Bardzo dziękuję, halo, potrzebowałam czyjejś dojrzałej wypowiedzi. :kwiatek:
Gdybym kierowała się samymi emocjami, to pewnie po pierwszym miesiącu pracy by mnie tu nie było. Przymykam na wiele spraw oko, jestem cierpliwa. Otrzymałam dużo, ale i zapłaciłam, poświęciłam wiele.
I teraz nadszedł taki moment, kiedy się zastanawiam, ile jeszcze mogę wytrzymac. Bo do tej pory kryłam się w kąt ze swoimi emocjami, gdyż miałam pewien wyraźny powód: możliwośc startów na zawodach. Jednak teraz, kiedy osiągnęłam naprawdę wiele, i wygląda na to, że w najbliższej przyszłości na więcej nie mogę liczyc, wszystkie moje starania okazują się byc bezsensowne.
Nie liczę na to, że nagle znajdę ogłoszenie pracy - marzenie, że przyjdę i powiedzą mi: "Słuchaj, jesteś taka fajna, to ci damy 3 konie klasy Grand Prix, jeździj sobie na nich, popracuj jakby ci sie chciało... albo wcale nie pracuj, posiedź na Hawajach miesiąc, my ci konia zrobimy, tylko startuj na samych zawodach... i na koniec zapłacimy ci za to 3000 funtów tygodniowo" Mi chodzi o to, że chcę się rozwijac. W obecnej pracy miałam możliwośc taką, w sensie, że jeździłam dużo koni i dzięki nim dużo się nauczyłam. Ale to już nie wystarczy. Chciałabym byc w miejscu bardziej "profi", gdzie ktoś będzie służył PRAWDZIWĄ radą.
Cóż na razie myślę, jak o tym porozmawiac z szefową. Ciężko mi się za to zabrac. Miałam to zrobic dziś, ale zginął nasz stajenny pupilek, nie chcę jej bardziej dołowac/drażnic
Ja mysle, ze musisz realnie spojrzec na calosc. Jestes w stanie wytrzymac stres w nowej pracy? Jesli podniesiesz poprzeczke, nowi pracodawcy tez to zrobia. Jesli im obiecasz umiejetnosci na poziomie GP, bedziesz musiala dotrzymac obietnicy, inaczej mozesz szybko stracic i prace, i szacunek zarowno nowego jak i starego szefa. Jestes w stanie stawic czola nowym wyzwaniom/oczekiwaniom i przebic sie w nowej pracy?
Dziewczyny, ogromne dzięki, wasze wsparcie jest bezcenne
Porozmawiałam z szefową, nie rzucałam tekstów, że rzucam pracę, po prostu postanowiłam załatwic sprawę na spokojnie. Opowiedziałam jej o swoich uczuciach - że nie widzę możliwości rozwoju, że jestem sfrustrowana, że nigdzie nie wychodzę na zewnąrz, tylko ta robota 24/7
Dyskutowałyśmy długo i szefowa obiecała mi parę rzeczy, które nie kryję, są dla mnie kuszące. Postanowiłam przeczekac miesiąc, dwa, żeby zobaczyc, jak sprawa się potoczy. Jeżeli obietnice nie będą tylko słowami rzuconymi na wiatr - zostanę. (Co nie zmienia faktu, że jestem zdecydowana kiedyś opuścic to miejsce 😀iabeł🙂
A i dziewczyny ze stajni zabierają mnie na kręgle, żeby mi nie było smutno 😀
Szefowa spełniła obietnicę nr 1 - dostałam konia nr 2. 🏇 😅
Nie wiem, czy się cieszyc. Nie chcę wyjśc na taką, co ciągle marudzi, ale czeka mnie od cholery roboty. Koń ma 5 lat i nie umie nic. Nie był nigdy prawidłowo szkolony na ujeżdżalni, po prostu wrzucono na niego siodło i wpakowano w hunting. Jeżdżenie na nim wygląda więc tak: brak kierownicy, brak hamulców, sztywny, jak beton, 200 kg obciążenia na wodzach i heja do przodu. Nawet nie wiem, jak się na nim skacze. Podobno pokonywał jakieś krzaki, ale boję się, jak miałby wyglądac na nim parkur. Pocieszam się tym, że jest ładny, pięknie umaszczony (malowany kasztan, gigantyczna łysina i bardzo wysokie 4 skarpety), bardzo drogi i ojca ma takiego, "że hej". Poza tym ma fajny charakter. W przeciwieństwie mojej kobyły nr 1 stara się ze mną współpracowac. Mam czas do maja, więc trzymajcie za mnie kciuki.
Miałam dostac innego konia, świetnie zrobionego, po rodzicach z Zangerscheide, ale odmówiłam jeżdżenia na nim, bo to 4 - letni chłopak, nie wytrenowany, który totalnie nie miał siły, żeby skoczyc 3 przeszkody na raz, a wysłali mnie na nim na dośc trudne zawody. 🙄 Nie chciałam się nad chłopakiem znęcac. Zresztą, nie wyrobiłabym się z wytrenowaniem jego wytrzymałości do maja. Na krosie pewnie padłby na zawał 🤔
Cóż, gwiazdki z nieba mi nie obiecywano. Zobaczymy, jak się potoczy sytuacja. Na razie jestem pełna entuzjazmu (a co! trzeba byc pozytywnie nastawionym 🙂😉 Pod koniec lutego wypróbujemy go na jakichś podwórkowych zawodach
Uspokoiłaś mnie 😀 Ja po prostu panikuję, gdyż jeżdże konie należące do prywatnych (i specyficznych) ludzi, a niestety oni obserwują. Mało tego - komentują między sobą 😉 Jeżeli 3 razy pod rząd mi nie pójdzie na zawodach, to później taki delikwent zaczyna się zastanawiac, czy jego konia nie może jeździc ktoś "lepszy". A ja przecież nie mogę wymagac od młodziaka, żeby ciągle wygrywał. Chciałabym miec łatwiejszego konia, nie dla tego, żeby ciągle wygrywac, ale dlatego, żeby ktoś mi nie zarzucił "oooo znowu ci nie poszło, a jak ci idzie z MOIM koniem?", żeby miec święty spokój 😉
EDIT - zapomniałam podac drugiego powodu, dlatego tego czterolatka nie jeżdżę. Okazał się on był bardzo nieobliczalnym i kolega jazdę na nim zakończył na wózku inwalidzkim. Szefowa stwierdziła, że nie chce ryzykowac 🙄
Dokładnie. Właśnie czasami trzeba się trzy razy zastanowic, zanim się podejmie pracy nad jakimś oszołomem. Chocby był ze złota, to ze złamanym kręgosłupem pieniążków nie zarobimy 😉 Moja koleżanka brała wszystko, co leciało, nawet te najgorsze wariaty. Pewnego razu jak zleciała, to złamała rękę i oprócz tego właściciel konia rozgłosił po okolicy taką famę, jaka ona jest niekompetentna, że teraz oferty pracy przechodzą u niej ostrą selekcię.
halo - na przykład taki wystrachany, że na widok psa będzie walczył o przetrwanie, zapominając o jeźdźcu. Albo buntownik, który na więcej pracy mówi zdecydowane "nie" i też pokazuje, na co go stać 😉 A w pozostałych sytuacjach da się zrobić ładne zatrzymanie z galopu albo ciąg w galopie przez cały czworobok.
halo, mysle, ze Glut jest bdb zrobionym koniem, super reagujacym na pomoce, ale jest tez nieobliczalna. Na czworoboku potrafila chodzic super, byla skupiona itd, wokol cisza i spokoj, ale jak dziecko na trybunach kichnelo 20m od nas, to sploszyla sie.
Jak dla mnie, to logiczne, ze tak moze wlasnie byc. Jedno nie wyklucza drugiego.
halo, chodziło mi o to, że koń był bardzo dobrze ujeżdżony, bardzo przyjemny, delikatny, wszyscy się wręcz bili, żeby na nim jeździc. Tylko, że któregoś dnia kolega ledwo wsiadł i miał przejażdżkę dookoła stajni wraz z baranami, wspięciami, obrotami... tak ni z tego ni z owego 🤔 A codziennie się nim zajmowaliśmy, jeździliśmy... Ze stajennego "misiaczka - pluszaczka" został zdegradowany na "3 razy się zastanów, zanim coś zrobisz" Nie wiem, co dokładnie się wtedy stało, bo miałam akurat wolne, ale szefowa była świadkiem zdarzenia i szczerze mówiąc tak bladej jej jeszcze nigdy nie widziałam.
Możesz wyjaśnić w jaki sposób "świetnie zrobiony" może być nieobliczalny? 🙂
Może na przykładzie, dostałam kobyłę w trening.. Dobry papier, fajna duża ramowa kobyła. Chodziła już konkursy N,C w ujezdzeniu, Czyli coś potrafi. Kobyła bojąca się wszystkiego dookoła, od dźwięku uderzenia kopyta w kopyto zaczynając. I jest nieobliczalna pod względem swojego zachowania. A najlepsze jest to,że została sprzedana jako koń idealny dla dziecka ... 😵
Ponia, ale tym przykladem nie odpowiedzialas na pytanie halo, tylko stwierdzilas, ze tak nie moze byc. Ze kon db zrobiony = kon nie bojacy sie i przewidywalny.
Rozumiem pojęcie "rzekomo świetnie zrobiony", rozumiem też "przyjemny, delikatny, dobrze reagujący na pomoce". Protestuję przeciw określaniu "świetnie zrobionym" czy "dobrze ujeżdżonym" konia, który może być groźny dla jeźdźca! (będąc w regularnym treningu). Do jasnej ciasnej - przecież ujeżdżenie (i ujeżdżanie!) nie jest sztuką dla sztuki - ma służyć użytkowości konia! Niegroźne spłoszenie (baaardzo okazjonalnie) jestem w stanie pojąć (szczególnie u klaczy). Ale to wszystko.
halo, to sie srednio zrozumialysmy, bo dla mnie ploszenie sie Gluta jest nieobliczalne 😉 Ale rozumiem za to, ze mlode konie moga miec raz na jakis czas takie dni, ze wszystko je wkurza i brykaja, uciekaja itd, jednak pod koniec jazdy powinny juz odpuscic i uspokoic sie.
Ogólnie żaden młody nie może (z definicji) być "świetnie zrobiony" 😁. Domyślam się, że ikarina użyła skrótu myślowego zamiast "jezdny" np. Niezależnie od tego - pojęcie "świetnie zrobiony" (tylko a) b) c)... 😀iabeł🙂 - jest mocno nadużywane.
Asior, no generalnie to każdy jest nieprzewidywalny 😉 Nawet największa ciapa, moze się przecież spłoszyć. Tylko takim więcej umiejącym zdarza się to rzadziej. 😉 wkońcu to tylko zwierzaki. 😉
Rozumiem pojęcie "rzekomo świetnie zrobiony", rozumiem też "przyjemny, delikatny, dobrze reagujący na pomoce". Protestuję przeciw określaniu "świetnie zrobionym" czy "dobrze ujeżdżonym" konia, który może być groźny dla jeźdźca! (będąc w regularnym treningu). Do jasnej ciasnej - przecież ujeżdżenie (i ujeżdżanie!) nie jest sztuką dla sztuki - ma służyć użytkowości konia! Niegroźne spłoszenie (baaardzo okazjonalnie) jestem w stanie pojąć (szczególnie u klaczy). Ale to wszystko.
Amen. Niezależnie od tego - pojęcie "świetnie zrobiony" (tylko a) b) c)... 😀iabeł🙂 - jest mocno nadużywane.
Ja po prostu panikuję, gdyż jeżdże konie należące do prywatnych (i specyficznych) ludzi, a niestety oni obserwują. Mało tego - komentują między sobą 😉 Jeżeli 3 razy pod rząd mi nie pójdzie na zawodach, to później taki delikwent zaczyna się zastanawiac, czy jego konia nie może jeździc ktoś "lepszy". A ja przecież nie mogę wymagac od młodziaka, żeby ciągle wygrywał.
Tak to wlasnie jest. Konkurencja jest duza, wiec i jezdzcy maja duza presje, bo konie MUSZA funkcjonowac, inaczej ida pod inny tylek.
Ja musze w sobote jechac na dwoch ogierach z licencja pokaz hodowlany. Oba mlode, oba skoczki, ale maja super ruch i MUSZA sie pokazac zarowno ruchowo, jak i w skoku z dobrym manierem. Oba naleza do bardzo wplywowych i bogatych hodowcow i wlascicieli ogierow znanych w swiecie jezdzieckim. W tym momencie z jednej strony ciesze sie, ze moge tam jechac (oni byli w stajni niedawno i ogladali ogiery, wiec wiedza, w co sie pakuja 😉 ), ale z drugiej strony mysle caly czas, co bedzie, jak jednak cos sie nie uda? W sumie oba beda miec 4 lata w tym roku i maja prawo czegos nie umiec... mimo wszystko stresa mam.
No niestety koń to nie maszyna,czego niestety często właściciele nie rozumieją. Ja na przykładzie pokazowych koni arabskich wiem,że koń nie ma prawa się źle pokazać. Koń jest zawsze bez wad,najpiękniejszy,a jak coś źle pójdzie to wina prezentera.Prezenter jest zły,trzeba go zmienić.Prezenter się nie starał,nie karmił,źle trenował. Ech...
odmówiłam jeżdżenia na nim, bo to 4 - letni chłopak, nie wytrenowany, który totalnie nie miał siły, żeby skoczyc 3 przeszkody na raz, a wysłali mnie na nim na dośc trudne zawody. 🙄 Nie chciałam się nad chłopakiem znęcac. Zresztą, nie wyrobiłabym się z wytrenowaniem jego wytrzymałości do maja. Na krosie pewnie padłby na zawał 🤔 tak sie zapytam, a na jaki konkurs miał być zapisany ten 4-latek,że czterech miesięcy mało na przygotowanie kondycyjne? 🤔
Ktoś - źle skonstruowałam zdanie. Chodziło mi o to, że zrezygnowałam z pojechania na koniu na zawody, bo mieliśmy startowac za 3 dni (majowe zawody to była ewentualna opcja), a na treningu nie mogliśmy sensownie przeskoczyc 3 przeszkód, chłopak był totalnie padnięty 🤔 Widzisz, z moją szefową tak jest - daje mi konia, na którym nigdy nie jeździłam, sama nie wie, w jakim on jest stanie i stwierdza, że za tydzień gdzieś tam coś robimy, żeby zobaczyc, jak sobie poradzi 😵
A teraz z innej beczki. Pani instruktor z mojej stajni była wielce zła i niezadowolona (pomijając fakt, że u niej tak bywa normalnie, ten typ tak ma) i przyszła do szefowej z mega - giga pretensjami "dlaczego IKARINA może startowac zawody, A JA NIE" ech, zazdrośc. Z jakimi ludźmi ja muszę pracowac... :nunchaku: a dzień wcześniej wychwalała mnie, bo podczas mojego urlopu wsiadła na "moje" konie, że jaki cudowny postęp, jak wspaniale się jeździ i w ogóle. Cóż, dwulicowośc moich współpracowników to coś, z czym muszę zmagac się na codzień. Poza tym moja szefowa nie faworyzuje - gdyby babka chciała, to by startowała. Problem w tym, że boi się porażki, że ludzie zobaczą, że nie zajęła pierwszego miejsca i będą komentowac. Boże, co za ludzie!