Forum towarzyskie »

Odchudzanie - wszystko o ...

Aktualnie dietetyczka to dla mnie za doga impreza, więc odpada:| poza tym i tak na razie lecę na papkach i jogurtach bo nie mogę gryźć, więc teraz ustalanie diety byłoby bezsensu😉 ale może w przyszłosci jak mnie będzie stać to faktycznie oddam się pod czyjąś opiekę! tyle że u mnie problemem jest też zawsze nieregularne spożywanie posiłków i jedzenie tego co jest do jedzenia (w domu, w pracy). Myślę że dopóki będę studiowała, żyła na dwa domy (na dwa miasta) i jadała "u kogoś" to dietetyczka jest bezsensu.. i tak bym czasami nawet nie miała jak się trzymać jej zasad.. ale spoko - na razie i tak jem zdecydowanie mniej (przez aparat), przyjdą wakacje - zacznę się normalnie regularnie ruszać i może uda się że zlecę z wagi! jeśli nie - będę walczyć na inne sposoby😉
Hiacynta, możesz się nie zgadzać, ale takie jest moje danie 🙂 Stanem pośrednim, jak to nazwałaś, czyli dla mnie normalnym,  jest dla mnie Sandra Bullock. Można nawet stwierdzić, że jest szczupła. Nie jest zasuszona jak niektóre modelki (np. Anja Rubik), ale też nic jej raczej nie odstaje (jak Nigelli). Matka Gilberta nie była GRUBA, tylko MAKSYMALNIE OTYŁA. Jest różnica między grubym (dla mnie to osoba z nadwagą) a otyłym.
Po prostu własna sylwetka i wyobrażenie o tej optymalnej, bardzo wyraźnie wpływa na optykę, nawiązując do dyskusji o figurze Nigelli. Też od razu obejrzałam jej zdjęcia żeby wyrobić sobie własną opinię i przede wszystkim trzeba przyznać, że jest doskonale ubierana i fotografowana, ale to nie zmieni faktu, że jest gruba. Nie otyła i bezkształtna, tylko gruba.

Przy czym mówię z perspektywy osoby, która lubi być dość zasuszona.  😉
U mnie leci trzeci tydzień odchudzania. Efekty są, nawet zadowalające. Męczę się okrutnie, bo kocham jeść no ale przeraża mnie odbicie w lustrze 🙁 zrobiłam jakąś dziwną modyfikację Dukano-podobną, niestety na samym białku nie byłam w stanie wytrwać - zwłaszcza w pracy. Jakoś powoli mi idzie, chociaż cierpię. Mój organizm najgorzej znosi brak cukru - możliwe, że powinnam się bardziej zainteresować tematem :/ odstawiłam cukier zupełnie, a przynajmniej tam gdzie się maksymalnie dało i ciężko jest, oj ciężko. Organizm dostaje eleganckiego pierdolca :/
teraz muszę przemyśleć jak się żywić dalej, bo nadal mam nadwagę ale wzrośnie mi bardzo aktywność fizyczna - 24 km rowerem + jazda na koniu + męcząca fizycznie praca. Na twarożkach i grejfrutach to ja nie ujadę zbyt długo 🙂
Po prostu własna sylwetka i wyobrażenie o tej optymalnej, bardzo wyraźnie wpływa na optykę, nawiązując do dyskusji o figurze Nigelli. Też od razu obejrzałam jej zdjęcia żeby wyrobić sobie własną opinię i przede wszystkim trzeba przyznać, że jest doskonale ubierana i fotografowana, ale to nie zmieni faktu, że jest gruba. Nie otyła i bezkształtna, tylko gruba.

Przy czym mówię z perspektywy osoby, która lubi być dość zasuszona.  😉


Na pewno nie z tego wynika akurat moje zdanie, bo noszę rozmiar xs-s, a przed dietą, czyli parę kilo temu, s-m i w zyciu nie bylam gruba. Po prostu uwazam za notabene grubą przesadę nazywanie kogoś, kto nie nosi rozmiaru 34, albo ma mocniejsza budowę ciała, grubym. Ale rozumiem,  z czego to wynika, skoro tak się podsumowuje np. bardzo szczuple acz niewysportowane kandydatki na modelki. Dobrze, ze przynajmniej promowanie szkieletorow powoli zaczyna być passé, przynajmniej oficjalnie...
Rzeczywiście, występuje spora polaryzacja, nie uwzględniająca w zasadzie absolutnej większości młodych kobiet, czyli tych noszących rozmiar M (z odchyleniami w różną stronę). Nie mniej, zdecydowanie nie jest to omawiany przypadek, bo od pasa w górę wygląda całkiem apetycznie i przyzwoicie, ale zdjęcia ukazujące całokształt pozwalają wątpić w jej możliwość wciśnięcia się w 40.
Chyba faktycznie nie widziałam  nigdy zdjęcia przedstawiającego Nigelle od pasa w dół...
Ani górą ani dołem Nigella nie wejdzie w 40. Ani w 42.  😉 Kobieta nosi 44 moim zdaniem. I ma ewidentną nadwagę. Tyle, że jest proporcjonalnie zbudowana i to ją ratuje.
Nie wiem czy Nigellla nosi 34, czy 44, ale mnie się ona podoba taka jaka jest. Nie znacie kilku osób, które mają za dużo kg, ale im to pasuje i nie wyobrażacie sobie ich szczuołych ? Może to dziwnie brzmi, ale ja nie chcę, żeby Nigella, Dorota Wellman i Magda Gessler chudły -zabraniam im !!!
Usłyszałam dziś w chwili agresji mojego brata kilka tak "miłych" słów odnośnie mojego wygładu (figury), że płakałam przez godzinę w pokoju -nie ma jak to wspierająca rodzinka  🤔wirek:
Ale przecież nie tego dotyczyła ta dyskusja - nikt nie zamierzał napiętnować, ale czasami należy nazwać rzecz po imieniu. Co do Nigelli zostało zresztą powiedziane, że jak na jej gabaryty jest zadziwiająco proporcjonalna i rzeczywiście jest jej z tym do twarzy. Gessler nie ma aż tak kształtnej sylwetki, ale również pozytywnie dopełnia to jej wizerunku. Natomiast Wellman nie miała już tyle szczęścia i chociaż trudno byłoby przywyknąć do jej odmiennego wyglądu, chyba ostatecznie kilka kg mniej wypadłoby na jej korzyść.
kurcze, tulip, ja bym na Twoim miejscu wyslala taka rodzinke na terapie, bo wybacz- ale dla mnie to nie jest normalne.
Rozumiem- jakas rozmowa, sugestie, zeby schudnac- z czystej troski. Ale docinki ze strony wlasnego ojca? No blagam, ale to chyba nie Ty masz w tej rodzinie problem. Jesli dobrze sie czujesz ze soba to dlaczego nie dadza Ci zyc?
Z drugiej strony- dobrze Ci ze swoim wygladem? Pisalam kiedys w watku 'kto mnie wkurza...' o tym, ze wkurza mnie jedna rzecz. Nie chce zebys odebrala to jako atak, ale powiedz mi- jak to jest, ze uwagi nt Twojej wagi doprowadzaja Cie az do placzu, ale jednoczesnie nie mozesz na tyle sie zmobilizowac zeby schudnac? Bo zakladam, ze chcesz schudnac, pisalas o dietetyczce, a i same Twoje reakcje na docinki pokazuja, ze nie jest Ci dobrze ze soba.
Do schudnięcia trzeba dojrzeć. Tak jak do rzucenia palenia. Niby każdy chce rzucić palenie, ale.... nie dziś.
Podobnie jest z odchudzaniem. Niby się chce schudnąć, ale : i tu milion powodów.
Do schudnięcia trzeba dojrzeć.  😉
Tak,ale dla mnie wtedy wszelkie narzekania i placze, brak akceptacji wlasnego ciala sa .. nieszczere?  Nie do konca szczere? Mozna tak naprawde nie moc sie na siebie patrzec w lustrze i jednoczesnie nie moc utrzymac diety?(ktora przeciez nie jest glodzeniem?)
Mozna tak naprawde nie moc sie na siebie patrzec w lustrze i jednoczesnie nie moc utrzymac diety?



MOŻNA !!!  😀 Naprawdę można.
ludzie nigdy nie przestana mnie zadziwiac 😉
ale szczerze- trzymam kciucki za wszystkich odchudzajacych sie i zycze duzo duzo samozaparcia i motywacji🙂
Pony do płaczu doprowadza mnie brak akceptacji ze strony własnego brata, niezależnie czy krytykowałby w ten sposób mój charakter czy mój wygląd to tak bym zareagowała. Ludzie zazwyczaj niedowierzają jak komuś opowiadam o sytuacji związanej z moją figurą w moim domu.
To, że mój brat zamiast po imieniu mówi do mnie "gruba" albo "buła" to jest już dla mnie normalne  🤔wirek:
P.S. Pony nie obrażę się -też uważam, że oni powinni iść na jakąś terapię
Dla mnie motywacją często na odchudzanie są różne rzeczy (Fakt, faktem nigdy nie miałam zbytnio silnej motywacji, bo a to chipsy mnie błagały by je zjeść, a to jakiś wypad do restauracji (bo przecież to tak tylko "od święta"😉, albo goście, albo wypady weekendowe.  🙄 I tak to mijało, parę dni diety, później powrót do złych nawyków. ). Starałam sobie wyznaczyć cel. Najpierw trzeba zadać sobie pytanie: po co chcę schudnąć? co chcę przez to pokazać? Ja chciałam schudnąć by być bardziej atrakcyjna, mieć ładniejsze kształty, możliwość noszenia prawie wszystkich fasonów ubrań. Chciałam się po prostu dowartościować. Taki był tego cel. Później doszedł w trakcie diety, kolejny punkt. Był chłopak, w którym się bujałam, kolokwialnie mówiąc. Więc postanowiłam schudnąć by pokazać mu i innych facetom, że jestem atrakcyjna i pewna siebie. Nie ukrywajmy przecież, że gdy chudniemy nabieramy pewności siebie, dzięki czemu możemy z mniejszymi oporami robić różne rzeczy np. nawiązywać nowe znajomości lub chociażby, głupie, ale jak prawdziwe, wypowiedzieć własne zdanie na jakiś temat. Aktualnie moim celem jest wyjazd na rozdanie dyplomów na zakończenie studiów mojej siostry. Chcę wejść w zeszłoroczna sukienkę, gdzie to ważyłam 51-52kg, gdzie jechałam troszkę na wciągniętym brzuchu, a teraz...teraz chcę móc swobodnie oddychać w niej, bez wciągania bo pasek w pasie jest wąski. No i jeszcze dobrze wyglądać w bikini, czy krótkich spodenkach. U mnie jest to raczej ochota podwyższenia niskiej dosyć samooceny i tego, że zawsze byłam minimalnie przy kości.
Gdy pierwszy raz wzięłam się rzeczywiście ostro za siebie, chudłam 1kg tygodniowo. Jadłam ogólnie to samo, albo w bardzo małych porcjach. Zrezygnowąłam może jedynie ze słodyczy (ale Nutelli i dżemów za nic w świecie sobie nie odpuściłam nigdy !  😁 ) i pszennego pieczywa. Oczywiscie na moją korzyść szło to, żen ie lubiłam zbytnio tłustych rzeczy typu: smalec, boczek, golonka czy inne tłuszcze. Mój dzień wyglądał nastepująco: rano jedna kromka chleba z np. nutellą ( 😍 ), później w ciągu dnia jedno jabłko, czy jakiś inny owoc, lub warzywo, później gdy wracałam ze szkoły jadłam obiad, albo w małej salaterce jakąś zupę czy makaron z sosem, albo na małym, śniadaniowym talerzyku np. ziemniaki, z kotletem i buraczki, a co jak szaleć to szaleć hehe. Później zazwyczaj dopiero o 19.00 kolacja ,a gdy nie mogłam się powstrzymać od niejedzenia, sięgałam po jedno jabłko, marchewkę czy coś w ten deseń. Do śniadania i kolacji piłam herbatkę odchudzającą. Niekoniecznie polecam, bo są obrzydliwe według mnie i bez gruntownej diety i jako takich ćwiczeń nic nie dają, ale można zastąpić je sobie zwykłą czerwoną herbata, która przyspiesza metabolizm 😉 No i koło 20-21 robiłam 50brzuszków, 50pajacyków, 25pompek damskich/męskich, obojętne, no i 50 podnoszeń ciężarków ( w moim przypadku dwie 1.5l butelki z kranówką) na obie ręce. Tak spadłam wtedy z 53 do 48.5kg. Czułam się rewelacyjnie. W końcu wchodziłam w XS/S! 😀 Oczywiście były też w późniejszym etapie bóle głowy bez powodu, lekkie zmęczenie, brak energii na cokolwiek po całym dniu w szkole.

Teraz od grudnia, do połowy kwietnia ważyłam 49-50kg, takie miałam minimalne wahania wagi. Później do maja, przytyłam do 53kg. Teraz znowu się odchudzam, ale w szkole zjadam nie tyle co jabłko, ale np. batona musli, albo jakieś inne owoce, czy warzywa. Na obiad jem trochę większe porcje, ale minimalnie. Moje obiady zmieniły się z tłustych na bardzo lekkie, ze względu na tatę, który po ostatnim pobycie w szpitalu, miał teraz zdiagnozowaną cukrzycę, i jego dieta musiała się zmienić. Teraz w mojej codziennej diecie nie ma słodyczy, ewentualnie zjem sobie czasem gałkę loda, lub lizaka, jest bardzo mało cukrów. Znikoma ilość tłuszczu i soli. Nie czuję się głodna, a ryby, czy chude mięsa i dania robione bez tłuszczu są o wiele smaczniejsze. Zamiast fury ziemniaków, czy makaronu, mam różnokolorowe sałatki do obiadu i może z łyżkę ryżu zjem. Węglowodany w końcu i tak są potrzebne. A śniadanie zazwyczaj to tak jak było 1kanapka rano i wieczorem, czasem zdarzy mi się zjeść 2, albo jedną i owoc do śniadania. 🙂 No i nie piję już herbat, tylko wodę lub jakieś soki, nawet te zwykłe, ale głównie wodę. 😉 No i często ćwiczenia siłowe, które robiłam przy poprzedniej diecie. A, że mamy okres letni, od czasu do czasu jakieś wypady na rower, dłuższe spacery też dobrze robią. 😉

Może to pomoże wam trochę nabrać optymizmu do ochoty schudnięcia i zebrania sobie na to sił. Racja, trzeba do tego dojrzeć, ale bez przesady. Trzeba siebie zapytać po co chcemy chudnąć, z czego możemy zrezygnować bo nie jest nam potrzebne do życia i to co lubimy zminimalizować i raz na dwa tygodnie odrobinę naszej przyjemności skosztować np. żelek 😉
U mnie 9 dzień Dukana i ani chwili słabości  😅 Jestem z siebie dumna bo to moja pierwsza dieta i nie mam problemów z trzymaniem się jadłospisu. Może to dlatego, że robię to dla siebie i bardzo chcę wytrwać do końca - dla siebie, nie dla innych. Rodzina z kolei krzyczy, że mam się nie odchudzać. Nie czuję presji, nie myślę o jedzeniu jako o sprawianiu sobie przyjemności i jest ok. Nawet nie czuję się osłabiona bo to pozytywne nastawienie daje mi energię. Jak dla mnie to powodzenie diety zależy przede wszystkim od NASTAWIENIA  😉 Odkryłam fajny deser - Satino (czekolada lub wanilia), 0% cukru i 0,8% tłuszczu.

Jak to jest z tym BMI ? Aktualnie moje wynosi 23, czyli w normie. Jak sobie wpisałam 55kg przy 174cm to też było w normie, ale taka waga przy takim wzroście to chyba jednak sporo za mało  🤔
tulipan, wszystko zależy od budowy i proporcji, akurat BMI się nie ma co sugerować, tylko tym, czy ktoś się dobrze czuje w swoim ciele (wyjątkiem jest tu chyba tylko otyłość bądź anoreksja). Ja przy 174cm ważyłam najmniej (w styczniu tego roku) 52 kg i nie czułam się absolutnie za chuda.
A ja od jutra zaczynam kopenhaską. Sru, w ciągu roku szkolnego potrafiłam wytrzymać od 7 do 20 bez jedzenia, to tutaj też dam radę. Stosowała któraś z was? Jak jest z efektami 'po'? Kilogramy szybko wracają?
I co myślicie, żeby do tego doszło jakieś bieganie lub rower? Staram się biegać chociaż z 2 razy w tygodniu jakoś po 40 minut, ale myślałam, żeby podczas diety biegać codziennie 🙂
ponoć na kopenhaskiej możesz nie wyrabiać ze zwykłymi czynnościami 😉
ja od wczoraj spowrotem na diecie bo jakoś mi się odechciało ostatnio  😵 a tak ładnie 10 kg poszło 🙁
Zu, za dużo to ja teraz nie robię, obijam się 😁
tulip, naprawdę na twoim miejscu zakręciłabym wyzywająco biodrami, zatrzęsła biustem, uśmiechnęła się szeroko i rzekła: "cóż, (sensowni) mężczyźni nie lubią przytulać samych kości" 🤣
Chciałbym zobaczyć miny twoich "domowych samców"  😜
Halo hahaha ! Już widzę ich miny  :kwiatek:
Tutaj anty-odchodzająca nutka dlaWas dziewczyny
A ja od jutra zaczynam kopenhaską. Sru, w ciągu roku szkolnego potrafiłam wytrzymać od 7 do 20 bez jedzenia, to tutaj też dam radę. Stosowała któraś z was? Jak jest z efektami 'po'? Kilogramy szybko wracają?
I co myślicie, żeby do tego doszło jakieś bieganie lub rower? Staram się biegać chociaż z 2 razy w tygodniu jakoś po 40 minut, ale myślałam, żeby podczas diety biegać codziennie 🙂


Lov, ja byłam na kopenhaskiej. czułam się fatalnie, mdlałam, nie miałam na nic siły.

[quote author=pony link=topic=13578.msg1024473#msg1024473 date=1306677539]
Mozna tak naprawde nie moc sie na siebie patrzec w lustrze i jednoczesnie nie moc utrzymac diety?



MOŻNA !!!  😀 Naprawdę można.
[/quote]

a no można.. 🙁
Najlepsza dieta to nie żadna dukana, kopenhadzka, tylko ograniczenie jedzenia, ruch i mało tłuszczy, cukrów i zero "pustych kalorii". : )
a Dukan to nie zero tłuszczu, cukru i pustych kalorii ?  🙄
ale są przecież w Dukanie etapy, najpierw prawie same białko etc. etc. nie pamietma dobrze. chodzi po prostu o nie korzystanie z jakiejś diety czy coś, tylko przestawienie nawyków żywieniowych co jest lepsze ; 😀
Bee., wytrzymałaś te 13 dni?
nie, nie było szans. wytrzymałam kilka dni. i już mdlałam. a że jeszcze pracowałam, że tak powiem fizycznie, to już w ogóle.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się