Forum towarzyskie »

Szef/ zwierzchnik krzykacz- jak sobie radzicie?

ja nie krzyczę - nie mam tego w naturze, ale miałam szefów "psycholi" krzykaczy itd.
ignorowałam ich...  (a raczej jednego)
ale on był krzykaczem ogólnym - na wszystkich (np. darł sie na cały korytarz - "wyperd.olę Cie z roboty jak mi zajdziesz w ciążę" - to na kumpelę co brała ślub)

choć mnie krew zalewa - nie krzyczę...
ale co zrobić np. z pracownikiem
a) poprosił kolegę aby mu przetłumaczył text na angielski (służbowy)
b) kolega (choć nie ma miedzy mimi zależności służbowej) zrobił to co przesunęło mu swoje zadania o 1 dzień
c) okazało sie ze text i tak już jest NIEAKTUALNY (aktualny jest u mnie)

wiec zawalił KOMUŚ robotę, nie spytał MNIE o zgodę czy może poprosić kolegę o tłumaczenie, nie spytał czy text jest aktualny

i co zrobić z takim nie wiem jak napisać PALANTEM?
przecież krew mnie zalewa!
No właśnie - co zrobić? Wywalić? Wywalać każdego za takie przewinienia? No przecież mielibyśmy codziennie chyba inspekcję pracy nad głową, bo u nas - szefów szukaliby problemów - przecież pracownik niewinny.
U nas w Polsce jest naprawdę tragedia - nie dość, że kogoś kompetentnego ciężko znaleźć, to potem takiego niekompetentnego ciężko zwolnić.  😉
O moim szefie mogę powiedzieć tyle:
1. ma gorsze zmiany humorów niż kobieta przed miesiączką..
2. jak ma dobry humor to do rany przyłóż...jak zły poprostu "nie podchodź"...
3. bardzo nie lubi podpisywać mi wniosku o urlop czy dzień wolny...
Natomiast nie wyobrażam sobie żeby podniósł na mnie głos, szacunek przede wszystkim. Jak czytam co piszecie o swoich szefach to doszłam do wniosku, że mój to "chodzący ideał"  😁
Pokemon-masz jedno wyjście-rozkochać go w sobie,żeby dał się zabić dla pracy.
A serio-to jakoś odwrócić bieguny-oszukać-czyli nagrodzić ,dać coś co lubi a potem odbierać jakby co.
I dołożyć zajęć . I chwalić. A potem zamilknąć i zrobić minę. Taka gra .No ale nie ma rady.
ja nigdy nie krzyczę, bo to pokazuje, że się traci kontrolę nad sobą przede wszystkim
a nieraz by się przydało...
miałam taką laskę w spadku po koledze, który o zarządzaniu zielonego pojęcia nie ma, kontroli, choć fachowcem jest świetnym
i ta laska miała efektywność o połowę niższą, niż nowa osoba po miesiącu pracy
pech chciał, że laska zaszła w ciążę.. rozmowy z nią prowadziłam naprawdę mega spokojnym głosem, łagodnie, tłumaczyłam, motywowałam.. doczekałam się w końcu zdania, zebym pamiętała że ona jest w ciąży, a ja ją stresuję!
na szczęście poszła na zwolnienie.. mam juz inforamcję, ze chce wrócić zaraz po macierzyńskim
nie chce jej widziec u siebie nawet gdybym miała się z nią po sądach ciągać latami
rada dla szefów - dokładnie udokumentowana papierkami ocena pracy delikwenta
trzeba robić swoje po prostu, krzyk nic nie daje
Szefowie o których pisałam byli typami choleryków, którzy wprowadzali nerwową atmosferę w pracy. Mieli zwyczaj krzyczeć, kiedy sami mieli jakiś problem. Pamiętam jak mój 1-szy szef zabronił nam wychodzić na przerwę, bo była kolejka. Koleżanka miała kobiece dni i nastąpił przeciek, bo zabronił jej wyjść do WC. Potem darł się na nią, że ma  prać krzesło. Wiecie jakie to było upokorzenie dla kobiety po 50-tce? Ja go zlewałam.

Sama bywałam i obecnie jestem zwierzchnikiem. Krzyczeć mi się chyba nie zdażyło. Ale ludzie robią takie rzeczy, że czasem mam ochotę strzelać. Ale znalazłam na to inny sposób w mojej branży: coś zrobiłeś źle i nie masz ochoty poprawić? nie ma sprawy. Sporządzam dokumentację fotogaficzną i mówię osobnikowi, że X wykona za niego poprawki na jego koszt. Poprawki zwykle kosztują drożej niż praca od podstaw. Działa. A jeśli nie to niacee moim kosztem.
Przykład: pan A miał wykonać pracę o wartości 1070zł. Blisko połowa jego pracy była do poprawy. Nie miał ochoty przyjechać i poprawić. Poinformowałam go, że dostanie zapłatę po wykonaniu poprawek. Pan B zgodził się poprawić te 50%, za kwotę 750zł. Bo musiał zdemontować i ponownie poprawnie zamontować dane elementy. W efekcie pan A zarobił 320zł. Ja nie straciłam, szkoda tylko, że pan A zrozumiał swój błąd po fakcie.
a nie lepiej zmienić pracę  😉 ?
uważam, że z takim furiatem nie da się długo współpracować  😲 a  nawet nie warto  współpracować 🤔


Ja zmieniłam i wcale na dobre mi to nie wyszło. Nie znaczy jednak, że innym się nie poszczęści.
[quote author=zduska link=topic=11540.msg381346#msg381346 date=1258372949]
a nie lepiej zmienić pracę  😉 ?
uważam, że z takim furiatem nie da się długo współpracować  😲 a  nawet nie warto  współpracować 🤔


Ja zmieniłam i wcale na dobre mi to nie wyszło. Nie znaczy jednak, że innym się nie poszczęści.
[/quote]


Tylko zmień człowieku pracę teraz...Szczególnie w Warszawie
Musisz jakoś polubić te krzyki. Wyobrażaj sobie Szefa jak starego ujadajacego psa.
Takiego ślepego z liszajem.
Musisz jakoś polubić te krzyki. Wyobrażaj sobie Szefa jak starego ujadajacego psa.
Takiego ślepego z liszajem.


😀iabeł:


HAHAHAHAHA!!!! O jezu.,..Jeszcze mu współczuć zacznę...
I to jest dobry kierunek. Wybaczyć,współczuć i wyobrażać sobie rzadkie kudły i odór z pyska.
😁 😁
Mam nadzieję,że pokemonowy pracownik tego nie przeczyta,albo mój 😂
Ja tam nie wiem, co wyobraża sobie mój pracownik, ale na pewno nic dobrego, bo czasem widzę jak błąka się po jego twarzy taki dziwny uśmieszek, jak coś do niego mówię.
Za uśmieszek też opiernicz dostał  😀iabeł:
W ogóle zauważyłam, że z szefowej-luzaczki przeistoczyłam się w dziką bestię pożerającą swoich pracowników przed pierwszym śniadaniem.
Ale stało się to na wyraźne życzenie pracownika. Cóż... jego wina  💃
Ja tam nie wiem, co wyobraża sobie mój pracownik, ale na pewno nic dobrego, bo czasem widzę jak błąka się po jego twarzy taki dziwny uśmieszek, jak coś do niego mówię.

No mi od razu przyszło do głowy parę pomysłów co on sobie może wyobrażać.
Takich w siatkowych pończochach samonośnych i na niebotycznych szpilkach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się