Forum towarzyskie »

Tolerancja,nietolerancja?

Ten temat stale gdzieś nawraca w różnych wątkach .
Teraz homoseksualiści zawładnęli grypą na przykład. 😂
Pan B .oraz zwolennicy i przeciwnicy też się stale gdzieś pojawiają.

To ja może napiszę o swoich uprzedzeniach do.... myśliwych i się pokajam bardzo.
Otóż wygłaszałam nadęte mowy o okrucieństwie myśliwych nieraz.
Ale tak spod łokcia zerkałam,czytałam - bo lubię wiedzieć .
I dalej grzmiałam o złym losie zwierzątek.
I /teraz odbiegam od tematu/ w sobotę poszłam z Treserem do fryzjera bo mu broda strasznie zarosła.
A tam -jak to u fryzjera- panie siedzą i "dyskutują" .
No i jedna taka się przyczepiła do nas jak rzep psiego ogona . Jakaś taka-autorytet wsi całej.
I zaczęła nas pouczać na temat koni .Teksty typu-jakie biedne te konie w stajni-powinny biegać sobie wolno po polach. Jacy okrutni są ludzie co na konie wsiadają bo konie to wsiadanie boli. I tak dalej i tak dalej.
Jak powiedziała ,że najpiękniejszą rzeczą jaka jest na świecie jest... śmierć konia i ona,jako "artysta" marzy,żeby to zobaczyć -wyszłam bo mi oddechu zabrakło.Za mną wyleciał Treser i ma dość dziwnie tę brodę ogoloną./połowicznie/ 😵
I już kończę,bo mi skacze i wracam do myśliwych.Otóż pomyślałam,że być może ja tak pier...pierniczę o polowaniu jak ta baba o koniach.Nie znam się a plotę. I teraz już będę milczeć jak się nie znam.

a
A zastrzeliłas kiedyś konia?
I powiesilas sobie nad wejsciem do domu?

Rozumiem, ze odstrzaly sa potrzebne dla zachowania liczebnosci populacji, ze mysliwi w zimie dokarmiaja biedne sarenki. Ale traktowanie strzelania do zwierzat jako sportu do mnie nie trafia.
Mój przyszły/niedoszły ma ojca myśliwego i jak dotąd zawsze byłam anty. Co nieco rozjaśnił mi sytuację myślistwa w Polsce.
Nie zabija się im więcej tym lepiej. Odstrzał zwierzyny jest określony, nie może być jej za dużo na danym terenie, a tym bardziej za mało. Po zabiciu myśliwy musi zapłacić za zwierzaka. Niektórzy "szefowie" z kółek łowieckich wręcz płacą kary, bo ... koźlaków nie odstrzeliwują.
Jeszcze jest sprawa potrąconych zwierząt przez samochody. Widzieliście kiedyś płaczącą sarnę? Myśliwy jest po to by ją dobić. A poza tym wcale nie tak łatwo jest trafić dzika czy sarnę 😉
JARA a powiedz mi ilu jest uczciwych myśliwych? Przykład ode mnie z działki, kilka lat temu. Panowie myśliwi, ludzie szanowani w kole 'i we wsi'. Za domem mam staw, a jak staw to i kaczki. W Polsce można strzelac do kaczek pod warunkiem, że lecą. Teoretycznie. Bo panowie wybili wszystkie kaczki jakie pływały po stawie. No i te które poleciały. Ale psa mieli, to piesek kaczuszki z wody powyciągał  😤. No i od kilku lat kaczek i innych zwierząt nie ma.  😤

A co do tematu - ja jestem średnio tolerancyjna  😡
No jest też druga strona "myślistwa". Są też ludzie co polują po nocach, a w kole nigdy nie byli, liczy się tylko tanim kosztem zdobyte mięso.
Nie mylmy myślistwa z kłusownictwem. Wydaje mi się to krzywdzące dla myśliwych trzymających się prawa i ustalonych zasad.
Mnie też nie cieszy fakt odstrzeliwania zwierzyny, ale jeśli wszystko odbywa się zgodnie z zasadami (terminy, ilość odstrzelonej zwierzyny, itp, itd), to ma to jakiś cel i jestem w stanie to zaakceptować.

Tolerancja? Hmm... myślę, że jestem tolerancyjna, ale ma to swoje granice.
Nie mylmy myślistwa z kłusownictwem.
Polać jej! Dobrze prawi. Z ust mi to wyciągnęłaś.


Ja tylko bym chciała wiedzieć czy temat tyczy się ogólnej nietolerancji czy tylko myślistwa, bo jeśli tego drugiego to temat wypadałoby zmienić, na bardziej pasujący.

Ludzie po prostu nie rozumieją tego czego nie znają, dla jednych nie do zaakceptowania będzie ubieranie psów w sukienki, a dla innych jazda konna 😉
A ja myślę,że skupiacie się na szczególe.
Myśliwstwo to był mój przykład.
Raczej chodzi mi o rzecz bardziej ogólną .
Inaczej wątek bym zatytułowała jakoś myśliwsko.
Jara- w tym samym czasie pisałyśmy.
Temat-jest ogólny -może być o homo,o aborcji, i o Panu.B
Podałaś taki przykład, więc wszyscy się na tym skupili.

Babcie np nie akceptują homoseksualizmu, a ja nie mogę pojąć jak można codziennie chodzić do kościoła 😉
Przykład taki z życia. Musiało mnie zaboleć,żebym zrozumiała.
Ale zrozumiałam tylko tak wąsko. Nie wiem czemu akurat na myśliwych padło.
Miałam z nimi ostatnio wiele do czynienia - mogłam poznać piękne tradycje, pasjonatów , opowieści.
No,takie tam. I zmieniłam zdanie. Tak wyzerowałam -opinię.
Znałam osoby homoseksualne nieznośne.
I znam zwyczajną,dyskretną, nie obnoszącą się ani nie kryjacą-jedną taką spotkałam za całe długie życie .
Na szczęście jest ich tak ogónie niewiele,że można wcale nie spotkać.
Co śmieszne- w obronie homo często zaciekle stają tacy ,którzy w ogóle homo nie widzieli na oczy.
I w ataku na homo-podobnie.
Jak ta baba u fryzjera-najwięcej do powiedzenia mają - ci z boku.
to tak samo jak starsze osoby uważają, że łysa głowa, kolczyki i tatuaże mają tylko kryminaliści. Same nie wiedzące, że ukochana wnuczka coś skrywa na krzyżu 😉
a ja jestem tolerancyjny, co zupełnie nie powinno mi zabranieć smucenia się czasami, w których damy robia sobie dziargi a lumpy wieczną ondulację na głowie.
tolerancja to możliwość "życia obok"jakiegoś zjawiska, które jednak mamy prawo w ten czy inny sposób wartościować. tolerancja nie jest tożsama akceptacji, a tym bardziej fascynacji.
skądinąd  tolerancja to pierwszy objaw dekadencji, a dekadencja to koniec cywilizacji...obcięto jaja cywilizacji łacińskiej i jej śmierć jest już kwestia najbliższego czasu.
...historia zna wiele przykładów takich końców.
Chciałbym tylko przypomnieć, że "tolerancja" jest historycznie i etymologicznie pojęciem czysto negatywnym - oznacza jedynie tyle, że się jakiemuś zjawisku, osobie lub rzeczy, której nie lubimy czynnie nie przeciwstawiamy. Tzn. Taniu że skoro nie rozcinasz myśliwym opon gdy zbierają się samochodami na polowanie, ani nie wypłaszasz im specjalnie zwierzyny z lasu, to jesteś wobec nich tolerancyjna!

Pojęcie "tolerancji" uległo w wieku XX manipulacji. Teraz, żeby być uważanym za tolerancyjnego nie wystarczy już niechętnie godzić się na egzystencję czegoś, co jest nam obrzydliwe. Trzeba to obrzydlistwo czynnie pokochać i jeszcze przyczyniać się do jego krzewienia. W żadnym razie nie można powiedzieć, że jest obrzydlistwem - bo to już będzie uznane za przejaw nietolerancji.

Jest to oczywiście chore i środowiska, które tej manipulacji dokonały, zapłacą za to. Wcześniej czy później tłumione emocje będą musiały znaleźć ujście - a skoro teraz nie wolno sobie nawet pogadać czy poprzeklinać, to efekt pęknięcia takiej bariery, będzie krwawy i gwałtowny...

Wrotki pisaliśmy jednocześnie, ale ja mam wolniejszego neta...
No to napisałam,że wyzerowałam opinię-nie kupiłam sobie rogu do grania po lesie.
😂
Ale rozumiem,co obaj macie na myśli.
ja musze się przyznać, nie jestem tolerancyjna. owszem czasem jakiś wyjatek sie trafi ale generalnie nie jestem. A do szału doprowadza mnie ta cała batalia o to, by geje mogli adopowac dzieci. Trudno, nie jestem i koniec. Nie wyobrażam sobie, żeby lazło sobie dwóch "tatusiów" z dzieckiem i jeszcze jakies przytulanki odstawiali.
Przyznam się też do jednej mojej wady, rasizm się we mnie odzywa a dokładnie po wizycie w warszawie. Czekam na autobus do Gizycka ze Stadionu. Ponad godzinę grzecznie siedzę a tu kilka razy skośnookie dziamdziam dziam przejechało mi wielgachnym wózkiem po nogach. Nawet "pierpasiam" nie usłyszałam tylko te idiotyczne "dziam dziam dziam. No i coś mnie trafiło.
he he, ja się uważam za tolerancyjną, homoseksualiści mnie jakoś nie ruszają, także adoptowanie przez nich dzieci też nie. Dlaczego nie, co jest złego w dwóch tatusiach, bo dwie mamusie to teoretycznie nie nasz problem, każda może urodzić i żyć jak chce. Jeżeli są zrównoważenie i poważnie podchodzą do bycia rodzicem, to nie widzę przeszkód, chyba , że społeczne. Wiele wody upłynie zanim to będzie możliwe u nas, ale myślę,że batalia o adopcję ma na celu postawienie postulatów, z których będzie można zrezygnować; np. teraz mniejszości seksualne chcą adoptować dzieci, ale tak na prawdę wolą, żeby im umożliwiono wspólne rozliczenie podatkowe i zapewnienie dziedziczenia po sobie. Jednak nie prędko nie prędko, mam nadzieję ,że moje dziecko (przyszłe) będzie hetero, bo to mu życie ułatwi.

Wolę chyba dwóch tatusiów lub dwie mamusie, niż nadźganych jak dzidy od poniedziałku do niedzieli rodziców heteroseksualnych.

Wolę chyba dwóch tatusiów lub dwie mamusie, niż nadźganych jak dzidy od poniedziałku do niedzieli rodziców heteroseksualnych.
z tego co wiem homoseksualizm, nie wyklucza alkoholizmu...wyobraź sobie teraz, nadźganych jak dzidy, dwóch tatusiów 😂
Po wydarzeniach w Włoszech zaczyna się i u nas temat krzyża w szklole i innych miejscach publicznych.
Spytam młodszych re-voltowiczów- wiszą u Was krzyże w szkołach?
Przeszkadza to Wam?
Wolę chyba dwóch tatusiów lub dwie mamusie, niż nadźganych jak dzidy od poniedziałku do niedzieli rodziców heteroseksualnych.
Na na przykład wolałabym z dwoma tatusiami lub dwiema mamusiami, niż z panią opiekunką (jedną na stado dzieci) w domu dziecka, gdzie miłości nawet nie znajdziesz z armią gromnic.

Krzyże w szkole wiszą w niektórych salach. Wolałabym, żeby nie wisiały (gdybym miała jakiś wybór  😉 ) ale w sumie już jestem przyzwyczajona.
A co one komuś przeszkadzają?
Mi na przykład 🙂🙂 u mojego dziecka w przedszkolu
chociaż  jestem wierząca ... przeszkadza mi religia w szkole itd... 

ale: zakaz upowszechniania symboli religijnych w miejscach publicznych/ instytucjach państwowych wokół którego za chwilę znów będzie dyskusja, rodzi  pytanie co z rzeczywiście z mocno osadzonymi w kulturze i tradycji  symbolami religijnymi np. kapliczkami przydrożnymi...

bush: wyjęłaś mi z ust ten ( to znaczy z klawiatury) te słowa ...
A co one komuś przeszkadzają?



Mnie też przeszkadzają, mimo, ze szkołę ukończyłam bardzo dawno temu. 🙂
Wtedy na szczęście kościół nie był na tak uprzywilejowanej pozycji i religia odbywała się przy kościele.
I niech krzyże zostaną w miejscach, do których pasują.
Szkoła świecka powinna nią zostać- bez żadnych symboli wiary, która powinna być sprawą indywidualną. 
No ja bym szczęśliwa nie była gdyby moim rodzicami byli homoseksualiści. Żeby dzieciaki się nade mną znęcały w szkole? Żebym wyrosła na dziwadło. Homoseksualizmowi mówię tak, ale adopcji stanowcze nie.
Dekster, a ja zapytam inaczej - czy wszyscy by sie cieszyli gdyby nad drzwiami/ tablica w szkole, zamiast krucyfiksu wisial tetragramaton, gwiazda dawida, szahada czy podobizna Buddhy?

ja do szkoly tez nie chodze juz pare lat, ale pamietam ze w sporej czesci sal krzyze byly. i nie podobalo mi sie to. Orzelek - jak najbardziej. Ale symboli religijnych w szkole nie chce zadnych.
jakos na uczelniach wyzszych nie ma krzyzykow nad drzwiami i nikt sie nie dziwi.
tolerancja i związane z tym nieprzeciwstawianie się doprowadziła do rozpanoszenia się jedynej słusznej religii, czy ktoś tego chce czy nie chce.
tolerancja i związane z tym nieprzeciwstawianie się doprowadziła do rozpanoszenia się jedynej słusznej religii, czy ktoś tego chce czy nie chce.

z ktorej wyksztalcila sie nasza cala cywilizacja i kultura, czy tego ktos chce czy nie
A co one komuś przeszkadzają?

No jest cała poważna dyskusja w UE na ten temat i precedensowy wyrok i jakiś w Polsce też się proces szykuje.
Mnie nie przeszkadza,ale mnie ogólnie mało co przeszkadza.
Ale z tego co mi mówi siostra nauczycielka - krzyż nie tylko wisi w szkole.
Wiąże się to z pozycją księdza katechety,różnymi świętami i podziałem na katolików i tych innych.
W małych miejsowościach to może być niemiłe.
Pewnie, że może być niemiło. Ale dopóki nikt nikogo nie pobił, w dalszym ciągu zasada tolerancji nie została naruszona! Natomiast docinki, wyśmiewanie a także otwarte i pozbawione skrępowania manifestowanie przez większość swoich przekonań i przynależności z nietolerancją nie ma nic wspólnego.

Oczywiście, bywają ekstrema przeciwne. Kiedy w połowie XVI w. Erazm Otwinowski, skąinąd znakomity orientalista i autor pierwszej w języku polskim relacji z poselstwa do Stambułu, porwał z rąk księdza monstrancję podczas procesji, wyjął z niej hostię i podeptał - sąd go uniewinnił, argumentując, że "Bóg może się sam obronić". Zabawne, że nikt z uczestników procesji, a przecież obecna na niej szlachta nie przyszła bez szabel, nawet nie pomyślał, żeby świętokradcę na miejscu rozpłatać! Nic dziwnego, że nuncjusze papiescy uważali Polaków za co najmniej podejrzanych religijnie, niezależnie od tego, czy się deklarowali jako katolicy, czy zgoła przeciwnie...

Ale to było dawno i nieprawda. Przy tym ówczesna hipertolerancja była jednak ograniczona do bardzo wąskiego zakresu spraw (gdyby tenże Erazm zamiast na hostię porwał się na zakonnicę, albo jeszcze lepiej, na ministranta, to proces zapewne nie byłby konieczny z braku żywego podsądnego...) i do mimo wszystko najświatlejszej i najbardziej kulturalnej grupy społecznej - chłopów nikt o wyznanie nie pytał. Przy tym nie było wówczas czegoś takiego jak obowiązek szkolny, a szkoły dla różnych wyznań były różne - i jeśli rodzice protestanci posyłali syna do jezuickiego kolegium w Wilnie, bo dobre było, to musieli się po prostu liczyć z ryzykiem, że się chłopak nawróci (jak zresztą działo się istotnie w bodaj 90% wypadków); widać było to dla nich mniej ważne niż zdobycie dobrej (na ówczesne czasy) wiedzy od samego księdza Wujka, czy księdza Skargi...

Dla mnie instytucja obowiązkowej, świeckiej i powszechnej szkoły jest sama w sobie diabolicznym wynalazkiem. Szkoła taka powstała dla krzewienia pruskiego militaryzmu, korzenie swoje wywodząc z jednej strony z eksperymentów ariańskich, z drugiej zaś, właśnie z tradycji jezuickiej (to jezuici wymyślili podział na klasy wedle wieku uczniów, standardowe programy nauczania i stopnie...). Co miało tak mętny początek, nie może wydawać dobrych owoców. Więc fakt, że w szkole niemiło - ale niemiło jest wszystkim nonkonformistom, bo już chyba tylko obóz koncentracyjny bardziej tępi indywidualizm i osobowość niż szkoła...
Ja sama do kościoła nie chodzę i w całokształt działalności kościoła jako instytucji nie wierzę.
NIe podoba mi się,że od przedszkola,zanim dziecko nauczy się pisać już musi chodzić na przymusowe lekcje religii.Miałam w szkole koleżankę,której mama bardzo wojowała o to,żeby jej dziecko nie musiało chodzić na katechezę,nie przystąpiło do komunii itd...aż koleżanka w dorosłym życiu spotkała chłopaka katolika i gdy chcieli wziąć ślub zaczęły się schody,za co córka ma ogromne pretensje do matki.

Dla mnie instytucja obowiązkowej, świeckiej i powszechnej szkoły jest sama w sobie diabolicznym wynalazkiem. Szkoła taka powstała dla krzewienia pruskiego militaryzmu, korzenie swoje wywodząc z jednej strony z eksperymentów ariańskich, z drugiej zaś, właśnie z tradycji jezuickiej (to jezuici wymyślili podział na klasy wedle wieku uczniów, standardowe programy nauczania i stopnie...). Co miało tak mętny początek, nie może wydawać dobrych owoców. Więc fakt, że w szkole niemiło - ale niemiło jest wszystkim nonkonformistom, bo już chyba tylko obóz koncentracyjny bardziej tępi indywidualizm i osobowość niż szkoła...
🤔zczeka:


Ciekawe, czy lepiej żyłoby się nam w kraju, gdzie większość ludzi to analfabeci, którzy nie umieją liczyć. Szkoła przygotowuje do późniejszego życia - chociażby ucząc, czym różni się żyła od tętnicy, dlaczego przedmioty spadają na ziemię, a nie lecą w górę. Wreszcie pozwala na zdobycie/wyuczenie się zawodu - wcześniej dostępne tylko dzięki znajomościom w którymś zakładzie produkcyjnym.
Porównywanie szkoły z obozem koncentracyjnym na jakiejkolwiek płaszczyźnie to jakiś bełkot... Doprawdy, powinnam czuć się stłamszona tymi dramatycznymi pracami domowymi (zniewalającymi mój czas wolny), czy może sprawdzianami, na które muszę się - o zgrozo- uczyć?  😵
Struktury w szkole są skostniałe ale, jeśki ktoś jest nonkonformistą, to niech nie udaje bezwolnego leminga, którego stłamsi system. Edukacja da mu wyuczone podstawy, a na wyżyny swojego intelektualnego geniuszu może wzbijać się po godzinach, gdy już pozna alfabet i tabliczkę mnożenia (żeby nie pomylił drogowskazu do wyżyn z drogowskazem do rzyci  😉 )
Nonkonformistom jest z resztą niemiło wszędzie, chociażby w supermarkecie tłamszą ich długie kolejki do kasy.
A w szkole ten szumny 'indywidualizm' i 'osobowość' kryją osobę, która jest zbyt leniwa, by się nauczyć więc wykręca się złym systemem, który ją skrzywdził na całe życie. Oczywiście, że niektóre treści są tendencyjne i poprawne politycznie, zamast słuszne - ale tak samo jest w radiu, telewizji, wszędzie próbują nam wciskać ciemnotę. A od nas tylko zależy, czy damy sobie tę ciemnotę wcisnąć.

edit: jkobusie, a kiedy uczniowie idą do gazu? (jeśli pozwolisz mi pociągnąć dalej Twoje porównanie)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się