Forum towarzyskie »

KOTY

Strucelko tego się trzymaj! Otaczaj Kicię samymi dobrymi myślami, przyciągaj do Niej dobrą energię. My tez ślemy do Twojej Koteczki dobre fluidy, pozytywna energię! Pisz, proszę, co u Niej, jak się czuje.
o 10.06 pozwoliłam Pysi odejść... Niech ma się tam dobrze, niech będzie szczęśliwa.
nie mogłam patrzeć na jej cierpienie...
Pysiu, zawsze Cię kochałam i będę kochać... [*] 😕
przykro, trzymaj się!
Strucelko, nasze myśli są z Wami. Trzymaj się, Kochana.
My też musieliśmy podjąć tą trudna decyzję. Psia mać, ja musiałam. Nie chcę nigdy więcej.
[*]



.
Marzena, jak się trzyma Mentos? Już na prostej?

Ehh, Mentos ostatnio gorzej.
Bardzo osłabł, schudł (prawdopodobnie ze wzgledu ze od ponad tygodnia dostaje leki moczopędne i jest odwodniony)
Duzo śpi, apetyt na szczescie w miare ma.
Takze ciezko cos powiedziec, moze byc lepiej, moze byc gorzej,
We wtorek kontrola, musze z wetem pogadac jakby mu pomóc sie wzmocnić.
Strucelka

Tak mi przykro..... Trzymaj się  🙁   


Przedstawiam Wam moje dwa tygrysy:

Badyl, 2,5letni kocur (kastrat), znaleziony w piwnicy jednego z krakowskich bloków:


Drasia ,8letnia kotka, znaleziona na ulicy, jej wszystkie zęby niedawno zostały usunięte, ale daje sobie radę dzielnie 😉

Strucelka, jesteśmy z Tobą.  :przytul: Teraz pokazałaś jak bardzo ją kochasz i pozwoliłaś jej odejsć bez bólu.
Strucelka,trzymaj się!

Czy waszym kotkom po sterylizacji teżsięzrobiła taka grudka na brzuchu w miejscu rozcięcia? Lekarz powiedział, że moze tak być przez jakiś czas. Co to moze byc?
Bo już się martwiłam,ze ma przepuklinę...
dziewczyny wielkie dzięki :kwiatek: :kwiatek:
jest mi bardzo ciężko. Cały czas mam wrażenie, że jak położę się na sofie, to ona zaraz przybiegnie, położy się i zacznie mruczeć...
Tym większy mój ból, że druga kotka jest typem samotnika - śpi przez cały dzień gdzieś schowana, je i załatwia swoje potrzeby. Nigdy nie przychodzi się przytulić i sama nie lubi gdy biorę ją na ręce i przytulam...
Jest ciężko, nikomu z Was nie życzę przeżywania takich trudnych chwil 😕
Strucelko bardzo mi przykro.  Twoja Pysia już biega szczęśliwa, tam tyle kotów z którymi może się bawić..
Wiem jak Cię boli Jej strata..  🙁 Trzymaj się..
Czy mial ktos z Was moze kiedys do czynienia z kotami rasy Ragdoll i mialby cos do powiedzenia o tej rasie?
Strucelka - doskonale Cie rozumiem, mnie sie mój kot tez konczy,  dzisiaj dostał kroplówkę bo jest bardzo odwodniony po lekach moczopędnych, mial robie rtg, woda w płucach sie juz nie zbiera, ale białaczka wyniszcza go całego.
Wisi nad nami podjecie decyzji o uśpieniu. Jeszcze nie teraz, jeszcze walczymy, ale bialaczka wygrywa🙁
Marzena, miej wiarę w Mentosa!
Czasem przecież wygrywamy z chorobą. Może jednak uda się przeważyć szalę na waszą korzyść.

Cukrzyca zabrała mi Baxtera w niewiele ponad tydzień. Tak szybko, ze chłopak nie miał nawet szansy podjąć walki.
Pasiątko walczyło dzielnie, ale była za słaba. Wiek i przeszłość dały znać o sobie. Niewydolność wielonarządowa. Przegraliśmy.
A Gruby wygrał. Choroba niby "lekka" (SUK), ale zmiany które wywołała są bardzo poważne (nerki w rozsypce, pęcherz - szkoda gadać). Ze względu na kiepskie serducho Gruby nie nadaje się na operację. Jesteśmy uzależnienie od leków i karmy specjalistycznej. Tekturowe pudełko kazano nam szykować kilka razy. Wyniki miał tak fatalne, że nie miał dożyc 4. roku życia - bo jak nie choroba, to leki miały go dobić. Ma teraz lat 13 i naprawdę uśmiechniętą paszczę.
ja podrzuce troche swierzych fotek.

dzis odrobaczałam zwierzaki.
nie wiem, co sie ninjy stało: pokasłuje i oddycha jak lord vader. przemókł i się przeziębił? czy tabletka mu gdzies utknęła?
je, bawi się, ale wykonuje ruchy jakby miał zwymiotowac. podałam parafinke, skoro daje poślizg kupie, to może talbetce też da. mam nadzieję, że szybko minie. dziwnie oddycha, zawsze się wtedy denerwuje  🤔
nawet jak się budze, a on chrapie, ale jeszcze nigdy nie pokasływał














i dla przypomnienia, zeszłoroczne loty




nie smiac się z sukienki, to taka podomka, czyli domowy dres w wersji letjniej 😉

życzę wszystkim chorym kotom, by ich historie kończyły się conajmniej tak dobrze, jak Grubego Alviki

to chyba przeziebienie, ninjy oczka zaczeły łzawic ;/
Marzena, miej wiarę w Mentosa!
Czasem przecież wygrywamy z chorobą. Może jednak uda się przeważyć szalę na waszą korzyść.

Wiesz, on walczy juz od miesiaca. Dopiero od 2 tygodni niespelna jest poprawnie zdiagnozowany.
Ja sie nie poddaje, robie co moge, wydaje ostatnie pieniadze na wizyty u weta i leki, ale niestety jest gorzej.
Schudł przeokrutnie, jest odwodniony i po oczach widać, ze powoli odpływa.
Ja jestem w srodku sesji, przeryczałam już długie godziny. To jest roczny kotek, na boga.
Bardzo bym chciala, zeby bylo lepiej, łapie się kazdego strzępu dobrej wiadomości.
Nie ma gorączki, czyli żadnego nowego stanu zapalnego. Nie zbiera mu sie woda w opłucnej wiec nie ma zagrożenia, że sie udusi.

Ale lezy sobie od kilku godzin bez ruchu, prawie nie reaguje, nic jeszcze nie jadl dzisiaj, raz sikał. A mnie serce pęka.
Nie chce i nie moge pozwolić mu odejść. Ale jeśli on sam się podda, to ja nie mam nic do gadania.
Ciecórko , aż oczy zabolały od tej zieleni  😀 Szkoda , że ani moje , ani ciotki koty nie wychodzące i nie mogę takich zdjęć porobić . Może w niedzielę jakieś na Służewcu "wyścigowce" złapię . Teraz wysyp kociąt w stajniach mają . Kiedyś była taka stara rozsypująca się stodoła z sianem , która po zimie spłonęła - ileż tam było kotów zawsze .

Ja z moim pierwszym main coonem nie miałam szans się pożegnać - spałam , gdy padł prawdopodobnie z powodu udaru mózgu między 5 a 6 rano po gonitwach z Hiszpanem 😕
Ciężko się czyta o chorych kotach  😕 straszna jest ta bezradność, gdy w zasadzie już nic  więcej nie możemy zrobić, tylko patrzeć, płakać, czekać na cud..
U a mnie kolejny kot, małe może 8 tygodniowe kocie.. Dzisiaj rano znaleźli je sąsiedzi zaklinowane głowa w jakiejś części motocykla, gdzieś przy silniku, do tego motor był przykryty pokrowcem, wiec koci miał dużo szczęścia że ktoś usłyszał jego lament, podniósł pokrowiec, bo przy upale który nas nokautuje, nie wiem, jak długo kocio by tam przeżył,  lekko podwieszony za tą główkę.. No i sąsiedzi w te pędy do nas, bo wiadomo, że my kociarze.. TŻ poleciał, wyciągnął z pułapki i przyniósł małego diabełka który tylko warczy, fuka, gryzie.. Teraz siedzi w dużej klatce w której ma transporter gdzie się zaszył - (chciałabym zamienić go na kocie łóżeczko - kapeć który już "wychował" poprzedniego znajdę  😉, w którym może się fajnie zaszyć, ale mały jest spanikowany, więc siedzi tak jak go szybciutko rano wsadzilismy, nie chcę go dodatkowo stresować wyciąganiem.) Troszkę już zjadł, w transporterku ma miseczki z jedzonkiem i wodą, ale martwię się, bo małe tego wciągnął.. Troszkę TŻ go nakarmił, bo jak mały otwierał pysio do fukania/gryzienia, to TŻ mu palec z gerberkiem wkładał  😲, wiec mały siłą rzeczy coś tam wciągnął.. No i siedzi dziecko, całe przestraszone, czasami zaczyna popiskiwać, popłakiwać, a ja nie mogę mu pomóc, utulić, bo jak się zbliżam do klatki, mały zaczyna warczeć  🙁.
Mam nadzieje, że za kilka dni mały zrozumie, że nic mu nie grozi.
Wesprzyjcie mnie jakimiś radami jak ucywilizować małego dziczka.. Pierwszy raz mam kociaka który jest tak dziki, niedostępny, przestraszony.. Teraz tez popłakuje.. 🙁  idę z nim pogadać..
Do klatki koło transportera wrzuć koszulkę, najlepiej taka "po pracach ogrodowych". Będzie powoli poznawał twój zapach - koszulka się nie rusza, nie straszy, po prostu tobą pachnie, więc będzie mało inwazyjna w mniemaniu kota 😉 A zapach jakiś taki bliższy się stanie.
I mimo wszystko: mów do małego. Nawet zza drzwi, nawet z odległości 6 metrów. Nie patrz, ale mów, dużo, spokojnie. Ja czasem mruczałam do dziczków - dębiały. Ale potem, gdy pierwsza bariera nieufności była przełamana, najłatwiej mi było je usypiać trzymając je na rękach i mrucząc do nich.

Aha, uważaj co mówisz: żadnego szszszsz.... chchchchchc... jakichkolwiek dźwięków sycząco-pychających. U mnie "nowi ludzie" maluchów długo nie potrafią nauczyć się, że ich lekki śmiech w obecności młodego kociaka jest dla brzdąca syczeniem obcych stworów - no i jak wtedy nie uciekać?

No i z uporem maniaka - wymiana wody, kocyka, jedzenia: na spokojnie, powoli, gadając łagodnie, nie patrząc na kotka jak łowca na swój obiadek, na chwile połóż rękę w jego pobliżu - i tyle, ręka leży i nie łapie, więc po co focha strzelać. Strach przed ludźmi to podstawa przeżycia dziczków. Przewartościowanie tego systemu zazwyczaj trochę zajmuje - ale za to potem! potem jest gratyfikacja, o jakiej marzyć tylko można 🙂

I najważniejsze: ALE TYYYGRYS!  😍
sanna, ale mordka kochana, ucywilizuje się... 🙂
Alviko :kwiatek: koszulka wylądowała już u Kocia, gadam, ćwierkam do niego co chwilkę, ostatnim razem już nie fuczał tyle co wcześniej, tylko oczka zamykał -  maluszek jest mocno zmęczony tym wszystkim , no i tak sobie razem te oczy przymykaliśmy.
Jest śliczny, mam nadzieję, że za kilka dni będzie już misiaczkiem ładnie bawiącym się, korzystającym z kuwetki itd. Muszę poszukać mu domku, mam już 3 koty, nie mogę go zostawić.. Póki co, chcę zrobić z niego miłego, umiejącego ładnie (i czysto) zachowywać się maluszka, bo wówczas szansa na fajny domek jest dużo większa.
Alviko, kuwetka stoi tuz przy transporterku, przy wejściu - zarówno do transporterka jak i samej klatki -  czy mogę się nie martwić, że maluszek do niej - w końcu -  nie trafi, czy próbować jakoś "przemeblować" klatkę? No i nakryłam klatkę cieniutką poszwą na kołdrę, tak wiec maluszek jest w takiej "kryjówce", teraz zasłoniłam klatkę zupełnie, chcę aby mały zasnął nie niepokojony przez zaglądające do niego moje footra.
Tak to wygląda ( maluszek zwinął się w kłębuszek w kąciku, nawet go nie widać...)
WHisper, mam nadzieję, póki co, nie wierzę własnym uszom i oczom, że tak malutkie ciałko może generować tak złowieszcze dźwięki..
sanna, oj może może, uwierz mi, moja siostra przyniosła 10 lat temu taką samą małą wkurzoną kulkę do domu... dźwięki były niesamowite, mała wkurzona kulka, zła na cały świat! A teraz? Największa przylepa, głaszcz mnie i kochaj całą... 🙂 trochę miłości i się dziecie przekona 🙂
Whisper, balsam na moje uszy lejesz  😀 :kwiatek: Do tej pory wszystkie moje koty, zarówno rezydenci jak i tymczasy to były albo straszne miziaki albo - przynajmniej - pokojowo nastawione kociska, które chętnie zacieśniały więzy miłości i oddania  😀 A ten mały diabełek, roboczo nazwany Gargamelem, chociaż nie wiem czy to chłopak czy dziewczynka, wygląda jak ucieleśnienie złości i strachu  🙁
Eh, myślę, że będzie dobrze, jak się przekona, że jest miło i fajnie, to powinien/powinna być miziasta. Moje bobo z kolei miziaste było, a teraz mu się odmieniło, ataki mi robi, chyba ma taki wiek jakiś durny-ma rok już-wykastrowany, do tego gwałci, poranne gwałty, już pisałam o tym, ale się nasila... nie wiem, czy to próba dominacji?
Bywało tak na początku:

I tak... Czy ta mordka może kłamać?

A teraz jestem taki duży Szeryf vel Johnny Fresh:
to tylko pozory...


Łysol jeden, ale kocham Go jak nie wiem co!
Ceciorka masz piękne potworki! To słodkie, że tak się kochają.

Sanna czas i cierpliwość, to najważniejsze w cywilizowaniu takiego malucha. Życzę powodzenia :kwiatek:


A mnie nadal jest bardzo ciężko...
W domu jest strasznie pusto. Sypię jedzenie dla Puni do miski i mam wrażenie, że jak zwykle była to robić, Pysia przybiegnie by sprawdzić co dobrego sypię do jedzenia...
Siadam na sofie, przykrywam się kocem i mam ochotę ją zawołać, przytulić się do niej, usłyszeć jak mruczy.
Nigdy bym nie sądziła, że tak bardzo będzie mi jej brak. Została totalna pustka...
Zamykam się w pokoju, czekam aż podrapie w drzwi... Czekam i czekam, a przy okazji, cicho sobie popłakuję...
To takie trudne 😕
Strucelka, wiem, że to Ci nie pomoże, ale czas leczy rany. Pamiętaj Ją taką jaka była... samej mi się kręci łza jak to czytam, bo wiem jak boli strata przyjaciela. Jesteśmy z Tobą...
Whisper_777, Normalnie kocham pierwszą fotkę. Moja też takiego głupa wali, będę musiała ją kiedy przyłapać w takiej pozie. 😁
Czy ja ci już mówiłam, że Twój dominant jest moim ulubionym kotem na volcie zaraz po Ninji i Polci Alviki? 🙂

sanna, Mrrr, ale tygrysek 😍
Notarialna, - nie, nic nie wiem, że ma fankę 🙂 A to miło... dziękuję z Jego imieniu 🙂 muszę łysolowi fotki porobić, bo ostatnio sznupy robi nieziemskie 🙂
Whisper_777, No to ja czekam na wariackie pozy i wygłupy kotisona, bo takie fotki zawsze poprawiają mi humor 😀
Strucelko, powtórzę to co napisała Whisper - to bardzo, baaardzo mocno boli, gdy odejdzie ukochany kot.. Jeśli mozesz pisac o swojej Pysi - pisz o Niej, będziemy wspominać Ją razem z Tobą.. Jeśli jeszcze za wcześnie, każde wspomnienie boli za mocno,  wiedz, że Cię rozumiemy, że wiemy, jak Ci ciężko, wiemy co dzieje się w Twoim serduszku i że jesteśmy z Tobą. Wiesz, jak odchodził któryś z moich kotów, zawsze zapalałam świeczuszkę przy jego zdjęciu, świeczuszkę na Dobra Drogę na Drugą Stronę. To mi pomagało, nie wiem, na jakiej zasadzie, ale przynosiło ukojenie, takie pożegnanie, danie przyzwolenia na pójście Tam, gdzie wędrują wszystkie koty - i te nasze, najukochańsze, i te, których nikt nigdy nie pokochał. Strucelko, Twoja Pysia jest w miejscu, gdzie nie ma już bólu, gdzie jest dobrze, bezpiecznie. Być może Jej maleńki Duszek jest gdzieś blisko Ciebie gdy łzy za Nią płyną po Twoich policzkach a nie może Ci powiedzieć, że Tam, gdzie teraz jest, jest szczęśliwa. I ze kiedyś Ją spotkasz. Bardzo, bardzo mocno Cię przytulam.
Whisper, Sanna, wielkie dzięki :kwiatek: takie słowa dodają otuchy :kwiatek:
Sanna, odeszła Pysia, Punia, to persica, która nadal żyje, ale jest taka cicha, że nie czuję, że w ogóle jest...
i chyba faktycznie zapalę świeczuszkę.. 😕
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się