Były podobne wątki o roztrenowywaniu koni i ponownym wdrażaniu w trening, ale nie do końca odpowiada to sytuacji z jaką będę musiała się zmierzyć po porodzie.
Klacz ma 10 lat. Jest zajeżdżona, ale do tej pory maksimum pracy jaką wykonywała to- nazwijmy to- poziom zaawansowanej rekreacji. Czyli właścicielka jeździła nieregularnie, najczęściej bez większych wymagań (jazda na długich "lyckach"😉, czasem coś tam do "L" poskakała. Klacz dała w międzyczasie tez dwa źrebaki. Ostatni rok nie robiła kompletnie NIC. Przez 14 miesięcy chodziła pod siodłem może z 10 razy, a tak byczyła się tylko na padokach i pastwiskach.
Jest w złej kondycji. Chuda, zero mięśni (bo w międzyczasie przypętała się jej też kulawizna na padoku i musiała stać w boksie)- wieczorem wstawię zdjęcia.
Jednak klacz zmienia właściciela, bardzo dobrze się rusza, przeszła badania i można z nią zacząć poważniejszą pracę (w kierunku ujeżdżenia). Chcemy wdrożyć ją w regularny trening ujeżdżeniowy.
I teraz jak ją traktować? Jak młodego konia wdrażanego w trening? Jak konia roztrenowanego (z tym że ona tak naprawdę nigdy wcześniej nie była w treningu więc jakby nie ma się do czego odnieść z jej przeszłości- wszystko trzeba ją będzie nauczyć)? Na pewno dopóki nie urodzę i nie będę w stanie wsiąść klacz przejdzie mega dopasanie, bo w chwili obecnej nie miałaby z czego chudnąć ani z czego budować mięśni. Na pewno nie będzie z poczatku pracować ciężko.
Ktoś może mi udzieliść wskazówek jak rozplanować w pierwszych miesiącach pracę z tym koniem? :kwiatek:
wszystko tak samo jak przy 4 latku, tylko dłużej ale mniej intensywnie. mniej serii więcej powtórzeń, no i zmiany ćwiczeń bardziej rozciągnięte w czasie. ...no i bardzo dużo forsownego stępa, wieczorna karuzela byłaby fantastycznym rozwiązaniem.
:kwiatek: Czyli generalnie wolniej i mniej intensywnie niż z koniem młodym?
Myślałam o takim rozłożeniu pracy w tygodniu: -poniedziałek- lonża ok 30 min najlepiej na sznurkowym czambonie w dole (klacz ma bardzo słaby grzbiet- w sensie zdrowy, ale zero mięśni) -wtorek- praca pod siodłem ujeżdżeniowa. W dole, dużo stępo kłusa. -środa- 2x karuzela -czwartek- teren. Aby sporo popracowała w stępie na górkach -piątek- lonża -sobota-znowu praca ujeżdżeniowa pod siodłem -ndz- wolne
Mam tu na myśli pierwsze tygodnie pracy. Nie za intensywnie? Myślałam też czy nie wpleść w jakiś dzień wolne skoki (oczywiście mało i tylko treningowo krzyżaczki), ale nie mam zielonego pojęcia czy dla 10-klaczy nie będzie to na początek za dużo
:kwiatek: Czyli generalnie wolniej i mniej intensywnie niż z koniem młodym? mniej intensywnie, ale za to dłużej w danej jednostce. plan wstępnie nie wygląda źle.
To klacz Ci sama powie czy nie za dużo. To indywidualna sprawa. Moja Tania była w takim wieku i praktycznie była tylko zajeżdżona do ganiania po polach. Początki były trudne ale wiek w sensie czy nie za stara,żeby się uczyć - nie był przeszkodą. Ja bym tylko z wypinaniem poczekała chwilę,żeby lepiej się przyjrzeć co klacz może zrobić a czego nie. Bo wypinanie może Ci ten pierwszy ogląd zaciemnić.
Laguna, jeśli koń ma zero mięśni i jest chudy, to ja - zresztą tak jak to zrobiłam ze swoim koniem po kupnie - przez pierwsze parę tygodni bym tylko porządnie karmiła, ewentualnie lekko lonżowała. Oczywiście jeśli masz karuzele, to jak najbardziej też, ja akurat nie miałam. Ale skupiłabym się na odbudowaniu masy, aby było co przerabiać na mięśnie.
Dalej w zasadzie zgadzam się z Wrotkim: dużo porządnego i aktywnego stępa, wymagania jak dla zupełnej surówki (praca pocztowo w dosiadzie odciążający, kłusy anglezowane, koncentracja nad aktywnością i rytmem). Od siebie również polecam spacery do lasu, bo jednak w lesie marsz - zwłaszcza jak się nie ma karuzeli - jest dużo przyjemniejszy a i dobrze takiemu koniowi robi na głowę.
Taniu-Nie mam obaw co do tego czy będzie sie uczyć, bo z tego co już zdarzyłam zaobserwować kobyłka jest bardzo chętna do współpracy i pozytywnie nastwiona do nauki.
Bardziej moje obawy i wątpliwości dotyczą pracy nad nabudowaniem mięśni i kondycji u takiego konia. Bo jednak 10-latek to nie 4-latek i obawiam się czy w czasie pracy nad jej muskulaturą gdzieś przesadzę co odbije się na jej zdrowiu. A z drugiej strony tez nie chcę obchodzić się z nią jak z jajkiem, bo chcę aby gdzieś tam się pkazała.
Co masz na myśli przez: Ja bym tylko z wypinaniem poczekała chwilę,żeby lepiej się przyjrzeć co klacz może zrobić a czego nie.
Nie mam zamiaru uzywać innego wypięcia na początek na lonży niż czambon sznurkowy i tylko i wyłącznie tak wyregulowany, aby zachęcić ją do pracy w dole, z zaokraglonym grzbietem i noskiem w przodzie.
A to jak generalnie na dzień dzisiejszy chodzi pod siodłem jakiś już pogląd mam, bo poprosiłam znajomą aby mi na nią kilka razy wsiadła i poobserwowałam z ziemi
Sierra- od tuczenia zacznę, bo i tak klacz z pracą musi poczekać aż urodzę i dojdę po porodzie do formy, która pozwoli mi wsiadać. Czyli pewnie pracę zacznę nie wcześniej niż w lutym. Mam nadzieję, że do tego czasu nabierze ciałka 😀
Mięśnie się odbudują. Tylko potrwa. Może fotkę pokażesz? To będziemy śledzili postępy? Powodzenia. Jak ma w główce dobrze i żadnej kontuzji ukrytej (tfu!tfu!) będzie OK.
Może się przyda moje doświadczenie 😉 jako że często wdrażałam do treningu konia w średnim wieku 😉 👀 - Podstawą wdrażania zawsze był stęp, optymalnie stęp w karuzeli, energicznym tempem, "trening" w karuzeli na początku trwał ok 40 minut, nigdy dłużej niż 1,5 godziny przy zmianach kierunku co 10 minut. Zmiany kierunku są ważne, szczególnie przy karuzelach o mniejszej średnicy ze względu na obciążenie stawów. - W pierwszym miesiącu trening pod siodłem 3 razy w regularnych odstępach (np.: poniedziałek - środa - piątek), trening głównie "do przodu do dołu", koniecznie energiczny, aktywny aby uzyskać zaangażowanie zadu i kontakt z wędzidłem "od zadu" nie od ręki, na dużych kołach i prostych. Duże koła i proste ze względu na stawy, ścięgna, słabe mięśnie - Praktycznie niemile widziane było lonżowanie; dla konia dojrzałego, bez przygotowania kondycyjnego, bez względnie wydolnych mięśni, obciążenie na kole + wypięciu było widziane jako zbyt duże, więc lonżowanie było ograniczone do raz w tygodniu. I tak nam leciał tydzień: poniedziałek: trening uj. wtorek: karuzela środa: trening uj. czwartek: karuzela piątek: trening uj. sobota: lekka lonża lub spacer w teren lub karuzela (akurat ja nigdy nie lonżowałam) niedziela: wolne (zupełnie)
Bardzo ważne było zawsze, na co mnie uczulano, że musi następować periodyzacja wysiłku, czyli np. 1. dzień - lekko 2. dzień - średnio 3. dzień - mocniej 4. bardzo lekko 1. dzień: od początku, ale wszystko nieco aktywniej
Czyli praca była podzielona na bloki: tygodniowe i miesięczne, przy czym i wzrastały bloki tygodniowe, następnie miesięczne, po 3 blokach tyg. i ms. następował blok regeneracyjny. W wykresie wyglądał trening jak "schodki".
Nie wiem czy cokolwiek można z tego co napisałam zrozumieć... 🤔wirek:
Od poniedziałku bede miała konia do ponownego wdrożenia. Klacz ma 9 lat, od 3 nie chodziła pod siodłem. Jest po źrebaku ( źrebakach? ). Wcześniej była koniem westernowym. Strartowala nawet na zawodach. Kon jest delikatny, emocjonalny i bardzo kombinujący. Jest problem z podnoszeniem nóg ( kopie , szczególnie jeśli chodzi o lewą tylną i robi to bez wiekszego uprzedzenia i powodu. Najczesciej z całej siły ). Po pierwszych lonżach widze ze to kon bardzo do przodu. Nie akceptuje wedzidła i panicznie wrecz reaguje na bata do lonzowania mimo ze wcale jej nim nie dotknełam jeszcze ) Nie do konca wiem ile jest w niej strachu przed człowiekiem , a ile zwykłej kombinatoryki.
Zanim zaczne na nią wsiadac,postanowiłam lonżować. Czytałam ten temat i widze ze według niektórych z was lonża to nie jest najlepszy pomysł. Problem w tym ze wsiadanie na Nia w takim stanie nie wydaje mi się byc dobrym pomysłem. Kobyłka bardzo chetnie kopie przy wsiadaniu... i w zasadzie to nie stoi w miejscu 🙂
Bede miała do dyspozycji całkiem spory i fajny lonżownik. Zastanawiam sie czy zamiast wypinania na lonży , nie zaczac pracowac z Nia na wolnosci. Niech sie wybiega, spusci troche pary, niech utrzymuje okreslony chód ale bez lonzy. Na pewno potem poświece ogromna ilosc czasu na nauke normalnego podawania nóg i chciałabym zeby mi zaufała chociaz po czesci. Klacz bedzie codziennie pzrez 6 dni w tygodniu miała 3-4 godziny mojego towarzystwa, plus wprowadzimy w życie regularne padokowanie ( aktualnie nie zawsze jest wypuszczana ) .
Przyznaje sie szczerze ze to mój 1 koń do wdrożenia i w zasadzie emocjonalnego odrobienia. Mam w planie wiecej czasu poswicic na zaufanie i rozluźnienie Jej w mojej obecnosci niż pracy samej w sobie. Oczywiscie na poczatku . Podczas samego wsiadania i jazd bedziemy miały doswiadczona osobe z dołu do pomocy. Razem z włascielka myslimy o zastosowaniu hackamore przy pierwszych wsiadaniach. Chciałabym zeby kon zauwazył ze nie dzieje sie nic złego i chciałabym wyeliminowac wszystkie dodatkowe stresujace ja rzeczy ( na pewno jest to wedzidło ) .
Jakies pomysły, rady z waszej strony ? 🙂 szczegolnie interesuje mnie temat lonzowania 🙂 I poczatkowej pracy z tym koniem.Mam generalnie dokałdna wizje pracy z NIa, ale zanim opisze co chiałabym robic, chciałabym zebyscie napisały jak to widzicie 🙂
Kobyła ma 7 lat, jest teraz po źrebaku. Przed źrebakiem jeżdżona trochę, ale raczej rekreacyjnie (prywatnie przez nas) - czyli głownie tereny itp.
Teraz jest chuda, wyssana przez źrebaka. Zero mięśni. Źrebak właśnie odstawiony (przynajmniej na razie na noc, bo na padok niestety muszą wychodzić razem i też za bardzo nie mam pomysłu co z tym zrobić) Mam nadzieję, że jak odstawiony będzie całkiem, to kobyłka nabierze ciałka.
Kwestia lonży: przerąbane, bo potrafi zaatakować człowieka i nie boi się bata. Jakiś sposób na to?
NIe wiem. chyba zacznę od stępa pod siodłem.
Dodam, że kobyła stoi u mnie w stajni pod domem, nie mam dostępu do karuzeli ani tego typu wynalazków.
Hypnotize Jeżeli potrafisz lonżować, to lonża może ułatwić! nawiązanie kontaktu z koniem. Kawecan masz? (bo przypadek by się kwalifikował). Dobrze chyba kombinujesz, jeśli z początku koła będą duuuże, to lonża zaszkodzić nie powinna (pamiętać o częstych zmianach kierunku!). Przyzwyczajać do głosu. Odczulić na bat. Ogólnie dużo odczulania Cię czeka 🤔 Wstrzymałabym się z wsiadaniem, skoro wędzidło jest tak be. Bo po hakamore... no po hakamore to już nic. W sensie: jeśli koń w złym stanie psychicznym nauczy się wygrywać na haku (a to możliwe 🙁), to już prawie nic nie da się zrobić. Nie zastanawiaj się "kombinuje, czy się boi" - masz po prostu obchodzić sie spokojnie, ciepło, stanowczo i jak z jajkiem 🙂 M4jek U Ciebie to spacery (teren?), ale kłus etc. możesz stopniowo wprowadzać dość szybko. Rozwiąż problem separacji ze źrebakiem. Może udałoby się z kimś "zamienić" młode na jakiś czas? Bo dla młodego też nie najlepiej wzorować się na "surowej" mamusi.
To i ja się przyłączę. Na dniach będę miała do jazdy klacz po odstawieniu źrebaka. Kobyła przez ostatnie 2 lata nie robiła nic, ot włóczyła się po pastwisku. Chciałabym popracować z nią w kierunku typowo rekreacyjnego ujeżdżenia.
Planuję zacząć od stępów pod siodłem (proste, koła, serpentyny, dużo łagodnych łuków) i stopniowo wprowadzać kłus, o ile podłoże pozwoli. Na galopy mamy czas, nigdzie się nam nie spieszy.
Teraz nastąpi seria laickich pytań: 1. Żeby nadbudować kobyle mięśnie praca powinna od początku skupiać się na uaktywnieniu zadu, dobrze rozumiem? Czyli w stępie koń ma maszerować, kłusie iść aktywnie. Tylko czy od początku na kontakcie? Może powinnam zacząć od aktywnego stępa na luźnych wodzach a kontakt wprowadzić potem? 2. Chciałabym ograniczyć jej lonżowanie do absolutnego minimum, a najchętniej w ogóle z niego zrezygnować, żeby dodatkowo nie obciążać stawów. Przesadzam? Czy lepiej by było, żeby kobył odbudował muskulaturę bez obciążenia jeźdźcem? 3. Widzę, że w planach treningowych często pojawia się karuzela. Czy mogę zastąpić ją wyjazdem w teren i pracą na górkach w stępie?
Dodam tylko, że klacz najbardziej spadła z mięśni grzbietu i szyi dlatego boję się jej, żeby jej zbyt szybko nie obciążać i trochę pewnie będę się obchodzić z nią jak z jajkiem.
aheal jesli kobyla ma wyraznie opadniety grzbiet(czesto po wzyrebieniu sie kobyly tak maja) to ja wlasnie zaczelabym od lonyz na czambonie(zgodnie z zaleceniami p. Kuleszy)
Jak często lonżować? 3 razy w tyg po 15-20 min byłoby ok? Stęp na początek bez wypięcia, potem 15-20 minut pracy (na początku dużo stępa, potem coraz więcej kłusa), a na koniec stęp bez wypięcia, ale już w ręku czy jakoś inaczej? Wybaczcie mi moje laickie pytania, ale pierwszy raz będę miała do jazdy konia po tak długiej przerwie i trochę zielona jestem 😡
ja lonzowalam zgodnie z zaleceniami czyli: pierwszego dnia step bez wypiecia taki zwawy marsz, w kolejnych dniach zwiekszac ilosc minutna wypieciu i sposob wypiecia(na poczatku luzno) potem dolaczamy klus, zagalopki i w koncu galop. co do koncowego stepa to czesc na luznym wypieciu i czesc w ogole bez. u nas trwalo to miesiac. lonza codziennie maks 45minut
Chciałabym z moim koniem wrócić do konkretniejszej pracy. Aktualnie z powodu zimy, chwilowej niedyspozycji konia itp. jestesmy na etapie totalnego roztrenowania. Kon ma 18 lat. W formie jest doskonałej póki co. Przerwa zrobiła mu dobrze na psychike i cheć do pracy. Oboje sie zresetowalismy po przezyciach zwiazanych z przeprowadzką, nowym miejscem i dostsowaniem sie do warunków gdzie nie ma hali i trocinek, tylko błotko albo śnieg. Nie do konca mam pomysł jak zacząć znowu wdrażać Go do pracy. Póki co wsiadam na 30-40 minut. Duzo pracy w stępie. Masa cofań, zwrotów, ustępowań... Dużo przejśc stęp-stój , step-kłus, kłus-step. Wolty, ósemki . Mamy problem z prawą stroną. Pech chciał ze i ja i koń jestesmy na ta stronę gorsi. Czasami łapie sie na tym ze potrafie zapomniec zagalopować na prawo... :/ ostatnio staram sie duzo czasu poświęcic prawej stronie, aczkolwiek mam z nia o tyle problem ze nie mam pomysłu na ćwiczenia, bo koń po przerwie prawie sie nie wygina... :/ Poza tym nie mam pojecia jak mam Go zachecić do pracy w dole, bo ma bardzo dużo energii i wszystko Go interesuje. Jest posłuszny i wszystko wydawało by sie normalne gdyby nie to ze nie chce zejsc w dół. Czasem zejdzie na chwile, a potem wraca do normalnosci. Pytam tu bo póki co nie mam kogo zapytać stajni... Czekam juz na wiosne i na kolejne treningi... Jakies propozycje, pomysły?
Szybko wydłużać czas pracy - nie zwiększając intensywności (sporo stępa?). Nie robić jeszcze cofań. Wprowadzić kłus "jednym ciągiem" od 5-7 min. (nie znam realnej kondycji) aż do 12/13? Kłus wzbogacać pod koniec "nawrotu" ustępowaniami a później dodaniami. Stopniowo coraz dłuższe wolne galopy w dosiadzie odciążającym. Pod koniec "wprowadzania do pracy" stopniowo coraz więcej łopatki. Po miesiącu - 1,5 (pytanie, jak będzie w realu?) można pracować normalnie.
Halo On nie był całkiem odstawiony od pracy. Nie chodził tylko pod siodłem. tak to pracowal na lonży gdzie były dragi i małe przeszkody.Ma dobra kondycje i nie jest opadniety z mieśni.
To proponowałabym normalną długość jazdy, dużo! wydajnego stępa, sporo łopatek (po woltach i ósemkach), więcej na gorsza stronę, dużo przejść (reakcję na pomoce trzeba odświeżyć) na zasadzie - w górę natychmiast, w dół - a tolerancją. Cofań nadal nie - już tłumaczę. Uważam, że albo coś robimy porządnie, najlepiej jak się da, albo w ogóle. Porządne! cofanie jest ruchem bardzo obciążającym. Przyda się, ale za chwilę.
Ja również uprzejmie proszę o podpowiedź w kwestii w/w problemu: - klacz 8 letnia - zajeżdżona w ubiegłym roku (wcześniej chyba 1 lub 2 źrebaki) - pod siodłem pracowała 4 miesiące - kontuzja padokowa we wrześniu = przerwa w pracy 6 miesięcy (przecięcie ścięgna). Obecnie wszystko wygojone. Wg weta można zaczynąć pracę - klacz jest dosyć "długa", ze słabym grzbietem (w ubiegłym roku na początku pracy było duuuużo stępa i kłusa z chambonem na lonży.) - mamy do dyspozycji pagórkowaty teren, ujeżdżalnię trawiastą, ujeżdżalnię "trocinową" i piaszczystą.
Proszę o wskazówki (możliwie jak najdokładniejsze, z rozkładem minutowym poszczególnych ćwiczeń) będę ogromnie wdzięczna :kwiatek:
Mimo Twojego opisu nie sposób zgadnąć czego naprawdę potrzeba koniowi. pewnie próbowałabym potraktować jak "ścięgnowca" - stopniowo wydłużać stęp, dodawać kłus po twardym... Weterynarz nie przekazał rozpiski?
Lekarz zalecił ogólnie lekką pracę głównie w stępie i stopniowe dodawanie kłusa. Zastanawiam się nad spacerami w ręku po górkach zanim zacznę wsiadać, żeby uelastycznić ścięgno i wzmocnić mięśnie grzbietu. Czy mogę przed jazdą zastosować wcierkę rozgrzewającą? Następne usg będzie za dwa miesiące, chyba że wystąpi opuchlizna po pracy - wtedy wcześniej. W sumie wszystko to jest trochę 🚫 w tym wątku. Poza tym, że koń ma 8 lat i tak naprawdę jeszcze nie pracował. Dziękuję bardzo i przepraszam, że zaśmiecam wątek o profesjonalnym treningu konia w średnim wieku 😡
Na co te wcierki? Górki sobie na razie daruj - ogromnie obciążają ścięgna. Dobra wiadomość jest taka, że gdy spokojnie, zgodnie ze wskazaniami lekarza (tak, tylko bardzo powoli dodawać stępa, a potem po odrobince kłusa; tak, w zasadzie tylko po prostej) "wyprowadzisz ścięgnowca" - to mięśnie grzbietu zdążą się poprawić i koń ogólnie ogarnąć... Zazwyczaj obowiązuje też zakaz wszelkich ustępowań i zwrotów!