Forum towarzyskie »

Kącik ulubionej poezji

Szepcik-  Wolę inne twory Baudelaira (obiecuję, że na dniach coś zamieszczę), ale Micińskiego ten utwór akurat wybrałaś niezły jak na mój gust  :kwiatek:
Jeszcze troszkę Poświatowskiej (jeden z moich ulubionych):

Wenus

była piękna jak kamień
alabaster
z zielonymi żyłkami
tętniącymi uśpioną krwią

pół setki bogów
na obłoku
klaskało w ręce

gdy szła
chwiejąc się w biodrach

i nawet nie głowa
nie
i nie usta
nabrzmiały południa owoc
piersi — właśnie
piersi miała takie
że tylko stać
i wyć z zachwytu do chmur

były
jak bratnie księżyce
odkradzione niebu Saturna
owalne — uniesione w górę
a Hefajstos który w kuźni koniom kopyta kuł
skarżył się że go zdradza
dureń
Moja miłością od lat wielu jest Wisława Szymborska.
Kocham ją za  pytania na które nie udziela odpowiedzi.
Za prostotę mysli, za brak przerostu formy nad treścią.
Za niezwyczjaną zwyczjaność, za takt i zrozumienie dla człowieka.
Za usmiech i ciepło w oczach i kochanie świata jakm jest.


Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.

szemrana, ten wiersz mnie aż boli. Od pierwszego razu.


Wisława Szymborska
CHMURY

Z opisywaniem chmur
musiałabym się bardzo śpieszyć -
już po ułamku chwili
przestają być te, zaczynają być inne.

Ich właściwością jest
nie powtarzać się nigdy
w kształtach, odcieniach, pozach i układzie.

Nie obciążone pamięcią o niczym,
unoszą się bez trudu nad faktami.

Jacy tam z nich świadkowie czegokolwiek -
natychmiast rozwiewają się na wszystkie strony.

W porównaniu z chmurami
życie wydaje się ugruntowane,
omalże trwałe i prawie że wieczne.

Przy chmurach
nawet kamień wygląda jak brat,
na którym można polegać,
a one, cóż, dalekie i płoche kuzynki.

Niech sobie ludzie będą, jeśli chcą,
a potem po kolei każde z nich umiera,
im, chmurom nic do tego
wszystkiego
bardzo dziwnego.

Nad całym Twoim życiem
i moim, jeszcze nie całym,
paradują w przepychu, jak paradowały.

Nie mają obowiązku razem z nami ginąć.
Nie muszą być widziane, żeby płynąć.
A ja za to kocham poezję x.Twardowskiego. Na tle waszych Baudelairów, Szymborskich i Poświatowskich to może marnie wypaść, ale ... ksiądz Twardowski to dla mnie mistrz puenty ! Nieraz łapię się na tym, że nie skupiam się na wierszu, tylko pobieżnie go przeglądam i ... patrzę co On tam na samym końcu wymyślił 🤣



nie wierzysz - mówiła miłość
[...]
poczekaj jak cie rąbnę
to we wszystko uwierzysz


ON
zatrzymał się
cień pod oknem
nade mną chmury wędrowne
udam że mnie nie ma
zapomnę
puka
znów nie otwieram
myślę: - późno ciemno.
- Kto? - pytam wreszcie
- Twój Bóg zakochany
z miłością niewzajemną


NIE JAK ALE DLACZEGO

dlaczego krzyż
uśmiech
rana głęboka

widzisz
to takie proste
kiedy się kocha


Mi bardzo pomogły przewartościować pewne rzeczy i sprawy ...

I moje motto na dziś :
odetchnij
popatrz
spadają z obłoków
małe-wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
Kiedyś- do znudzenia, wszystko co wyszło spod piora Agnieszki Osieckiej

Wyszłam i nie wróciłam

Dnia czternastego sierpnia 1973 roku wyszłam z domu
i dotąd nie wróciłam.
Ubrana byłam w spódnicę w kratę i białą bluzkę.
Na nogach miałam niebieskie pantofle.
Byłam z gołą głową.
Ktokolwiek wiedziałby o losie zaginionej,
proszony jest o powiadomienie najbliższego komisariatu MO.
Niewykluczone, że idąc nuciłam następującą piosenkę:

Wszystko, co mam,
dwa pokoje z ogródkiem,
długie noce, dni krótkie,
wszystko, co mam,
opierunek i wikt,
stertę nut, kilka płyt,
alkoholu kropelkę,
nitkę, guzik, pętelkę,
wszystko, co mam,
nawet kota i psa,
i piosenkę, co łka,
wszystko, co mam,
tanie i drogie,
wodę i ogień,
wszystko to, wszystko, co mam,
trochę grosza w kieszeni,
trochę w duszy jesieni,
o czym marzę i śnię,
o czym nie wiem i wiem,
studia wyższe, a jakże,
i talencik, a także
komplet zalet i wad,
...dzieścia i parę lat,
miejsce na ziemi i dziurę w niebie,
wszystko zamienię na ciebie.
A ty... ty nawet o tym nie wiesz...


Na zakręcie

Dobrze się pan czuje?
To świetnie,
właśnie widzę - jasny wzrok, równy krok
jak w marszu.
A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Moje prawo to jest pańskie lewo.
Pan widzi: krzesło, ławkę, stół,
a ja - rozdarte drzewo.

Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Ode mnie widać niebo przekrzywione.
Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół.
Pan kocha swoja żonę.

Pora wracać, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Migają światła rozmaitych możliwości.
Pan mówi: basta, pauza, pat.
I pan mi nie zazdrości.

Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie.
Niedługo, pan to czuje, będzie rano.
Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie.
A robotnicy wstaną.

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała - bym się urządziła.
Już widzę: pieska, bieska, stół.
Wystarczy, żebym była mila.

Pan był także, proszę pana, na zakręcie.
Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia.
I pan haruje, proszę pana, jak ten wół.
A moje życie się kolebie niczym balia.

Pora wracać, już śpiewają zięby.
Niedługo, proszę pana, będzie rano.
Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby.
Nim robotnicy wstaną.


Jeżeli gdzieś jest niebo

Nie wiedziałam, że tak blisko
jest to wszystko,
to wszystko, o co chodzi...
Nie wiedziałam, że tej zimy
zatańczymy,
zatańczymy jak w ogrodzie...
Nie wiedziałam, że się ręce
z tego tańca
jak z wieńca
nie rozpłaczą,
nie wiedziałam, że się serca
nigdy więcej,
nigdy więcej nie rozłączą,
nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest niebo,
to tu, to tu.

Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam, że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż przystani...

Nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...
Nie wiedziałam, że odfrunie, co się rzekło,
nie czekałam, nie cierpiałam, nie przeczułam w głębi snu,
że jeżeli gdzieś jest piekło,
to tu.

Wilejka, nie lubię poezji zawiewającej religią 😉

szafirowa, 😍

Niektóre wiersze Twardowskiego nie zalatują religią 😉
Ja uwielbiam interpretację fragmentu Kwiatów Polskich Tuwima w wykonaniu Ewy Demarczyk  💘



edit: Ktoś w komentarzach napisał, że była prekursorką gothic rocka  😁

'Niektóre wiersze Twardowskiego nie zalatują religią'- dokładnie, akurat takie miałam zapisane na kompie i nie szukałam innych 😉
Ja osobiście wiele razy, czytając jego wiersze, błam zdziwiona, że niby ksiądz, niby oni czesto są tacy ograniczeni tylko i wyłącznie do wiary i Dekalogu, a on tak dużo wie o życiu.
I do tego w taki przystępny sposób 😉


będzie

koniku polny co żyjesz jedną tylko Jesień
serce kochające niekochane
smutku w cztery oczy
bo mieszkanie za dwadzieścia lat
szczęście o tyle o ile
prawdo-co obrażasz
ciotko której w dowodzie dzieciak dorysował brodę
dygnitarzu który zlecisz ze stołka
wszystko tak będzie jak ma być

Czas niedokończony

Nie opowiadajcie razem i osobno
że nie ma ludzi niezastąpionych
bo przecież moja matka
łagodna i nieubłagana
cała w czasie teraźniejszym niedokończonym
wychyla się z nieba
żeby mi przyszyć oberwany guzik
kto to lepiej potrafi
w czyich palcach drży igła jak drucik ciepła
gdy tyle dzisiaj uczuć a mało miłości
i tyle cudzych kobiet a żadna nie moja
a śmierć tak bardzo ważna bo się nie powtórzy
i smutek jak sprzed wojny ostatnia choinka

a przecież ta babcia z przeciwka
przy stoliku na kółkach
z pasjansem co nie wychodzi
tak bardzo szybko żyła umarła pomału
a czasami tak skryta że płakała w wannie

lub ta co z sercem przyszła wojna ją zabiła
razem z jasną torebką do letniej sukienki
kto przywróci jej ciało kiedy nie ma ciała
jej nos na mnie skrzywiony
i kogutek włosów

ja uwielbiam poezje śpiewaną, moim mistrzem na zawsze pozostanie Jacek Kaczmarski ale nie pogardzę też Osiecką, Koftą, Waligórskim, Poniedzielskim itd.

Wyznanie Kalifa czyli o mocy baśni

Odkąd me oczy łzą wstrętu sycone
Zeszły się z Twoich powolnym ukłonem
Znajdując wyzwań i łask obietnice -
Nie dbam o skarby i gardzę mym tronem;
Odkąd ujęłaś znudzony mój członek
W wysmukłych palców zwinną ośmiornicę
Wiem, że mam berło, a Ty masz koronę,
W której obręczy zapłonę, nie spłonę
Bo choć mnie chłoniesz -
Ja Tobą się sycę.

A ty niespiesznie tkasz zdarzeń kobierzec
Węzeł za węzłem w rytm serca uderzeń
W gęstej osnowie nie chybiając wątku
Chociaż w najdziksze prowadzisz rubieże.
Idziemy razem labiryntem ścieżek,
Gdzie jeden koniec wiele ma początków,
Bo cały z Twoich utkany zamierzeń...
Należysz do mnie, do Ciebie należę
I Tobie wierzę,
Bo Ty jesteś prządką.

Odkrywam wszechświat przez rzęs Twych kurtyny
Przez siedmiu niebios przejrzyste muśliny
I Tobą słyszę lasy i ogrody,
Ptaki, zwierzęta, wichrowe równiny.
Tobą woń wdycham piżma i cytryny
Tobą smakuję orzechy i miody
Tobą zanurzam się w chłodne głębiny
Gdzie nie ma bólu, obawy ni winy -
W ciche krainy
Świetlistej pogody.

Z tej świetlistości wysnuwasz opowieść
Słodką, soczystą i cierpką - jak człowiek,
Gęstą od tęsknot, cudów i koszmarów;
Ale jej końca nigdy się nie dowiem,
Bowiem zawieszasz na jednym ją słowie,
W którym zaklęte szukanie jest - czaru.
- Mów dalej - błagam, wstrzymany wędrowiec,
Pan Twego losu i więzień Twych powiek,
Nad życie, zdrowie
Spragniony Twych darów...

Lecz Ty wiesz dobrze dlaczego tak zwlekasz:
Zastyga wicher, wstrzymuje bieg rzeka,
Nie kończy zwierz skoku i słońce nie gaśnie,
Zawiesza oddech łąka i pasieka.
I Ta, co ciemność ma kłaść na powiekach,
Przy której milknie gwar szczęścia i waśni,
Kruszą się twierdze zamiarów człowieka -
Też trwa bez ruchu, cicha i daleka,
Bo i śmierć czeka
Na dalszy ciąg baśni.

Złote złudzenie! Przepyszna szarado!
Skarbie Sezamu! Marzenie Sindbada!
Objawienie moje! Tajemnico!
Krynico woli! Bezwładu kaskado!
W Tobie się wznoszę.
W Tobie opadam
W pełnię i w nicość...
Szeherezado.

Jacek Kaczmarski



Dookoła Noc Się Stała

Dookoła noc się stała,
księżyc się rozgościł,
jeszcze ci nie powiedziałam
wszystkich słów miłości.
Jeszcze z tobą nie zdążyłam
na najdalsze gwiazdy,
jeszcze ci nie wymyśliłam
najpiękniejszej nazwy.

Ale teraz z moich ramion
zrobię ci kołyskę,
niech cię, miły, nie poranią
leśne trawy niskie.
A ty śpij, a ty śpij,
zanurz się w noc ciemną,
a ty śnij, a ty śnij,
śnij, że jesteś ze mną.

Jeszcze cię nie porównałam,
jak porównać trzeba,
jeszcze ci nie przychyliłam
ziemi ani nieba.
Jeszcze z tobą nie obiegłam
wszystkich mórz i jezior,
jeszcze ci nie uwierzyłam,
tak, jak ludzie wierzą.

Ale teraz z moich ramion
zrobię ci kołyskę,
niech cię, miły, nie poranią
leśne trawy niskie.
A ty śpij, a ty śpij,
zanurz się w noc ciemną,
a ty śnij, a ty śnij,
śnij, że jesteś ze mną.

Agnieszka Osiecka


Moje dwa ulubione ks. Twardowskiego:

Odeszła
Czy miłość odeszła raz jeszcze powróci
czy przejdzie przez pokój jak pies oswojony
na dzień dobry niedobry potrąci nas nosem
przypomni stare listy czy Boga przeprosi
że przyszła jak dama odeszła jak chamka

Miłość

Nie widziałam cie juz od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!


Słonimskiego uczyłam się na pamięć w siódmej klasie szkoły podstawowej, bo tak bardzo mi się podobał

Żal
Antoni Słonimski

Gdy cię spotkałem raz pierwszy
Mokre pachniały kasztany.
Zbyt długo mi w oczy patrzyłaś
Ogromnie byłem zmieszany.
Pod mokre płaty gałęzi
szedłem za tobą w krok.
Serce me trzymał w uwięzi
Twój fiołkowy wzrok.
Dawno zużyte słowa
wróciły do mnie znów
i zrozumiałem od nowa
znaczenie prostych słów.
I tak się jakoś stało
że bez tak pachniał jak bez
i słowo "pachnieć" pachniało
i łzy były pełne łez.
Tęsknota, słowo zużyte
otwarło mi swoją dal...
Jak różne są rzeczy ukryte
w króciutkim wyrazie żal.

A gdy puszczają mrozy i jakoś w marcu, gdy idzie wiosna, ziemia pachnie w charakterystyczny sposób, przypomina mi się Przyboś:

Wieczór

Te same gwiazdy
wyszeptały wieczór jak zwierzenie.
Latarnie wyszły z ciemnych bram na ulicę
i w powietrzu cicho stanęły.
Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie.
Ogrody opuściły swoje drzewa,
szare domki znad rzeki spłynęły.
W niskich brzegach śród olch płynie żal.
Tylko horyzont uchyla nieba
księżycem,
i droga długo wiedzie we wspomnienie.
I twoje dłonie sieją między nami dal.

Miłość

Nie widziałam cie juz od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!




to jest akurat Pawlikowska - Jasnorzewska 😉
A propos pezji śpiewanej to u mnie codziennie na tapecie Kaczmarski, Gintrowski, SDM 🙂
Burza,  😍! Ja uwielbiam piosenkę z filmu "Ostatni dzwonek"
  i "Autoportret Witkacego".
Ja uwielbiam wszystko 😁 hmm a the best of the best
J.Kaczmarski- Rzeź niewiniątek < ulubiony album to składak, Mury w muzeum raju>, Epitafium dla Sowizdrzała
P.Gintrowski- Odpowiedź, Epitafium dla Sergiusza Jesienina.
Jeśli chodzi o Kaczmarskiego, to zawsze ogromnie mnie wzrusza "Nasza klasa"  😡
Burza, widzę, że gust mamy podobny-nie tylko jeśli chodzi o typy koni  😁  :kwiatek: Czadowy jest jeszcze "Sen Katarzyny"  😎
Sen Katarzyny to pierwszy utwór Kaczmarskiego jaki poznałam, w Szarży podwarszawskiej przy ognisku, śpiewałam ją zanim się dowiedziałam co to 🙂 mam jako dzwonek w telefonie, bawi mnie 🙂
"Co by mnie brał, tak jak ja daję całą pełnią"  😁

Miłość
Nie widziałam cie juz od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!


Ło Matko!! Nie wiem czemu mi sie ubzdurało, że to też jest ks. Twardowskiego!
NOC

Noc szeleści podstępnie,
ból drży
i nie wiadomo już, czy warto...
Przydałby się remont jaźni,
bo w jaźni, jak w łaźni:
opary, omamy, koszmary senne i zwykłe,
flanela, nogi, podłogi, łzy, przedpotopy-
z dużej chmury mały jeż.

Agnieszka Osiecka
szafirowa, super 🙂 więcej!
Ja zamiłowanie do Kaczmarskiego przejęłam od taty, jak miała 3 latka to śpiewaliśmy razem Mury i Obławe. Znam twórczość Jacka bardzo dobrze ale nie potrafię wybrać najlepszego utworu, to się codziennie zmienia  😉
dziewczynka, hehe mój kwaśnieje jak słyszy, i pyta "znowu go słuchasz??" 😉

Modlitwa o wschodzie słońca, dzwonek dla najlepszych przyjaciół 🙂

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże.

Wszak Tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa.
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj.

Co postanowisz, niech się ziści.
Niechaj się wola Twoja stanie,
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy, Panie.

N. Tenenbaum
***

Mały kotek leżał na chodniku,
podeszłam i powiedziałam coś tam...
Są takie słowa:
podawanie landrynek.
Okazało się wszakże,
że był przejechany.
Powiedział:
-Nie przeszkadzaj mi umierać!-

A.O.

edit:

WŁAŚCIWA CHWILA

Właściwa chwila,
żeby odejść.
Jestem taka słaba,
zabierze mnie byle wietrzyk
daleko.
Właściwa chwila,
żeby odejść.
Ofiarowałeś mi wczoraj najzłotsze ze swoich spojrzeń,
wiem,
że nie masz tego więcej.
Właściwa chwila,
żeby odejść.
Spóźniasz się.
Weźmiesz rozpacz za nauczkę.

A.O.

OSTATNI RAZ

Dziś ostatni raz płakałam przez ciebie.
Czuję, gdzie niknie słona strużka
i zaczyna się krem nivea,
i dalsza mapa twarzy.
która niewiele ma z tobą wspólnego.
Szpetnieję.
Coraz głośniej pytam, dlaczego z nimi,
coraz ciszej krzyczę, czemu nie ze mną.
Może nawet wrócę pod latarnię,
gdzie było, jak wiemy, najciemniej,
niech tylko minie ta gorączka,
od której płonę
jak cygański las
pusty w środku.

A.O.

Był w moim życiu czas, kiedy nie mogłam się dogadać z tatą, przestaliśmy rozmawiać i już się nie nauczyliśmy. Kaczmarski to taki most między nami, potrafimy usiąść wieczorem, otworzyć wino i cieszyć się tym, że obok siedzi osoba z taką samą wrażliwością.
Bardzo długo moją ulubioną piosenką był Krzyk, a w pokoju wisiał olbrzymi plakat z tym obrazem. Byłam wtedy "zbuntowaną nastolatką"  😉

Dlaczego wszyscy ludzie mają zimne twarze?
Dlaczego drążą w świetle ciemne korytarze?
Dlaczego ciągle muszę biec nad samym skrajem?
Dlaczego z mego głosu mało tak zostaje?

Krzyczę, krzyczę, krzyczę, krzyczę wniebogłosy!
A! Zatykam uszy swe!
Smugi w powietrzu i mój bieg
Jak prądy niewidzialnych rzek
Mój własny krzyk, mój własny krzyk ogłusza mnie!
  A! Zatykam uszy swe!
  Mój własny krzyk, mój własny krzyk ogłusza mnie!

Kim jest ten człowiek, który ciągle za mną idzie?
Zamknięte oczy ma i wszystko nimi widzi!
Wiem, że on wie, że ja się strasznie jego boję,
Wiem, że coś mówi, lecz zatkałam uszy swoje!

Krzyczę, krzyczę, krzyczę, krzyczę wniebogłosy!
A czy ktoś zrozumie to?!
Nie kończy się ten straszny most
I nic się nie tłumaczy wprost
Wszystko ma drugie, trzecie, czwarte, piąte dno!
  A! Czy ktoś zrozumie to?!
  Wszystko ma drugie, trzecie, czwarte piąte dno!

Mówicie o mnie, że szalona, że szalona!
Mówicie o mnie, ja to samo krzyczę o nas!
I swoim krzykiem przez powietrze drążę drogę,
Po której wszyscy inni iść w milczeniu mogą...

Krzyczę, krzyczę, krzyczę, krzyczę wniebogłosy!
A! Ktoś chwyta, woła - stój!
Lecz wiem, że już nadchodzi czas
Gdy będzie musiał każdy z was
Uznać ten krzyk, ten krzyk, ten krzyk z mych niemych ust
Za swój!!!
Jacek Kaczmarski

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się