Forum towarzyskie »

Sąsiedzi- błogosławieństwo czy przekleństwo?

gajowa, a te dzieci w ciągu dnia są w przedszkolu, tak? Zapytaj swoich sąsiadów, czy im to nie przeszkadza, może jak większa grupa ludzi pójdzie do tych rodziców pogadać, to odniesie większy sukces niż pójście w pojedynkę? Ja bym zrobiła tak: pogadałabym z sąsiadami o tej sytuacji i napisała na kompie list do tych rodziców i ten list bym im przykleiła do drzwi 😉
Dokładnie nie wiem czy to jeszcze komuś przeszkadza, bo to jest blok naprzeciwko... i wiem tylko, który mają balkon, nie wiem jaki numer mieszkania... (rodziców tam w zasadzie nie widuję, bo te dzieci są tam zupełnie samopas).

Problem polega na tym, że między tymi dwoma blokami jest bdb akustyka i komuś z ich bloku może to nie przeszkadzać tak bardzo jak mnie - tzn jak te piski i krzyki wchodzą w rezonans to dopiero są mocno wkurzające...
zen chyba chodziło o Twoich sąsiadów - jak u Ciebie tak głośno ich słychać, to pewnie w obrębie kilku mieszkań od Twojego (góra-dół, prawo-lewo) też komuś działają na zęby

PS. ja już chyba wolałabym bachory - wrzaskuny niż dom spokojnej starości, który mam dookoła - gdzie każdemu przeszkadza odgłos oddychania (a powinni być głusi zgodnie z prawem natury)i inwigilacja, której nie powstydziłoby się SB  🙄
u mnie jest pełen przekrój... wiekowy w sensie... bloki nowe, ale na starym osiedlu, w dodatku w bliskiej odległości od miasteczka akademickiego. Mam zatem studentów, młode małżeństwa z dziećmi i babcie... o dziwo, babcie są bardzo spoko, studenci bywają w*jący, a najgorsze są właśnie dzieciaki...

Po prostu... jak jest impreza, no to jest dzisiaj, a jutro już nie koniecznie (za wyłączeniem zapalonych afterowiczów czy imprezowiczów domowych), a dzieci drą się codziennie. Nie mam do samych dzieci pretensji, ale do tych rodziców bezmózgich... po co tacy ludzie decydują się na dzieci i to dwójkę, w dość krótkim odstępie czasu - skoro nie mają siły by je wychować... - z drugiej strony - czy wyjście z dzieciakami na plac zabaw oddalony o jakies 100 m albo na rower czy zwyczajny spacer to taki wyczyn?
ja mam takich niereformowalnych sasiadow arabow nade mna. nie zeby to bylo rasistowskie...ale oni twierdza, ze ich dzieci to w niemczech to wszystko moga...

Banda, swolocz, brak slow.
jeszcze wiecznie mi spadaja jakies syfy od nich na balkon. raz ja przylapalam, jak wyrzucala przez balkon husteczki!! jaka borute zrobilam, ale co tam? ona ...nicht verstehen...i gadaj z baba  😵
a dzieciom to chyba glany zaklada, bo tak napierdalaja w podloge, ze czlowieka az nosi.

zbieramy na dom 😁 bo mieszkania to naprwno nie kupie. nigdy nie wiesz na kogo trafisz  🤔wirek:
dokładnie - nigdy nie wiesz... chociaż moi rodzice mieszkają w domu jednorodzinnym ogrodzonym itd. No i z jednymi sąsiadami też wiecznie są problemy. Np. palą w piecu jakimś gów... - nie wiem czym, ale śmierdzi jak z fabrycznego komina. Śmierdzący gryzący dym... nawet kiedyś policja interweniowała, bo dym z reguły leci włąśnie w naszą stronę, nie da się otworzyć okna, ale żeby tylko - wszystkie kratki wentylacyjne musieliśmy pozaklejać, bo w całym domu był ten smród...

przy zakupie działki też warto "wybadać" sąsiedztwo...  🙂

Z drugiej strony, jak już chce się mieszkanie większe niż te 50 mkw to i tak cena zbliża się do ceny niewielkiego domku (lub jego budowy)... osobna sprawa to zakup ziemi w satysfakcjonującej lokalizacji i w takiej cenie, żeby do końca życia nie jeść chleba z masłem...
Wlasny dom = imprezy tez beda, palenie smieci (w nocy akurat ostatnio gumy palili...), wyrzucanie skoszonej trawy za plot (bo przeciez 20 zl za kosz to juz nadto), sr*lnia i szc*alnia w Twoim ogrodku praktykowana przez psy i koty sasiadow, dzieci sasiadow tez nie beda blogoslawienstwem (u nas szczytem na osiedlu byla odpowiedz rodzica - na wiesc o zniszczeniu auta na prywatnym podjezdzie - ze "nalezalo kupic tanszy samochod"😉 i takie tam rozne  🙂
Z domem tez różnie bywa, niestety, chociaż na pewno jest łatwiej.
Moi rodzice w domku mają sąsiada, który jak się wprowadził, uwielbiał raz w tygodniu o 6 rano kosić trawę. Albo w niedzielę. Dzieciak darł się "mamooooo" z podwórka chyba tak głośno, że pół dzielnicy słyszało. Palenie ognisk na porządku dziennym.
Ale sie ucywilizowali. 
oczywiscie, ze dom nalezy rowniez obczaic. wszedzie mieszkaja ludzie i parapety przeciez 😉
do polski narazie wracac nie zamierzam i dom bedziemy chcieli w DE kupowac. jeszcze nie slyszalam, zeby tu w piecach oponami palili 😉

Posiadanie sąsiadów nie zawsze jest czymś cudownym. Idealnie przedstawia to moja sytuacja. Mieszkam wraz z rodzicami i 2 psami w mieszkaniu na 2 piętrze. Moi rodzice 3 lata temu mieli wypadek, moja mama po nim leżała 3 miesiące w łóżku. Po tych 3 miesiącach było zebranie wspólnoty. Sąsiadka mieszkająca obok powiedziała, że psy wyły/szczekały dzień i noc przez te 3 miesiące. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo zezłościło to moich rodziców, psy były cicho, nawet nie szczekały zbyt wiele, o wyciu nie mówiąc, bo tego nigdy nie robiły.  Sąsiadka do dzisiaj krzywo sie patrzy na mnie jak wychodże z ogonkami, które na nią warczą i mają ochotę pożreć(tylko na nią tak reagują).
A w.w sąsiadka jak wchodzi do mieszkania to wali drzwiami tak, że echo roznosi się po klatce i często budzi córeczkę sąsiadów z dołu...
Ten typ tak ma.
Nie wiem czy moi sąsiedzi od dzieci czytają rv czy co? Dzisiaj cisza, spokój, i nawet szanowny pan tatuś wypełzł na balkon...

odnośnie tych smrodzących sąsiadów moich rodziców, to cóż.. oni też podobno nie palą oponami - bo przy tej policyjnej interwencji pokazywali policji czym palą i to niby jakiś miał czy inne badziewie, co nie zmienia faktu, że paliwo ekologiczne to nie jest...
gajowa, na wsiach niestety ciężko ze śmieciami, u nas to nagminne, że mieszkańcy palą czym popadnie, co szkoda kasy (albo brak) na śmieci. Podobnie niegdyś było z szambem, wybierali sami albo wypompowywali do rowu. Na szczęście nadeszła era kanalizacji i z tym jest spokój.
Nie wiem, jak teraz będzie z paleniem śmieci, bo jak weszła ta nowa ustawa śmieciowa, to wychodzi drożej za śmieci, segregować im się nie chce, więc spodziewam się masakry.
gajowa, na wsiach niestety ciężko ze śmieciami, u nas to nagminne, że mieszkańcy palą czym popadnie, co szkoda kasy (albo brak) na śmieci.


nie tylko na wsiach
ja mieszkam w miasteczku 40tys, sypialnia podwarszawska.
w grudniu po zmroku w niektórych dzielnicach można się poddusić..
a mój niedaleki trudny sąsiad bardzo zadowolony z palenia butami.. "ty wiesz ile to trzyma ciepło?!!"
nie wiadomo jak do takich dotrzeć
planowałam nawet kiedyś przed sezonem grzewczym akcję typu festyn "kochaj dzieci nie pal śmieci"
ale przyznam, że zabrakło mi tak energii jak i argumentów (docierających do targetu)..
Ja mam świetnych sąsiadów! Tylko drą japy (rżą - znaczy) gdy się zbliża karmienie 🤣
Gdy was czytam, to od razu życzliwszym okiem patrzę na traktory, kombajny, wialnie, płukane nawozo-wozy po drugiej stronie drogi. Nawet muchy gotowa jestem polubić.
Ja wreszcie trafiłam (ponad rok temu) do mieszkania (wynajętego), gdzie na sąsiadów nie mogę narzekać. Ci, których spotykam na klatce są zazwyczaj bardzo OK (przekazywanie ważniejszych informacji i inne takie + zwykła wymiana zdań typu "o pogodzie"😉, albo całkiem neutralni ("dzień dobry" i tyle).
Raz tylko wpadła policja, żeby zapytać o ludzi mieszkających na końcu korytarza (ale przez ten rok ich nie widziałam, ani nie słyszałam, więc mi to tito), raz jedna starsza pani z góry robiła wywiad kto w naszym pionie pali i wywala pety za balustradę balkonu (u nas nikt, no chyba, że kot, ale mocno wątpię).

Jedną ciekawostkę mamy w bliżej nieokreślonym miejscu (chyba klatka dalej, z drugiej strony bloku) - często grające umcyk, umcyk. Na szczęście słyszę tylko na klatce, jak wejdę do mieszkania, to już nie. Melomana podejrzewam też o posiadanie czarnego samochodu z wyklejoną na biało swastyką na dachu, który czasem parkuje przed garażami pod naszym blokiem.

Ogólnie cisza i spokój + stadko psów i domowych kotów.

Do tego dookoła mamy stado dzikich kotów, które są skrupulatnie dokarmiane i pilnowane pod kątem rozrodczości. Fajnie tu i troszkę szkoda, że za rok będziemy szukać czegoś większego 🙁
gajowa, na wsiach niestety ciężko ze śmieciami, u nas to nagminne, że mieszkańcy palą czym popadnie, co szkoda kasy (albo brak) na śmieci. Podobnie niegdyś było z szambem, wybierali sami albo wypompowywali do rowu. Na szczęście nadeszła era kanalizacji i z tym jest spokój.
Nie wiem, jak teraz będzie z paleniem śmieci, bo jak weszła ta nowa ustawa śmieciowa, to wychodzi drożej za śmieci, segregować im się nie chce, więc spodziewam się masakry.


Ale płacić muszą tak czy inaczej za śmieci. To jest akurat plus ustawy, że nie ważne ile tych śmieci ktoś produkuje to ma jedną stawkę, więc jedynie mogą widzieć oszczędność na węglu/ drewnie do pieca.

Moi sąsiedzi ... w większości jesteśmy na " dzień dobry" i ewentualnie jakieś uwagi o tym co się w mieście dzieje itp. Ale jedni to ...  👿
Mieszka ich tam 6stka ( w tym małe dziecko), a zużycie wody mają mniejsze niż ktokolwiek z klatki i to nie mała różnica.
W zimie grzeją gazem, bo nie ma liczników i rozliczany jest na wszystkich ...
Ktoś po mieszkaniu jeździ na deskorolce albo innym "pojeździe" na kółkach- mają panele. Mieszkają nade mną  😵 ( nie za bardzo mam pomysł kto, bo mieszkają 2małżeństwa ( rodzice z jednym z synów i jego żoną), 18latka i 2letnie dziecko.
Potrafią zrzucać śmieci na mój balkon ( poobrywane kwiatki, ogryzki, guziki  🤔wirek🙂.
Mają 6 aut w tym 2 dostawczaki ( takie jak busiki) i problemy z parkowaniem ... jednym autem potrafią dwa miejsca zająć bo stają idealnie na liniach, a jak się zaparkuje obok to robią awantury.
Był domofon, baaaardzo im przeszkadzał. Po roku stwierdziliśmy z resztą, że nie ma sensu naprawiać.
Kiedy jeszcze miałam stare okna to od techno ( muzyką tego nazwać nie można) szyby mi w oknach latały.

Jak się nowi sąsiedzi wprowadzili to pies bardzo wył- wystarczyło zwrócić uwagę i załatwili, że pies nie zostaje sam. Nie zdawali sobie sprawy bo bestia zaczynała wyć jak odjeżdżało auto, a kończył jak słyszał, że przyjeżdżali. Ponieważ mieszkają na przeciwko to nawzajem odbieramy sobie paczki, jak wyjeżdżali na  dłużej to prosili, żeby uwagę zwracać czy nic się nie dzieje. Ogólnie mili ludzie i oby więcej takich 🙂
moi najbliżsi sąsiedzi też są spoko - no może za wyjątkiem studentek spode mnie, które czasem urządzają w domu karaoke - ale w sumie po 22-23 już nie wyją 🙂.

A jak widzicie kwestie "przyjaźni" sąsiedzkich? Ja raz już miałam sytuację, ze mi sąsiadka na głowę wlazła (z resztą moi rodzice też, z tymi sąsiadami od kopcenia). W obu przypadkach kulturalna asertywność nie zdała egzaminu i trzeba było "dosadniej"...

Teraz - mieszkam 2 lata w nowym, już własnym mieszkaniu i... sąsiedzi zza ściany zbyt bardzo chcą się zaprzyjaźnić, a ja się boję, że wejdą mi na głowę - bo próbują... trochę nie znają umiaru, są sympatyczni, ale, że tak powiem "mam swoich znajomych i nowych nie szukam"... Staram się zatem trzymać ich na "sympatyczny dystans".

A Wy jak macie?

edit:

SUKCES!!!

Spotkałam będąc na balkonie sąsiadkę zza ściany (która też była na balkonie). Dzieciaki sąsiadów z naprzeciwka znowu dawały koncert. Okazało się, że mojej sąsiadce też to przeszkadza... ufff 🙂

No i tak stoimy gadamy, a dzieci dalej wyją... w końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam do nich "Przepraszam, nie można ciszej??" i objawił się szanowny pan tatuś, który zdziwiony wyskakuje do mnie z tekstem "A pani to przeszkadza??"

To ja mu mówię, że owszem, że strasznie się to niesie, że ja pracuję w domu, i że całymi popołudniami jest taki hałas...

bez słowa zabrał gównażerię do domu i nastała błoga cisza 🙂😉)))))))))))))))))))
Tak czytam i czytam... W zeszłym roku zaczęłam studia w Krakowie, a co się z tym wiąże - wynajmuję mieszkanie. W pierwszym semestrze mieszkanie znalazła mi ciocia, w tym samym bloku, w którym mieszka jej mama... Okazało się, że spółdzielnia nazywa się coś w stylu "Dom pogodnej jesieni", budynek został zaadaptowany na spółdzielnię mieszkaniową po starym domu pogodnej jesieni właśnie. Większość lokatorów dalej "jesienna", a Pani mieszkająca pode mną to był hit 😀 Dzwoniła po straż miejską kiedy w południe zmywając naczynia puszczałam sobie muzykę z telefonu (więc niemożliwością były ostre basy itd.), albo z koleżanką siedziałam rano z kawą i papierosem na balkonie rozmawiając, to ona już dzwoniła po straż miejską... Za każdym razem, kiedy lałam wodę do wanny albo spuszczałam wodę w kibelku umierała ze strachu, że ją zaleję. W końcu po Wszystkich Świętych, kiedy tydzień nie było mnie w Krakowie, dostałam telefon, że Pani z dołu została zalana 😀 Po interwencji hydraulika okazało się, że zalaniem była stara sucha plama na suficie... W drugim semestrze przeprowadziłam się do innego mieszkania, wszystko było świetnie do czasu, aż... Do dziewczyny mieszkającej drzwi obok nie wprowadził się chłopak. 😀 Po nocach wysłuchuję ich godów, a rankami awantur. Nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić, w końcu każdemu wolno się kochać i sprzeczać, tyle, że czasami człowiek chciałby pospać...
safie, ale mogą nie segregować śmieci, wrzucać tak samo, jak do tej pory, a resztę palić, też jak do tej pory. Dla mnie ta nowa ustawa to wyciąganie kasy, chociaż jestem ZA segregowaniem, sama segreguje.

Ja w mojej klatce mam świetnych sąsiadów, najgorszy jest ten z klatki obok, którego mieszkanie w całości przylega do mojego.
safie, ale mogą nie segregować śmieci, wrzucać tak samo, jak do tej pory, a resztę palić, też jak do tej pory. Dla mnie ta nowa ustawa to wyciąganie kasy, chociaż jestem ZA segregowaniem, sama segreguje.




Ta ustawa to jeden wielki bubel 😉 Zamysł jest dobry, nie powinno być dwóch stawek zgodnie z ustawą, bo w niej jest zaznaczone, że odpady mają być segregowane. Gminy błędnie dają wybór  😵  Może im się nie chcieć segregować, ale być może jak będą mieli już te pojemniki ( bo muszą mieć), będą w pewnym sensie kontrole czy segregują to jednak się skuszą 🙂 Ja niestety nie mam możliwości segregować.

Swoją drogą uświadomiłam sobie, że też byłam sąsiadką z piekła rodem ćwicząc układy przed występami. Ja techno nie lubię, ale kto powiedział, że sąsiedzi lubią arabską klasykę, drum solo i hałasujące monetki przy chuście  😡
każdy czasem jest sąsiadem z piekła rodem... np. ja jak chłop mi wróci z "piwa w kolegami" o 4 rano i śpiewa ;ppp
Dom, w którym mieszkam składa się z 6 mieszkań. No i jest wspólnota. I o wszystkim decyduje kolegialnie i jednogłośnie.
Taka jest zasada podobno. Ogrzewanie gazowe indywidualne. Rachunki... 😵
No i postanowiono ocieplić budynek. I jedna lokatorka stawiła opór. Bo jej mieszkanie jest ciepłe, bo ma podłogowe ogrzewanie no i najważniejsze mieszka .....nad morzem. Czyli ma w nosie. Mieliśmy brać wspólnie kredyt za grosze, wliczany do opłaty za mieszkanie. Bo nie każdy ma gotówkę na ten cel. I teraz klops. Ja już nic nie mówię, że pani sąsiadka jest nieobecna= nie ogrzewa swojego mieszkania zimą a mieszka na I piętrze, czyli i ja i sąsiadka powyżej ma zimniej. Nie mówię, bo trudno mówić do ściany.
Stawiła opór i koniec. Przecież nie będziemy za nią płacić. Lub włamywać się na jej balkon. Masakra. Co robić?
Nie ma czegoś takiego, że większość decyduje?  👀
Nie ma czegoś takiego, że większość decyduje?  👀

Niestety, nie.  🙁
Ocieplić bez jej ścian 🙂
Ocieplić bez jej ścian 🙂

Budynek ma być odkopany, osuszony etc. Zatem te dwie paczki styropianu i wiaderko tynku na jej część to pikuś.
Jeśli w ogóle znalazłby się majster, który by się zgodził na ocieplanie z "okienkiem". Ja mogę podjąć kroki odwetowe na innej niwie, ale nie chcę. Tym się od owej pani różnię. Wrrrr.....
Nic się chyba nie da zrobić, no może poza wysłaniem rosłego wschodniego towarzysza, który może by przekonał sąsiadkę.. U nas było podobnie, tylko chodziło o asfalt przed domami, jedni sąsiedzi się nie zgodzili i ulica zamiast całości w asfalcie jest w asfalcie plus dziura z płyt 🤔 no i co poradzisz...
U moich teściów na wsi robili kanalizację- koszt podłączenia 2 tys. Sąsiad się nie podłączył, a mój teść mówi, że jeszcze tam szambiarki nie widział.
Zarządca wspólnoty powinien to na niej wymusić.
Co innego jak tylko jedna osoba się sprzeciwia, a co innego więcej.
Zresztą i tak opłaca się fundusz remontowy.  Można go zwiększyć jako koszt spłaty kredytu.  Może w ten sposób zadziałać?
To nie jest wymiana żarówki tylko remont, który wpłynie na cały budynek, jego stan itd.
No ja wiem, że się nie da. Opisuję tę sytuację jako przykład aspołecznej postawy.
Niedawno pani się pojawiła z ekipą remontową i wywaliła stare szafy, półki, szmaty, gruz etc. na śmietnik.
A raczej do budyneczku, gdzie wspólnie stoją pojemniki nasze i zaprzyjaźnionej instytucji. Budyneczek, schludny, świeżo odremontowany i zamykany jest ich. My tam trzymamy kontener grzecznościowo. Daleko od okien, nie śmierdzi, pan stróż sprząta po MPO. A ona wygrzmociła tony śmieci wprost na podłogę i okolice. Efekt? Nasze kontenery wylądowały pod oknami i ja musiałam się czołgać, przepraszać i łagodzić, żeby mogły wrócić.
A osobiście wieszałam informację gdzie należy sobie zamawiać kontener na niewymiarowe odpady. No, ale to kosztuje.
p.s
fundusz został zmieniony o wysokość raty kredytu ale teraz stało się to bezprzedmiotowe, bo ona cofnęła zgodę na taką podwyżkę.
Bo.... doszło.... 10 zł ROCZNIE za cały dom (czyli może 13 groszy rocznie) za dzierżawę 10 cm ocieplenia na stykającym się budynku.
Swoją drogą też dość zabawne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się