A ja na 'diecie' już tydzień 💃 Typowe MŻ, ale bez masła, ziemniaków, jasnego ryżu, makaronu i chleba, soli, słodkiego i smażonego. Jakoś leci, powiem wam, ale to niejedzenie po 19 (późno chodzę spać) mnie dobija. Czasem jak mi zaburczy w brzuchu to aż się wystraszyć idzie 😲 A tak to przez dzień dość najedzona chodzę. Pięć małych posiłków dziennie, a do drugiego śniadania zawsze wcinam jedną kostkę gorzkiej czekolady. Piję jakieś 800 ml czerwonej herbaty plus 250 ml soku pomidorowego. Od 15 stycznia biorę się za Callanetics plus skalpel. Tak się w sobie zawziełam, że aż mi się wierzyć nie chce, znając moje lenistwo i słomiany zapał 😁 Jak myślicie, czy przy takim sposobie żywienia uda mi się zgubić co nie co? Roztyłam się przez ten rok jak prosię, a motywem do zmniejszenia obwodu był szok, bo nie mogłam się wcisnąć w bryczesy, a ostatnio jak się schylałam trzasnęły mi gacie na dupie. 😵 Wstyd. Jak będę w PL to lecę do dietetyka, chyba że tutaj coś znajdę sensownego, co mnie z kasy nie zedrze. Powiedzcie mi moje chudzinki :kwiatek: Czy na ostatni posiłek mogę zjeść rybę a'la po grecku? Bo mam z wczoraj jeszcze niedobitek, a szkoda wyrzucić całej mini porcji.
żużka :kwiatek: Mogę ci jeszcze pozatruwać tyłek pytaniami? Bo to co sama wyczytałam, a co inny już mają obcykane w praktyce, to dwie różne rzeczy. Pieczywo chrupkie tylko z rana, tak? Na kolacje niet. Wiem czego nie łączyć ze sobą, ale to pieczywo mnie nurtuje, bo spotkałam się z dwoma różnymi opiniami, że można suchara na wieczór także jadać. A no i znalazłam dietę 100kcal http://www.1000kalorii.otwarty.net/przykladowy_jadlospis.html a którą chętnie bym się chwyciła, ale tu mi się dużo rzeczy nie podoba w jadłospisach. Ziemniaki? Marchewka gotowana? Banany? Na dobrą sprawę, to ja mniej rzeczy jadłam normalnie 😜 ale McDonalds i tak zrobił swoje...
dodzilla Jedz węglowodany 🤬 Zamiast jasnego pieczywa/białego ryżu/jasnego makaronu wybieraj produkty pełnoziarniste, razowe. Z tego co pamiętam to w racji pokarmowej 1000 kcal (to taka rozpiska rodzaj produktu - ilość i wymienniki, a więc wskazówka do układania diety). Smażyć też można, np. na patelni teflonowej - bez tłuszczu, albo na kropelce 😉 I tak jak pisze żużka 19 jest przereklamowana 🙂
Ja się melduję, że powoli smakołyki wychodzą mi z głowy, ufff. Tak bardzo chcę schudnąć, wstyd mi jak się rozpasłam (znów :icon_redface🙂.
A no tak. Zapomniałam. Zaczęłam jadać normalnie pełnoziarnisty makaron, ryż mieszany, pół pełnoziarnisty, pół dziki, suchary. Nie odstawiłam całkowicie. Na obiad dzisiaj miałam pełnoziarniste spaghetti ze szpinakiem. A smażonego unikam w sensie w tłuszczu i panierce. Tak to jem prawie normalnie, jakieś 2/3 moich poprzednich porcji jak na razie. I czytałam dyskusję o chlebkach ze strony wstecz, i nie było powiedziane, czy można jeść na wieczór, a jeśli jeszcze bardziej wstecz było, to przepraszam i idę dalej czytać 🤦
Tzn teoretycznie powinno się unikać owoców na kolację, tzn. generalnie produktów z łatwo przyswajalnymi cukrami, ale zakładam, że na diecie sacharozy nie pożerasz 😉
armara, oj muszę jeszcze duuuużo poczytać, ale mam nadzieję, że nie grzeszę za bardzo w tej diecie, chociaż wydaje mi się to podejrzanie dziwne, że chodzę najedzona. Dieta osobiście to mi się kojarzy ze skręconym żołądkiem z głodu i jałowymi, paskudnymi papkami, a tu wielkie bum, jem smaczniej, mam czasem wrażenie że przez ilość różnych produktów więcej, a żołądek się tylko czasem odezwie wieczorem. Na słodycze ochoty nie mam w ogóle jak na razie (może temu, że jestem 'po' :hihi🙂, podjadać też o dziwo nie podjadam. No, może czasem wieczorem wezmę jedną żurawinę i trzymam w buzi dopóki się nie rozpuści. Takie małe oszustwo. Mogę wrzucić mój jadłospis z kilku dni? Na ewentualną poprawkę i ocenę, czy idę w dobrym kierunku? Z poprzednich nie pamiętam co jadałam, ale podobnie. A nad rybą po grecku ulitował się chłop i zjadł kręcąc nosem 😁
Ej bo dieta może być smaczna. W zasadzie chodzi o to, żeby się przenieść na inne tory, po prostu inaczej jeść w ogóle, także po (inaczej odchudzanie ma sens średni) 🙂 Uczucie sytości jest jak najbardziej ok, ja tak mam, że jak zaczynam (po np. świątecznym rozpasaniu) to śmieję się, że mam rozciągnięty żołądek i jestem wiecznie głodna - dwa trzy dni przetrzymam i jest git 🙂 Najgorzej jest z regularnościa, pracując czy ucząc się ciężko o normalne pory jedzenia "zdrowego" obiadu 🙂 No, ale to tez da się pogodzić.
mam pytanie dziewczyny- czy syrop glukozowy to to samo co glukozowo-frutkozowy i jest to takie samo świństwo? Znalazłam ten pierwszy w składzie swojego ulubionego musli owocowego (mój jedyny żywieniowy grzeszek) i nie wiem czy mogę spokojnie jeść dalej czy pożegnać się z nimi na zawsze? 😉
co do uczucia sytości... odżywiam się bardzo zdrowo (ale nie jest to dla mnie jakieś ogromne poświęcenie, bo gotuję sobie smacznie i czuję się świetnie): nie jem w ogóle słodyczy, smażonych rzeczy, fast foodów, mięsa, białego pieczywa, kolorowych napojów, alkoholu itp. Moje dieta opiera się o płatki owsiane, wszelkiego rodzaju orzechy i bakalie, ciemne pieczywo (i inne węgle: kasza gryczana, brązowy ryż), warzywa, owoce, gotowane jajka, chudy nabiał oraz wszelkie zastępniki mięsa (soja w ograniczonych ilościach, cieciorka itp.). Jej regularnie. Jestem bardzo aktywna fizycznie (głównie biegam, w tej chwili ok 60 km/tydz.) I ciągle mam uczucie całkowitej sytości, wręcz nadmiaru 🤔. I nie wiem czy to kwestia za dużych porcji, skurczonego żołądka czy rzeczywiście ten cały błonnik w diecie tak działa...
Ja się trzymam jakoś, jem ostatni posiłek koło 18-19 i zazwyczaj nie jestem już głodna. Wczoraj zaszalałam i zjadłam orzeszki w miodzie. Poza tym wspomagam się chęcią na coś słodkiego batonami Allevo. Kupiłam sobie też na próbę jedną paczkę jedzenia - zupki i 4 koktajle. Zupy rewelacja, zapychają na hohoho, koktajl truskawkowo-jagodowy taki sobie. Ale raczej się z nimi nie zaprzyjaźnię. Wolę jeść normalnie, ale mało - co też już mi się udaje. Bardzo zmniejszyłam porcje 🙂 W planach zmiana biletu miesięcznego i wysiadanie dalej od pracy i spacerki 😉
wszystko ma kalorie, a kalorie są nam potrzebne do funkcjonowania przecież 😉 trzeba tylko rozsądnie je wybierać, żeby w jedzeniu o mniejszej wartości energetycznej dostarczyć sobie odpowiedniej ilości innych składników odżywczych. można jeść biały chleb, ale po co, jeśli są zdrowsze odpowiedniki?
poza tym, jeszcze jedno. często wybierane w diecie produkty jak pełnoziarnisty ryż czy makaron mają więcej kalorii niż biały. chodzi o inne wartości. z chlebem z resztą z tego co mi wiadomo jest tak samo, ciemny (NIE karmelizowany ciemny, tylko możliwie prawdziwy RAZOWY) ma więcej kalorii niż zwykły pszenny biały. ale ma też więcej błonnika między innymi, dlatego w diecie jest zalecany 😉
Poza tym biały chleb, zwykły rozgotowany makaron powodują szybsze uwalnianie cukru do krwi. To powoduje BUM i nie wszystko jest spalone, część jest magazynowana. Chleb razowy uwalnia cukry wolniej i są one spalane na bieżąco bardziej systematycznie. I o to też chodzi, a nie tylko o błonnik.
A kalorie są ważne. Bo jak ktoś wyjdzie z założenia, że razowe jest zdrowe i zalecane i zje 5 kromek na śniadanie, to kalorycznie przesadzi ( jeśli dołożymy coś na te kromki i nie będzie to sama sałata)
tunrida, jasne, że nie tylko błonnik, dlatego napisałam "między innymi" 😉
oczywiście, że są ważne. ale wystarczy rozsądek, we wszystkim. wspomniane przez Ciebie przez dłuższy czas cukry właśnie dlatego są zalecane, bo dłużej ma się odczucie sytości. we wszystkim najważniejszy umiar i rozsądek, a ja z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy zmniejszenie ilości przetworzonych produktów, żeby szybko schudnąć 🙂 z resztą, samo odrzucenie słodyczy oraz słodkich napojów i wdrożenie w dietę 2l wody dziennie, których mało kto przestrzega, daje już bardzo wiele.
A to od kalorii się tyje? Coś mi się obiło, że od węglowodanów 😡 Kalorii nie liczę, ot - zmieniłam sposób jedzenia. I przestałam podjadać czekoladę w nocy!! 😅
Kalorie to energia powstała z cukrów, tłuszczów i białek. Jak energii dostarczymy organizmowi za dużo, ale nie spalimy jej ruchem, to energia się odłoży w sadło. Jeść trzeba wszystko - i białka i tłuszcze i cukry. Ale jeść trzeba mądrze i zdrowo i w odpowiednich proporcjach.
remenada, ot dieteyk. Na wizycie mówiła, że kalorii się nie liczy, bo nie od nich się tyje. Ale nieważne, jestem dumna, że umiem obudzić się w nocy i nie zjeść nic słodkiego (a do tej pory było ciężko, bo jak nie zjadłam słodkiego w nocy, to nie mogłam dalej usnąć 🤔wirek🙂
Lotnaa :kwiatek: zmniejszyłam od przedwczoraj dawkę właśnie na 600 ml, trzy szklanki po tych obfitszych posiłkach, bo coś mi się żołądek buntował a staram się obserwować co sie dzieje z moim organizmem i jak na co reaguje. Zamieniłam na wodę, aczkolwiek dzisiaj już wlałam w siebie pół litra mleka, ot tak mnie jakaś cholera na mleko wzięła. edit: Właśnie oglądnęłam film z Twojego podpisu, hahahaha xDDD Dobre, dobre 😁
Na pewno użyła skrótu myślowego, dlatego byłam tak zaskoczona tym pytaniem.
Wistra, a zastanowiłaś się czasem, po co ludzie kupują produkty light, używają słodziku lub np. skąd pomysł na reklamę : "tic tac ma tylko dwie kalorie" ?
Inna sprawa, że zauważyłam u siebie dziwną zależność. Jak zjem mniej objętościowo, a bardziej kalorycznie to chudne/ nie tyję- mogę jeść torty, ciastka, etc. Ale jak zjem nawet o 80 proc. mniej kalorycznie- powiedzmy dużą miskę sałaty i powiedzmy do tego spore jabłko, to waga wzrasta. Nie wiem skąd to się bierze.
Po napisaniu tego, stwierdziłam, że może to jest woda po prostu, która mi się zatrzymuje w organizmie?