Forum konie »

Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Ja znam dwie osoby ( z reala, nie z sieci), które układały swoje konie w pnh od początku. Dla jedenj z nich to był już drugi koń więc szybciej szło, bo większe doświadczenie i umiejętności. Ja widziałam tego konia po roku pracy i był już na kordeo. I ten koń nie miał jeszcze wędzidła w pysku. Nie wiem ile czasu potrzebowałaby osoba naprawdę doświadczona i regularnie a nie hobbystycznie pracująca z koniem by zrobić to wszystko na kordeo, pewnie cos koło sezonu. Druga moja koleżanka kupiła klacz angielską i zrobiła ją zgodnie z pnh od samego początku samej też sie jednoczesnie ucząc. Nie jest to idealna sytuacja bo zgodnie z zasadami układaniem młodych koni nie powinni zajmować się nowicjusze... tak jak wszędzie. No ale u nas jest to pnh troche na partyzanta. W każdym bądź razie dziewczyny szybko robiły postępy, po kilku miesiącach (praca z ziemi i pierwsze wsiadanie) już wybierały się na spacery do lasu i cały czas są przed etapem wędzidła. Może nie mają takich aspiracji, a moze potrzeby, nie wiem. Tak więc widzisz ten czas nie jest tak bardzo wydłużony jakby się mogło zdawać. Wzięłam Skulicza do ręki i w planie pracy widzę pół roku podjeżdżania a dopiero własciwa praca ujeżdżeniowa. Nie wiem czy to dobry trop ale może jednak różnica jest własnie w tym dojściu do jazdy na kordeo, klasyk od wędzidła do kordeo a pnh od kordeo do wędzidła. Tak mi przyszło tylko do głowy...
Dzionka a dlaczego czujesz się gorsza? Kto Ci to powiedział? Przecież na początku Ci pogratulowałam, bo skoro tak Ci wyszło to najlepszy chyba dowód, że jesteś naprawdę dobra. Ja się nie naigrywam wcale! 🙂 Jakbyś widziała moją twarz, to byś wiedziała, że nie mam złych intencji. Przykro mi, że naturalsi nie doceniają klasyków, że klasycy nie doceniają westowców, a co o sobie mają pomyśleć gracze polo? A może zmienimy temat o pogadamy o tym, dlaczegbo nas na mzurach wkurzają Warszawiacy?? Bo Warszawiacy to takie bufony, myslą, że jak na prowincji to można nam mniej płacić za taką samą pracę, wpychają się tymi swoimi brykami, słuchają głosno muzyki nad jeziorem, w weekend psują atmosfere na dzialka rekreacyjnych bo przyjeżdżają żeby trawniki kosić i warczą, warczą, warczą.. a potem piją i śpiewają całą noc, ze spać nie można!! To jest fair gadanie o Warszawiakach?? Gadamy na tak duzym poziomie ogólności, że tylko sie wzajemnie krzywdzimy 🙁
Daniela To wybacz, źle zrozumiałam :kwiatek:
Dzionka Ja uważam, że w niczym nie jesteś gorsza. Skąd ten wniosek? Po prostu odwaliłaś świetną robotę ze swoim koniem. I to jest fajne 😉 Jak napisałaś- jest wiele dróg do osiągnięcia danego celu. Ale jeśli ktoś się boi, to nie przestanie się bać, nawet po 100 latach sznurkowania. Ja idę programem PNH- tam jest wyraźnie napisane, by przechodzić przez kolejne etapy możliwie jak najszybciej i najbardziej efektownie (tempo to zależy od konia). Dlatego obrazek jazdy na kantarku stępem po roku pokazuje jedynie fakt, że albo ktoś nie jest w stanie pójść dalej, albo po prostu nie chce mu się. I dla mnie również nie jest to żaden wyczyn- skoro koń nie miał większych problemów ze sterownością na wędzidle, to taki tryb pracy tylko go uwstecznia. Tu bardziej chodzi o głowę jeźdzca. Owszem, nie przeczę, dal wielu ludzi sznurki są ucieczką od własnych lęków. Ale ci ludzie nigdy nie wyjdą poza pewien. bardzo podstawowy poziom, nigdy nie będą skuteczni, bo koń doskonale ich 'wyczuje'- są skazani  na porażkę. To ten typ rekreanta, który zawsze piszczał, gdy koń pokazał zęby, lub podniósł nogę- któż z nas ich nie zna? Tak samo jak człowiek, który całe życie jeździ na własnym (wędzidłowym) koniu w kółko na ujeżdżalni wymagąjąc od zwierza, w miarę bezawarjnej, jazdy w 3 chodach. Lenie i strachliwe jednostki są wszędzie. Ja sznurki uważam za normalne szkolenie, nie mam też problemów, by zapytać o rade doświadczonych klasyków. Wielu z nich jest dla mnie ogromnymi autorytetami. I nie uważam, by należalo łączyć natural z kalsyką. Nie ma czego łączyć. Dobry natural=dobra klasyka- dla mnie jest to jasne. Uważam też, że wędzidło potrafi być wspaniałym narzędziem komunikacji. Jeździć rok na kantarze stępem też nie zamierzam- ja i mój koń umarlibyśmy z nudów. I naprawdę nie raz i nie dwa stawałam w obronie klasyków broniąc ich przed opiniami ludzi, którzy chcieli być bardziej naturalni niż same konie 😉
Nie jestem ani przeciwniczką ani zwolenniczką PNH i pochodnych.
uwazam, że praca na sznurkach może w wielu sytuacjach być pomocna, jednak sama wolę patrzec niz bawić się ze swoimi konmi w 7 games dla przykładu.
jednak ciekawi mnie czy metodami klasycznymi można nauczyc konia stania spokojnie na uwiązie.. i ciekawi mnie także  dlaczego niektórzy zaciekle deklarujący że klasycznie można osiągnąc wszystko szybciej niż naturalnie wożą swojego odsadzającego sie  konia kilkaset kilometrów bez wiązania w przyczepie mimo, ze mieli wczesniej przynajmniej kilka lat, żeby klasycznie nauczyc go ustepowania na nacisk na potylice i nie reagowania panika na uwiązanie w przyczepie....

a ja bym chciała się dowiedzieć, czym właściwie jest 'naturals' i 'klasyk'. znam wiele koni zajeżdżanych bez wędzidła (na hackamore, bb, bosalu), stojących przy siodłaniu, kiełznaniu, a wydaje mi się, że z pnh mają tyle wspólnego co krzesło na którym siedzę.
pewnie pytanie, które teraz zadam jest banalne, ale czym się różni klasyk od naturalsa? rozumiem, że cele są podobne (koń uznający naszą pozycję 'wyżej' w stadzie, 'miły' w obsłudze, w czasie jazdy na pomocach i ustawieniu), tylko drogi dojścia do celu się różnią? a jak się różnią to pod jakimi względami? to, co opisał parelli dobrzy trenerzy/koniarze wiedzieli x czasu temu przecież. Pomijam 'naturalsów' pod tytułem ' mam dziekiego ogra i ujeździłam go karotem, ale przez trzy najbliższe lata tylko stępuje po plandekach ' i 'klasyków' - 'na czarną go, nie zbiera się' i całą otoczkę 'rzeczową', bo to działa w dwie strony - jak kupię sobie pad anky to będę anky?
no i oddzielną półką jest dla mnie sport, a faktem oczywistym, że umiejętności jeździeckie powinny być takie same (duże?), żeby mówić o pracy?. a może się mylę?
fakt, że jedyni 'naturalsi', jakich spotkałam,  mieli nikłe pojęcie nt tego, co chcą od konia, w dodatku nie raz taki delikwent mi próbował służyć radą w mniej lub bardziej przyjazny sposób, jest trochę przykry, ale ci z górnej półki przecież też są. no i pytanie, które mnie trapi długo - co w naturalu jest naturalnego?
wytłumaczy mi ktoś, tak bardzo łopatologicznie? osobiście nie wiem czy do jakiejkolwiek z metod mogę się podczepić, nawet do takiej ' ujeżdżamy baśkę', bo ja dupotłuk, który raz na jakiś czas L 'dla jaj' pojedzie, i na tym sznurku na około szyi pojeździ (on się jakoś intelidżetnie nazywał, w tym momencie zapomniałam) . A może jestem zatwardziałym klasykiem, tylko o tym nie wiem?😀

Wiadomo, że lepiej nie rzucać Ktosinie wyzwania polegającego na jeździe choćby na sznurku, bo sukces gwarantowany.




Jazda na sznurku tak naprawdę jest żadnym wyzwaniem 🙂

To tylko sprawdzian jeźdźca, czy jeździ od rąk, czy od dosiadu i jak jeździ w sensie relacji z koniem.

Nie wiem, po co tydzień, żeby przygotować się do takiego zadania- przecież to wystarczy tylko zdjąć ogłowie i założyc np uwiąz na szyję.

Dla  dobrego jeźdźca w sensie prawidłowych pomocy, to naprawdę żadna trudność - a przecież Ktoś jest dobrym jeźdźcem- prawda?
W treningu skokowym pewnie ma jazdę bez wodzy i strzemion- czyli to jej chleb powszedni , więc żadne wyzwanie.

Są naturalsi, którzy skaczą, bo to lubią  i klasycy, którzy nie skaczą.

Jeśli Ktoś wykona zadanie, to bardzo dobrze, jeśli nawet podejmie się , a nie wykona - też znakomicie, bo nabędzie innego doświadczenia.

Tu nie ma przegranych 😀

Halo narzekasz, że tu nie ma merytorycznej dyskusji - a na jaki temat?

Dlaczego naturalsi nas wkurzają? 🤣

Merytorycznie wypowiada się Teodora w bardzo wielu wątkach- i każdy jej słucha z uwagą.

A przecież jest naturalsem i to o ogromnej wiedzy i takich umiejętnościach.


Ciągłe pytania czym się różnią.

Według mnie , przede wszystkim ilością pracy z ziemi, co akurat jest zupełnie niedoceniane w szkole tzw "klasycznej".

A daje naprawdę bardzo dużo.

Jak trafi się na adepta tej szkoły na wyższym poziomie, to naprawdę jest na co popatrzyć- z zazdrością 🙂

Ja miałam przyjemnosć oglądać taką osobę w pracy z moim koniem - nawet krótkiej.
I wybałuszałam oczy ze zdumienia, że jest mozliwe "złapania " natychmiast takiego kontaktu z nieznanym koniem i kierowania jego ruchem za pomocą tylko mowy ciał i oddechu- bez używania w tym celu bata

p.s
Można mnie nazwać zdeklarowanym naturalsem , więc moje zadania proszę zaliczyć po tej stronie 🙂
Melduję, że "natchniona" wczorajszą dyskusją, pojechałam do stajni, gdzie spędziłam z moim koniem 4 godziny nie zakładając mu ani kantara, ani ogłowia, był po prostu wstydliwie "goły". Wyczyściłam go, "pobawiłam" się z nim w plandekę (niebieską plandekę - chodził po niej, przed nią i pod nią), cofałam, robiłam ustępowania, zwroty na przodzie, kłusowałam (nie NA tylko OBOK konia), zaprowadziłam go (tak, BEZ niczego) do karuzeli, wróciłam z nim z karuzeli, osiodłałam, odbyłam trening (tak, wszystko bez niczego, do siodłania nie był przywiązany, był po prostu koniem), rozsiodłałam, poszłam znów na halę, tam biegałam z nim w różnych kierunkach 😉 itd. Nie miałam niestety kamery ani zdatnego telefonu, ale za to mam aż 3 re-voltowych świadków z różnych "faz", bo nie towarzyszyli mi przecież przez 4 godziny "latania bez niczego".

Aż się sama zdziwiłam, skąd Lordek taki "naturalny"  🤔
Ale doszłam do następujących wniosków: ja się po prostu zajmuję moim koniem. Mój kontakt nie ogranicza się do tego żeby przyjechać do stajni, osiodłać go, wyczyścić i pojeździć: robimy razem różne rzeczy: wychodzimy wspólnie na padoczek, chodzę z nim na spacerki po ośrodku, wychodzę z nim na trawkę, bawię się z nim wiadrami, siedzę sobie z nim w boksie, po treningu stępuję go w ręku, czasem po treningu po prostu zostaję z nim na hali żeby popatrzeć jak jeżdżą inni itp.
I to musi być tajemnica: znamy się po prostu  💃 Ot co. Takie proste i zwyczajne.
Na pewno PNH propaguje KONTAKT z koniem - to mądre i potrzebne.
Ale ciągle nie wiem czemu jest to tak filozoficznie natchnione i czemu "odmieńców" (tzw. klasyków) traktują jak "gorszych"
Dzisiaj się postaram nagrać filmik i wstawię. 
[quote author=ninevet link=topic=11961.msg384767#msg384767 date=1258731123]
[quote author=Sierra link=topic=11961.msg384760#msg384760 date=1258730121]
Nie wirtualne osoby, tylko my i nasze konie. Ale przede wszystkim zadania takie, jakie sami jesteście w stanie wykonać, czyli np. te beczki na golaska?  😎


No więc właśnie. Sznurka stwierdziła, ze to "nie jest przecież takie trudne, bo przecież ciągi z 7 m są trudniejsze" a zapytana przeze mnie czy Hołda coś takiego robi, a jeśli robi to ile się tego uczyła zmieniła temat.

[/quote]

Po pierwsze naucz się czytać ze zrozumieniem

ja jestem daleka od chęci oglądania ktosiny w jakichkolwiek "szrankach", nie ja wymyśliłam zadanie, napisałam ze są rzeczy trudniejsze

a po drugie jesli juz posługujesz się imieniem mojego konia naucz się jak się nazywa

a ja nie jestem "chłopcem do bicia" by się spowiadac i zwierzac komukolwiek co robi moj koń i czy dzis razem z Łąjką leci na księżyc, czy liczy do trzech i mówi "pulweryzator" w pięciu językach
[/quote]

Czyli nie potrafi 🙂
lets-go Myślę, że dość krzywdząco uogólniasz. Ogromna większość sznurkowców bardzo szanuje klasykę i postawy przez nią prezentowane. Jeśli spotkałaś się z fanatykami - bardzo mi przykro. Ale tacy ludzie są wszędzie, to zarówno ci, którzy jeżdżą 2,5 letniego konia od początku na maksymalnym wypięciu i nijak nie można do nich dotrzeć, jak i ci, którzy nie wyprowadzadzą swojego konia na kantarze sznurkowym- bo się boją, ale mają 'misję' do nawracania całego,okropnego świata. A nie widzą, że ich zwierz to chodzący zabijaka. I ani pierwsza osoba nie jest klasykiem ani druga naturalnym- oboje są po prostu nieudolnymi jeźdzcami- a to nie jest właściwe żadnej 'kategorii'. Ze wszystkich naturalnych, których zna, tylko 2 osoby są całkowicie anty klasyczne i wszędzie głoszą teorie o szkodliwości wędzidła i o bólu, bez którego nie może odbyć się klasyczne szkolenie. Ja po prostu przestałam ich słuchać- choć wcześniej starałam się im przemówić do rozumu. Irytują mnie, bo uważam,że mówią głupoty. Jak im powiedziałam, że chcę pracować ze swoim koniem na wędzidle, to prawie zostałam nazwana oprawcą  😁 Także nie uogólniajmy proszę 🙂

I gratuluję Ci solidnej i fajnej więzi z koniem- miło się czyta takie historie 🙂
edit: I jeśli o mnie chodzi to filmik nie jest potrzebny- wierzę na słowo  😁
W każdym bądź razie dziewczyny szybko robiły postępy, po kilku miesiącach (praca z ziemi i pierwsze wsiadanie) już wybierały się na spacery do lasu i cały czas są przed etapem wędzidła. Może nie mają takich aspiracji, a moze potrzeby, nie wiem. Tak więc widzisz ten czas nie jest tak bardzo wydłużony jakby się mogło zdawać.

Nie identyfikuję się z naturalsami, ale pierwsze wsiadanie ma mojego konia odbyło się bez wędzidła, na kantarze, w lesie na oklep. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego poprostu nasza 2-letnia przyjaźń zaowocowała.
Pracując z obcymi końmi po 2, 3 wsiadaniach jeździłam do lasu. A nie po kilku miesiącach i napewno nie jestem jedyna, bo to stara szkoła wojskowa.
I myślę, że niechęć do naturalnych wywodzi się z tego, że mają się oni za lepszych właścicieli dla swoich koni. A wielu zdeklarowanych klasyków ma świetny kontakt w końmi, ich porozumienie jest świetne, ich konie nie uciekają przed siodłem. Czego przykład dała Dzionka. Wszystko to, nad czym pracowała z swoim koniem klasycznie może osiągnąć bez ogłowia..
Mnie osobiście w trendzie naturalnym denerwuje strona materialna. Czy bez marchewkowego bata nie można tego samego osiągnąć? Dla czego ta wiedza jest tak skryta, że można ją tylko kupić? Skoro to takie dobro dla koni to czemu jego nauczyciele nie chcą go rozpowszechniać? Chętnie wzbogaciłabym swoją wiedzę, ale ceny mnie skutecznie odstraszają.
Padły dwa bardzo istotne zdania: że wszystko zależy od głowy jeźdźca i że za duży poziom ogólności (wszystko do jednego worka). Są też (i nie mało!) tacy "klasycy", że nóż w kieszeni się otwiera  👿

Natomiast nie pojmuję, dlaczego juz dwa razy tytuł wątku został przeczytany: "dlaczego wkurzają"?  🤔wirek:
A stoi: "wzbudzają tyle kontrowersji". A nie wzbudzają?  🤔 Z różnych przyczyn, także błędów po "stronie" klasyków.

Mnie ciekawi coś takiego: po każdej rzeczy, systemie - idzie się zorientować w jakim celu powstała. Monty'ego rozumiem - zaproponował inny, nie wywołujący wrażenia okrucieństwa, sposób układania koni niż ten, na który nie mógł patrzeć w wykonaniu "kowbojów". Odwołując się do tradycji swojego kontynentu.
Ale Pat? Jaki jest cel? Deklarowany? (co takiego sprawiło, że musi się "odróżniać"😉. Faktyczny? (ten, który mozna odczytać z "obrazu" metody). Bo na razie widzę dwa: żeby sie odróżnić (PR) i żeby zarobić. Ktoś zna inne? Takie bez potępiania w czambuł klasyki?
dobre pytanie, budzą kontrowesrsje, tylko u kogo ????
nie znam "wielkich nazwisk" które lekceważą metody naturalne, znam za to kulku klasycznawych bubków, których wpisy na temat metod naturalnych wywołuja tylko "zwrotki" albo mówiąć po górlasku cofki  🤣
Nie odróżniasz kontrowersji od lekceważenia?
Może dyskutant za bardzo przejął się swoimi zwrotkami-cofkami, aby być zdolnym zauważyć różnicę  😉
Chciałabym też zwrócić uwagę, że temat wyciągnęła Tania, ponieważ w wątku - "jak karać konia" padły głosy od - nie wiem -naturalsów, pseudonaturalsów- że wy klasycy to sobie bez wędzidła rady nie dacie.
Po ośmiu stronach dyskusji naturalsi jednak stwierdzają, że wcale im o to nie chodziło. Bo jak po kilku wpisach klasyków widać da się bez wędzidła.
I tak w kółko macieju.
O! I już wiem u kogo -przepraszam bardzo - ale nie mogę inaczej - durnowaty parasol ogrodowy na koniu widziałam! To jest dla mnie normalnie porażka. Koń nie jest mądrym zwierzęciem. Wiem, że ten parasol ma zupełnie inne zadanie (że niby koń się nie boi), ale mam za duży szacunek do swojej kobyłki, żeby z niej taką kretynkę robić. Byłoby mi po prostu wobec niej wstyd. To mnie denerwuje strasznie. Nie obchodzi mnie ile lat zajęło komu stępowanie na sznurkach, tylko robienie z koni cyrkowych jeździeckich impotentów transwestytów.
halo- ale mówisz tak jakby Monty był pierwszy. A nie był. Jest masa innych bardziej znanych w Ameryce nazwisk.
I to co robi Monty robi tez Pat. TO co robi Pat robi Monty. Róznią się tylko trochę. Każdy z nich robi imprinitng, każdy pracuje na corralu i robi join up, kazdy robi 7 gier, tylko nie każdy je tak nazywa.

PS Oni wszyscy się wstrzelili w dorby czas i udało im się sprzedać swoje metody rpacy z końmi na cały swiat i zarbić  na tym mnóstwo kasy. Ale wierzę, ze nie tylko o kase im chodzi. Ciekawą rzecz zauważyłam u dr millera na jego filmikach - ma zwykłą, przeciętną stajnię, ma 2 auta jak mówił mojej koleżance(w Ameryce standard to 4), zwykły dom, jeden telewizor(zamiast 4) itp - żyje sobie normalnie, bez żadnych luksusów. A na pewno kasy ma ogrom. Także nie sądzę by on to co robi robił, żeby sie płąwić w pieniadzach - one sa przy okazji, ale jakby ich nie zarabiał jestem pewna ze robił by to co robi.
To ja uczciwie piszę co dziś zaobserwowałam.
Mój koń jeżdżony klasycznie (na tyle na ile umiem- rekreacja typowa) zgłupiał na cordeo.  😀 Brakowało nam komunikacji przenoszonej przez wodze.  😡 Ruch do przodu, do tyłu, koślawe ustępowanie od łydki- ok. Zwrot na przedzie-ok. Ale żeby tak skręcać......to już nie za bardzo.  😡 Galopu więc nawet nie próbowałam.

Potem założyłam ogłowie z wodzami i nadal próbowałam na cordeo. Pocieszające jest to, że kiedy nie rozumiał sygnałów dawanych samym dosiadem, starczyło delikatnie wręcz dotknąć wręcz jednym palcem wodzy po odpowiedniej stronie. I łapał natychmiast.

Mam całkiem świeże doświadczenia że daję rady na nim robić koła, slalomiki na KANTARZE i 2 UWIĄZACH. Ciągnąć za nie na szczęście nie muszę. Starczy lekki ruch, leciutki, ale jednak. Bez niego- ani rusz. Jednak.....jakiegoś tam kontaktu z łbem potrzebujemy, żeby skręcać.   😡
Dało mi to do myślenia. Idę się wstydzić.

Za to stanie przy siodłaniu bez najmniejszego problemu.
A ja mam inną refleksję po jeździe na cordeo. Skręcania i komunikacja naprawdę bez problemu i to z niewielkim wysiłkiem. Koń luźny, łepek nisko. Ale - schrzaniłam ten jeden najazd na stacjonatę i wyłamał. Potem się bałam i spięłam jak drugi raz najeżdżałam i znów wyłamał. Założyłam wędzidło i na leciutkim kontakcie (w żadnym razie  w stylu "ja ci teraz chamie pokażę!"😉 skoczył chętnie tę stacjonatę. Czułam jakby on poczuł ulgę, że wreszcie wie o co mi chodzi. I teraz pytanie - czy jemu gorzej czy lepiej w wędzidle? Wydaje mi się, że koń woli precyzyjne sygnały i jak przychodzi do trudniejszych zadań to wędzidło daje mu oparcie i pewność.
I tu uwaga do filmiku Sznurki z zajeżdżania Czapli. Koń jest wyraźnie zdezorientowany, nie wie czy ma iść do przodu czy skręcić czy o co chodzi. Na wędzidle byłoby łatwiej pokazać jej o co chodzi, może zaufałaby szybciej? Taka luźna refleksja.
Po prostu na przykładzie wczorajszej jazdy wydaje mi się, że mój koń WOLI wędzidło niż cordeo gdy przychodzi do trudniejszych zadań.
Dzionka, ciekawe Twoje refleksje są, muszę to "przeżuć" (w slangu PNH) 🙂 myślę, że jak koń się uczy to zawsze troszkę jest zagubiony i można albo cały czas go prowadzić za rękę pomocami albo uczyć odpowiedzialności i samodzielności w wykonywaniu poleceń od samego początku a potem dopiero wymagać coraz więcej wchodząc na kontakt. Znam konie, które bez pomocy trzymających (oparcie na wędzidle, łydka) rozsypują się a znam takie, które zupełnie bez nich potrafią same utrzymać zebranie i mobilizację. Nie wiem jaki sposób jest lepszy. To chyba już kwestia wyboru i konsekwencja w trzymaniu się tego 🙂 Uważam też, że wędzidło jest potrzebne dla subtelnego komunikowania się gdy wymagania rosną i przed koniem stawia się naprawdę trudniejsze zadania. Widzieliście w ogóle wędzidło, którego używanie zaleca Pat?? Chyba moglibyście się zdziwić. Bardzo przeczy stereotypowi naturalsa.

Moja koleżanka ze stajni swojego czterolatka własnie zajeżdża. Póki co siedziała na nim może 5 razy jeszcze bez wędzidła, na kantarku. Pracuje nad jego równowagą, ruchem do przodu, budują podstawowe sygnały. Myślę, że to jest o tyle dobre, że koń uczy się jakby na raty. Wszystko bardzo stopniowo więć nie ma żadnego buntu. Jest między nimi wielka przyjaź i już wcześniej z ziemi ustalili kto tu podejmuje decyzje. Niebawem pewnie założy wędzidło, bo wymagania wzrosną. Podoba mi się rozwiązanie tego etapu skzolenia w broszurce Jana Mickunasa, konie w grupie w terenie na dosłownie symbolicznym kontakcie jedyne co mają to iść do przodu i łapać równowagę, a najlepszym sposobem na wyrobienie tej równowagi to celowo wytrącać konie z niej i dawać mu mozliwość samodzielnego odzyskania tejże (jazda po nierównościach np., nie chodzi o przeszkadzanie dosiadem).

Halo ja nie czytałam i nie słyszałam nigdy żeby Pat uważał klasykę za gorszą, wręcż przeciwnie i przytaczałam na to cytaty. Pat uważa swoją metodą jako skuteczą w przygotowaniu koni do jazdy klasycznej lub west. Tak jak wielu innych trenerów uważa za skuteczne swoje metody (Ty również) i je propaguje (ty też). Ale z pewnością Pat neguje jazdę w stylu "kopać by ruszyć, ciągnąć by się zatrzymać, szarpać by skręcać". Jeśli ktoś, kto uważa się za klasyka jeździ w ten sposób, mechanicznie, siłowo, przemocowo to faktycznie... naturals będzie uważał go za gorszego... z resztą nie tylko naturals. Nie wiem, może Pat w swoim życiu spokał głównie takich jeźdźców "klasycznych"? Taki klimat?
Cejloniara z mojego doświadczenia w zajeżdżaniu młodych koni, a zajeździłam kilka do etapu, że mogły iść pod uczniem w teren i chodzić w 3 chodach po ujeżdżalni, wynika że konie lubiły być prowadzone za rączkę. To, o czym ty piszesz widziałam natomiast w Kadynach jakieś... 15 lat temu  😁 Wyglądało to tak, że około 5-7 jeźdźców na jednym placu, nie za dużym, wsiadało po raz pierwszy na 3-letnie koni i dawali im luźną wodzę. Konie łaziły sobie stępem, czasem kłusem, a jeźdźcy tylko podróżowali. Bywało i spokojnie i mocno niebezpiecznie, bo niektóre gagatki zapylały galopem z baranami dookoła placu, a inne się przyłączały.
Mam wrażenie że metoda pt. wsiądę na jego świeżego konia na kantarku i na oklep jest dobra do momentu jakiegoś erroru, który niestety prędzej czy później się zdarza. No ale każdy ma swoją drogę, ja wolę tę z wędzidłem, chociaż doświadczenie na cordeo dało mi mnóstwo radochy i na pewno będę powtarzać.
....O! I już wiem u kogo -przepraszam bardzo - ale nie mogę inaczej - durnowaty parasol ogrodowy na koniu widziałam! To jest dla mnie normalnie porażka. Koń nie jest mądrym zwierzęciem. Wiem, że ten parasol ma zupełnie inne zadanie (że niby koń się nie boi), ale mam za duży szacunek do swojej kobyłki, żeby z niej taką kretynkę robić. Byłoby mi po prostu wobec niej wstyd. To mnie denerwuje strasznie. Nie obchodzi mnie ile lat zajęło komu stępowanie na sznurkach, tylko robienie z koni cyrkowych jeździeckich impotentów transwestytów.


Pokemon mnie mozesz obrażać ale Asolki nie pozwole, moze komus innemu kto nazywała by Asole impotenckim transwestytą, zaproponował bym przejażdzkę na niej.....
ale .... byłem na Twojej stronie, i widiząłem tam taka fottke
[img]http://www.photoblog.pl/qinkol/[/img] i jeżeli to Ty , to zbyt szanuje Asolkę , raz ,m zeby załozyc na nia jakieś "kretyńskie" uszy , odpowiednie raczej do konduktu pogrzebowego niz do jazdy wierzchem, a poza tym obarczyć ją takim...ufff dosiadem

poza tym, nie uważam w przeciwieństwie do ciebie ze konie sa głupie, tak samo jak nie widze nic głupiego w parasolu, no ale cóz...
i tu się dalej potwierdza natural drazni klasycznawych kmiotków , których nie mozna mylić z prawdziwymi klasykami
Mam wrażenie że metoda pt. wsiądę na jego świeżego konia na kantarku i na oklep jest dobra do momentu jakiegoś erroru, który niestety prędzej czy później się zdarza.


Może właśnie dlatego w pnh tak uważnie przygotowuje się konia z ziemi (pierwsze czego uczy się jeździec z siodła to awaryjne zsiadanie), żeby tego erroru nie było potem. Ja w wałaszku koleżanki w ogóle nie widzę nawet zalążku buntowania się, wręcz żywe zainteresowanie i czasem bardzo intensywną próbę zrozumienia o co tej na górze kaman 🙂 ale koń przez to "myślenie" i rozwiązywanie zagadek (np. co muszę zrobić żeby ta łydka mnie w bok nie uciskała??) też sie rozwija. Znam wiele koni zajeżdżanych na kantarkach i nigdzie, prędzej czy później, się nic nie działo. Ale to już chyba inny temat.
A kordeo jako cwiczenie i rozluźnienie fajne efekty daje. Jak mam jakieś kłopoty na kontakcie to wracam do jazdy bez niego, na kantarku jakiś czas. Potem gdy wracam na kontakt zwykle jest jeszcze lepiej.  Jazda "be rąk" też mi pomaga walczyć z nawykiem najpierw ręka, potem dosiad na korzyść nawyku, najpierw dosiad, potem ewentualnie ręka.

A jeszcze coś mi się przypomniało. Pat mówi, że praca na wolności z ziemi jest sprawdzianem tego co się wypracowało na linie. Może tak też jest i z ćwiczeniem na kordeo dla tych nie-pnh - jazda bez kontaktu sprawdza co zostało wypracowane dzięki niemu 🙂
Nie wnikam w to, kto był pierwszy. Wyjaśnienie Monty'ego mnie przekonało: że naoglądał się pospiesznie i brtalnie zajeżdżanych koni i zaczął kombinować, czy nie można inaczej. A jakie wyjaśnienie podaje Pat? Nie wiem. Ktoś napisze?
Bo z metody to mogę np. wywnioskować coś takiego: że jest wiele osób, które nie mają pojęcia o koniach, a chcą mieć z nimi kontakt. I tym osobom trzeba pomóc: "kawa na ławę", pomalutku, w częściach, tak, żeby mogli pracować sami i nie narażali się na niebezpieczeństwo. "Kryptozałożenie"?: "Klasyka" to wiedza dla wtajemniczonych, niepoukładana, trzeba bystrzaka i lat, żeby się w tym zorientować - a ja proponuję coś, że każdy sobie da radę.
"Bo z metody to mogę np. wywnioskować coś takiego: że jest wiele osób, które nie mają pojęcia o koniach, a chcą mieć z nimi kontakt. I tym osobom trzeba pomóc: "kawa na ławę", pomalutku, w częściach, tak, żeby mogli pracować sami i nie narażali się na niebezpieczeństwo. "Kryptozałożenie"?: "Klasyka" to wiedza dla wtajemniczonych, niepoukładana, trzeba bystrzaka i lat, żeby się w tym zorientować - a ja proponuję coś, że każdy sobie da radę."

Właśnie TAK odbieram naturalizm. To jest wiedza o tym jak podejść do konia, jak go zrozumieć, jak z nim "gadać", jak zdobyć jego szacunek i posłuszeństwo, jak dogadać się z koniem nie używając bezmyślnej przemocy  itd itp Podana w częściach, po kolei. I potem sama jazda, której założenia już mniej rozumiem. Czyżby najpierw na sznurku- by koniowi nie zrobić krzywdy wędzidłem, a jak już z sobą zrobimy porządek, to przechodzimy docelowo na wędzidło?
[quote author=pawel_asola link=topic=11961.msg385407#msg385407 date=1258823231]


Pokemon mnie mozesz obrażać ale Asolki nie pozwole, moze komus innemu kto nazywała by Asole impotenckim transwestytą, zaproponował bym przejażdzkę na niej.....
ale .... byłem na Twojej stronie, i widiząłem tam taka fottke
[img]http://www.photoblog.pl/qinkol/[/img] i jeżeli to Ty , to zbyt szanuje Asolkę , raz ,m zeby załozyc na nia jakieś "kretyńskie" uszy , odpowiednie raczej do konduktu pogrzebowego niz do jazdy wierzchem, a poza tym obarczyć ją takim...ufff dosiadem

poza tym, nie uważam w przeciwieństwie do ciebie ze konie sa głupie, tak samo jak nie widze nic głupiego w parasolu, no ale cóz...
i tu się dalej potwierdza natural drazni klasycznawych kmiotków , których nie mozna mylić z prawdziwymi klasykami

[/quote]
Nie obraziłam Twojego konia, tylko pomysł z parasolem.
Niestety jesteś typowym pseudonaturalem, który na zarzut reaguje zwykłą agresją i zwykłym obrażaniem na poziomie podstawówki - wklejeniem zdjęcia -patrzcie gruba beka. Tylko, że te zdjęcia są też na ogólnodostępnym blogu i na szmatoholikach, ja w przeciwieństwie do Ciebie - pseudonaturalny pseudojeźdzcu z dużymi kompleksami jak widać - problemów z tym nie mam. I kolejny pseudonaturalny się chwali, jakiego ma groźnego konia, na którym nikt nie pojedzie.  😵 o to chodzi w Waszym szkoleniu? Bo na mojego konia może wsiąść w tym momencie każdy.
Ja nie jestem dobrym jeźdzcem. Nigdzie tego nie napisałam. Ale ja mam świetny kontakt ze swoimi końmi i nie potrzebuję w związku z tym robić z nich idiotów, nauszniki z frędzelkami chronią końskie oczy przed muchami, co widzę w Twoim pseudonaturalnym świecie jest niezrozumiałe. A parasol ogrodowy przed czym chroni? Przed słońcem na hali?
Poza tym wkleiłeś zdjęcie z czerwca. Ja przez ten cały czas trenuję z byłym olimpijczykiem, świetnym czynnym zawodnikiem i doskonałym szkoleniowcem. A dlaczego uważam, że doskonałym? Bo żadnego wynalazku w jego rękach nie widziałam. Nawet bata nie używa. Więc skąd wiesz, jak teraz jeżdżę?

I dlatego naturalsi wzbudzają tyle kontrowersji - bo pseudonaturalsi z braku argumentów po prostu atakują bez sensu innych.

BTW - pierwszych naturalsów i ich naturalsowe konie poznałam daaaaaaaaaaaawno temu (jakieś 6 lat będzie pewnie) i pozdrawiam ich serdecznie  :kwiatek: Kasiasci i eda - jakże inni od tych wszystkich jacy są tu teraz (no może ed czasem też bryka 😉 )

Edit - wstawiam linka do zdjęcia ze szmatoholików, o które chyba chodziło:
http://szmatoholicy.konskieforum.pl/zobacz/24/313#i
a z tej strony jeszcze mam takie:
http://szmatoholicy.konskieforum.pl/zobacz/24/243#i

Pozdrawiam - klasycycośtam kmiotek.
przedewszystkim doczepiłem się nie do wagi , bo sam waze więcej  🤣 tylko do dosiadu i samego konoia pospiannego jak na parade cyrkowa, porównaj jesli8 już o tym rozmawiamy do luznej wodzy i "wyrazu geby" Asoli i zdjecia Twojego konika,, sama zacZynasz prywytne wycieczki a potem jedtes zdziwiona że ktos się czepia Ciebie,
poza tym mam szacunek zbyt wielu prawdziwych klasyków żeby mieć kompleksy przez jakiś forumowych znawców "klasyki"  , powiedz mi jesli parasol jest idiotyczny to jak nazwac plastokowa płachte pod przeszkoda imitująca wodę :-) ,

a asoli nie demonizuje poprostu nie pasuje do niej Twój epitet, jest bardzo miłym konikiem, na któym oprowadzam 5 letnie dzieci znajomych :-) a dzięki ćwiczeniu z prasolem nie musze obawiaqc się że przestarszy ich to ze dziecko pomacha np chusteczka do mamy która patrzy .
Ten wątek robi się coraz bardziej żenujący...
Halo, masz bardzo dużo racji chyba. A co do zdania Pata to chyba musisz sama się pofatygować i go poczytać 🙂 niestety nikomu nie płaci za rzecznictwo a kurcze szkoda 🙂

Bo z metody to mogę np. wywnioskować coś takiego: że jest wiele osób, które nie mają pojęcia o koniach, a chcą mieć z nimi kontakt. I tym osobom trzeba pomóc: "kawa na ławę", pomalutku, w częściach, tak, żeby mogli pracować sami i nie narażali się na niebezpieczeństwo. "Kryptozałożenie"?: "Klasyka" to wiedza dla wtajemniczonych, niepoukładana, trzeba bystrzaka i lat, żeby się w tym zorientować - a ja proponuję coś, że każdy sobie da radę.


Myśle, że to tylko jeden z powodów, dlaczego ludzie szkolą się wg tej szkoły.

Bo nie tylko ci, którzy o koniach nie mają pojęcia- a tak naprawdę... ilu ludzi - koniarzy może  powiedzieć  , że zna je doskonale?
Myślę, że prawie każdy ma jakies luki, czyli problemy ,które napotyka i szuka rozwiązań.
Trzecia grupa- to ciekawi  różnych nurtów, poszukujący.lepszej współpracy z koniem

Tylko to wszystko nie daje odpowiedz- czemu tyle kontrowersji?

Sama napisałam, że naturalsi wkurzają , bo takich  wypowiedzi jest całkiem sporo, nie tylko w tym wątku.

Witam 🙂

Ja osobiście uważam ze kłucić sie o co nie ma bo osoby zajmujące sie naturalem dzielą się tak samo jak klasycy na prawdziwych jeźdźców i tych którzy nie bardzo wiedzą co do czego
Ja osobiście zetknełam sie z dużą liczbą osób zajmujących sie naturalem i mogę stwierdzić że wiele z tych osób wywarło na mnie szalenie pozytywne wrażenie jak na przykład duet Paweł i Asola których miałam przyjemnosc obserwować na żywo przy pracy i takich którzy  są absolutną porażką mimo posiadanych patensów ale przekonana jestem o tym ze wszyscy bardzo kochają konie to nie ulega wątpliwości
faktem jest też to że 80% naturalsów to ludzie którzy sobie albo nie radzili ze sobą albo z koniem albo też kupili konia nie mając pojecia o tym zwierzu i szukali pomocy choć wkurzające jest to ze faktycznie naturalsi patrza na klasyków jako na najgorsze zło i nie znoszą krytyki nawet konstruktywnej ze strony nawet bardzo doświadczonych klasyków

pozdrawiam klasycznie 🙂🙂
Mnie wkurza (tak - wkurza!  👿 - to nie jest kwestia kontrowersji) np. to:
jak dogadać się z koniem nie używając bezmyślnej przemocy 

Wybacz, tunrida, że akurat cytat z twojej wypowiedzi - to zupełnie nie o to chodzi, "nothing personally"  :kwiatek:

Chodzi o taka dziwną "mowę-trawę", która z pozoru sprawia wrażenie słusznych treści a faktycznie:
1. Nikt nigdy nie dogadał sie z koniem używając bezmyślnej przemocy
2. Można świetnie dogadać się z koniem używając przemyślanej przemocy (i naturalsi też to robią).

To tylko taki przykład. Jest tego dużo, dużo więcej. Niby jedno słówko...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się