Właśnie dlatego fabuła wydaje mi się zbyt "epicka". Przecież generalnie cały pięcioksiąg, to Geralt przypadkiem pakujący się w wielką politykę, albo zręcznie w ową wpakowany. Są też dłuuuugie momenty, gdzie Wiedźmin jedzie sobie gdzieś tam, a w tle świat płonie w ogniu wielkiej polityki.
Kurczę, a nie może sobie po prostu być tym Wiedźmakiem, jeździć po świecie na Płotce, zarzynać potwory za pieniądze i być wpakowanym czasami w sytuacje, w których trzeba wybrać "mniejsze zło"? Od razu trzeba ratować świat i być "ostrzem przeznaczenia"?
Tylko zrobić taką grę by było nieporównywalnie trudniej, bo byłaby nieliniowa... robienie "epickich" fabuł to żadna sztuka. 😁 Chciałbym kiedyś dożyć takiego RPG-a, w którym mogę sobie być jakimś tam "Hansem najemnikiem" i podróżować po Wieeeeelkim świecie. Gdzieś tam bym się zaciągnął na wojnę, gdzieś do ochrony karawany kupieckiej, w innym miejscu wlazłbym na barkę rzeczną, gdzieś pograbił na trakcie... Wszystko dla dukata, "co jak słońce złoty". 🙂
Grzegorz - od razu mi się przypomniał Oblivion. Co prawda bohater też ratujący świat, ale po ukończeniu głównego wątku chyba właśnie najbliżej Oblivionowi do przygód Hansa najemnika, który łazi lub galopuje na swoim koniku i robi z własnym zadkiem, co mu się tylko żywnie podoba 😁 . Tylko znowu Oblivion na dłuższą metę był potwornie męczący i nudny - można było całkowicie odłączyć sobie mózg od zasilania i nadal bez większych przeszkód grać 😀 : zadania typu przynieś-zabij-pozamiataj. Stamtąd też nabrałam niechęci do grania magiem - zwykli czarownicy byli naprawdę ciency i nawet zlecenia dla Gildii Magów najlepiej było wykonywać jakimś wojem w ciężkiej zbroi 😀
Najlepiej mi się grało w dodatek "Drżące wyspy" - ten surrealistyczny klimat był genialny, a "mad god's blessing" mieszka pod moim avatarem już kilka ładnych lat po tym, jak ostatni raz je usłyszałam wypowiedziane przez Panią Władzę u Sheagoratha, najbardziej pojechanego króla, jakiego spotkałam w cRPG-ach. Wszystko było w takim onirycznym klimacie: można było mieć chociażby bursztynową zbroję, wędrowało się pomiędzy przepiękną, słoneczno-złotą Manią z jej nadpobudliwymi, szalonymi mieszkańcami i ponurą, smutną, mroczną Demencją z zamieszkującymi ją pesymistycznymi, chorymi draniami. A pomysł, by walczyć z Ładem był rewolucją w świecie RPG-ów, gdzie zwykle to właśnie my ład tworzymy.
Tak mi się na wspominki wzięło, że nawet odkopałam dwie twarze 'policjantek' z Drżących Wysp: Mania Demencja
Sheogorath byl zarabisty 🙂 Podkladacz glosu (ja gralam w angielska wersje) rewelacyjnie sie spisal. Ten smiech szalenca, te histeryczne wykrzykniki... 🙇 Ja ciagle lupie w Fallouta, a calkiem niedawno wrócilam do Morrowinda, gram sobie oslizlym Argonianem i smigam po Solstheim. Co do nowosci - spontanicznie kupilam sobie Alone in The Dark - ale po godzinie grania stwierdzilam, ze mi sie nie podoba. Jakies zombiaki, duzo walki od poczatku, do tego sterowanie wybitnie na pada. Szalu dostawalam, bedac przyzwyczajona do sterowania z Fallouta czy Elder Scrolls. No, ale moze musze sie przemóc, byc moze dalej bedzie lepiej! Graficznie jest bardzo fajnie i wyczuwam potencjal w tej grze. Moze w ten weekend usiade 🙂
To wrzucę jeszcze Sheagoratha himself - dla niezorientowanych 😀
Dla samych drżących wysp warto grać w Obliviona, ale znowu główny wątek zamiast mnie porwać, to mnie wymęczył okrutnie, tuż przed finałem przerwałam i musiałam sobie odpocząć bo to ciągłe zamykanie wrót, w których zawsze było to samo, naprawdę nużyło. No i te zadania dla każdej z Gildii były niemal takie same... 🤔
Ja się jakoś odbiłem od Obliviona, ale próbowałem w niego grać na X'Boxie co było bardzo niewygodne... a jednocześnie podbijałem Stary Kontynent w Europa Universalis III, więc motywacji do ślęczenia nad nim zbytnio nie miałem. 😉 Potem puściłem X'a na allegro, to i kontakt z czwartą odsłoną TES'a się urwał - a co dopiero mówić o dodatkach. Nie wiem, może teraz sobie sprawię jakąś zbiorczą edycję? Głupio w ogranym towarzystwie nie mieć nic do powiedzenia o klasyku... 😉
Tak szczerze mówiąc, to świat w Elder Scrolls nie bardzo mi pasuje. Morrowind to było WIELKIE wow na początku, ale jak zobaczyłem te wielkie latające polipowate "cusie", te wszystkie wymyślne zbroje, to trochę mi przeszło. Nie zmienia to faktu, że Morrowind jest naprawdę świetnym, klimatycznym RPGiem... tylko ja zawsze zrzędzę, jak coś podpada pod "heroic fantasy, high magic". 😉 W sumie głupio to brzmi ze strony kogoś, kto jest wielkim fanem produktów Black Isle spod znaku AD&D i D&D, które są heroic fantasy jak w mordę strzelił, a do tego magii w nich więcej niż u Harrego Portiera. 🙂
Tak naprawdę, to chyba największym plusem TES'ów oprócz rozległych światów (chociaż największy był chyba stareńki Daggerfall) był sposób zdobywania doświadczenia. Moim zdaniem genialny i w dużej mierze rozwiązywał problem "nagłego blessa z nieba" po zabiciu dwudziestego szóstego gobosa. 😉 Nie miałbym nic przeciwko zastosowaniu go w większej ilości RPGów. Heh, do dzisiaj pamiętam jak za pomocą umiejętności "acrobatics" (albo "jump"?) nabijałem levele nocami - były takie charakterystyczne podejścia w kilku miastach, na których dało się wykonać do kilkunastu skoków... Kilkadziesiąt rund skoków później (na początku...) łapało się nowy level. 🙂
Ja tez uwielbiam Machinarium! Tak sobie z ciekawości zerknąłem na youtube'a i wygląda fajnie. 🙂 Bardzo przypomina mi stareńkiego Neverhooda... Pamięta ktoś przygody Claymana? 🙂
Ja się absolutnie wciągnęłam w Assasin's Creed 🙂 wcześniej 1, teraz 2. Tak samo w Wiedźmina. Niestety mój komp nie wyrabia 😵 U kuzyna zawsze gram 🤔 Gdyby nie fakt, że wydaję kupę kasy na jazdy, miałabym już prawdopodobnie Xbox'a, albo lepszego kompa i graaała bym.. 😉 Chociaż, może to dobrze. I tak już jestem ślepa 🤔
Ja cisnę w jedynkę. Trochę nieregularnie, ale gra jest mniamusna. W międzyczasie przechodziłam PoP Two thrones. Wolałam warrior within o WIELE bardziej.
Ja jedynie gram w World of Warcraft, zaraziłam się tym od siostry i jej faceta. Są dni, że jak razem zasiądziemy przy grze, to nie odrywamy się przez kilka godzin. Mój rekord to chyba 8 godz. z przerwą na wyjście z psem, czy pójście do wc 😁
bush Grafika w porównaniu do 1 dużo fajniejsza 😉 Dodali kilka fajnych opcji (z atakiem na przykład). Za dużo nie mogę powiedzieć, bo dopiero zaczęłam, ale kuzyn przeszedł i mówi że niezłe 😎 Nie jestem pewna, czy w 1 też było coś takiego, ale możesz przejść grę na kilka różnych sposobów, są chyba też inne zakończenia.
Ja jedynie gram w World of Warcraft, zaraziłam się tym od siostry i jej faceta. Są dni, że jak razem zasiądziemy przy grze, to nie odrywamy się przez kilka godzin. Mój rekord to chyba 8 godz. z przerwą na wyjście z psem, czy pójście do wc 😁
Mój rekord został pobity gdy grałam w assassin's creed właśnie - 13 godzin grania z przerwami na siku i szybką szamę 😁 Nie traktujcie jednak tego jako elementu recenzji gry - po prostu akurat tego dnia nie było nic ciekawszego do roboty, więc mogłam cały zmarnować na granie 😉
Nie jestem pewna, czy w 1 też było coś takiego, ale możesz przejść grę na kilka różnych sposobów, są chyba też inne zakończenia.
Gra była tak liniowa, jak to tylko możliwe. Wybór był tylko jeśli chodzi o kolejność wykonywania zadań pobocznych, potrzebnych do ukończenia wątku głównego. Cała zabawa polega bardziej na zachwycaniu się asasynem skaczącym po niemal wszystkich elementach krajobrazu (na drzewa niestety nie można włazić :C ) + na planowaniu wykonania zadania pobocznego tak, by nie zostać zabitym i nie dać się za długo ścigać - sama treść questów była wszędzie taka sama, ale w każdym mieście inaczej trzeba było do nich podejść by osiągnąć sukces 😉 . Jedyna zagadka w rozgrywce została przeze mnie rozszyfrowana zdecydowanie zbyt szybko, przez co zdecydowanie zbyt wcześnie przewidywałam, jaki będzie finał. No i to sterowanie walką: nie wiem, czy to ja jestem taka niepełnosprytna, czy ono naprawdę było nielogiczne i trudne do ogarnięcia 😀 . Do samego końca unikałam zgłębiania jego szczegółów woląc ciche akcje i ewentualnie mało stylową sieczkę. W finale bardzo żałowałam takiego podejścia do tematu 😁 Podobał mi się wątek, który toczył się gdzieś obok przygód Altaira - a raczej dużo, dużo po jego śmierci. Szkoda, że został w tak małym stopniu rozwinięty, mam nadzieję, że w drugiej części nieco więcej czasu poświęcą wątkowi futurystycznemu.
Swoją drogą jestem okropnie ciekawa, w jaki sposób w dwójce uargumentowali fakt, że możemy zmieniać przeszłość. W końcu nasz bohater tylko przeżywa to, co już było, więc sądziłam, że nie ma sensu liczyć na jakiekolwiek wybory i trudne zakończenia w dwójce. Tym bardziej ciągnie mnie do tej gry 😀
Wreszcie zaczęłam Dragon Age'a i z miejsca się zakochałam. Co za zarąbista gra! Do tego ustawiłam grafikę na najwyższy poziom i jest naprawdę pięknie. No dobra, zmykam grac 😉
Dragon Age już dawno skończony - niestety im dalej w las, tym bardziej epicko. Ale i zadanie przede mną postawione było epickie, więc chyba tylko się niepotrzebnie czepiam. W każdym razie przez to zakończenie moja sympatia do gry nieco spadła, mimo to nadal plasuje się w czubie najbardziej grywalnych gier, na jakie się natchnęłam.
Assassin's Creed 2 skończyłam wczoraj - moim zdaniem gra jest nieporównywalnie lepsza od jedynki. Przede wszystkim - podrasowana grafika: nie ma już trzypalcych ludzików, cienie są tam, gdzie powinny, te wszystkie zdobienia na budynkach bardzo dobrze odwzorowane, podobnie obrazy, na które natykamy się bardzo często (tylu obrazów nawet na WOK-u nie przyswoiłam 😡 ). Florencją z kościołem Santa Maria Novella i Santa Maria del Carmine mnie kupili, na drugim miejscu Wenecja z bazyliką św. Marka i, znajdującą się tuż obok, dzwonnicą św. Marka (oglądanie Wenecji z samego jej szczytu było mistycznym doświadczeniem *__*). Mnóstwo innych też przenieśli w wirtualny świat, podpisując ładnie - o każdej też możemy się nieco dowiedzieć. Dodatkowym smaczkiem będzie też spotkanie postaci historycznych - każdy, kto choć trochę ugryzł temat assassin's creed 2, wie o Leonardo da Vinci, ale to nie wszystko. Na swojej drodze Ezio spotyka też m.in. Katarzynę Sforzę, Machiavellego, czy jednego z papieży (znamy go z imienia i nazwiska ale nie będę spoilerować 😀 ). Można się więc mimochodem sporo dowiedzieć o czasach, w których Ezio żyje - chociaż nie gwarantuję zgodności z historią, mnie można wszystko wmówić bo bardzo mało się orientuję w historii 😁 . Tak więc - ogromny plus za możliwość wdrapywania się na te wszystkie przepiękne budowle i chłonięcia klimatu tamtych czasów. W jedynce niby też poruszaliśmy się w historycznej rzeczywistości, ale te wszystkie miasta były bardziej bezpłciowe i podobne do siebie. W dwójce każde miasto jest inne, Toskania naprawdę jest słoneczna, a we Fiori, w Romanii na ogół jest buro i brzydko.
Kolejnym udoskonaleniem jest stworzenie Ezia, czyli postaci, z którą można się utożsamiać. Altaira znaliśmy tylko z jego roli w bractwie asasynów, natomiast Ezio jest też czyimś synem, czyimś bratem, czyimś kochankiem, potem zarządcą, podrywa panie i się zaprzyjaźnia. Wreszcie ma też trochę swojej gotówki, za którą kupuje sprzęt i inne potrzebne do walki dobra, ale też może być mecenasem sztuki, czy kolekcjonerem broni (trochę tego tałatajstwa do wykupienia jest, a wszystko można oglądać w posiadłości wuja). Tutaj jednak pojawia się minus: Ezio zarabia stanowczo zbyt wiele. Ja ominęłam większość skarbców (w których jest taka kasa, że w połowie gry mogłam w ogóle się do nich nie fatygować twierdząc, ze po drobniaki się nie schylam), całkiem sporo zadań pobocznych, a mimo to miałam tyle hajsu, że wykupiłam wszystko co się dało i skończyłam z 300 000 florenów w kieszeni. Fajna za to była zmiana koloru szat Ezia - niby taka drobnostka, a cieszy oko 🙂 . Grałam w angielską wersję i wszyscy mieli mocny, włoski akcent - pewnie miało to służyć jeszcze lepszemu zatopieniu się ww Włochy, ale mnie to irytowało, zwłaszcza że miałam wrażenie, iż to główny bohater najbardziej kaleczy wymowę.
Inne ważniejsze postaci też mają swój charakter, albo nawet charakterek - po jednej z kwestii Katarzyny Sforzy padłam na glebę i nie mogłam przestać się śmiać 😀 . Mamy kilku sojuszników, których pomoc możemy sobie kupić po niezbyt wygórowanej cenie - jedni z nich potrafią się wspinać po budynkach, inni lepiej wymachują szabelką, a jeszcze inni, a raczej inne, są tylko ładne 🤣
System sterowania postacią podobny, tym razem nawet udało mi się ogarnąć 😁 , nieco widowiskowych innowacji, m.in. spektakularne ataki z dachu budynku. Polepszyli konstrukcję naszych przeciwników - jedni z nich są piekielnie szybcy i wspinają się po budynkach równie dobrze, jak my, inni bardzo trudni do zabicia i kontra właściwie na nich nie działa, jeszcze inni potrafią nas wyśledzić w kryjówce. To mnie ucieszyło, bo trochę nierealistycznie wyglądały wspinaczki naszych wrogów, którzy całkiem konkretnie obwieszeni żelastwem wspinali się z równą zręcznością na budynki, co my.
Ezio nie regeneruje się z podobną łatwością, co Altair - temu drugiemu regularnie pozwalałam spadać z dużych wysokości, bo wystarczyło poczekać, żeby był jak nowy. U Ezia to nieco bardziej skomplikowane, przez co bardziej na niego uważałam 😉 . No i asasyn w końcu nauczył się pływać 🙂 . Wprowadzono też strefy szczególnie chronione - i tam wystarczył sam nasz widok, żeby wszyscy się na nas rzucili. W innych miejscach drażliwość władz zależy też od punktów niesławy - które są dodatkowym, choć właściwie niewielkim, utrudnieniem.
Jeśli chodzi o samo granie, to wprowadzono też lepszą argumentację do zadań pobocznych - niby takie nic, a cieszy, że z jakiegoś powodu coś robimy. Są tradycyjnie wyścigi, oprócz tego bijatyki (taki nieco bardziej sympatyczny, nawet swojski akcent 😀 ) i zabójstwa. Najciekawsze były te ostatnie - raz trzeba zrobić coś bezszelestnie, innym razem bez użycia standardowej broni itd. Nie trzeba też tych pobocznych zadań robić, żeby popchnąć do przodu akcję głównego wątku - w którym nasze zadania w końcu są porządnie uargumentowane. Pojawiły się też zagadki. Trochę jest szukania, ale te obowiązkowe nie nuży (raczej apetyt rośnie w miarę jedzenia), nieobowiązkowe można całkiem olać 😉 .
Nie wywala nas tak często z animusa, to wewnątrz niego odkrywamy też działanie Abstergo i kilku innych. Za to, jak już wychodzimy z tego animusa, to jest ciekawiej, niż w pierwszej części i wreszcie można biegać Desmondem. Nawet nie macie pojęcia, jak mnie irytowało to tempo spacerowe Desmonda 😀 . Wątek futurystyczny jest rozwijany w sposób niestety dość podobny, to tego znanego nam z "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna, czyli symbole dostrzegane we wszystkim i kryjąca się za nimi Organizacja, oraz Przerażająca Prawda, ale jakoś to przeżyłam.
Muzyka jest równie zacna, co w pierwszej części - i równie dobrze dostosowana do realiów przedstawianego czasu.
Aha, tak jak przypuszczałam - nadal nie ma mowy o samodzielnych wyborach, bo w końcu nadal przeżywamy już raz przeżyte.
Po mocno przydługiej recenzji takie pytanie do re-voltowych graczy:
Skończyłam assassin's creed 2 i zastanawiam się, na co rzucić się teraz. Miał ktoś do czynienia z "Alpha Protocol", "Heavy Rain", albo może polecić coś innego, fajnego? Gustuję w RPG-ach, najlepiej walczy mi się mieczykiem, ale dla dobrej gry się przemogę i mogę zacząć używać kałachów i coltów 😉
Może ktoś polecić jakąś fajną, strategiczną grę? Mam teraz ochotę na "prowadzenie" jakiejś firmy/placówki, byle nie zarządzanie miastem, wojskiem, krajem. Coś jak Hospital Tycoon 2 tylko bardziej rozbudowane, z większą ilością opcji i przede wszystkim trudniejsze. Jakieś sugestie? 😉
niekoniecznie końskie. Bardziej mi zależy na "planie gry" jak w większości Tycoonów. Sami stawiamy budynki/wyposażamy/zatrudniamy pracowników. Mniej jest czystej ekonomi a trochę zabawy "architektonicznej" czy "dekoracyjnej".
sihaja - jeśli chcesz trudne, to trzymaj się z dala od Zoo Tycoona 2 (i jedynki też) - trudne to może być tylko dla dzieci poniżej 12 roku życia, nastolatki i pełnoletni ludzie będą mieli więcej trudności przy robieniu zakupów w markecie, niż przy graniu w Zoo Tycoona 2.
Jeśli chcesz strategię i wyzwania, to może któreś z serii Anno ze stajni EA Games? Ja grałam w "Anno 1503" (potem było jeszcze 1404, 1602 i 1701, ale nie miałam z nimi bliższej styczności), gra już teraz jest dość stara, ale grafikę mimo to ma niezłą i jest piekielnie trudna - masz mało dekorowania, ale dużo myślenia nad rozmieszczeniem tego wszystkiego, np. studni, kościołów i straganów żeby wszyscy Twoi mieszkańcy mieli do nich dostęp, skąd brać dla nich tytoń, jak to wszystko amortyzować finansowo, tworzysz łańcuchy produkcyjne i doskonale się bawisz 🙂
Grałam też w SimCity 2, ale to było dawno i gościnnie - mimo to wspominam tę grę naprawdę miło i może warto wypróbować 😉
Notarialna we wszystko co wymieniłaś grałam i niestety nie mam ochoty do nich wracać. Szukam czegoś w stylu tycoona, ale nie samego tycoona. Bush dzięki. Właśnie czytam opisy i chyba się skuszę🙂 do SimCity jakoś mnie nie ciągnie. W sumie nie wiem czemu, ale mnie nie wciągnęła.
Assassin's Creed 2 - jakoś nie mogę skończyć. Chyba ze 3 razy się zawieszałam bo musiałam odpocząć od tej gry. Grafika, klimat, sterowanie - wszystko mi się podoba, ale czasami jak zacznie się "ten wolniejszy" fragment zadania głównego (ciche zabójstwa) to mnie po prostu nudziło. Jakoś po kilku z rzędu zadaniach w których ważna była szybkość i siła nie mogłam się przestawić.
A grał ktoś w najnowszego Prince of Persia? Wersja z 2008 bardzo mnie wciągnęła i jestem ciekawa czy najnowsza jej dorównuje.
Ostatnio też wyciągnęłam Wigglesów. Zakochana jestem w tych karłach chodź nigdy nie przeszłam do końca tej gry. Natknął się ktoś na coś równie klimatycznego?
Ktoś grał w "S.T.A.L.K.E.R Zew Prypeci" , "Ojciec Chrzestny 2", "Mafia 2" albo "Heroes of Might and Magic V Kuźnia Przeznaczenia"? Mam dostęp do tych gier i nie wiem, którą wybrać 😀
busch, moja druga połówka grała w Zew Prypeci i chwaliła (ciężko mi sobie przypomnieć wszystkie te superlatywy, które z siebie wyrzucał niestety). Z moich okołokomputerowych obserwacji stwierdzam, że utrzymana w klimacie Cienia Czarnobyla. Dla mnie Czyste Niebo wyglądało na lekko nudne momentami, więc jako "podglądacz" oceniłabym in plus. Z resztą nie miałam styczności.
sihaja, widziałam nowego PoP i całkiem zacna gierka;] Dużo się dzieje jak zwykle i granie na klawiaturze może doprowadzić do conajmniej zwichnięcia członków.
Ehhh, potrzebuję znowu dobrej ścigałki... Ewentualnie przygodówki z klimatem i trudnością podobnej do Syberii czy Machinarium.
Mafia 2! Chociaż tak naprawdę wiele zależy od tego, czego szukasz. Trudno porównać "Hirołsów" ("Patrz Miłosz, patrz! Kamienie zbieram! A teraz kryształy mam!" :hihi🙂 do Stalkera czy Mafii. Zew Prypeci generalnie zacny, poprawiono kilka babolków, dołożono nowych... Albo Ukraina i S-F, albo lata czterdzieste/pięćdziesiąte XX wieku - wybieramy to, do czego nam akurat bliżej.
W końcu wybrałam "Mafię 2" - na razie jestem w trakcie, ale już teraz muszę pochwalić grę za fantastyczny klimat i świetną grywalność, grafika też niezgorsza - na razie fabuła zaskakuje i wciąga, zobaczymy jak dalej. Tylko trochę nużą długie fabularne odcinki, w których gracz żeby przejść dalej musi być tylko obecny przy komputerze; ale coś za coś, bez takich momentów w grze trudno byłoby w jakikolwiek sposób prowadzić dobrze fabułę.
busch, nie jest aż tak źle... ja wiele po tej grze nie oczekuję. Z resztą i tak jest lepsza niż jedynka ;D Co do PoP, można grać i grac, tylko, żeby patrzyć na Księcia: