę w temat, bo góry są mi bliskie. Otóż, 3 lata z rzędu jeździłam sama z koleżanką/ koleżankami w góry, nie-męża zostawiałam w domu z dzieckiem, bo on gór nie lubił i ja nie miałam ochoty go taszczyć ze sobą, żeby mi marudził. Po przyjeździe z gór jechaliśmy wspólnie nad morze, lub inny wyjazd. Nigdy nie było problemu z takim podziałem. On też raz wyjechał na męski wyjazd na 10 dni na ryby do Norwegii, ja w życiu bym tam nie pojechała choćby mi płacili, jak wrócił ja pojechałam w góry a potem pojechaliśmy wspólnie nad morze. Od tego roku mu się pozmieniało, bo w październiku pojechał ze mną w Tatry, sam to wymyślił, ja mówię ok, możemy jechać, ale pamiętaj: ja ciebie targać nie będę, bez stękania ''kiedy będziemy na miejscu, a daleko jeszcze'' itd. Okazało się, że duch gór go wciągnał i wydaje mi się, że przepadł  😀 Zapitalał jak motorek, ani razu nie musiałam na niego czekać, słowem się nie odezwał, bardzo mu się to spodobało. To samo było z bieghaniem, też nie chciał biegać, ja go nigdy nie zmuszałam, a od roku lata ze mną, zarzekał się, że nigdy prze nigdy nie będzie biegał dalej niż 10 km, a w listopadzie strzeliliśmy wspólny półmaraton. Lubię z nim wszystko robić, to jest fajne, dobrze działa na związek, niż takie zosia-samosia, ale też lubię mieć kawałek przestrzeni dla siebie, jak każdy.

W ogole nie wyobrazam sobie miec partnera nie podzielajacego moich pasji, a wlasciwie stylu zycia. Bo gory to styl zycia i wszelkie aktywnosci (trekking, wspinaczka itd) sa jakos z nimi zwiazane. Nie wiem jak moglibysmy spedzac czas wolny czy wakacje majac inne potrzeby, zupelnie sobie tego nie wyobrazam 🙂 Co innego pasje "stacjonarne", ktore mozna robic osobno i w jakims tam wolnym czasie w ciagu dnia, ale te glowne moim zdaniem sa dobrym zakorzenieniem dla zwiazku i nie widze siebie zupelnie z kims, kto nie mysli podobnie do mnie 🙂
nerechta, nie wyobrażasz sobie? Ja jadę do stajni, P. śmiga na trening. Ja go w życiu na konia nie wsadzę, a on mnie nie zmusi do trenowania MMA czy brazylijskiego jiu jitsu, a jakoś potrafimy sobie zagospodarować czas wspólny 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się