Forum towarzyskie »

praca

[quote author=Karla🙂 link=topic=13.msg164275#msg164275 date=1233615512]
Bogdan- z racji tego, że Ty juz tam dlugo siedzisz jak to u Ciebie wyglada- wlasnie dlaczego praca tam a nie tu, czy czasami nie myslisz o powrocie?
[/quote]

Półtora roku już w Polsce.
Wszystko było dobrze- praca w zawodzie, nie najniższa pensja. Sytuacja rodzinna się zmieniła i otrzymana propozycja pracy w Polsce przyczyniła się do powrotu.
Lotnaa- to w takim razie mamy to samo zdanie ale inaczej je wyrażamy  😉
Dziewczyny, jeszcze jedno mnie zastanawia: Dlaczego, jezeli w Polsce absolwent znajdzie prace na pól etatu w sklepie zoologicznym, to sie mówi, ze "zbiera doswiadczenie" co jest chwalebne; natomiast jesli ten sam absolwent znajdzie identyczna prace za granica. to od razu jest mowa o "pracy ponizej kwalifikacji"?
Wkurza mnie bezmyslne naduzywanie tego zwrotu. Ponizej kwalifikacji to moze pracowac inzynier ladowy, któremu przyszlo byc cieciem na parkingu. O jakich kwalifikacjach mozna mówic u absolwenta "szkoly lansu i baunsu", albo nawet i renomowanej uczelni, ale kierunku typu stosunki miedzynarodowe czy psychologia w zarzadzaniu?
Poza tym znaczna wiekszosc tych ludzi ma w planach ewoluowanie ze sprzedawcy w sklepie na superwajzora, a potem moze nawet na assistant managera. Tak samo mozna awansowac ze zmywaka na pomocnika intendenta, a potem kierownika kuchni. Takze kazda praca jest rozwojowa (no, moze wyjawszy tego ciecia na parkingu), wszystko zalezy od tego, kto sie za nia zabral 🙂
Hiacynta, trafiłaś w sedno. Nie każdy jest inżynierem, lekarzem czy informatykiem.
Czy fakt, że moje kwalifikacje pozwalają mi uczyć oznacza, że muszę pracować w zawodzie za 900zł na dzień dobry? A co jest "pracą w zawodzie" jeśli ktoś kończy europeistykę?  👀
opowiem Wam dwie historie.

Pierwsza: pewien znany mi człowiek, który skończył ekonomię, wyruszył na poszukiwanie szczęścia za granicę, a konkretniej - do Irladnii. Chciał kupić mieszkanie we Wrocławiu, więc starał się szukać pracy na jak najlepszych warunkach (jak pewnie wszyscy). Znał biegle język ang, więc znalazł prace w banku. niedługo po tym wpłacił zaliczkę na mieszkanie (które dziś już kończy się budować), pnie się po szczeblach i gdy już zarobi odpowiednią ilość pieniędzy, spłaci mieszkanie, wróci by czerpać z tego, co się nauczył tutaj, w Polsce.

Druga historia: chłopak skonczył ekonomię na uniwersytecie, w planie miał ślub, więc wyjechał na wyspy. Ciężko było na początku, udało mu się znaleźć pracę na taśmie produkcyjnej. Dzięki temu, że zna j. ang biegle, dobrze mu się pracowało. Podobala mu się taka praca, bo zarabia i ma kasę na swoje przyjemności i jest mu z tym dobrze, ściagnął wiec tam swoją Żone (gdy i ona juz skonczyła  studia mgr). Oboje, magistrzy, pracują na taśmie. Ona jest niezadowolona, wróciłaby, ma wyższe ambicje - chce pracowac w zawodzie, kształcić się. Jej koleżanki robia studia podyplomowe, pracują w zawodzie, ona niestety nie może. on jest szczęśliwy, praca na taśmie mu nie przeszkadza, bo "kto mu w Polsce da zarobić 4 tyś zł'. On szczęśliwy, choć moim zdaniem bez ambicji, bo mógłby mieć prace w banku bez problemu.


Te dwie historie pokazują, że są różni ludzie, z różnymi ambicjami, umiejetnościami, kwailikacjami. To, co robimy z własnym życiem, zależy od nas. Nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Jednak ja uważam, że ludzie, ktorzy wyjeżdżają, robią to z róznych powodów, ale niestety też i z takiego, że nie mają ambicji. Życie.
Jednak ja uważam, że ludzie, ktorzy wyjeżdżają, robią to z róznych powodów, ale niestety też i z takiego, że nie mają ambicji. Życie.


Eee... "Jade za granice, bo nie mam ambicji"  😲 z taka przyczyna wyjazdów jeszcze sie nie spotkalam, ba, nawet onet chyba na nia nie wpadl...

A coz oznacza "praca w zawodzie?" (Kolejny czesto uzywany zwrot). W zawodzie to moze pracowac absolwent szkoly zawodowej. A w rozumieniu takim, jakie jest ostatnio popularne - to owszem, ja pracuje w zawodzie, bo skonczylam anglistyke i pracuje w Irlandii :P

Lotnaa, Ty sobie zdajesz sprawe slonce, ze jak juz skonczysz te studia, to Twoja (hipotetyczna) praca przy koniach bedzie oznaka braku ambicji, poza tym bedziesz pracowala ponizej kwalifikacji i nie w zawodzie? 😉

Lotnaa, Ty sobie zdajesz sprawe slonce, ze jak juz skonczysz te studia, to Twoja (hipotetyczna) praca przy koniach bedzie oznaka braku ambicji, poza tym bedziesz pracowala ponizej kwalifikacji i nie w zawodzie? 😉


😁 No ja wiem ! I dlatego chciałam nawet jakiś papier instruktorski zrobić, coby móc powiedzieć, że pracuję w zawodzie. Niestety nie chcą mi cholery dać na czesne do jeździeckiej szkoły, bo twierdzą że z moim (niedoszłym) MA będę overqualified na college.
Mówi się trudno, chciał się człek kształcić to teraz niech nie marudzi, że chce konie paść, NIE WYPADA!!!  😉

ja pracuje w zawodzie, bo skonczylam anglistyke i pracuje w Irlandii :P


Kpisz czy o drogę pytasz? Do szkoły!!! Dzieci uczyć a nie jakimiś funduszami się zajmować!!!!  😅

Ja mam jedną AMBICJĘ - być szczęśliwa i żyć w zgodzie ze sobą. Chociaż to pewnie mało ambitne.
haha, czekaj czekaj, ja nie zrobilam specjalnosci pedagogicznej - wiec nie mam kwalifikacji do nauczania. Takze nawet nie moge pracowac ponizej kwalifikacji, bo jak pracowac ponizej czegos co nie istnieje?  👀
Mam za to dyplom z anglistyki. Pracujac w anglojezycznym srodowisku pracuje wobec tego w zawodzie - bo w obecnie królujacym przekonaniu, moim zawodem jest to, co studiowalam, czyli gadanie, kumanie i pisaniu po angielsku  😅
😁 bardzo mi się podoba Twoje rozumowanie. Więc ja też mogę sobie tutaj siedzieć, jak ktoś się będzie czepiał to powiem, że robię discourse analysis w środowisku blue-collar workers  🤣 I wszyscy powinni być zadowoleni  💃
[quote author=opolanka link=topic=13.msg165560#msg165560 date=1233745152]
Jednak ja uważam, że ludzie, ktorzy wyjeżdżają, robią to z róznych powodów, ale niestety też i z takiego, że nie mają ambicji. Życie.


Eee... "Jade za granice, bo nie mam ambicji"  😲 z taka przyczyna wyjazdów jeszcze sie nie spotkalam, ba, nawet onet chyba na nia nie wpadl...

[/quote]
Widzę, że mnie nie zrozumiałaś. Ale jeśli pytasz o moje zdanie, to ja uważam, że osoba, która kształci się 5 lat w danym ZAWODZIE (ekonomisty, psychologa, pedagoga etc.), uczy się dodatkowo innych umiejętności, jak języki itp. mogąc pracować w zawodzie wyuczonym - pracowac w banku np, jedzie do pracy na taśmie, to dla mnie to jest brak ambicji. Chyba, że jedzie się "na taśmę", pracuje rok czy dwa i wraca założyć własną firmę np. (lub zakłada tam).

Co do Twojego pytania o pracę w zawodzie, to jesli jestes anglista to masz szersze możliwości - jeśli masz umiejętności czy kompetencje np. prowadzić biuro za granicą, a jednym z atutów jest zanjomośc języka, to nie widzę problemu.

nie rozumiem ludzi, którzy kształca się np. w zawodzie psychologa (bo to bliskie dla mnie akurat) i jadą przesadzać roślinki, siedzą tam, nic nie odkładają i nie widzą w tym nic złego. Zakładając, że ogrodnictwo nie jest ich ukrytą pasją.

Dla mnie to jest temat rzeka.


nie rozumiem ludzi, którzy kształca się np. w zawodzie psychologa (bo to bliskie dla mnie akurat) i jadą przesadzać roślinki, siedzą tam, nic nie odkładają i nie widzą w tym nic złego. Zakładając, że ogrodnictwo nie jest ich ukrytą pasją.

Dla mnie to jest temat rzeka.



A czy kształcimy się tylko, aby w danym zawodzie pracować? Czy nie można studiować dla własnej przyjemności studiowania?


siedzą tam, nic nie odkładają i nie widzą w tym nic złego.


Ja też w tym nic złego nie widzę. Czy każdy Polak który wyjeżdża za granicę musi odkładać bo pojechał odkładać pieniądze. Czy jeśli wyjeżdża z kraju to ma żyć po 5-6 osób w mieszkaniu, żywić się jak najtaniej żeby odłożyć jak najwięcej? Właśnie takich ludzi nie rozumiem, rozumiem jechać tam aby żyć bo ze swoim wykształceniem w Polsce na takim poziomie nie jest w stanie się utrzymać, ale pojechać mieszkać po ileś osób na kilkunastu metrach kwadratowych żeby tylko jak najwięcej zarobić i wrócić do Polski - tego nie rozumiem.

delta - nie musi pracować w zawodzie. Ale ja nie rozumiem ludzi, którzy studiują 5 lat a potem jadą i pracuja na taśmie (bez perspektyw odkładanie etc.). To po co studiowali? Mogli wyjechac wczesniej.

Pracuje w miejscu, gdzie mam styczność z takimi osobami. Dlatego mam taki pogląd.

Zaznaczą raz jeszcze - rozumiem ludzi, którzy wyjezdżają za granice i chcą coś na tym zyskać - doświadczenie, odłożyć pieniądze, cokolwiek - mają jakiś cel.
Rozumiem ludzi bez wykształcenia, lub z małym wykształceniem, którzy wyjezdżają bo tam rzeczywiście zarobią więcej.

Nie rozumiem tylko tych, którzy ucza się tutaj 1/4 swojego życia i jada tam, żeby pracować w fabryce. Nie pogardzam, ale nie rozumiem. Bo jesli się człowiek postara, może pracowac w Polsce i zarabiać podobnie.

Jak pisałam wyżej - jedziesz tam i chcesz tam żyć - w porządku. Nie ma sprawy. Nie musisz odkładać. Możesz tam żyć. Tylko dlaczego uczysz się tyle lat, zeby byc popychadłem w fabryce??

Nie chcę wchodzić w głębsza polemikę, chyba widać mój punkt widzenia. Mam nadzieje.
delta - nie musi pracować w zawodzie. Ale ja nie rozumiem ludzi, którzy studiują 5 lat a potem jadą i pracuja na taśmie (bez perspektyw odkładanie etc.). To po co studiowali? Mogli wyjechac wczesniej.

Pracuje w miejscu, gdzie mam styczność z takimi osobami. Dlatego mam taki pogląd.

Zaznaczą raz jeszcze - rozumiem ludzi, którzy wyjezdżają za granice i chcą coś na tym zyskać - doświadczenie, odłożyć pieniądze, cokolwiek - mają jakiś cel.
Rozumiem ludzi bez wykształcenia, lub z małym wykształceniem, którzy wyjezdżają bo tam rzeczywiście zarobią więcej.

Nie rozumiem tylko tych, którzy ucza się tutaj 1/4 swojego życia i jada tam, żeby pracować w fabryce. Nie pogardzam, ale nie rozumiem. Bo jesli się człowiek postara, może pracowac w Polsce i zarabiać podobnie.

Jak pisałam wyżej - jedziesz tam i chcesz tam żyć - w porządku. Nie ma sprawy. Nie musisz odkładać. Możesz tam żyć. Tylko dlaczego uczysz się tyle lat, zeby byc popychadłem w fabryce??

Nie chcę wchodzić w głębsza polemikę, chyba widać mój punkt widzenia. Mam nadzieje.


Opolanka, ale przeciez gdyby w Polsce mozna bylo bez problemów znalezc satysfakcjonujaca prace zgodna z wyksztalceniem to nikt by nie wyjezdzal ❗
A poniewaz jest to trudne (nawet bardzo), to zamiast zasuwac na tasmie tu za 1000zl, wola zasuwac tam za 2000e.
Hiacynta - nie zgodze się z Tobą. Ja mam satysfakcjonujaca pracę, zarabiam całkiem dobrze.

nie czytasz dokładnie - osoba, która miałaby pracować na taśmie w polsce - z niskim wykształceniem po prostu - jak najbardziej racjonalne podejście - wyjechać. To jest zupełnie niezrozumiałe.

Ja nie rozumiem wyjazdów BEZ CELU. W szczególności osóbn z wyższym wykształceniem, które bez żadnego celu jada i pracują na równi z osobami z wykształceniem podstawowym.
Chyba stać ich na więcej?? Nawet za granica?? Czy każdy polak, który poświęcił tyle czasu, zeby się wykształcić (po coś chyba), musi pracować wiele lat na zmywaku? Na taśmie? To jest ambicja...? To ja nie mam więcej pytań.
delta - nie musi pracować w zawodzie. Ale ja nie rozumiem ludzi, którzy studiują 5 lat a potem jadą i pracuja na taśmie (bez perspektyw odkładanie etc.). To po co studiowali? Mogli wyjechac wczesniej.

Pracuje w miejscu, gdzie mam styczność z takimi osobami. Dlatego mam taki pogląd.

Zaznaczą raz jeszcze - rozumiem ludzi, którzy wyjezdżają za granice i chcą coś na tym zyskać - doświadczenie, odłożyć pieniądze, cokolwiek - mają jakiś cel.
Rozumiem ludzi bez wykształcenia, lub z małym wykształceniem, którzy wyjezdżają bo tam rzeczywiście zarobią więcej.

Nie rozumiem tylko tych, którzy ucza się tutaj 1/4 swojego życia i jada tam, żeby pracować w fabryce. Nie pogardzam, ale nie rozumiem. Bo jesli się człowiek postara, może pracowac w Polsce i zarabiać podobnie.

Jak pisałam wyżej - jedziesz tam i chcesz tam żyć - w porządku. Nie ma sprawy. Nie musisz odkładać. Możesz tam żyć. Tylko dlaczego uczysz się tyle lat, zeby byc popychadłem w fabryce??

Nie chcę wchodzić w głębsza polemikę, chyba widać mój punkt widzenia. Mam nadzieje.


Zdanie jak najbardziej rozumie, ale niestety realia są takie że i pracując w swoim zawodzie, z wyższym wykształceniem możesz być popychadłem. Prawda jest taka, że możesz być popychadłem pracując na wysokim stanowisku tak samo jak pracując na taśmie.  
Hiacynta - nie zgodze się z Tobą. Ja mam satysfakcjonujaca pracę, zarabiam całkiem dobrze.

Wiedzialam, ze ten argument za chwile padnie. Ja, ja, ja. To, ze Tobie sie udalo - czego Ci gratuluje, fajnie, ze robisz to, co chcialas - to nie znaczy, ze jest latwo! Bo nie jest, wrecz przeciwnie - jest beznadziejnie! Ciekawa jestem ilu Twoich kolegów z roku wykonuje zawód psychologa. Jakos watpie w to, zeby na Opolszczyznie bylo zapotrzebowanie na nich wszystkich.

nie czytasz dokładnie - osoba, która miałaby pracować na taśmie w polsce - z niskim wykształceniem po prostu - jak najbardziej racjonalne podejście - wyjechać. To jest zupełnie niezrozumiałe.

Zupelnie niezrozumiale to jest to zdanie.

Ja nie rozumiem wyjazdów BEZ CELU. W szczególności osóbn z wyższym wykształceniem, które bez żadnego celu jada i pracują na równi z osobami z wykształceniem podstawowym.
Chyba stać ich na więcej?? Nawet za granica?? Czy każdy polak, który poświęcił tyle czasu, zeby się wykształcić (po coś chyba), musi pracować wiele lat na zmywaku? Na taśmie? To jest ambicja...? To ja nie mam więcej pytań.


Jak to bez celu? To ci ludzie wyjezdzaja, zeby sie szwendac po obcym miescie? "Bez zadnego celu jada i pracuja..."  - Opolanka, czy Ty siebie czasem czytasz?
Ja nie rozumiem wyjazdów BEZ CELU. W szczególności osóbn z wyższym wykształceniem, które bez żadnego celu jada i pracują na równi z osobami z wykształceniem podstawowym.
Chyba stać ich na więcej?? Nawet za granica?? Czy każdy polak, który poświęcił tyle czasu, zeby się wykształcić (po coś chyba), musi pracować wiele lat na zmywaku? Na taśmie? To jest ambicja...? To ja nie mam więcej pytań.


Aż mi się ciśnienie podniosło, więc sobie wypunktuję.

1. Nie każdy studiuje po to, żeby wykonywać "wyuczony zawód". Wiele osób studiuje dlatego, że interesuje ich dana dziedzina, dla własnej satysfakcji, dla poszerzenia horyzontów, czy w końcu dlatego, że wiedzą że intelektualnie ich na to stać, a niekoniecznie mają wybraną drogę na całe życie. I czy po ekonomii pracują na Warszawskiej Giełdzie, czy na linii produkcyjnej - ich sprawa.

2. Dlaczego skończona edukacja w jakikolwiek sposób ma determinować moją przyszłość? Może ten Twój znajomy podjął świadomą decyzję - zamiast się szarpać i stresować w jakiejś poważnej pracy, uczestniczyć w wyścigu szczurów, woli pracować od 8 do 16, wrócić do domu i mieć święty spokój. Dlaczego oceniasz wszystkich według własnej miary???

3.  O co chodzi z tym CELEM???? Czy celem każdego musi być kupno własnego mieszkania, koniecznie w Polsce, chodzenie w niedzielę do kościoła i bycie szanowanym obywatelem???
A nie przyszło Ci do głowy opolanka, że wyjazd z Polski może być celem samym w sobie?
Żeby mieszkać z dala od absurdów?
Żeby widzieć uśmiechających się do siebie nieznajomych ludzi na przystankach?
Żeby móc podziękować kierowcy miejskiego autobusu za wspólną podróż?
Żeby nie musieć chodzić po urzędach i znosić pani z okienka, która jest BOGIEM bo dzierży jakąś pieczątkę czy formularz??
Żeby nie słyszeć o ciągłej beznadziei?
Żeby nie oglądać idiotów "polityków" w telewizji i ich kolejnej komisji śledczej?
Żeby nie niszczyć samochodu na kolejnej dziurze?
Żeby nie wydawać na leki więcej niż wynosi Twoja renta/emerytura?
Żeby, pracując na tej taśmie czy jako sprzątaczka, wciąż nie czuć się gorszym?
Żeby móc pójść do knajpy/kina i odłożyć na fajne wakacje będąc na minimalnej pensji?
Żeby poznać inne standardy, języki, kultury, ludzi????

Czy życie w Polsce jest dla wszystkich aż tak rewelacyjne, że próba szukania szczęścia gdzieś indziej budzi aż takie niezrozumienie? U psychologa?
To teraz ja nie rozumiem.
ludziki spokojnie!
to jest to o czym ja juz pisalam i nie do wszystkich dotarlo- praca ma/powinna przynosic dwie satysfakcje- ta zwykla po prostu z wykonywanej pracy,cieszyc nas itp. i ta finansowa- zdarza sie, ze mamy tylko 1 z nich...
Dla ciekawostki- moj padre dostal kilka lat temu propozycje pracy na jednym z najwyzszych szczebli administracji wet w unii, pensja taka, ze ja pewnie przez 1/4 zycia zwodowego tyle nie zarobie😉,wiazalo sie to z wyjazdem- nie zdecydowal sie- woli tu pracowac za przyzwoite pieniadze, w pracy w ktorej rozwija siebie i innych, czesto robiac uslugi i pomagajac za free- powiedzial tylko , ze tamta praca zabralaby mu satysfakcje z samej pracy jak ma tutaj pracujac w takich a nie innych warunkach ( jak mowi czasem trudnych i jak z jaskinowcow😉)z takimi a nie innymi ludzmi🙂
i powtorze to co juz pisalam- jak ktos ma ambicje z mgr/technikiem /czy 7klas plus 8korytarz stac na zmywaku, czy wybierac konskie kupy, czy siedziec w super kancelarii na wyspie bedac wyksztalconym w tym kierunku w PL- to jest jego sprawa- ambicja ambicji nie rowna to co dla mnie moze byc wazne dla kogos moze byc smieszne, ale i odwrotnie🙂

Bogdan- wow! podziwiam! powiedz jak teraz odpierasz nasz kraj? duzo sie zmienilo z Twojej perspektywy? nie myslisz o powrocie??tam?

[quote author=Karla🙂 link=topic=13.msg164298#msg164298 date=1233617663]
Kto jeszcze cos napisze budujacego o pracy za granicami naszej smiesznej Polski.
[/quote]

Ja wyjechalam, bo mialam ambicje jezdzic, i to nie po lebkach, tylko tak z prawdziwego zdarzenia. Pierwsza praca byla smiechu warta, w drugiej nauczylam sie mowic, czytac i pisac po niemiecku, poza tym kultury jezdzieckiej i hodowlanej, zrozumialam, ze jeszcze duzo musze sie uczyc. Postanowilam zostac na dluzej - z milosci do koni i mojego obecnego meza. 
Byl czas wozenia dupy na andaluzach, az mi sie znowu sportu zachcialo. Zaczelam szukac. Polka bez wyuczonego zawodu bereitra, bez miedzynarodowego papierka trenerskiego... Uparlam sie i znalazlam prace, ktora mnie zadowala na 150%:
ROZWOJ jest
SATYSFAKCJA jest
NAJLEPSZE KONIE W MOIM ZYCIU sa

czyli bylo warto sie po zagramanicy wloczyc, aby znalezc to, czego sie szukalo cale zycie. W Polsce NIGDY bym takiej mozliwosci nie miala.

Czy to jest malo ambitne?
brzmi jak ciężka praca by spełnić swoje marzenia i żyć tak jak się chce....
ale ile pewnie przy tym było wyrzeczeń?
brzmi jak ciężka praca by spełnić swoje marzenia i żyć tak jak się chce....
ale ile pewnie przy tym było wyrzeczeń?


Wyrzeczenia byly, sa i beda. Na szczescie coraz mniej ich jest, ale kazdy z nas musi sie czegos wyrzec, aby cos innego osiagnac.  😀
skoro się Wam podnosi ciśnienie, to ja już skończę ten temat 😉

poprawiając to zdanie:
nie czytasz dokładnie - osoba, która miałaby pracować na taśmie w polsce - z niskim wykształceniem po prostu - jak najbardziej racjonalne podejście - wyjechać. To jest zupełnie niezrozumiałe.
Mój błąd - ostatnie zdanie nie zostało przeze mnie wykasowane, bo poprawiałam kilka zdań. Mialam na mysli to, że jeśli ktoś pracuje w Polsce na taśmie (i nie ma szans na lepsza pracę, z różnych przyczyn) to ja go rozumiem - że jedzie robić to samo za 4 razy tyle.

Odpowiadając tylko szybko na jedno pytanie - u mnie na roku nie wszyscy sa z opolszczyzny, więc nie tylko tu szukali pracy. Oczywiście, nie wszytkim się udało, ale duża część pracuje w zawodzie (myślę, że z 60%). Część wyjechała do innego miasta. Inni pracują  w pokrewnych "zawodach" czy dziedzinach, ale jednak za ciosem (mam na myśli to, że nie poniżej własnego wykształcenia).
Oczywiście kryzys odbił się na wilu ludziach, firmach. Teraz jest zdecydowanie ciężej znaleźć pracę. Dlatego moje przykłady dot. sytuacji sprzed kryzysu w Pl, kilka lat wczesniej.

Odnosząc się do kilku wypowiedzi:

Nie uważam, że celem wyjazdu ma być kupno mieszkania, otworzenie własnej firmy etc. Wystarczy cel. Każdy ma własny. Nie mierzę wszystkich własną miara, nie wkladam wszystkich do jednego worka. Jedyne, czego nie pojmuje, jest posiadanie wyższego wykształcenia i wyjazd do pracy fizycznej. Tyle. I nic więcej.

Niestety trudno mi jest wyjaśnić mój punkt widzenia, jak widać. Wy piszecie o tym, co Wam się przytrafia. Że się Wam udaje. Świetnie!! Ale ja mam do czynienia z takimi ludźmi, że wyjazdy zagraniczne mi obrzydły... Taka praca.

Kończac i podsumowując - nie rozumiem osób, które maja wyższe wykształcenie, moga więcej - za granicą także! - a pracują w fabryce często jako popychadło (takie mam wiadomości od znajomych, którzy tak pracuja, może źle trafili). I to nie na chwilę, na przeczekanie - ale jako miejsce docelowe. Nie mam nic do osób, które wyjeżdżają, nie uważam ich za nieambitnych, nieudaczników, ludzi uciekających z Polski - mam do nich szacunek, że maja odwage szukać szczęścia gdzie indziej. Tylko dlaczego w fabryce??

Myślę, że niczego już nie wniose do tego wątku, więc pozostaję tu tylkow  roli moda 😉
Pozdrawiam.

Odpowiadając tylko szybko na jedno pytanie - u mnie na roku nie wszyscy sa z opolszczyzny, więc nie tylko tu szukali pracy.


No tak, ale przeciez Uniwersytet Slaski tez co roku wypuszcza rzesze psychologów. To samo Wroclawski i UJ - zeby wymienic tylko te okoliczne. Do tego dodajmy kilkanascie (-dziesiat?) uczelni prywatnych - i absolwentów psychologii opuszczajacych mury uczelni kazdego roku mozna liczyc w setkach... Nie wierze, zeby chociazby wiekszosc z nich znalazla prace w zawodzie. Ciekawe, ilu wyjechalo za granice?  😁

Wracajac do 'popychadel': Moze ci ludzie nie maja tak naprawde innej opcji? Bo to, ze ktos ma licencjata/magistra nie oznacza, ze jest madry, inteligentny, bystry, chetny do pracy i nauki, ambitny, zna dobrze jezyk.
Poza tym praca fizyczna jest tu zazwyczaj duzo lepiej platna niz biurowa, szczególnie nizszego szczebla. Do tego dochodza mozliwosci pracy na zmiany, w weekendy, nocki, nadgodziny - wszystko odpowiednio wiecej platne.
Nie wiadomo, jaka dokladnie jest sytuacja rodzinna ludzi, którzy sie na to decyduja. Moze maja cos do splacenia? Moze maja chora mame? Moze ich zony zajmuja sie malym dzieckiem, wiec oni sami musza utrzymac rodzine?
Widzisz Opolanka, to jest wlasnie takie polskie myslenie - ograniczone schematami, w które jestesmy od malego wtlaczani. Do zawodówki ida sami debile, drugoroczniacy, lobuzy. Zawodówka to wstyd  i hanba. Technikum mniejsza, ale tez. Wiec wszyscy jak leci - nawet te debile i lobuzy - sa wypychani do liceów. Marnych i beznadziejnych - ale to przeciez licea! Potem studia - studia skonczyc trzeba. Jak nie masz studiów, to jestes nikim, szczególnie, ze wyksztalcenia wyzszego oczekuje sie teraz nawet od recepcjonistek  🙄 Bez studiów mozesz najwyzej zamiatac ulice, co jest hanba nad hanbami.
I tak ludzie, którzy powinni byli nauczyc sie konkretnego fachu, bumeluja przez kolejnych pare lat na prywatnej uczelni lub 'wczasowym' kierunku. Potem wychodza z tytulem - i co dalej? Zadnych sprecyzowanych umiejetnosci, porazajaco nikla wiedza ogólna, zero zaradnosci, pomyslu. I wlasnie tu nie mozna mówic o zadnych kwalifikacjach wedlug mnie. Dalas gdziestam przyklad ekonomisty - ekonomia to bardzo szeroka dziedzina nauki, studia ekonomiczne nie przygotowuja do bycia ksiegowym ani bankowcem. Tego czlowiek sie uczy zazwyczaj w praktyce, wyksztalcenie jedynie pomaga zrozumiec pewne procesy. Dlatego trzeba sie doksztalcac, profilowac w danym kierunku, wiedziec, czego sie chce - a takich ludzi jest jednak mniejszosc. Wiec w Polsce, w której nawet bystremu nie jest latwo znalezc porzadna prace zgodna z wyksztalceniem, takiemy 'sredniakowi' jest ekstremalnie trudno przy tak duzej konkurencji ze strony "wspólsredniaków". Stad czesto wlasnie sie biora pomysly wyjazdu. A dlaczego do fabryk? Wroc do poczatku drugiego akapitu 🙂

Uff ale sie rozpisalam, czas troche popracowac 🙂 Milego dnia wszystkim!



Hiacynta - dlaczego uwazasz, że wrzucam ludzi do jednego worka? Że ich klasyfikuję wg wykształcenia? Pracuje z ludźmi, którzy sa po zawodówkach, szkołach policealnych, studiach wyższych. W znacznej części są to swietni ludzie. U mnie na roku były tez różne osoby. Nie chodzi o czystą klasyfikację - mgr=inteligent, po zawodówce=głąb. Bo to tak nie działa i ja nigdzie nie pisałam, ze tak uwazam.

mam Ci wymienić, gdzie kto pracuje? Część w swoich rodzinnych miastach, część wyjechała do Warszawy, część do Wrocławia i Katowic.
Mają pracę.
Za granicę wyjechały z całego roku - dziennych i wieczorowych 4 osoby.

Ja dałam przykład fabryki, ale pisałam tez o innych pracach na taśmie czy w ogrodnictwie np. Wielu moich znajomych w czasie studiów tak dorabiało. Nie widze w tym nic złego.
Ja nie neguję wyjazdów za granicę, pisałam już że nie szufladkuję ludzi. "Czepiam" się tylko pewnego waskiego typu osob. Bo uważam, że jeśli ktoś chce, to może. Ma jakiś cel: podszkolenie języka, zarobienie pieniędzy, wyrwanie się z Polski... Ale stara się iść w górę, a nie w dół.
Pisałam też, że "w zawodzie" to szerokie pojęcie, bo ja będac psychologiem mam bardzo szerokie spektrum możliwości - w Polsce i za granicą, żeby była jasność. I tak samo ekonomista, anglista itp. Wydaje mi się, że tacy ludzie mają własnie lepiej i łatwiej, zeby znaleźc pracę na wyższym stanowisku, a nie tylko fizycznym.

Ot tyle.

Opolanka, ale ja nigdzie Ci nie zarzucam, ze wrzucasz ludzi do jednego worka, ani ze uwazasz absolwentów zawodówek za glabów.
Napisalam jedynie, ze (parafrazujac) magister magistrowi nierówny i ze nadprodukcja bylejakiej jakosci magistrów ma swoje zrodlo w naszym polskim sposobie myslenia pt "magister to panisko".
Staralam sie pokazac, ze to, iz Twoj znajomy jest mgr, nie znaczy, ze ma w glowie na tyle, zeby robic cos innego poza kopaniem rowów i to wlasnie moze byc odpowiedz na Twoje pytanie pt "dlaczego oni tak robia". Wymienilam równiez inne hipotetyczne powody - a jest tych hipotez sporo, bo to nie jest jednowymiarowe zagadnienie.


być może to był mój błąd, że piszę ogólnie o "magistrach". Mam na myśli magistrów, którzy włożyli kupe czasu i często pieniędzy w swoje wykształcenie i robią coś, co mogli robić z 10 lat wczesniej. A mogliby więcej, bo stac ich na więcej!! Własnie ten mój znajomy zdecydowanie nadaje sie do pracy "lepszej" / innej, tylko ... no własnie... Nie chce mu sie.

Zagadnienie jest naprawdę bardzo szerokie, dlatego chciałam zaznaczyc, że mi chodzi tylko o jedną waską grupę.

Mam nadzieje, ze w koncu udało mi sie wyjasnić, o co mi chodzi - z "magistrami" i z "ambicja". ja z takimi ludźmi, którzy z zagranicy wrócili mam do czynienia prawie na codzień, a są to bardzo rózni ludzie.

i gites  :kwiatek: milego wieczoru!
dostalam odp. z Empiku odnosnie mery..baba napisala , ze mery sama zrezygnowala - po prostu scyzoryk  sie w kieszeni otwiera na ten empik..
Karla🙂 az mi rece opadly... coz, pora poszukac czegos innego!
wiecie co?? moja byla praca nie przestanie mnie zadziwiac.... wlasnie dostalam pensje za ostatnie 7 dni wypowiedzenia, kiedy to jzu do pracy nie chodzilam i az z krzesla spadlam. nie spodziewalam sie AZ tyle 😵 😵 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się