Tamtam, też nie wyobrażam sobie życia bez tych rękawiczek. Używam ich do wszystkiego i wystarczy szybko przeprać, a są znów piękne, czyste i gotowe do pracy. 😀
Poza tym ciężko byłoby bez sznurków sizalowo-syntetycznych (tych od siana). Robię z nich ogrodzenia w kwaterach, wieszam na nich pranie, mocuję drzwi, plotę liny, ściągam nimi wodę z konia itd..
Ja nawet z gumami mam problem z dociągnięciem popręgu...
Tak, tak, rękawiczki! Ja teoretycznie całą zimę przejeździłam... stop. Całą zimę 2009 przejeździłam w cieniutkich rękawiczkach z Decathlonu. Pamiętam, że raz nie wzięłam... Boże, potem całą drogę do domu w samochodzie siedziałam na rękach. 😁 To stop jest dlatego, że zimy 2010 to ja właściwie nie przejeździłam. :/ Ze trzy razy się w stajni było... No, nieważne, nie ten wątek.