pytanie do "dukanek" - czy możliwe, że od diety porobiły mi się krostki na dekolcie i plecach? (dzisiaj mój 17 dzień - już 2 kg w dół!) czy zrzucać na hormony + stres?
PonPon, bardzo możliwe. Będąc na kopenhaskiej miałam paskudną wysypkę na przedramionach, lekarz stwierdził, że to prawdopodobnie egzema. Na Dukanie też kilka razy miałam coś podobnego. Możliwe, że wywołało ją coś innego, ale to by był dość spory zbieg okoliczności.
Ja niestety dziewczęta nie wytrwałam. Ale przez własną głupotkę i lenia. Miałam chwilę zawahania, weszłam na wagę (jak każdego dnia 🤦 ) i zobaczyłam 65kg! Już nawet nie 64 tylko 65. Mówiłam "ok- spadnie tak szybko jak przybyło" Niestety waga trzymała się 2 dni, spojrzałam na swoje paznokcie (na których znów miałam białe plamki) i stwierdziłam, że to nie ma sensu. Dziś stanęłam przed lustrem i nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Startujemy znów, ale już zupełnie inaczej. Minerały i witaminki zakupione, zestaw ćwiczeń powoli opracowuje, waga zakopana w szafie. Chcę wbić sobie dukana i ćwiczenia w nawyk, na początku będzie ciężko ale musi się udać! Nie będę patrzyć na wagę, zważę się dopiero jak moje spodnie będą mi z tyłka zupełnie spadały po to aby powiedzieć "ŁAŁ!" a nie się ciągle dołować, zmieniamy nastawienie. Basket Case ma słabą wolę ale musi ją w końcu przezwyciężyć! 😎
A jak znów będę miała chwilę słabości przeczytam to, może sobie przypomnę jak wyglądam w lustrze.
najpierw Dukan, ale to zdecydowanie dieta nie dla mnie, więc jem rozważnie, prawie zero węglowodanów i cukru. Jem normalnie nabiał mięso i warzywa, czasami makaron pełnoziarnisty, płatki (fitness) też tylko czasami, zdarzają się owoce. Bywa tak że się trzymam i tyję, bywa że idę do kogoś, zjem pizzy i następnego dnia jest pół kilo... mniej. Ale przeważnie leci po 30 dag w dół codziennie 🙂 Znajomi chwalą, ciuchy lecą a mi się oczy cieszą i mam motywację 😉 a jestem już jakieś 50 dni 😉
Wielkie gratulacje! Nie mogę nie spytać- Byłaś już na zakupach? Jak kupowanie w mniejszych rozmiarach? To musi być cudowne uczucie... 😍 A mnie zmotywowałaś jeszcze bardziej 😀
nie byłam, narazie mierzę ciuchy których się nie nanosiłam 😉 no i noszę stare. A zakupy jak dojdę do celu. Oj trochę jeszcze przede mną, ale cieszę się, że wreszcie doszło do skutku. Mimo że mam dni że się skręcam o coś słodkiego albo o fast fooda 😀 Ale bywa że sobie na za dużo pozwalam. W każdym razie nareszcie sobie przestałam tłumaczyć że "tak mam i tyle" chudnę, głodna nie chodzę a jaka szczęśliwa 😉 Dziękuję :kwiatek:
pytanie do "dukanek" - czy możliwe, że od diety porobiły mi się krostki na dekolcie i plecach? (dzisiaj mój 17 dzień - już 2 kg w dół!) czy zrzucać na hormony + stres?
100 % jednak jakakolwiek dieta zawsze mniej lub więcej oczyszcza nas z toksyn. Nie martw się to minie 🙂
polecam metronidazol - ale to na receptę jest., ale jak poświrujesz to ci sprzedadzą. Przemywasz ranki woda utlenioną ( wysusza) albo woda z mydłem i smarujesz na noc maścią. Tydzień i po bólu. Ja musiałam leczyć się dermatologicznie ( tabletki) W tłuszczu zbierane sa też substancje toksyczne ( naturalne). W momencie jak się odchudzamy i ubywa nam go .. substancje wydostają się do krwi.. i efekt masz widoczny na skórze. Czasami niezbędny jest dermatolog i leczenie doustne.
trochę mnie nastraszyłaś - liczyłam, że samo minie :/ dam sobie tydzień - później wybiorę się do rodzinnego po skierowanie do dermatologa/receptę na metronidazol :/
zabeczka17, A przypadkiem woda utleniona nie pogarsza sprawy? Przecież ona jest jakby 'żrąca', uszkadza gojącą się tkankę, a zaognione wypryski podrażnia... Ja bym tam uważała z tą wodą.
niestety ja walczyłam długo. Zależy ile trwał okres trzymania się dodatkowych kg i ile ich było. Ja szykuję się na kolejny wysyp... bo na okres wiosna- lato miałam przerwę w diecie - i już pomału zaczynają się syfy pojawiać. Najczęściej właśnie po pierwszych 5 kg jest wyrzut.. i to później słabnie.
Notarialna ja miałam robić tak jak krosty były wiesz... mega czerwone , pękające i tylko na dekolcie i plecach . To zależy do rodzaju skóry też. Dlatego poleciłam dermatologa.
Nie, nie przekonuje mnie skuteczność wody utlenionej. To ja już bym wolała jakiś łagodny tonik bez spirytusu (albo spirytus odkażony w ostateczności) na te zaczerwienione krosty.
U mnie powoli się zaczyna to wysypywać na twarzy, ale redukcję wspomagam maseczkami na mój rodzaj cery. Pomagają bardzo. Tak samo znajoma mamy (dermatolog) powiedziała, ze jak bym miała problem z dekoltem to też poleca taką maseczkę nałożyć.
Kolację mam jadać około 19😲0-20😲0 i o tej porze ją jadam. Zwykle na kolację mam coś lekkostrawnego i nie za dużo tego. Nadchodzi 21😲0-22😲0-23😲0 i cierpię. Niby głodna nie jestem, bo to nie w tym rzecz. Po prostu siedzę przy kompie, czy przy filmie, czy przy książce i coś by się pogryzło. Na sytuację awaryjną mam przygotowaną marchewkę, czy jakąś sałatę, ale tak najchętniej to by się zjadło wędlinki, ciasteczek, czegoś konkretniejszego. A nie można. A wszyscy pozostali jedzą ( mąż, syn) I to właśnie ciasteczka, wędlinki, mąż sobie coś pysznego usmaży i zapachy rozsiewa. I to mnie wkurza niemiłosiernie. Czy mam zacząć chodzić spać około 21😲0 żeby nie cierpieć psychicznie, czy jak? Jedyny moment dnia, kiedy mogę spokojnie z rodziną posiedzieć, a ja pójdę spać, żeby mnie nie korciło do jedzenia?
TRUDNE to odchudzanie. 🤔
Mam te 4 kilo na minusie, ale mam wrażenie, że mogłoby być lepiej, gdybym była bardziej sumienna i podporządkowana. Wieczory mnie przerastają. 🤔
zwykle osoby, które twierdzą, że nie jedzą śniadań dla równowagi jedzą dużą i późną kolację jeżeli komuś trudno cokolwiek przełknąć rano - niech zje mało na wieczór
ale to o czym pisze tunrida to jeszcze kwestia nawyku pt TV, towarzystwo = jedzenie to tak jak dla wielu kawa = papieros wiadomo przecież, że nie jemy tylko dlatego, że jesteśmy głodni gdyby tak było - temat nadwagi nie istniałby
To też jest mój największy problem. Mogę nic nie jeść cały dzień, a 22-23 najchętniej bym zjadła konia z kopytami 😁 Na Dukanie niby nie ma ograniczeń co do ilości i pory jedzenia, ale ostatnio wprowadziłam sama sobie starą zasadę - nic 3 godz. przed snem. Dlatego, że powoli zaczynam robić malutkie odstępstwa od diety, czyli np. czasem ciut ryżu, czasem jakiś owoc, wczoraj zjadłam troszkę orzechów (takich włoskich, prosto z drzewa 😍 ). Do celu brakuje mi 2-3 kg, więc jeszcze powinnam trzymać się zasad, ale myślę, że "3 godz przed snem" zamiast tego wystarczy. Wieczorem ratują mnie tik taki i gumy do żucia. Ale co się namęczę to moje... Siedzisz sobie, a tu w telewizorze reklamy jedzenia, no chamstwo! Przełączyć nie mogę bo mam TV bez pilota 😁
Czy ktoś tutaj wytrwał na Kopenhaskiej? Jakie rezultaty?
Ramires, nie rób sobie tego, szkoda zdrowia. ja byłam niecały tydzień, mdlałam, trzęsłam się, niekoniecznie czułam się głodna, ale organizm zachowywał się, jak naćpany. są lepsze metody. i kopenhaska wcale nie daje tak jak oni mówią - 7-20kg. średnio chudnie się na niej 5kg. i one.. najczęściej wracają. EDIT: i moja Mama, po kopenhaskiej dwa lata temu wylądowała na zakaźnym z.. opryszczką! organizm był tak wyjałowiony, że opryszczka (wewnętrzna) rozprzestrzeniła się na cały przełyk, drogi oddechowe i oczy.
[quote author=tunrida link=topic=13578.msg728477#msg728477 date=1286350381] Najgorsze są wieczory. 😵
To też jest mój największy problem. Mogę nic nie jeść cały dzień, a 22-23 najchętniej bym zjadła konia z kopytami 😁 Na Dukanie niby nie ma ograniczeń co do ilości i pory jedzenia, ale ostatnio wprowadziłam sama sobie starą zasadę - nic 3 godz. przed snem. Dlatego, że powoli zaczynam robić malutkie odstępstwa od diety, czyli np. czasem ciut ryżu, czasem jakiś owoc, wczoraj zjadłam troszkę orzechów (takich włoskich, prosto z drzewa 😍 ). Do celu brakuje mi 2-3 kg, więc jeszcze powinnam trzymać się zasad, ale myślę, że "3 godz przed snem" zamiast tego wystarczy. Wieczorem ratują mnie tik taki i gumy do żucia. Ale co się namęczę to moje... Siedzisz sobie, a tu w telewizorze reklamy jedzenia, no chamstwo! Przełączyć nie mogę bo mam TV bez pilota 😁 [/quote]
[quote author=W&W link=topic=13578.msg728507#msg728507 date=1286353067] no ja jadam ostatni posiłek o 17 🙂 [/quote]
W&W, zazdroszczę i podziwiam. Mnie zdarza się wracać z pracy o 21, w czasie dnia czasu na główny posiłek brak. No i nie ma bata, jem o tej 21.30 🤔wirek: Dziś totalnie się załamałam. Współlokatorka kupiła nową wagę, bo mieliśmy wrażenie, że stara jest mało precyzyjna. I była, niestety 🙁 Ważę 2,7kg więcej niż myślałam i oficjalnie czuję się jak słoń 😕
U mnie śniadanie około 7.30-8, kolacje bardzo lekkie, ale jak zjem jogurt o 19, a potem wracam do domu dobrze po północy po kilku godzinach tańca, to cóż...
Przyznaję się bez bicia 🙂 jestem wieczornym obżartuchem 🙂 z wielkim przymusem codziennie pakuję w siebie śniadanie- bo tak trzeba. Ale głodu nie czuję... za to wieczór? Konia z kopytami i do tego dwie sarny 😁
Dobra moje panie kolejny 1 kg w dół -8,5 na zegarku 😅 zobaczyłam dzisiaj mniejszą liczbę dziesiętną 😀 co mnie napawa nie małą dumą 😀 Kumpela zwraca mi uwagę ze do moich ukochanych sztruksów powinnam se kupić pasek.... tylko że mi zeszło z ud a nie z brzucha 👀 😵 😎