"ręka? kontroluje?" jak? wiszącą wodzą? Może mam błędna wizję, ale jeśli otwieram bramę "klasycznie" to używam pomocy np. do zwrotu na przodzie i dopóki używam pomocy, ujeżdżony kon wykonuje o co "proszę". Gdy siądzie na konia ktoś, kto tych pomocy nie zna - raczej bramy nie otworzy. Wydaje mi się, że w weście szkoli się konie tak, żeby "otwierały bramę" niemal niezależnie kto co i jak będzie na grzbiecie popełniał - wystarczy podyktować sygnały, a czasem i to nie. Mogę się mylić, ale z lektury szkolenia konia do westu odniosłam takie silne wrażenie.
Co do nacisku - interesowałyby mnie dowody! na takie zachowanie dorosłego! konia. Ludzkie dzieci np. lubią wisieć na szyi. Dorośli - może też - ale nazywa ich się "emocjonalnie niedojrzałymi".
halo, jeśli koń się odsadza, to napiera na ten nacisk tak długo, aż ów ustąpi (czyt. zerwie kantar/uwiąz/wyrwie hak). Gdyby było inaczej, to przy minimalnym nacisku przy tego typu szarpaninie koń powinien ustąpić i odpuścić. Tak samo jak przy ponoszeniu, jeśli 'zaciągniemy ręczny' koń nic sobie z tego nie robi i leci dalej na oślep napierając na wędzidło.
Jeżeli weźmiemy dorosłego konia, który nie miał kontaktu z człowiekiem to będzie się zachowywał mniej więcej tak samo. Jeżeli dorosły koń np odsuwa się od nacisku ręki, to dlatego, że został tego nauczony. Jeżeli założymy takiemu koniowi wędzidło to tak samo będzie na nie najpierw napierał. Czy mam rozumieć, że jak np jedziesz galopem to musisz na każdym fule używać pomocy aby koń się nie zatrzymał ??? W trudniejszych ruchach "westernowych" też tak jest, że koń robi np spin dopóki jeździec używa pomocy. Oczywiście jeżeli jeździec tych pomocy nie zna, to koń spinu nie zrobi, chyba że przypadkiem, podobnie jak dobrze wyszkolony koń ujeżdżeniowy może zrobić np ciąg bo jeździec krzywo siedzi P.S. Zawsze mi się wydawało ,że ideałem klasycznej jazdy jest używanie pomocy tak delikatnych, aby były całkiem niewidoczne
Oczywiście , że kontroluje. Poruszenie wodzy jest sygnałem, przesunięcie po szyi jeszcze czytelniejszym dla konia, bo tak został nauczony z ziemi. Przyłożenie wiszącej wodzy do jednej strony szyi konia, powoduje skret konia. To nawet mój koń rozumie 🙂 Cwiczenie odsyłania konia, ma doprowadzić konia do cofania na potrząsanie wodzą, to samo można zrobic z siodła. Naturalsi jezdzą w róznych stylach , choć amerykanscy szkolenie naziemne wykorzystują przecież w west. PP jeździ west , takie szkolenia są przygotowanierm z ziemi do jazdy w tym stylu. Może mam błędna wizję, ale jeśli otwieram bramę "klasycznie" to używam pomocy np. do zwrotu na przodzie i dopóki używam pomocy, ujeżdżony kon wykonuje o co "proszę". Gdy siądzie na konia ktoś, kto tych pomocy nie zna - raczej bramy nie otworzy. Wydaje mi się, że w weście szkoli się konie tak, żeby "otwierały bramę" niemal niezależnie kto co i jak będzie na grzbiecie popełniał - wystarczy podyktować sygnały, a czasem i to nie. Mogę się mylić, ale z lektury szkolenia konia do westu odniosłam takie silne wrażenie.
Masz błędną wizję - może dlatego, że oparta na lekturach. Gdybyś spróbowała jazdy na dobrze przygotowanym koniu do np reinigu, to mogłabyś mocno zdziwic się, że zamiast do przodu , cofasz, a zamiast skręcic w prawo skręcasz w lewo 😀
Co do nacisku - interesowałyby mnie dowody! na takie zachowanie dorosłego! konia. Ludzkie dzieci np. lubią wisieć na szyi. Dorośli - może też - ale nazywa ich się "emocjonalnie niedojrzałymi".
Dorosły surowy kon bedzie napierał na nacisk zupełnie instynktownie. Tak zachowywał się kuc, którego poznalam , gdy mial 3 lata i nie był w żaden sposób szkolony. Dotknięcie go ręką skutkowało natychmiastowym napieraniem- podniesienie nogi, to natychmiastowe kładzenie sie na człowieku. ]
porównywanie zachowań koni do ludzi i odwrotnie nie ma uzasadnienia poza tym że jesteśmy ssakami, odnośnie uwarunkowań bytowych i zachowań wrodzonych nie jesteśmy końmi 😉 Dowodem napierania konia na nacisk może być wizyta w stajni i sprawdzenie tego doświadczalnie na dowolnym koniu którego nie nauczono ustępowania od nacisku, a także na tych koniach które nauczone ustępują od nacisku ale nie w każdym miejscu swego ciała więc instynktownie w tych miejscach napierają. Poetyka polega na tym żeby ustępowały np. od dotknięcia włosa, dmuchnięcia albo sugestii 😉
Z resztą 'przypadkowe' obciążanie akurat tej nogi, którą człowiek chce podnieść do czyszczenia, to klasyczny przykład tego, że konie napierają na nacisk/presję. Wyjątkowo dobrze widać to u młodziaków.
Strasznie trudno wyjść z myślenia typowego dla ludzi , w sensie ciągłego porównywania zachowań ludzkich i końskich i wyciąganie z tego błędnych wniosków 😉 Muszę przyznać, że poznanie konia surowego, a już nie źrebaka było dla mnie sporym zaskoczeniem. Bo przecież zna się przeważnie konie już nauczone podstawowych rzeczy , które są potrzebne ludziom. I chce się przesunąć konia , a tu niespodzianka- nagle jest się przyciśniętym do ściany 😀
Ale takie przypadki zdarzają się nawet , jeśli ma się do czynienia z końmi wyszkolonymi, ale nie mającymi zaufania do konkretnej osoby , czy wobec osób zupełnie obcych. Myślę, że wiele osób przeżyło takie przyciśnięcie do ściany w boksie - ku swojemu zdumieniu.
Nawet dorosłe konie z swoich zabawach ćwiczą ataki i kontrataki. I znają doskonale swoje możliwości związane z wagą. Ja często widzę, jak masywny Kuba w czasie gonitw z kucem spycha go ciałem na taśmę - i wygrywa. Mały nigdy nawet tak nie próbuje - jest po prostu za lekki , różnica pewnie ok 250-300 kg. I doskonale o tym wie 🙂
Czy ja naprawdę piszę niezrozumiale? guli, tylko potwierdzasz mój domysł, że konie westowe są szkolone bardziej na sygnały, mocno umowne, z czym polemizuje ciemny pastuch. Nie przekonuje mnie. ciemny pastuch, gdzieś pisałam, że pomoce mają być widoczne? A jak w weście? mają być widoczne?
Koń swoje waży. Źrebak tuli się do matki. Koń ucieka od bólu. Nadal pytam o dowody! w sprawie nacisku. 3 lata to nie jest dojrzały koń. A jeden przypadek nie jest "pozytywnym" dowodem. Na jakie badania powołują się ludzie stawiający tezę o "nacisku"? Badania na dorosłych! koniach nie mających kontaktu z człowiekiem (skoro to "zaburza" naturalny instynkt)? A nawet źrebaki... nie widzieliście matki popychającej źróbka w zadek? Powinien zaprzeć się jak osiołek - bo przecież nacisk 😲
halo - jeśli sygnały klasyczne są tak oczywiste, to powinno być tak, że klasyk wsiada na surowego konia i niczego nie musi go uczyć, bo on wszystko rozumie od razu... Mnie się wydaje, że to sygnały i tamto sygnały. Koń umie to, czego go nauczymy.
Dorosły koń: 10 letnie konie znajomej (to już chyba dorosłe ponad wszelką wątpliwość?), które zaczęłam strugać rok temu, musiałam uczyć ustępowania od nacisku, bo niestety pchały się na mnie jak prosiłam o przesunięcie się i uwisały na mnie jak próbowałam nogę podnieść. Przykład z odsadzaniem czy dzikim galopem na "ręcznym" też dobry - jak go wytłumaczysz?
Pierwsze reakcje przy uczeniu ustąpień - koń ZAWSZE napiera. Wystarczy go przetrzymać, żeby lekko ustąpił i później już szybciej mu przychodzi wykumanie, że do tego dążymy, ale nie miałam nigdy u konia nie nauczonego tego takiej reakcji, że np. chcę przejechać z taczką, podchodzę, dotykam i koń ustępuje - nie, napiera. Zawsze. Możesz go oczywiście przepchnąć, ale to nie jest wrażenie, jakbyś przesuwała/toczyła piłkę, raczej jakbyś walczyła z przemeblowaniem 😉 a nawet gorzej, jak puścisz ZANIM ustąpi, to ani chybi zrobi krok w Twoją stronę (czyli napierał, nie tylko stawiał bierny opór).
Więcej, nawet jeśli koń rozumie ustąpienie od lekkiego nacisku (czyli ten nasz sygnał umowny), a nacisk przyłożymy mu za mocny, to się zaprze i będzie napierał w większości przypadków (zakładając, że nie jest spanikowany i nie chce uciekać gdzie pieprz rośnie tylko PRÓBUJE odpowiadać, albo nie może uciec - np. jest uwiązany)
Źrebak jest od matki słabszy, dlatego mimo że się zapiera, ona daje radę go przesunąć. A zapiera się, nie odchodzi od lekkiego dotknięcia. Podobnie jak ten dorosły w moim przykładzie, "przepychany", bo chcemy przejść.
Halo- naprawdę ciężko przekonać kogoś . kto jakby nic nie wiedział o koniach- bez urazy :kwiatek: I nie miał do czynienia ze zwierzętami na codzień. Dziecko malutkie - każdego gatunku nie przeciwstawia się matce! Za to każde jest uczone zachowań typowych dla swojego gatunku- w tym zdobywania , rozpoznawania jedzenia , sposobów walki, czy obrony. To przecież podstawa przeżycia - a młode uczą się tego pod okiem rodzica w formie zabawy. Konie nie tylko uciekają od niebezpieczeństwa. One przyparte do muru, czy paszczy drapieżnika - bronią się . Mają masę ,siłę w uderzeniu kopyt i całkiem sprawne zęby. Dla koni człowiek to zagrożenie , dopóki nie zostaną przekonane, że tak nie jest. Albo nie mają wyboru.
Nawet mysz broni się przed kotem- serio. Mam filmik nakręcony z zabawy swojej kotki z upolowaną myszką. I wyraźnie widać , jak ofiara próbuje zaatakować łapką kotkę- a przeciez jest bez szans.
Ciemny pastuch dał dobry przykład z wędzidłem i napieraniem konia na nacisk. Dlatego tak wiele koni długo nie przyjmuje wędzidła, uciekając od niego w rózny sposób- nawet poprzez tzw "martwy pysk", czyli napiera i trzyma mocno, ale nie akceptuje. Albo gryzie z wściekłością na początku- tak jak robił mój kuc, gdy miał je założone kilkakrotnie. Ten opór i napieranie na nacisk, to poderwanie głowy, gdy pociągniesz za uwiąz przypięty do kantara. Wydawałoby się, że to działanie wbrew logice- bo ciągnąc za kantar( uwiąz) naciskasz na potylicę, więc koń powinien opuścić głowę. A przecież tak nie jest nawet u dorosłego konia- tego uczy się . Mój niestety nadal nie nauczony, więc znosi szarpanie na jedno ucho , ale głowy nie opuści, bo zaniedbałam naukę. Tak jak pisały przedmówczynie- odsadzanie się konia , to właśnie napieranie na ucisk na potylicę.
guli, tylko potwierdzasz mój domysł, że konie westowe są szkolone bardziej na sygnały, mocno umowne,
Tak samo dzieje się w każdym innym stylu. Konie zawsze szkoli się na pewne, umowne zresztą sygnały. Ja polemizowałam z innym Twoim twierdzeniem Napisałaś " ale jeśli otwieram bramę "klasycznie" to używam pomocy np. do zwrotu na przodzie i dopóki używam pomocy, ujeżdżony kon wykonuje o co "proszę". Gdy siądzie na konia ktoś, kto tych pomocy nie zna - raczej bramy nie otworzy. Wydaje mi się, że w weście szkoli się konie tak, żeby "otwierały bramę" niemal niezależnie kto co i jak będzie na grzbiecie popełniał - wystarczy podyktować sygnały, a czasem i to nie.
A przecież pomoce w klasyce, to też sygnały , które skutkują otworzeniem bramy. Koń westowy nie urodził się z tą umiejętnością - też musiał być nauczony sygnałów. I nieprawdą jest, że bez znaczenia kto mu siedzi na grzbiecie - ten ktoś musi znać sygnały, na które koń wykona ruchy umożliwiające jeźdźcowi wykonanie tego zadania. Jeśli siedzący na grzbiecie nie zna takich samych sygnałów, których nauczony był koń - to bramki nie otworzy. Mam wrażenie, że tylko w konkurencji "wycinania krów" jeździec zupełnie zdaje się na konia , nie przeszkadzając mu, bo krowy mają znakomity refleks , wbrew potocznym opiniom. Dużo szybszy od człowieka i od niejednego konia, dlatego akurat do tej konkurencji predysponowane są określone rasy konia - właśnie AQH , bardzo szybkie na krótki dystans i bardzo zwinne.
Mam wrażenie, że tylko w konkurencji "wycinania krów" jeździec zupełnie zdaje się na konia , nie przeszkadzając mu, bo krowy mają znakomity refleks , wbrew potocznym opiniom.
się generalnie zgadzam - z tym tylko, że człowiek musi mu wskazać krowę - czyli którą krowę wycinamy - to też jest pewna komunikacja..
Moje przemyślenia na temat są (z grubsza) takie: klasyka uczy pewny 'figur' (ustepowanie, łopatka, zmiana nogi itd), natural uczy komunikacji (ustąp od, podąż za) w różnych ( generalnie pięciu ) strefach konia i róznych 'stanach' energetycznych (daj mi max energii, wyluzuj zupełnie). Jeśli Twoja komunikacja jest na dobrym poziomie, sprawność fizczna i podążania za ruchem itd są na miejscu, to powinnaś uzyskać 'figury' (i nie tylko, oczywiście ).
Oczywiście konie westernowe są uczone reagowania na sygnały, które z początku nie są dla nich oczywiste, często reakcja jest z początku odwrotna. Dokładnie tak samo jest u koni dresażowych, skokowych, do polo , zaprzęgowych... "nieujeżdżony koń prawie zawsze wykona ruch odwrotny do będącego skutkiem ujeżdżenia" Te słowa bynajmniej nie należą do trenera westernowego, czy "naturalnego" (kto wie do kogo?) I cytat z przepisów:"Ujeżdżenie konia nie oznacza jedynie kierowania nim, lecz także kontrolę nad każdym jego ruchem" Mogłoby takie sformułowanie znaleźć się w podręczniku klasycznego ujeżdżenia a jest to pierwsze zdanie z przepisów NRHA- związku reiningowego
Wszystkie "szkoły" mają niesamowicie dużo pozytywnych postulatów. Gorzej z realizacją. To w końcu źrebak słucha matki? czy się jej opiera? Dlaczego jakakolwiek istota miałaby radośnie przemieszczać się wbrew swojej woli? A jeszcze taka ciężka jak koń... Z twierdzeniem "prawie każdy koń ... odwrotnie" - zwyczajnie się nie zgadzam. Absolutna większość koni zupełnie surowych "coś" wykona w zamierzonym przez człowieka kierunku. Bez problemu można wsiąść na surowego konia, zakłusować, przejść do stępa, zakłusować, zagalopować (na drodze rozpędzenia i zaburzenia równowagi na początku). A w tym momencie nie ma mowy, żeby koń znał jakiekolwiek sygnały. dea, te 10-letnie konie nie miały kontaktu z człowiekiem? Bo o takie pytałam. Bo człowiek świetnie potrafi nauczyć konia rzeczy, których (człowiek) nie chce.
Dawno, dawno temu... do Zakładu Treningowego (prawie rocznego) przychodziły młode ogiery. 70/80 sztuk do jednego. Ogromna większość wręcz odłowiona z łąk - kantar widziały pierwszy raz w życiu. I większość wcale nie napierała! Ani nie wisiała na wędzidle, ani się nie odsadzała... Było odrobinę biernego oporu/uporu u części i tyle. Więcej - wolało uciekać. I wiele jeszcze mogłabym napisać.
Odsadzanie i napieranie na wędzidło to wg mnie próba ucieczki od bólu - pisałam przecież. Koń próbuje uciekać tam, gdzie widzi szansę. Zaciekawiło mnie - próbował ktoś takiego eksperymentu: uwiązać odsadzającego się konia nie do bariery, nie przed ścianą, ale do czegoś... optycznie kruchego. Na pewno nie ruszy do przodu? No i - różne konie różnie zrywają się do ucieczki.
Cejloniara o samoniesieniu można dużo, ale dlaczego tutaj? Może najpierw spróbuj zrozumieć moją wcześniejszą wypowiedź? OK - ale coś napiszę. Dla mnie "koń ujeżdżeniowy" który "niesie się" pod telepiącym się na grzbiecie jeźdźcem - to właśnie zwierzak wytresowany i skrępowany, który boi się okazać własny dyskomfort. Koń ujeżdzony jest zawsze dobrym wierzchowcem - ale umiejętności, "dyspozycję" (i sylwetkę) prezentuje w ogromnej zależności od "ogarnięcia" jeźdźca.
Nie zgodzę się, że klasyka "uczy elementów". Może niektórzy - współczuję, dużo tracą. Klasyka uczy ekonomicznego i wydajnego wykorzystania przez konia swojego aparatu ruchu w służbie człowieka. Nawet w tym wątku ktoś już to ładnie napisał (chyba że w "arabach do westu"? 🤔)
a ja się dziwię że wam wszystkim się chce przez tyle stron prowadzić jałową dyskusję bo nawet mi jako osobie nawet zainteresowanej tematem odechciało się czytać tego bełkotu;]
halo, bierzesz mnie w kontekście wypowiedzi innych a mi o coś zupełnie innego chodziło. Wcale nie o konia, który sam się jedzie pod nieumiejetnym jeźdźcem. Pytanie to też nie bezpowodu w tym temacie. Miałam nadzieję do czegoś dojść (po to są dyskusje, by dochodzić wspólnie do nowych wniosków, nawet Ciebie na to nie stać... przykre). Nie, to nie.
Klasyka uczy ekonomicznego i wydajnego wykorzystania przez konia swojego aparatu ruchu w służbie człowieka.
Powiem tak: być może tego powinna uczyć i byłoby pięknie. IMHO w większości przypadków koń od najwcześniejszych treningów jest przymuszany (wypinacze, gogi, potem czarna wodza w międzyczasie wytoki sztywne i mniej sztywne 😉 ) do przyjęcia pewnej postawy. W wielu przypadkach postawa ta jest zaprzeczeniem tego, co tak naprawdę chcemy od konia (czyli skrępowany przód i odstawiony dla utrzymania równowagi zad).
Jak się dobrze zastanowić, to większość narzędzi ma na celu nie dogadanie się z koniem, tylko wymuszanie czegoś na nim. Przykład ? Proszę: jeśli koń ucieka od wędzidła, to co robimy ? Zapinamy nachrapnik ! Jeśli koń nie obniża głowy tak jakbyśmy sobie tego życzyli, to co robimy ? Otóż mocujemy mu tę głowę w żądanej pozycji za pomocą mniej lub bardziej wymyślnych konstrukcji ! Itd, itp.
Są konie, dla których te metody się sprawdzają i pozwalają uzyskać efekt, bo koń się godzi z przymusem. Ale są konie, które walczą i walczą....
Mój koń nauczył mnie, że wymuszanie na nim, to droga do nikąd. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczna - jest moją przepustką do świata koni...
Wierzę, że są trenerzy, którzy robią to tak, jak to opisuje Podhajski i super ! Chylę głowę.
Zaraz ktoś napisze, że w naturalu też stosuje się przymus (no i Lina sadystycznie traktuje konie). Tak, to prawda - w końcu chcemy aby "ja Pan, ty koń, ja mówić, ty słuchać' - ale wysiłki są skierowane na zrozumienie przez konia zadania i akceptację reguł. Rzekłabym podchodzimy do tego od strony psychologii konia...
Dawno, dawno temu... do Zakładu Treningowego (prawie rocznego) przychodziły młode ogiery. 70/80 sztuk do jednego. Ogromna większość wręcz odłowiona z łąk - kantar widziały pierwszy raz w życiu. I większość wcale nie napierała! Ani nie wisiała na wędzidle, ani się nie odsadzała... Było odrobinę biernego oporu/uporu u części i tyle. Więcej - wolało uciekać.
Bo to jest ta instynktowna reakcja, o której sporo było pisania. Tylko koń przyparty do muru będzie bronił się- to nie jest drapieżnik . Trudnosc dyskusji z Tobą polega na tym, że Ty znasz konie tylko poprzez pryzmat szkolenia jeźdźców, lub konie stajenne , szkółkowe - takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Poza tym trzeba chcieć widzieć , a nie tylko patrzeć. Znajomosć zachowań zwierzęcych na wolności, różnego gatunku są naprawdę bardzo pouczające i pozwalające poruszać się z nimi, wśród nich bez szkody dla siebie. Konie roślinżercy są jednocześnie gatunkiem uległym - dlatego założenie kantara jest spacyfikowaniem konia, Przecież wystarczy położyć uwiąz na potylicy i koń czuje się złapany. Tę cechę charakteru ludzie wykorzystują już od ok 4 tys lat. - nie bez powodu najpierw "ujarzmia " się głowę konia, a nie pęta nóg , które przecież są narzędziem ucieczki 😉 Większosc koni z uwagi na tę cechę charakteru poddaje się człowiekowi , ale to nie oznacza, że nie drzemią w nich pierwotne instynkty . Są też konie, które nie lubią poddawać się bez walki. Mniej uległe są konie, które w pierwszych latach mają niewielki kontakt z człowiekiem, a nawet dorosłe, ale przebywające tylko z jednym ludziem i mające stworzone warunki w minimalnym nawet stopniu zblizone do naturalnych.
Wtedy można naprawdę dużo nauczyć się o nich. A nie od stajennych koni, które są pacyfikowane całe swoje życie , bez możliwości wyboru. To zrezygnowane konie, których instynkty zostały dawno zduszone przez człowieka . Na dodatek poprzez sposób zajeżdżania ( okropne słowo) a potem ujeżdżenia zabija się w nich naturalny ruch kształtując pożądane przez człowieka ustawienie :/ Czyli głowa przy piersi, żeby nie móc szybko biegać ( bo poniesie) "złamana" szyja wypięciam , to bardzo częsty widok - 90 % pokazywanych koni na zdjęciach przedstawia taki widok.
Co taki koń ma wspólnego ze wspaniałym ruchem, którym przecież charakteryzuje się ten gatunek?
Bez problemu można wsiąść na surowego konia, zakłusować, przejść do stępa, zakłusować, zagalopować (na drodze rozpędzenia i zaburzenia równowagi na początku). A w tym momencie nie ma mowy, żeby koń znał jakiekolwiek sygnały.
Czy bez problemu można wsiąsć na surowego konia? Spróbuj to zrobić z dzikim mustangiem 😀 Są przecież takie konkurencje w USA.
A Ty piszesz o koniach surowych , ale ze stadniny, czy ze szkółki. Konie, który od urodzenia miały do czynienia z człowiekiem- w mniejszym lub większym stopniu. Znam przypadek koniarza z naprawdę ogromną znajomością koni, który kupił 4-lata z pół-dzikiej, podupadłej hodowli. Kiedy po pewnym czasie rozpoczął lonżowanie, to mimo, że koń już jakiś czas przebywał w stajni z innymi końmi , poddał się działaniu ogłowia z wędzidłem, to na ruch bata poganiającego w mgnieniu oka zaatakował kopytami człowieka. I nie bardzo rozumiem zdanie drugie z powiązaniu z pierwszym. Większosć przecież ludzi pisze o tym, że koń nie rodzi się ze znajomością ludzkiego języka i reguł jakim będzie musiał poddać się. Przy wsiadaniu na surowego , o którym piszesz wykorzystujesz jego naturalną skłonność do uciekania w strachu. Bo przecież po to mu zaburzasz równowagę, żeby wykonał jakiś inny ruch , niż ten w którym porusza się aktualnie. Ale podejrzewam, że już nie zatrzymuje się bez problemu, jeśli nie został tego nauczony wcześniej z ziemi- albo nie zadziałasz silnie bodźcem bólowym, czyli wędzidłem.
Ludzie czy wam dokumentcnie wodę z mózgu zrobiono, i każdą największą głupotę musicie łykać z uśmiechem, prosic o jeszcze na dokładkę normalnie myślącym ludziom próbować to wpajać? 🤔wirek:
Natłok pseudonaukowych teorii , czepianie się i rozdzielanie na czworo jakiś nie mających znaczenia szczegółów prowadzi do zupelnego ogłupienia. Tak człowieka (ja np czuję że zgłupiałam doszczętnie czytając wasze wywody) jak i konia.
Halo: nie szkodzi że "przerobiłaś" w swym życiu kilkadziesiąt a może kilka setek koni. Guli i tak ze swymi 2 konisiami które nią rządzą i ją wychowują oraz przemyśleniami ukształtowanymi na tej podstawie o stokroć od ciebie bardziej doświadczona i mądrzejsza. Tak że nie wysilaj się...
A może zmieniłabyś płytę, bo trochę już zgrana i powtarza w kółko to samo 😂
A może przerzucisz się na literaturę zamiast oglądania filmików? Może to pomoże ci w pisaniu sensowne i bardziej merytorycznych postów ? 👀 Bo póki co , używasz argumentów które delikatnie mówiąc - nie porywają 🤣
Guli - dobrze, bardzo dobrze, solennie obiecuję (słowo harcerza RP) że dostosuję sie do twoich żądań pod warunkiem że ty zaczniesz pisać tak, żeby dało się to w ogóle czytać.
Dawno, dawno temu... do Zakładu Treningowego (prawie rocznego) przychodziły młode ogiery. 70/80 sztuk do jednego. Ogromna większość wręcz odłowiona z łąk - kantar widziały pierwszy raz w życiu. I większość wcale nie napierała! Ani nie wisiała na wędzidle, ani się nie odsadzała... Było odrobinę biernego oporu/uporu u części i tyle. Więcej - wolało uciekać.
Mniej uległe są konie, które w pierwszych latach mają niewielki kontakt z człowiekiem, a nawet dorosłe, ale przebywające tylko z jednym ludziem i mające stworzone warunki w minimalnym nawet stopniu zblizone do naturalnych.
[/quote]
Czy Ty w ogóle czytasz? Napisałam wyraźnie - duża część koni była wręcz odłowiona z pastwisk! Czego tu można nie zrozumieć? Były - tak - dzikie były. I "rozkład" różnych zachowań i podejścia do człowieka był podobny jak tych "zażyłych" - zależnie od konia. guli, wiedza o koniu, choćby najlepsza, nie jest wiedzą o koniach.
A głowa oparta o pierś wcale nie wyklucza dzikiego galopu 😀iabeł:. (w dodatku bez kontroli kierunku).
Dodam jeszcze (już ogólnie), że ogromna większość młodych koni bardzo chętnie pracuje z człowiekiem, tylko wcześniej trzeba je "wyprowadzić ze stanu dzikości" - czyli 1. zapewnić poczucie bezpieczeństwa, zwyczajności 2. przyzwyczaić, że człowiek ma prawo żądać czegoś od konia i że koń dobrze na tym wychodzi. Uważam, że 98% kłopotów z końmi (włącznie ze słynnym "napieraniem"😉 to coś co zdążył sp***ć człowiek 😤
ale Guli rozchodzi się o dzikiego dzikiego konia Przewalskiego ze stepów Azji w najgorszym wypadku z brumby z interioru australijskiego a juz w naj-naj- gorszym przypadku mustanga czystej krwi (nie mieszańca !! bo to juz nie będzie to) z Gór Skalistych Ameryki płn.
a nie jakiegoś dzikusa domowego z polskich łąk.
Ciekawe tylko kiedy sama Guli miała ostatnio do czynienie a z prawdziwym dzikikim koniem że tak doskonale wie i zna dogłębnie ich zachowania. I ciekawe kiedy i ile razy miała do czynienia z dzikusem domowych z polskich łąk że ma w ogóle skalę porównawczą że dziki nie równa się dziki dziki 🙄
guli, wiedza o koniu, choćby najlepsza, nie jest wiedzą o koniach.
Jasne, że tak 😀 Dlatego na swoim półtora koniu weryfikuję cudzą wiedzę i ogromne doświadczenia spisane w literaturze. Weryfikuję, a nie stosuję ślepo według wybranego i powszechnie obowiązującego nurtu. Większość ludzi wypowiada się w oparciu o cudzą wiedzę i doświadczenia , co nie wyklucza samodzielnego myślenia. 😀
Do niedawna byłam przekonana, że masz też dużą wiedzę o koniach , ale ostatnio piszesz rzeczy , które świadczą w sporych brakach w tej dziedzinie. Dla mnie to bardzo powierzchowna wiedza , bez głębszej znajomości tematu , w której znajomości pomaga poznanie innych nurtów , ich teorii i praktyki. Bez tego poznania odmienności nasza wiedza staje się skostniała , więc niewiele warta.
To łaskawie wskaż mi te "braki". Precyzyjnie. Twierdzenie bliskie temu, że nie umiem czytać jest bezczelne. Czytam, znam i uważam za nieprawdę. Jestem szczera i nie ściemniam, czego o założycielach "nurtów" nie mogę powiedzieć.
Czytam, znam i uważam za nieprawdę. Jestem szczera i nie ściemniam, czego o założycielach "nurtów" nie mogę powiedzieć.
Co uważasz za nieprawdę? 🙂 Teorie załozyciela nurtu PP . MR , czy innych ?
Fajnie, że wreszcie konkretnie, a nie o ludzkich dzieciach wiszących na szyjach matek , czy koniach "westowych "urodzonych z umiejętności otwierania bramki , nawet przez przypadkowego przechodnia wsadzonego na ich grzbiet 😉
Odruch napierania w dużej mierze bierze się z naturalnej reakcji koni w stadzie na czynnik wzbudzający strach i poruszenie. Kiedy konie zauważą zagrożenie zaczynają napierać na siebie nawzajem aby dostać się - przepchnąć się do wewnątrz stada gdzie jest bezpieczniej bo jak wiadomo lew zje tych którzy wystają lub zostają w tyle.
Każde zwierze kopytne uciekające ma zaprogramowaną przez genetykę reakcję nie wyrywania się z paszczy zaciśniętej na ciele. Obserwując nawet zwierzęta na filmach przyrodniczych możemy zaobserwować, że schwytana ofiara zamiera i jakby wyczekuje momentu kiedy paszcza się rozewrze. Jest to często jedyna szansa na ratunek i ucieczkę. Co w niektórych filmach jest pokazane.