katija Porozglądam się po stajni, może mamy takie cudo. Bo nie przypominam sobie, bym się spotkała z czymś takim- a może po prostu nikt tego nie nazywał? 😁
Przez 21 lat hodowałam konie, poiłam je z wiadra (a w porywach, łącznie z młodzieżą, bywało do 12 ogonów), chodziłam w gumofilcach, bo termobuty sprawiłam sobie dopiero niedawno, a stajnię zamiatałąm pręcianą miotłą i żyłam! Ba, nawet nie czułam, że mi czegos brakuje!
Przez 21 lat hodowałam konie, poiłam je z wiadra (a w porywach, łącznie z młodzieżą, bywało do 12 ogonów), chodziłam w gumofilcach, bo termobuty sprawiłam sobie dopiero niedawno, a stajnię zamiatałąm pręcianą miotłą i żyłam! Ba, nawet nie czułam, że mi czegos brakuje!
no wlasnie! a mi chodzi o te rzeczy, ktore okazalo sie jakie sa wspaniale, dopiero jak wpadly ci w lapy. i okazalo sie, ze meega ulatwiaja zycie. hmm moze zle sformulowalam tytul watku 👀 tez zylam bez termosow, ostera i zgrzebla sprezynkowego. ale odkad je mam moje zycie jest lepsze 😂
ja nie wyobrażam sobie zimy bez elektrycznych ocieplaczy do butów. Termobuty mam i chodziłam jak z końmi musiałam w ręku chodzić (ale miałam też podłączone ocieplacze :P) generalnie nie potrafię sie w termobutach poruszać, a o jeździe nie wspominając. 🙄
Gillian Aaaaa...Bo ja myślałam, że te ząbki, to mają strukturę szczotki. Wyobrażałam sobie, że to po prostu jakaś udziwniona, powycinana szczotka ryżowa 😁
Moje życie stało sie łatwiejsze jak zakupiłam sobie spray do grzywy, dla nie dość, że siwego, to jeszcze ZAWSZE splątanego ogona 💃 Ach i jakie to szczescie że są schodki do wsiadania 😀 Bez nich musiałabym zwisac z Rola za kazdą próba wsiadania 😁
Dla mnie super wynalazek to materiał z jakiego jest zrobione siedzisko mojej ujeżdżeniówki - nie pamiętam jak się nazywa - taka brzoskwinka. Przy połączeniu z takimi samymi lejami na bryczesach - ach bosko - tyłek przyklejony, żadnych poślizgów chudego tyłka 😜 - rewelacja. 🏇 I dołączając się do dyskusji w temacie termobutów - to od miesiąca jestem ich gorącą wielbicielką - ale tylko do łażenia po stajni i padoku - na koniu coś mi nie leżą. czasy gumiaków i adidasów w zimie bezpowrotie na szczęście minęły. Moje powykręcane z zimna paluchy mówią mi dziękujemy !!!! Dzięki Św. MIkołaju 😅
Herbata.! i taki śmieszny "grzejnik" na butlę z gazem^^(oczywiście zimą ;p) A z typowo jeździeckich to kopystka, może i da się bez niej żyć, ale to życie jest cięższe ;p
Ładnych parę lat żyłam bez termobutów-nie wiem jak. Wszystkie prace stajenne super, o jeżdżeniu kilku koni nie wspominając 😜 I w stopy cieplutko 💃 ]
Odnośnie innych rzeczy które są mi tak niezbędne. Siodło. Nie wyobrażam sobie życia bez niego ....lubię jeździć na oklep. Ale nie każdą robotę można w tak zrobić 🙂
Ano, siodło - wyobraźcie sobie teraz te wszystkie dyscypliny na oklep - dresaż jeszcze ujdzie, ale skoki, wkkw, barrel racing...
termobuty - moje arystokratyczne stópki się bez nich buntują poidła - no, w stajni, w której pracuję jest ponad 100 koni - nie wyobrażam sobie biegac do północy ze szlaufem, czy wiadrami
I jeszcze jedna rzecz - wiem, wiem 1000 osób powie mi, że bez tego absolutnie da się życ, ale ja nie mogę - futerko na siodło. W zimę jest to mój najlepszy przyjaciel, gdyż moja marudna pupcia nienawidzi zimnych powierzchni i się bardzo buntuje 🙁
nie piszcie, ze ktos powie, ze sie da bez. kiedys sie dalo bez wiekszosci udogodnien, kotre teraz mamy. ale skoro poznalismy ich smak, to jak ulatwiaja zycie, skracaja prace itp to wlasnie bez nich juz sie nie da 😉 wlasnie sie zastanawiam jak troche zmienic tytul, zeby bardziej pasowal. chodzi o to, ze ja tez kiedys nie mialam termobutow i wlasciwie wszystko robilam, ale teraz??? nie wyobrazam sobie!!
Kamizelka, taka żeby ją założyć jeszcze na kurtkę. Kamizelka musi mieć kilka kieszeni żeby się zmieściło: klucze od siodlarni, klucze od bramy, klucze od samochodu, chusteczki higieniczne, inhalator, komórka, rękawiczki ..... ufff chyba to już wszystko 🤦
Ja bym nie mogła funkcjonować bez lonży. Do poganiania wariata jak postoi za długo i w siodle wozi, do załadunku, do oprowadzania kulawca, do wyjścia na trawkę, do porządnej roboty na wypięciu... Wielofunkcyjność straszna 🙂
katija Alleluja - jedna kieszeń jest już zbędna 🙇 olśniłaś mnie 👍 A tak na serio, to skichałabym się ze strachu jakbym nie miała kluczyków od samochodu przy sobie. A bramę należy za sobą zamykać 😉 jeżdzimy na halę na drugi koniec wioski 🙄
Cukierki dla koni. Jak zapomnę kupić jabłek, a po fajnej jeździe widzę tę grzeczną "czekającą " na jabłka minę i nie byłoby alternatywy to by chyba mi serce pękło 😀
Trymer do grzywy. Od kiedy go mam tak się rozleniwiłam w kwestii, że nie wyobrażam sobie przerywania (jeśli dana grzywa tego nie wymaga; cięć nożyczkami nie lubię).
Scheeny do grzywy i ogona - uwielbiam czesać gładki, przyjemny włos po schennach.
Bojówka do popręgu - da się bez niej żyć, tylko po co. 😉 Żel pod siodło i strzemiona kwick-out. Bez nich jakoś sobie nie wyobrażam jazdy 😉
Padziszony Anky ( i Lamicellowe Prahdy itp.) - ze wzgl. na estetykę (nie cierpię zdejmować z konia całkiem mokrych szmat, a wspomniane świetnie absorbują wilgoć, a fajniejsze kolorki poprawiają mi humor ).
Derka polarowa- praktycznie i estetycznie.
Bryczki Jodhpury- moich najchętniej bym nie ściągała z zadka.