Forum konie »

Kupno konia - dylematy

Wistra bardzo sobie cenię Twoje uczciwe odpowiedzi.To Twój wielki plus.
I żeby nie było ,że jestem Baba Jaga to doskonale rozumiem dązenia i marzenia młodych ludzi, w koncu kiedys tez byłam młoda, nie zawsze byłam po czterdziestece. Ale własnie dlatego ,ze swoje przezyłam wiem ,że jeszcze z wielu, wielu rzeczy będziesz musiała w życiu zrezygnowac i chyba lepiej jak zdasz sobie sprawę z tego teraz niż gdy kupisz konika i... nie dając rady będziesz musiała go odsprzedac. Masz dopiero nascie lat, zdązysz się dorobic, kupic nowego może jeszcze fajniejszego konia. Popracuj , odłuż troszkę. Może poszukaj konika do wsółdzierzawy.
O tego konika się nie martw, za drogo włascicielka chce aby miała go spotkac jakas krzywda.
Sprawa zakupu konia może byc pod wpływem impulsu ale... tylko u ludzi których na to stac lub takich którzy mają ku temu warunki (własna stajnia itp).
Dziewczyno musisz troszkę wydoroslec i mierzyc siły na zamiary. Choc to czasem przykre. Zrób sobie prawdziwy rachunek sumienia. Podlicz się i te raty( oraz wszystkie inne wydatki typu bilet miesiećzny na dojazdy mzk, na telefon,na weta, na kowala) i odpowiedz sobie uczciwie - czy stac Cię na tego konia?



Faza
No wiesz  😉

Wistra
Polecam zakup tego konia tylko, jesli jego zycie faktycznie jest w niebezpieczenstwie (wtedy targuj sie o cene !) i pod warunkiem (!!!), ze znajdziesz mu inny finansujacy go dom.
I pisze tu z doswiadczenia osoby, ktora kupila konia w wieku 20kilku lat (blizej 20).
Kon sypnal sie po kilku miesiacach kompletnie (na szczescie nie na tyle, by koszty leczenia mnie zarznely ; aczkolwiek na liczne diagnozy=proba znalezienia cudu  😉  sporo poszlo).
Od tego czasu moje jezdziectwo przestalo istniec - to w sumie jedyna kwestia, ktorej mi zal  🙂
😉) o kurcze ale zaliczyłam wpadkę
guli
Ale w jaki sposób mięśnie "same się budują"?? bo nie bardzo rozumiem...
Mięśnie nie biorą się z powietrza, od łażenia całymi dniami po pastwisku też raczej nie.
Poza tym pomyśl, czy Ty byś chciała mieć fundowany wysiłek, nawet niezbyt intensywny, np. raz w tygodniu po 6 dniach nicnierobienia albo tylko lekkich spacerków?



Popatrzcie na konie w stadninach 3-latki chodzące tylko po pastwiskach mają mięśnie, oczywiście nie takie jak sportowcy ale do lekkiej rekreacji 1 godzina jazdy stęp trochę kłusa i kilka zagalopowań - wystarcza.

Popatrzmy na siebie. Czy komuś zaszkodził dłuższy spacer w niedzielę po tygodniu spędzonym za biurkiem ? Czy wyjazd na weekend na narty dla kogoś kto nie trenuje 6 dni w tygodniu to problem ?

Wszystko oczywiście zależy od wyczucie na ile można konia chodzącego cały tydzień na padok i 2x w tygodniu na jazdę pomęczyć.
U mnie w stajni są konie które chodzą 2x w tygodniu, galopują i skaczą małe kopertki i całkiem dobrze się mają. Ruch na padokach organizują sobie same ganiając się z kumplem z padoku obok.
Moje "sportowe" chodzą 6-7x w tygodniu w tym 1-2 dni to stęp lub stępokłus. Jak jeżdżę 4-latki to chodzą 4-5x w tygodniu i to nie przeszkadza im w startach w WKKW a parametrów można im pozazdrościć.
Nie lonżuję, nie mam karuzeli ale każdy zwierz spędza codziennie kilka godzin na padoku.
Alicja_8, a dzierżawa? zawsze jest jakieś wyjście, tylko trzeba chciec. 🙂
[quote author=guli link=topic=12803.msg534994#msg534994 date=1269858061]
Trochę to trwało, zanim do tego dorosłam 😀


chciałam ci pogratulować, ale pomyślałam jednak ze dorosnąć do tego zeby wozić dupę (zamiast rozwijać sie jezdziecko) i budować miesnie koniowi jazda 2 razy w tyg z z niezbytnio długim galopem  - nie jest trudna sprawa.

[/quote]

Można zawsze pogratulować dobrego samopoczucia , oraz trzeźwego spojrzenia 🙂

Tak jak pisałam- każdemu według potrzeb 

A najbardziej cieszę się , że  już nie muszę rozwijać się jeździecko  😀
a to mój biedny koń, spięty i nieszczęśliwy z powodu  rzadkiego  wożenia mnie

Guli, kochana, powiedz, co to za pasek tym razem za Tobą pełznie?

sama rzadko jeżdżę i konie mam wyluzowane. Tylko bez kondycji.
Alicja_8 błagam - ogarnij się i ogranicz ilośc wielokropków, bo ciężko przebrnąć przez Twój post,a już kiedyś o tym była mowa.
Poza tym co ma znaczyć cytat:" myślę o kupnie konia, może nawet nad adopcją"?
Nie wyobrażam sobie jazdy na koniu w trybie: 
dzień padok,
dzień jazda,
dzień padok,
dzień jazda,
dzień padok,
dzień jazda
i znowu dzień padok.

Szkoda mi było by zagalopować na takim koniu, nie mówiąc o tym zeby wymagać od niego jakiegokolwiek, rozluźnienia albo impulsu. 


potwierdzam. niegdyś - za czasów kiedy nie miałam pojęcia o pojęciu - tak własnie próbowałam "użytkować" konia. na szczęście zanim doszło do jakichś tragedii dostałam dobrą radę i gratisem "po łbie" za głupoty i już wiem, ze tak po prostu nie da się nic sensownego z koniem robić.

aktualnie mój Kasz codziennie ma jakiś ruch wymuszony - jak ma wolny dzień to idzie na spacer w ręce albo do karuzeli, jak nie ma dnia wolnego to idzie na jazdę plus karuzela i/lub spacer - w zalezności od mozliwości i potrzeb. Plus na ile to mozliwe - niezależnie od jazd i dni wolnych - staram się go padokowac kiedy tylko mam taką możliwość, nawet na chwileczkę - oby sobie pobrykał i mógł się wytarzać.
Lonżownictwa nie uprawiamy już od wielu miesiecy.
Dni wolnych szanowny nastolatek ma 2 - poniedziałki i piątki. Czyli pod siodłem - pozostałe 5.
i dla nas ten układ jest idealny 🙂


edit
acha, jak mnie mnie ma to oczywiście musze komuś płacic żeby konia ruszył... bo nie ma, że koń będzie stał, bo coś tam.
konie to same obowiązki na przemian i do spółki z wydatkami 😵
Wistra bardzo sobie cenię Twoje uczciwe odpowiedzi.To Twój wielki plus.
I żeby nie było ,że jestem Baba Jaga to doskonale rozumiem dązenia i marzenia młodych ludzi, w koncu kiedys tez byłam młoda, nie zawsze byłam po czterdziestece. Ale własnie dlatego ,ze swoje przezyłam wiem ,że jeszcze z wielu, wielu rzeczy będziesz musiała w życiu zrezygnowac i chyba lepiej jak zdasz sobie sprawę z tego teraz niż gdy kupisz konika i... nie dając rady będziesz musiała go odsprzedac. Masz dopiero nascie lat, zdązysz się dorobic, kupic nowego może jeszcze fajniejszego konia. Popracuj , odłuż troszkę. Może poszukaj konika do wsółdzierzawy.
O tego konika się nie martw, za drogo włascicielka chce aby miała go spotkac jakas krzywda.
Sprawa zakupu konia może byc pod wpływem impulsu ale... tylko u ludzi których na to stac lub takich którzy mają ku temu warunki (własna stajnia itp).
Dziewczyno musisz troszkę wydoroslec i mierzyc siły na zamiary. Choc to czasem przykre. Zrób sobie prawdziwy rachunek sumienia. Podlicz się i te raty( oraz wszystkie inne wydatki typu bilet miesiećzny na dojazdy mzk, na telefon,na weta, na kowala) i odpowiedz sobie uczciwie - czy stac Cię na tego konia?


Telefon płacą rodzice, bilety mpk płacą rodzice.
Dojazd do stajni, jeśli przenosiłabym go tu - się nie liczy, mam do stajni dokładnie 2km  🙂

Niestety, to pewnie głupie z mojej strony, ale albo ten, albo żaden.
Taka jest moja decyzja i trudno.

Będę jeździć w jakiejś stajni, albo wydzierżawię coś tu koło siebie.

Rany, jak to się łatwo pisze  😵
Ja siebie jestem pewna, że dałabym radę.
Ale boję się, że moim dam radę, mogę mu zrobić krzywdę. A tego nie chcę.
[font=Verdana]
A teraz muszę odcierpieć swoje (nawet mnie szef do domu wypuścił  :icon_redface🙂[/font]


Wiecie co?
Szczerze żałuję, że ten koń nie ma złych warunków. Na prawdę, szczerze. Mogłabym zrobić jakąś akcję a'la Katja.
Ale nie umiem kłamać.
ja kupiłam pierwszego konia na II roku studiów, krótko po tym, jak skończyłam 20 lat
Nie żałuje, nie było lekko, ale udało sie konia samodzielnie utrzymać w pensjonacie, udawało sie też znaleźć osobę, która konia pojeździła, zajęła sie, jak mnie nie było i jeszcze dorzuciła do utrzymania. Przyznam szczerze, ze miałam jednak opcje awaryjną, zabezpieczenie w postaci stajni w gospodarstwie na wsi, gdzie mogłam go wywieźć na tańsze utrzymanie w razie problemów z kasą. Nie minęły 4 lata i koni zrobiło sie ponad 10 😉, tylko trzeba było sie wyprowadzić z Krakowa...
Ja mam pracę, ale wiąże się to z tym, że zapewne do końca maja zobaczę go może w 1-2 weekendy. Trudno- trzeba wytrwać a od czerwca będziemy już w Warszawie. Musi być gorzej, by było lepiej, prawda?
Przykro mi się robi, gdy się to wszystko czyta. gdy np. Faza, osoba, która raczej nie podejmuje 100% racjonalnych decyzji, tylko jak najbardziej - emocjonalne, pisze: "najwyżej nie będziesz miała konia". Bo to się do tego sprowadza.
Że kto nie jest bogaty/z bogatej rodziny to nie powinien mieć konia. Dzieci, oczywiście, też nie - bo to przecież większa odpowiedzialność. Kto ma gwarancje na pracę do końca życia? Kto zapewni, że nie nastąpi Wielki Kryzys i środki finansowe w bankach nie znikną? Więc - nikt nie ma prawa mieć koni.
Konie to sam kłopot i ZUO. Sam wysiłek , przykrości i wydatki.  🤔wirek: Weźcie się  🤔wirek:
halo ale jeszcze niedawno podawałaś podobne powody dla których nie miałaś rumaka... Czemu teraz cię takie refleksje naszły?? Naprawdę uważasz, że każdy kto CHCE powinien mieć konia??
no wiesz halo z pewnej perspektywy nawet miliardera nie stac na konie  😉 no i jest to 2 najdrozszy sport na swiecie  😉 co nie zmienia faktu,ze przy wysilku woli,wyzeczen i checi za wszelka cene spelnienia marzen - wszystko jest mozliwe. Ja tam trzymam za zrealizowanie krok po kroczku "konskich marzen" kazdego  😉
wistra, zapomniałam napisać z tego wszystkiego, że skoro podjęłaś decyzję, to z całego serducha Wam kibicuję. Ja czekam na czerwiec.
Co do częstotliwości pracy pod siodłem - ma treaz pod opieką konia (właścicielka jest w ciąży i nie jeździ), który od dobrych paru lat chodzi systemem praca pod siodłem 3-4 razy w tygodniu, poza tym padok cały dzień i czasem karuzela. I nie widać po nim, żeby mu taki system pracy szkodził, jest w dobrej formie, praktycznie z jazdy na jazdę pracuje lepiej. Oczywiście przy takim systemie nie ma mowy o intensywnym treningu, ale umówmy się - nie każdy ma konia po to, żeby go intensywnie trenować...
Jadę jutro, porozmawiam z właścicielką.
Może uda mi się tak załatwić, żeby go nie sprzedała na razie dalej, a ja spokojnie uzbieram potrzebne pieniądze/sprzęt/wiedzę.

Bardzo bym chciała. Nawet nie wiecie, jak bardzo.
Koniczka ja bym powiedziała więcej, w przypadku wistry byłby to koń do kochania, jazda byłaby tylko dodatkiem, ot od czasu do czasu wyskoczyć stępikiem do lasu i popodziwiać wschód słońca, pójść z nim na pastwisko, posiedzieć z książką. Pytanie tylko czy koń byłby zadowolony z przestawienia trybu z ruszam się 3 czy 4 razy w tygodniu na ruszam się dwa razy ale za to ktoś mi wreszcie poświęca czas.

wistra, mimo, że uważam, że teraz twoja praca jest mało stabilna (niestety rotacja w call center jest spora), to uważam, że na razie ze wsparciem rodziców (mieszkanie plus życie) dałabyś radę o ile koń będzie zdrowy na wejściu. Potem przyjdzie czas usamodzielniania, ale też wzrośnie twoje doświadczenie i masz spore szanse spełnić swoje marzenia, mimo wzrastających kosztów utrzymania. Wiadomo, ze to będzie droga pełna wyrzeczeń, ale z drugiej strony to spełnianie marzeń daje nam siłę napędową, także ja trzymam kciuki, żeby wam się takim czy innym sposobem udało;]
szam, rotacja w CC jest spora, bo to ludzie nie dają rad. Wyrzucają tylko, jeśli oszukujesz klientów, lub jesteś skrajnym impertynentem.
Averis ja byłam w cc gdzie wyrzucali bo po 3 miesiącach mieli podwyższać podstawę, więc nie opłacało się trzymać tych sprawdzonych tylko brało się nowych i płaciło im mniej.
szam, a, to chyba, że tak. U nas tak nie było- płaca była zależna od ilości przepracowanych godzin w miesiącu.
Mnie chodzi tylko o to, że jakoś trzeba wartość marzeń uwzględnić w rachunku. Jak oszacować marzenia, frajdę? mobilizację i dążenia?

wistra jest dorosłą osobą, może jeszcze mało zahartowaną życiowo, ale na pewno nie jest nieodpowiedzialna i... głupia. Za dużo wpisów się pojawiło na zasadzie "nic nie warto, bo na pewno umrzemy"  😀iabeł: No 100% prawda - umrzemy.

Nadal żałuję, że nie kupiłam "konia życia". Fakt, ceny wówczas były inne (znacząco inne), dochody marne...
Dziś wiem, ile to dałoby mi siły, powodów do działania, ile frajdy i satysfakcji. Moje życie wyglądałoby inaczej.
Więc tak od razu "to bez sensu" - nie można. Fakt, ten "mój" koń był totalnie! zdrowy, imponująco zdrowy! Znałam go 10 lat. Mogłam kupić gdy miał 9, 10, ... 13. Teraz uczy jeździć (i skakać) młodych Włochów  🤔
szam, halo, dużo optymizmu dają mi Wasze wypowiedzi.
A ja siedziałam dziś od 13 do przed chwilą i wylewałam łzy  😵

Ale chyba nie warto poddawać się na starcie.
Jadę, porozmawiam. Oby się udało to załatwić i w porządku dla mnie, właścicielki i konia.

Jeśli się nie uda dogadać - wtedy muszę się z tym pogodzić. Mama moja mawia, że jeśli coś jest pod górkę, to znaczy, że nie jest dla nas.

Edit:
Praca na CC nie jest rewelacyjną pracą i jest na prawdę pracą trudną... Przynajmniej ja tak to widzę po mojej pracy teraz. Ludzie nie chcą rozmawiać, a co dopiero obniżyć sobie abonament, jeśli nie jesteśmy telekomunikacją polską (która jest przecież francuska)  🤔wirek:
Pracuję, żeby chociaż była wypłata podstawa plus te kilka umów, ale w między czasie szukam, składam CV. W końcu na pewno trafię na coś lepszego.

Pocieszam się tym, że teraz powinnam dostać kilka całkiem fajnych przelewów, mama wisi mi sporą sumę, zwrot podatku, wypłaty. To będzie dobry miesiąc na start i może na chwilę dłużej  🙂
to może jeszcze ja coś dorzucę.

Kupiłam swojego nie mając pojęcia o pojęciu. Decyzję podjęłam w kilkanaście minut. Jego życie nie wiem, czy było zagrożone - ale dobrostan na pewno, bo zdarzyła się tragedia, jego stajnia się spaliła (włącznie z właścicielką, jej córką i wnuczką) - a obok już stał handlarz, który brał wszystko jak leci "w pęczku".

Koń był fajny, ładny - prawdopodobnie handlarz próbowałby go sprzedać dalej - a dopiero później na mięso. Ale miał 3 lata, był surowy i bez papieru - zdecydowałam, że akurat jemu oszczędzę handlarza.

Kiedy go kupiłam byłam tuż po studiach. Sprzedałam niecały rok temu. Przez cały czas, kiedy był mój - dawałam radę i to raczej bez większych problemów. Wiem też, że gdybym kupiła go na początku studiów - też bym dała radę. Wszystko zależy od determinacji - po pierwsze, nigdy się wszystkiego nie przewidzi - może zdarzyć się kolka i to taka, którą trzeba będzie operować. Ważne, żeby mieć możliwość pieniądze na szybko zorganizować - jeśli się nie ma zapasu, można wziąć kredyt. Albo coś sprzedać.
Same średniomiesięczne koszty też dość łatwo oszacować - jeśli ktoś jest odpowiednio mocno zmotywowany, to znajdzie sposób i kasę zarobi. Mam to szczęście, że mieszkam w dużym mieście - i o okazję do zarobku nie jest trudno - jeśli ktoś chce. W liceum byłam hostessą w marketach (piątkowe popołudnie + sobota), w niedzielę handlowałam na jakiejś giełdzie  😡, a trzy razy w tygodniu dawałam korki. Z samych korków miałam około tysiąca. DUŻO jak na ucznia liceum. Plus różne dodatki, średnio wyciągałam 1,5 k netto.

Jeśli komuś własny koń ma dać tyle szczęścia, że już teraz spać po nocach nie może - i jednocześnie z chłodnej kalkulacji wychodzi, że da radę - to dlaczego nie? Jeżeli taka osoba dopytuje się o każdy szczegół - bo nie chce koniowi zrobić krzywdy - i jednocześnie wie, że jak będzie trzeba, to jest w stanie stanąć na rzęsach i kasę zarobić - dlaczego nie?

Na I i II roku zasuwałam ostro, ale uzbierałam kasę na pierwszy motocykl. Satysfakcja z parkowania pod wydziałem na MOIM moto, tankowania za MOJĄ kasę - i wszystko w opozycji do rodziców - BEZCENNA. Jeśli ktoś ma dużo samozaparcia - i odpowiedzialności, bo koń to istota, a nie kawał stali - bardzo polecam. I trzymam kciuki  😉
Guli, kochana, powiedz, co to za pasek tym razem za Tobą pełznie?

sama rzadko jeżdżę i konie mam wyluzowane. Tylko bez kondycji.


To linka wlecze się za nami 🙂
Miał byc przyczepiony narciarz , al Kuba zrobił  😲 🤔 , synowi tez mina zrzedła , więc  pojeździlismy tylko równolegle.
Chciałabym napisac, że odczulałam celowo na linę, ale oczywiście wyszło niechcący, bo mi wysunęła się z siodła  🤣
Ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobrze, bo  diabeł okazał się nie  taki straszny, na jakiego wygladał  🙂

Moje w okresach bez jazd też nie maja kondycji, ale szybko nabierają jak zwiększa się ich częstotliwosc.
W normalnym roku sporo biegają po pastwisku jak zarządzam przebiezkę.
Ale ubiegły rok fatalny, mokry,więc wybieg-pastwisko nasączone wodą - teraz też mokro i robia okropne dziury, więc czekamy na suszę.
A tereny to górki, więc maja ruch intensywniejszy.
A w temacie.
Kupiłam  Kube z uszkodzonymi ściegnami, z brakiem mięśni grzbietu , chodzącego z głowa w chmurach , sztywnego jak kołek i mocno zniszczona psychiką.
Kuc surowy , chory ( ochwat) z ciągłymi problemami zdrowotnymi.
Rzeczywiście leczenie kosztowało mnie sporo , a najgorsze , że było zupelnie bezskuteczne :/
Ale zmieniło sie wreszcie na lepsze 🙂
Kuc jak nowy , śmiga az miło, Kuba przez te kilka lat zmienił się  psychicznie i fizycznie. okazał się bardzo sympatycznym i przyjacielskim koniem , godnym zaufania.
Nie chorował ani razu,  kuc tez  juz od roku -więc nie wydaje na lekarzy.
Dlatego jestem zawsze optymistką, czego wszystkim przyszłym posiadaczom koni- zyczę 🙂
Nie każdy potrzebuje konia do sportu nie każdy chce starować na zawodach niektórzy potrzebują konia do kochania i spacerów po lesie a ocenić które konie są szczęśliwsze chyba trudno bo nie wiem czy taki koń co dużo pracuje jest szczęśliwszy od tego który biega po pastwiskach i nieraz wyskoczy na spacer z właścicielem. Myślę że bardzo dużo zależy od charakteru konia i nie należy mówić że ten koń będzie nieszczęśliwy i stanie mu sie krzywda bo nie sądzę żeby takie życie było dla nego krzywdą. To chyba troche jak z ludzmi jedni potzrbują się ostro zmęczyć i lubią rywalizację a innym wystarczy lekka przejażdżka na rowerze czy to znaczy że Ci drudzy są nieszczęśliwi zaniedbani? Myślę że nie powinnaś się zniechęcać o ile tylko stać Cię na jego utzrymanie i dasz rade go kupić to nie bój się spełniać marzeń. Nikt nie mówi że będzie łatwo ale chyba warto co?
Rymsia- ja pamiętam co sama mówiłam.  😉
Kupując konia mówiłam, że ma być "do stania i do kochania". I że starczy mi tylko to "by był i już". I takiego kupiłam. Wielkiego, łaciatego MUŁA. Jazda na nim była okropna- był koniem strasznie do pchania. Strasznie. Strasznie. Niektórzy nie potrafili na nim nawet zakłusować.  🤔 (fakt, że teraz inaczej bym go jeździła niż wtedy, ale....mimo wszystko- leniwy to był koń)

Ja zaczęłam jeździć coraz lepiej i łapać bakcyla na jazdę. Wszyscy wokół ćwiczyli na ujeżdżalni dosiad, ustawienie konia, wygięcia, skoki itd itp. Przestało mi wystarczać kochanie konia i spacery po lesie. Chciałam czegoś więcej. A przypominam, że na początku myślałam, że NIE będę chcieć NIC więcej.
Nieprawda.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Im jesteśmy lepsi, tym więcej by się chciało z koniem zrobić.

A pamiętam jak mnie koleżanka przestrzegała przed tym. Mówiła- nie kupuj konia bardzo "słabego", bo przyjdzie czas, gdy koń nie da ci tego, czego od niego będziesz oczekiwała. Myślałam sobie "a co tam ona wie?. Chyba wiem lepiej czego oczekuję od konia, nie? I na co mi koń."
Czas pokazał, że wiedziała lepiej.  🙂

Koń padł na kolkę. I tym sposobem miałam okazję wziąć lepszy model. Wzięłam lepszy, ale nie najlepszy z dostępnych. Bo serce zagrało.
I znów historia się powtarza.  😉

Ja przestrzegam przed braniem koni TYLKO do kochania i spacerków po lesie.

No chyba, że ktoś po prostu NIE WSIADA, bo takich też znam. Trzyma kobieta konia i tylko go czyści i się nim opiekuje, Koń hasa ze stadem po łące. Wsiada na niego nie przesadzam, ale 1-3 razy na miesiąc. Jazda polega na pokręceniu się w stępo-kłusie po ujeżdżalni przez 20 minut. I stan ten się nie zmieni. Wtedy faktycznie- bez znaczenia co to za koń.
Ale jeśli jednak planujemy wsiadać i jeździć, to zastanówmy się nad tym jakiego konia kupujemy.
ja jestem typowym przedstawicielem osob które maja koniki do kochania. Mając ich aktualnie 9 nie byłabym nawet w stanie codziennie na kazdym jezdzic. Mnie w zupełnosci wystarczają sobotnio-niedzielne przejazdzki po lesie i łakach. Wtedy jestem ja i mój kon. Nic wiecej dla mnie się nie liczy. Nic nie cwiczymy, nic nowego nie wdrażamy ot takie wożenie tyłka. I jest mi z tym dobrze. Czy moim czworonogom także? Nie wiem, mam nadzieje ,że im ze mna dobrze. Codziennie od 6 rano są na pastwiskach lub padokach zimowych maja przestrzen i duzy teren do biegania i nic nie robienia.Zresztą na tyle koni to tak naprawdę do jezdzenia mam tylko Kasię zimnokrwistą kochaną kobyłkę. Pozostałe konie to albo za młode (dwa w tym roku będa ujezdane) Maszek ma dopiero rok albo Soniulka po kontuzji.
Mnie wystarczy w zupełnosci to ,ze mam Kasię do jazy. Kasię która służy mi i za wierzchowca i do zaprzegu np zima ciągnęła sanie. Zresztą doba ma tylko 24 godziny , pracuję , kawał drogi dojezdzam do pracy ,poza tym muszę posprzątac w boskach, nakarmic pociechy , wyczesac- to zajmuje mi tyle czasu ,że nim się obejrzę jest ciemno. Na szczęscie idzie lato i dni są coraz dłuższe.
Rozumiem chęc posiadania konika tylko do "wozenia tyłka" i do kochania, naprawdę wielu osobom w zupełnosci to starcza.I mnie w tym wszystkim nie to zastanawia. Dla zwierzaka trzeba miec czas nie tylko do jazdy. Nawet gdy konia trzyma się w pensjonacie trzeba byc i kontrolowac jego warunki bytu. Trzeba regularnie płacic za pensjonat, za kowala, trzeba konia odrobaczać , wypadąłoby zaszczepic na grypę a co jakis czas na tęzec.Czy dziewczyna podoła?Ma pracę, chce (i słusznie) isc na studia.Więc czasu na dorobienie pieniązków i dla konia wiele nie zostanie.Ale może ja jestem za wielką pesymistką  , może młodosc i chęc posiadania konia jest tak wielka u Wistry ,że podoła. Ma wsparcie w rodzicach - a to wiele.Jaką decyzję Wistra podejmiesz z taka będziesz musiała dac sobie radę. Ja w kazdym przypadku życzę Ci powodzenia. Mogę tylko żalowac ,że dzieli nas taka wielka odległosc bo chętnie bym Ci pomogła.Pozdr.
nie wiem czy taki koń co dużo pracuje jest szczęśliwszy od tego który biega po pastwiskach i nieraz wyskoczy na spacer z właścicielem. Myślę że bardzo dużo zależy od charakteru konia i nie należy mówić że ten koń będzie nieszczęśliwy i stanie mu sie krzywda bo nie sądzę żeby takie życie było dla nego krzywdą.


Szczęśliwość konia z człowiekiem na grzbiecie - ciekawy temat 🙂
Ja uznaję, że dopóki konie nie będą rodzić  się z ludźmi na plecach, to jednak naturalną dla nich czynnością jest ruch w poszukiwaniu jedzenia 😀
Oczywiście konia przyzwyczaja się , naucza do poruszania się swobodnie i w równowadze z mało stabilnym człowiekiem na grzbiecie.
Dodatkowo , czy jednocześnie budują się niezbędne do tego mięśnie- i wcale nie musi być to lonżowanie  na wypięciu.

Zakładamy, że koń  jest już mniej lub bardziej do tego przygotowany.
I trafia na człowieka, który jest znacznie mniej przygotowany, czyli traci równowagę , obija mu grzbiet , czy sprawia ból rękami.
Czy taki koń będzie w gorszej sytuacji znosząc przynajmniej dyskomfort dwa razy w tygodniu, raz na miesiąc, czy 5 razy w tygodniu?
Oczywiście, jeśli ma szczęście  trafić na lepiej przygotowanego człowieka ( ciekawe ile to procent jeźdźców? 😉), to jego sytuacja jest bardziej komfortowa i wtedy ilość jazd ma mniejsze znaczenie .


Co do wypowiedzi Tunridy.

Najlepiej kupić konia super , znakomicie ujeżdżonego, i bezproblemowego w obsłudze  🙂
Ale ludziom ambitnym to nie wystarcza - to zbyt proste.
Wydobycie z konia, to co jest w każdym  najlepsze- to dopiero frajda  i satysfakcja 😀

Pojeździłam kiedys na koniu, który chodził w Niemczech  klasę C .
Gdyby był mój, natychmiast próbowałabym go zmienić 🤣

Przejrzałam, co napisała Faza , o czasie.
To prawda konie wymagają czasu , ale znacznie mniej , gdy koń stoi w pensjonacie.
Ile waszym zdaniem byłby wart następujący koń:

-5 lat, wałach, bardzo grzeczny zrównoważony i spokojny zarówno w obsłudze jak i pod siodłem (cechy najważniejsze bo poszukująca nie ma dużego doświadczenia, plany- ambitna rekreacja, małe ujeżdżenie),
-bardzo dobre pochodzenie (Germanik itd)
-dobrze wyszkolony jak na swój wiek, dobry ruch, miękko nosi, bardzo przyjemny do jazdy,
Tyle plusów.
Teraz minusy:
-krowia postawa z tyłu (wyklucza użytkowanie w dużym sporcie),
-tyłozgryz (może powodować problemy trawienne, wymaga częstego tarnikowania),
-nakostniaki (nieczynne) po wewnętrznej stronie przodów (wymaga stałej ochrony nóg),
-trzeszczki 2 stopnia,
-mały odprysk kości w prawej tylnej nodze (nieczyny, nieprzeszkadzający),

Cena 20000 do maluśkiej negocjacji czyli podejrzewam, że do 18000
Co o tym sądzicie ❓

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się