napisz cos wiecej opolanko 🙂 ciekawa jestem jak sie 'rozwiazaly' twoje watpliwosci 🙂
jedyna sparwdzona przeze mnie praca w domu to bylo robiebnie transkrypcji dla firm marketingowych. ale szalenie ciezko sie wkrecic. za to placa dobrze.
busch, przepisujesz slowo w slowo co ludzie mowia na spotkaniu (gadaja ok. 2 godzin).
a do czego sluza? nie sposob zapamietac wszystkiego co ludzie mowia, wiec musisz miec jakas pomoc na papierze. potem ktos pisze z tego ogolny raport i np. pozniej juz wiesz dlaczego akurat taka reklama zywca leci w tv 😎
zen - żadna z moich obaw się nie sprawdziła. Koleżanki przyjęły mnie na luzie, jestem tam 4 dzień a czuje sie jak w domu. Jest cisza i spokój, nie ma jakichś chorych reguł - mogę sobie zrobić 5 razy na dzien herbate, wziąć zupkę w kubku do biurka i jest spoko. Owszem, pracę trzeba swoją wykonac, ale jest tak normalnie.
robisz tak naprawde gdzie tobie pasuje- bierzesz plytke (czy tam inny nosnik), siadasz do kompa i jechane.. odsylasz gotowe na maila, oddajesz plytke (lub inny nosnik) i czekasz na kase 🙂
[quote author=małaMi link=topic=13.msg112149#msg112149 date=1228431406] Ja od zeszłej środy pracuję..... w klubie jako barmanka😉
Jedyna praca, którą (mam nadzieje) uda mi się pogodzić z dziennymi studiami i końmi...
i jak sobie dajesz rade? Ja wlasnie suzkam czegos i zastanawiam sie juz nad taka praca. A musze pogodzic dzienne i konia [/quote]
Ja jestem jakaś inna ale chyba w życiu nie pogodziłabym tych trzech rzeczy naraz.. A chętnie. To w ogóle naprawdę jest możliwe, żeby nie paść po tygodniu?
Gosic- ja godzę uczenie się w najlepszym liceum w okolicach, jak na razie nie schodzę poniżej 4 i 5, jeżdżenie codziennie do stajni po 3 godziny dziennie, pracę na kompie (umowa o dzieło). Zajmuję się też domem, tzn. sprzątam, opiekuję się psami i kotem, znajdzie się też czas na poczytanie książek i wypisywanie bzdur na forach. Nawet czasem jest miejsce na oglądanie hurtem odcinków "Dextera" i leżenie brzuchem do góry 😉 . Kwestia organizacji czasu.
Ciekawi mnie, czy tak samo dobrze poradzę sobie ze studiami dziennymi, pracą i końmi. Czas pokaże ale jestem dobrej myśli.
Bush - to 👍 w takim razie. Ja mało zorganizowana jestem w takim razie. Jeśli chodzi o studia, to pewnie po części zależy jaki kierunek i ile się na nim trzeba uczyć. Ja np. do tej pory jak studiowałam jeszcze to obijałam się po całości, ale moja przyjaciółka na filologii nie rusza się od książek. Stajnia i nauka, i na nic więcej nie ma czasu.
Mary - Ty w epmiku pracujesz? To Twoja pierwsza praca, czy któraś z kolei? Ciężko było się zatrudnić? mieli jakieś specjalne wymagania?
mery to mysia, mysia to mery, wiec to ja 😉
tak, wlasnie pracuje w empiku 😉 praca najpierwsiejsza z pierwszych takich na umowe o prace 😉 zatrudnienie to byla pestka, bo mam bardzo duzo czasu w tyg, wiec jestem "wygodnym" pracownikiem. z wymagan to glownie wytrzymalosc na stres i dobre porozumienie z klientem... Ci to potrafia przywalic... :| w empiku jest taki sajgon przed swietami, ze u mnie zostalo teraz zatrudnionych ponad 30 kasjerow na umowe zlecenie do 24 grudnia...
Ja od zeszłej środy pracuję..... w klubie jako barmanka😉
Jedyna praca, którą (mam nadzieje) uda mi się pogodzić z dziennymi studiami i końmi...
Tak to jest swietna sprawa! Pracowalam kilka miesiecy ... nooo 3,5 ;] bo tyle klub byl czynny... w jednym z lokali za barem i musze powiedziec ze super to wspominam i mysle nad czyms znowu. Tam bylo o tyle fajnei ze klub otwierali i wszyscy startowalismy z tego samego poziomu (teoretycznie). W pracy czułam się jak ryba w wodzie.. 'prawie' jakbym sama była na imprezie (chyba że był intesywny ruch w lokalu), zarobki dobre, plus napiwki (my akurat nie mielismy,.. obrot bezgotowkowy) do tego jakeis after party pracownicze i wszystko w nocy a w dzien normalnie na studia, zycie prywatne i do konia 🙂
U mnie etap poszukiwań nowej pracy ,właściwie to branża zostaje firmę tylko chcę zmienić. Teraz pracuję ciężko z niepłatnymi nadgodzinami i poznając znaczenie słowa mobbing.
[quote author=małaMi link=topic=13.msg112149#msg112149 date=1228431406] i jak sobie dajesz rade? Ja wlasnie suzkam czegos i zastanawiam sie juz nad taka praca. A musze pogodzic dzienne i konia [/quote]
Z doświadczenia wiem, że to jest jedyna praca jaką jestem w stanie pogodzić ze stajnią i szkołą. Mam o tyle źle, że nie mam hali i jestem dodatkowo uzależniona od ciemności...😉 Tak więc bywa zabawnie😀
Jakoś daje radę... Owszem, bywa tak, że nie daje rady pojechać do stajni... Ale i tak mamy teraz okres roztrenowania, więc jeden dzień więcej wolnego - koń się nie obrazi🙂
Pracowałam już w 2 klubach, ale jako kelnerka... Chciałam zatrudnić się jako barmanka, przede wszystkim z uwagi na nogi... Mam problemy z kolanami, a jako kelnerka miałam tyle biegania, że czasem wychodząc z pracy nie mogłam dojść do samochodu... Ten klub, w którym pracuję, zatrudnia barmanki bez doświadczenia (niestety w większości klubach jest wymagane), dlatego postanowiłam się "zatrudnić", żeby przede wszystkim zdobyć doświadczenie... Przed sezonem zając się trenowaniem i później poszukać pracy, lepiej płatnej...🙂 Bo przyznam, że tam gdzie pracuję, dużo nie płacą... Z napiwków coś niecoś ale to i tak nie zawsze...
Póki co jest fajnie, odpowiada mi to bardzo🙂
Jak masz jeszcze jakieś pytania - śmiało, chętnie odpowiem🙂
Ja jestem jakaś inna ale chyba w życiu nie pogodziłabym tych trzech rzeczy naraz.. A chętnie. To w ogóle naprawdę jest możliwe, żeby nie paść po tygodniu?
Możliwe🙂 O ile oczywiście masz taką możliwość... Bo jeśli siedzisz w szkole/na uczelni cały dzień później do konia i wracasz do domu wieczorem to ciężko... Chyba, że praca w weekendy. Ja akurat w tym roku nie mam za wiele zajęć na uczelni, dlatego mogę sobie pozwolić na pracę...😉 Inaczej ciężko by mi było to pogodzić... Chyba, że bym się przeniosła to stajni z halą... I miałabym ją bliżej, bo na chwilę obecną do stajni jadę ok godziny... Czyli prawie 2h - sama droga do stajni...
No to superowo. Ja też kokosów nie szukam, a w empiku bym chętnie popracowała (tyyyyle książek, dla samego zapachu papieru mogłabym tam siedzieć). Tyle, ze ja szukam pracy na okser pomaturalny, wiec jeszcze trochę czasu mam.
Wyszłam z założenia że wyśpię się po śmierci 😉 A tak poważnie to spokojnie dawałam rady, bo nie pracowałam w tym lokalu codziennie (conocnie? :P ), grafik ustalałam sobie sama z góry na cały miesiąc, przychodziłam kiedy mi pasowało, jak sama chciałam iść na impreze to brałam wolny piątek. Nie wiem jak jest u Was na uczelni ale ja np mam tak że średnio w ciągu dnia jestem ok 4 godzin na zajęciach (czasem 6 a czasem 2), w piątki same wykłady także robiłam sobie wolne, a w tygodniu lokal był czynny krócej więc będąc w domu koło 2-3 wysypiałam się na następny dzień na zajęcia o 10. Także nie było tak źle.. myśle nad czymś znowu ale narazie na myśleniu się kończy. Da się to wszystko pogodzic i wcale nie trzeba się w tym celu sklonować 😉