A ja do dziś uwielbiam się kąpać [wyciagnąć mnie z łazienki to rzecz niemożliwa] i pływać. A pływanie to już w ogole kocham 😜
Jak bylam mała to zawsze sądziłam, ze aktorzy, którzy giną w jakimś filmie nie mogą już występować w innych bo zginęli naprawdę. 🤔wirek: Zawsze się dziwiłam jak zobaczylam któregoś w wywiadzie czy w jakimś innym filmie. Wmawiałam sobie przez parę lat, że te wszystkie filmy, które były emitowane po zginięciu tego aktora pokazywane w tv i nakręcone długo przed jego śmiercią 🤔
Ja kiedyś myślałam że galopowanie to nic innego jak stawanie deba
W teleturniejach też myślałam ze są małe ludziki
Doznałam lekkiego szoku jak sie dowiedziałam ze bajki w TV to tylko zbiór rysunków 😁
Takze nie lubiłam Buki z muminków i nieraz sie Bobka bałam. W ogóle ta bajka była dla mnie bardzo dziwna
Nienawidziłam jajecznicy, jak rodzice chcieli ją we mnie wepchać to zwymiotowałam na talerz
Więcej na razie nie pamiętam, ale mam kuzyna(lat 3) i moge o nim troche napisać: Kiedyś, z rok, temu w kosciele gdy wszyscy zaczęli śpiewać, zaczął sie drzeć: CICHO! CIIIICHOOOOO!!! 🤣
Dla niego rok temu: karolina- choina na dwór- ajciu kiełbasa- bibaska spać- ćpa nie mam siły- siły ja teraz jest troche lepiej 🙂
wiorek, Ja do dzisiaj jak zdarzy mi się ogladać muminki z kuzynkami (nie wiem nawet dlaczego im na to pozwalają 🤔wirek: ) to włos mi się jerzy i nieciekawe wrażenie mam jak na to patrze xD
A moja siostra surowe...ślimaki prosto z krzaka 🤣 Chciałam być "Strażacem" - do dziś uwielbiam patrzeć na wozy strażackie , strażakiem nie będę , bo żeby być trzeba przejść studia , a to nie dla mnie - mnóstwo matmy , fizyki i innych przeklętych przedmiotów :bum:
Ale przecież autorką Muminków jest Tove Jansson (kobieta). A twórców serialu jest wielu (15?). I szczerze powiedziawszy, nie wiem co ma do tego czyjaś orientacja...
a propos kościelnych pieśni i modlitw: Zamiast "Dom nasz i majętność całą" śpiewałam "Dom na zima, jedno stało" (z racji, że po śląsku "na zimę" to "na zima" to dodatkowo wydawało mi się, że śpiewam dobrze) Oraz zamiast "Błogosławionaś Ty między niewiastami" było "Błogosławionaś Ty między gwiazdami", potem dosłyszałam jakieś "nie", więc było "Błogosławionaś Ty między nie-gwiazdami". Na szczeście skończyło się jak miałam 6 lat i musiałam do komunii się wszystkich modlitw nauczyć 😁
Muminki są świetne. I w wersji książkowej i na żywo. A Bukę kocham wprost. I Hatifnatów. Notarialna, dlaczego nie mają oglądać? Bo nie są przesłodzone jak jakieś tam czarodziejki/bzdurne jak Pokemony czy może dzieci powinny oglądać wszystkie te filmy w których teraz od przemocy i nagości odgonić się nie można? Muminki to porządna bajka i niczego jej nie brakuje.
Cha a ja jak byłam mała to rumunkę udawałam 🤣 (kase na lizaki chciałam). A teraz moja 2 letnia córcia w kościele jak wszyscy śpiewali alleluja śpiewała "chodż tu do mnie , poczuj się.... 🤣 prawie w głos się zaczełam śmiać
Ja swoich nie pamiętam, za to siostra czasami była świetna..
Niedaleko naszego bloku jest Hala Włókniarza (Taaka sportowa), co roku przyjeżdżał cyrk. Mama była na jakimś wyjeździe, a tata zabrał małą (4 letnią) siostrę do cyrku..
Dzwoni mama a Siostra sie chwali : 'Mamo, Mamo byłam dzisiaj w cyrku, na hali GÓWNIARZA!' 😂
Codziennością był 'piosk', 'parańczowy', 'zpodowodowane' i takie różne 😁
jak jeszcze mieszkałam w bloku to próbowałam rozwalić schody głową 🤔 bardzo sie zdziwiłam że mi to nie wyszło. do tej pory mam na czole takie wgłębienie w czaszce od kanta schodka które jest niewidoczne ale jak miałam prześwietlenie głowy to musiałam sie z tego tłumaczyć 😁
Od małego jeździłam z kuzynką Izą na wakacje . Pewnego razu Iza kupiła sobie taką czapkę jak noszą Chińczycy i ja przymierzyłam ją i mówiłam , że jest moja na co Iza krzyczy ,że nieprawda , że moja . Na co mój tata Iza ona tylko tak mówi jest jeszcze malutka i głupiutka , a Iza na to zaczęła podśpiewywać głupia Gabrysia malutka ...
i ona nie lubi pomarańczowego a ja na wszystko tak mówiłam xD więc może dlatego
Ja gdy byłam mała, byłam totalnym niejadkiem, dopiero jak mnie posadzono na barku i pokazywano butelki z alkoholami to zaczynałam jeść 😁 Na szczęście to zamiłowanie do trunków raczej mi nie pozostało w dorosłym życiu 😉
A ja jeszcze jak byłam mała, jak jeszcze do przedszkola chodziłam, to próbowałam zrobic szpagat i mi się nogi rozjechały.... potem było mi ciężko.. oj bardzi ciężko.. teraz pewnie będę bezpłodna ^^
A i jeszcze nastrugałam sobie palca w nowej temperówce^^
Przypomniało mi sie jak mama opowiadała moje poczynania w przedszkolu..
Po pierwsze niesamowicie kradłam. Wszystko co sie dało.. Często mama znajdywała w kieszonkach sarafanu czy sukienki małe samochodziki, klocki czy inne duperele.
Jak Pani z religii rozdawała dzieciom gipsowe Jezusiki pod choinkę, zawzięcie chciałam mieć koleżanki. Rodzice odebrali mnie przed nią. Otworzyłam jej szafkę która była tuż pod moją- zamieniłam jej figurkę i uciekam do domu 😁
Jak kolega nie chciał dać mi zabawki której w tym momencie pragnęłam- zdjęłam kapcia i przywaliłam mu prosto w oko.. 🤔 Jaka była afera.. 😁
Nienawidziałam zupy mlecznej.. Jak Pani posadziła mnie z innymi dziećmi przy stoliku i kazała jeść z nimi- zwymiotowałam prosto na stół.. Od tamtej pory jadałam zawsze kanapeczki przy pani biurku 😁
Mama do tej pory mi wypomina ze ciągle musiała chodzić na skargi do przedszkola 😂 👀
A z innych ciekawostek.. - Wsadziłam młodszej siostrze koralik do nosa jak bawiłyśmy się w lekarza.. 🤔 - Prawie do 9 lat zasypiałam trzymając mamę za rękę.. - Jak siostra byłą malutka miała może z pół roku to panicznie bałam sie zostawać z nią sama w domu, jak mama np musiała wyskoczyć na chwile do sklepu.. Stałam w oknie i płakałam. Bałam sie ze Magda sie obudzi i zacznie płakać a ja nie będę wiedziała co mam robić.. 🙁 - Kiedyś tak strasznie chciałam podać jej zabawkę znad łóżeczka, ze zwaliłam na nią drewniana półkę.. 🤔
Kurcze musze podpytać jeszcze mamę, narazie pamiętam tylko że: - Czepiałam się wszędzie gdzie sie dało, po wszystkich meblach, szafkach stołach.. Kiedyś zwaliłam na siebie cały regał 😲 Bo chciałam misia.. 🤣 Tatuś zaczął przykręcać regały do ścian 😁
- Kiedyś wlazłam na parapet i mało brakowało a wypadła bym przez okno z trzeciego piętra 🤔 Boo Atka lubi chodzić na opa opa (podwórko :hihi🙂
- Jak miałam trzy latka, zawzięcie chciałam wypić ledwo zalaną herbatkę.. A że postawili ją za daleko od Marty.. Marta zciągnęła na siebie cały obrus 😲 I wylądowała na pogotowiu z oparzeniem 🙇
- Miałam niecałe dwa latka.. -Jak rodzice spali, a mi sie nudziło, weszłam do kuchni wyjęłam worek ze śmieciami, i rozsypałam je po CAŁYM DOMU 🤔 Bo mi się nudziło..
-Jak miałam ok 7 lat, siostra miała 2, rodzice sobie leżeli, a my sie miałyśmy bawić 😎 Wzięłam nożyczki, postawiłam ją przed lustrem i wycięłam na środku grzywki trójkąt 😁 A że przy lustrze wisiały kurtki, pociełam jeszcze sznurki od kapturów 🤣
Z kolei moja siostra potrafiła puścić bąka u siebie w pokoju, przyjść do rodziców i powiedzieć 'przepraszam' 😂
Kurcze musze podpytać jeszcze mamę, narazie pamiętam tylko że: - Czepiałam się wszędzie gdzie sie dało, po wszystkich meblach, szafkach stołach.. Kiedyś zwaliłam na siebie cały regał 😲 Bo chciałam misia.. 🤣 Tatuś zaczął przykręcać regały do ścian 😁 [/quote]
To myśmy z przyjacielem z dzieciństwa , nota bene po 16 latach dzięki gronu odnalezionym w przedszkolu rozrabialiśmy i wleźliśmy na regał i się z nami wywalił 😁 W ogródku przedszkolnym zakopaliśmy moje okulary i nigdy się nie odnalazły 🤣 I wiele innych wariactw 😁
Ja zawsze przekręcałam teksty kolęd tudzież pieśni kościelnych 🤣 np: zamiast "a słowo ciałem się stało" śpiewałam "a słowocia łem się stało" chociaż nie miałam pojęcia co to znaczy "słowocia" 🤣 zamiast "chwała na wysokości" "fała na wysokości" Na religii śpiewaliśmy taką pieśń coś tam "Jezus wyżej, szatan coraz niżej" i do 2 klasy gimnazjum zamiast "szatan" śpiewałam "szata" 🤔wirek: dopóki mnie koleżanki nie uświadomiły, że jednak jest inaczej... a moja siostra do 4 prawie roku życia, zamiast "łyżeczka" mówiła "łałałejła" albo "łabejba" mimo, że nie miała problemów z wymową innych, nawet trudniejszych wyrazów.
abstrahując od przekręcania słów... na dwa dni przed komunią, na którą za przykazaniem mamy zapuszczałam piękne, długie loki coby ładnie w wianku z mirry wyglądać, z nudów wzięłam nożyczki (pod nieuwagę babci) i zaczęłam sobie wycinać różne rzeczy na głowie. kiedy zrozumiałam, że zrobiłam źle, bo wyglądam jak zużyta miotła, schowałam obcięte włosy z dzbanku z kwiatami w nadziei, że nikt się nie zorientuje (taa) 😁 Mama chyba stwierdziła, że na głupie dziecko nie ma co krzyczeć, więc tylko zaciągnęła mnie do fryzjera i w efekcie do komunii szłam z włosami do ucha...
albo kiedyś wsadziłam sobie na głowę takie zabawkowe tamburyno tzn. przeciągnęłam przez szyję i jakoś już spowrotem zmieścić się nie chciało... siedziałam przez pół dnia w pokoju, bo bałam się wyjść i pokazać co zrobiłam... nie wiem co, miałam nadzieję, że samo zejdzie?
z uporem maniaka przesiadywałam po kilka godzin na drzewie 'na najwyższej bazie' i czekałam, aż przybiegnie groźny pies sąsiadów, żeby mu pokazać, że mnie nie dosięgnie... jakoś nigdy nie przybiegł 🙄
z serii okrutnych: a przedszkolu zawsze siadałam na dywanie koło znienawidzonej koleżanki (taka mała ofiara z niej była, a wiadomo, że dzieci takich nie lubią i są okrutne-teraz mi za to wstyd...), szczypałam ją w nogę i wycedzałam przez zęby "jak poskarżysz Pani to policzymy się 'po przedszkolu'...". Nigdy nie poskarżyła....
W pierwszej klasie podstawówki, Pani wychowawczyni bardzo wczuła się w tłumaczenie dodawania czy tam odejmowania, żywo przy tym gestykulując... ja tak patrzę, patrzę, podnoszę rękę i z pełną powagą: "Przepraszam, dlaczego Pani wygląda jakby Pani zwariowała?". Jakieś było moje zdziwienie kiedy w klasie zapadła cisza, a Pani usiadła zdegustowana i powiedziała "Nie spodziewałam się tego po Tobie Joasiu...". No co? Przecież powiedziałam prawdę... 😁
a ja jak byłam mała spałam w takim łóżeczku ze szczebelkami i jak podrosłam[gdzieś około 3 latek miałam] to rodzice wykręcili mi 2 szczebelki żebym mogła wychodzić. Ale dołem było za łatwo,więc trzeba było górą. A obok łóżeczka stała szafka i jakoś tak wyszło,że Ola zamiast ładnie zejść na podłogę, ładnie walnęła główką w kant szafki 🤔😁
i byłam strasznym niejadkiem i w ogóle nie chciałam jeść w domu i babcia musiała chodzić ze mną na dwór kroić mi kanapeczke w kosteczki i jakoś mi ją wpychać 😁 bo potrafiłam przez cały dzień nic nie jeść 😁
Młoda kocham Cię normalnie 😍 ja wiedziałam,że Ty do grzecznych nie należysz, ale żeby aż tak 👍
W sumie nie byłam już mała, bo miała pewnie z 13-14 lat. Ale co tam. Pojechałam w niedzielę do stajni, jak zawsze. Niemal cały klub jechał w teren, więc oczywiście ja też. Konie jakoś bardziej rozbrykane niż zawsze, ja siedziałam na 3,5 rocznej klaczce. Jedziemy, pierwszy kłus, kilka koni w zastępie odpaliło barany itd, ja w tym czasie dopinałam popręg - spadłam. Jakoś ręka bolała, ale trudno. W terenie coś tam jeszcze skakaliśmy, coraz mniej mi było do śmiechu. Po przyjeździe do stajni zapakowałam łapę w jakiś koński bandaż 😉 , pod bluzą prawie nie było widać.
Ale w domu... coraz bardziej mnie ta ręka boli. Kit z bólem, ale po prostu byłam PRZERAŻONA na samą myśl, że muszę o tym powiedzieć mamie. Widziałam już całą jej reakcję: po co te konie? jeszcze kiedyś kark skręcisz! nigdy więcej już nie będziesz jeździć itd. Siedziałam cały wieczór w pokoju i kombinowałam co z tym fantem zrobić 🤔wirek: W końcu koło 22, zrezygnowana, usiadłam na kanapie przed mamą w krótkim rękawku (żeby zobaczyła ten bandaż) i w ryk - że ja przepraszam, ale nie mogę jutro iść do szkoły, muszę do lekarza 😂 Reakcja mamy była zupełnie odwrotna, nie powiedziałam złego słowa na temat koni, owinęła rękę w czysty bandaż 😁 , dała środki przeciwbólowe i cały następny dzień siedziała ze mną w poczekalniach, żeby mi w końcu ktoś założył gips.
Ale nigdy nie zapomnę tego mojego przerażenia, że to już koniec z moim "jeździectwem". 😉
w zerówce była sala z basem z kulkami, zjeżdżalniami i takimi tam, ale to była sala dla dzieci niepełnosprawnych, no ale dlaczego inne dzieci tam mogą, a ja i moi koledzy nie no to wielki bulwers i trzeba było tam pójść. I poszliśmy, zadowoleni bawiliśmy się a opiekunki szukały nas przez jakąś 1h 👀 potem musieliśmy za kare leżeć jak inni się bawili 😤 no ale byliśmy na kulkach a oni nie 😂
Jak byłam w przedszkolu poszłam z mamą do kosmetyczki na przekłucie uszów. Jak tam doszłyśmy kosmetyczka malowała jakiejś pani brwi. Jak to zobaczyłam zaczęłam drzeć sie i płakać, że ja nie chce takich oczów 😁
Lotnaa, to ja mam podobną historię. Kilka lat temu, niedługo po kupnie pierwszego mego kuca jeździłam sobie sama na polanie pod lasem (no comments). Miałam nowe siodło, jeszcze nie wyrobione, kucyk odskoczył od jakiegoś wróbelka i bum! Wstałam jakoś, otrzepałam się i zanim się zorientowałam cwaniak już dał w długą. Czułam ze coś jest nie tak, ze boli mnie ręka no ale przeciez nie mozna wymiekac wiec wzięłam się do kupy i wybrałam sie na poszukiwania. Po godzinnym przetrzepywaniu lasu wreszcie złapałam uciekiniera, zaprowadziłam do stajni i tam juz uspokojona dopiero zaczęłam czuć ten ból... No ale trudno. Koń rozsiodłany,nakarmiony to wsiadamy do autobusu i do domu. Gdy tylko mama otworzyła dzwi juz wiedziała ze cos jest nie tak ale mój strach przed tym czym zawsze mnie straszyli (sprzedaz konia, koniec z jezdziectwem) nie pozwalał mi sie odezwać. Jak juz sie umyłam to ból zaczął tam doskwierać ze zaklinałam sie w duchu zeby łezki nie uronić. Ale przeciez nic mi nie jest mamo! 😉 Dopiero po godzinach.... nie wytrzymałam. Przyznałam sie i pojechaliśmy do szpitala. Oczywiście złamana. Ciekawe jak na dzieci działa ta groźba końca z końmi... 🤣