Lepiej tzn.po widzycie doktor i po podaniu antybiotyku zaczęło znikac momentalnie. Karola nie będę wstawiala tutaj zdjęć jak to wyglądało gdy przed świętami, ale inny lekarz zalecił: czyli, nie myć w ogóle zdziwiłam sie bardzo, ale okej. I mialam smarować maścią propolisową i wycierać recznikami, znowu nałożyć maść np. na wieczór, a rano wytrzeć. I tak w kółko. Kupiłam kilkanaście tubek maści po 15zł. I smarowałam. Zaczęło sie rozchodzić na boki, coraz to nowe ogniska i nowe stupy. Po zamknieciu konia noc sylwestrową i nowy rok nogi jak balony i ból niesamowity. Wezwałam kolejnego weterynarza, ktory dał leki i koń odżył. I strupy poznikały dosłownie w kilka dni, a teraz wylazł ropień. Ropnie robią sie na różnej wysokości. Ten akurat jest dość wysoko, pierwszy raz tak wysoko się zrobił.
Nokia jeżeli nie jesteś w stanie zadbać o bieżącą higienę tych nóg to jak niby zadbałabyś po operacji 😲 😲
Ty chyba nie bardzo rozumiesz powagę sytuacji... Mówiąc trywialnie - te nogi zaczynają gnić...
Prawdopodobnie jest już tak poważny stan zakaźny skóry/tkanek miękkich że organizm walcząc organizuje to w ropnie i wywala. Sierść złazi bo ropa jest "żrąca" Im bardziej będziesz to kisić tym większy syf się zrobi...
To już jest taki kibel że ja naprawdę podziwiam tego konia, i wybacz ale nie mam pojęcia jak bardzo trzeba się postarać żeby coś takiego wyhodować 🙁
Mi również włosy na głowie dęba stają bo wątek czytam od kilku dni dopiero a klacz cierpi już od półtora roku i... nokia rozumiem Twój mętlik w głowie spowodowany różnymi diagnozami, decyzjami i metodami leczenia wetów - 17 lat temu miałam to samo co wet to diagnoza, to był mój błąd Twój również, jeśli wet to polecany, specjalista, trzymaj się go, nie zmieniaj co chwilę to, że nie trafił z pierwszym sposobem leczenia nie znaczy, że konował, tak jak Ty nie zna genezy powstania zmian i być może potrzebuje spróbować kilku sposobów na ogarnięcie tematu, jeśli zmieniasz co chwila weta nie dajesz mu tej szansy a jak ludzki jest i przyzwoity to stara się zaczynać od metod najmniej bolesnych finansowo dla właściciela. Rozumiem też to, że w najgorszych chwilach możesz liczyć tylko na siebie, sama przeżyłam konia z kolką w środku nocy, w domu chory, marudzący 4 latek nie rozumiejący sytuacji i łkający w poduszkę bo nie może zasnąć i się boi być sam a mama musi iść do konia, żaden wet nie odbiera bo prawie północ, w tel 3% baterii i nie wiesz do kogo dzwonić po pomoc... Znam to uczucie. Koniarze mający "niekoniarskie" rodziny muszą się z tym liczyć 😉 Ale... nie rozumiem pomysłu zaźrebienia klaczy co do której są wątpliwości czy jest zdrowa, pomimo zielonego światła od weta, nie przyszło Ci do głowy poczekać, upewnić się że wszystko ok chociaż jeden sezon? Z mężem pogadaj poważnie, to nie samochód tylko czująca istota, patrząc na foty mocna cierpiąca z bólu fizycznego od dłuższego czasu, jeśli nie masz finansów na dalsze leczenie dogadaj się z jakąś fundacją/sama załóż zbiórkę na SENSOWNE leczenie, a w tej chwili zupełnie zgadzam się ze zdaniem Klami takie będzie można przeprowadzić tylko w klinice. Jeśli sama w domu nie masz możliwości zabieraj konia tam gdzie będzie miał wykwalifikowaną opiekę 24 na dobę bo ona cierpi i po półtora chyba najwyższa pora coś z tym zrobić...
Jeśli sama w domu nie masz możliwości zabieraj konia tam gdzie będzie miał wykwalifikowaną opiekę 24 na dobę bo ona cierpi i po półtora chyba najwyższa pora coś z tym zrobić...
Popieram. Klinika to w tej sytuacji najlepsze wyjście. Tym bardziej, ze kliniki idą często na rękę i odraczają płatnosci faktur. Zawsze można się dogadać. To też ludzie, zrozumieją. Warto porozmawiać o kosztach i rozłożeniu ich w czasie.
Moon, w mojej ocenie cała sytuacja zakrawa na zcęcanie się, a koń do interwencyjnego odbioru. Niekoniecznie celowe znęcanie, ale takie z zaniedbania. Trochę tu rewolta ponosi winę bo przyzwala na internetowe leczenie kobyły przez Nokię.
Przy okazji jak mi wet mówi, ze nie zrobi jakiegoś badania to na nim to wymuszam. Ja płacę i ja wymagam, czasem trzeba słuchać intuicji a nie lekarza. A jak uparcie odmawia to dupa nie wet i szukam innego.
No więc jestem po rozmowie z Doktorem z kliniki. I w tej sytuacji, że klacz jest źrebna bym e ma możliwości na leczenie anyltybiotykoterapią. Doktor skonsultuje się z jedną doktor, która konia leczyła i zaleci co ma zrobić. Niestety ale leczenie w klinice nie ma sensu, bo klacz jest w ciąży i nie ma możliwości na takie leczenie jakie on by chciał. Na początek doktor przyjedzie wycinki do badań pójdą i porządne Rtg i Usg ma zostać wykonane. Więcej będę wiedziała jutro.
Rudzik ale nokia wyraźnie chce coś z tym zrobić. Imo też to za długo rozwleczone w czasie ale przecież szuka pomocy i z tego co pisze pośle konia do kliniki jak trzeba. Edit. A nie wchodzi w grę ratowanie klaczy kosztem źrebaka? Czy wet nie sugerował nic takiego? Czy to jeszcze nie ten moment? Bo jak sepsa pójdzie to może być i po matce i źrebaku...
nokia6002, nie wszystkie antybiotyki w ciąży są przeciwwskazane. Amoksycykine można spokojnie podawać, te z grubszej rury też można. To jest analiza zysków i strat.
nokia6002 ropnie można leczyć w warunkach stajennych, ale nie w każdym stopniu zaawansowania i też tylko wtedy kiedy jesteś w stanie zadbać o ich niemalże sterylną czystość. Aby taki ropień wyleczyć trzeba go otworzyć i codziennie przepłukiwać, a to może potrwać. Trzeba bardzo pilnować aby rana nie zasklepiła się za szybko bo wszystko się odbuduje na nowo. Wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste. Wiem, bo sama walczę właśnie w ropniem u mojego konia, w innym miejscu, w innych okolicznościach, ale zasada ta sama. Trzeba było naciąć, wyczyścić i teraz codzienne otwieranie na nowo i płukanie. Dodaję zdjęcie jak wygląda w 5 dni po cięciu, gdzie naprawdę mega pilnuję żeby było czyste.
Fota gigant!
Edit: zmniejszyłam
Nadal za duże - max. wielkość to 960 px na dłuższym boku.
belle o czystość w stajni to ja się nie martwię, ani o pilnowanie konia 24h.
Tak z tym zaźrebieniem źle zrobiłam :/ posłuchałam weta, którego nie powinnam słuchać. I kilka osób z domu namawiało, że skoro wet nie widzi przeciwwskazań to czemu nie. Jeszcze dawał zastrzyki na pęknięcie pecherzyka... To był wieelki bład.
pitoszek Wet musi się dokładnie zastanowić i przemyśleć co zrobić. Da znać jutro. Po godzinnej rozmowie sam musi to poukładać. Wspominał kilka chorób, od drutu, przez muchy, aż po raka. Więc na razie bede czekała na doktor po pobranie wymazow i na Rtg.
nokia6002, najprostsze badania krwi - morfologia z rozmazem, i można z dużym prawdopodobienstwem stwierdzić, czy jest infekcja bakteryjna. Tak zastanawiać się w nieskończoność można w momencie, kiedy masz do czynienia z jakimś pryszczem, ale w obecnej sytuacji chyba jednak najlepiej diagnozowac już w klinice. Spróbuj może napisać do Centaurusa, poprosić o pomoc w zbiórce funduszy... Tak jak dziewczyny piszą - w klinice da się dogadać o rozłożenie płatności na raty.
Rudzik napisała to, co pewnie spora część osób chciałaby napisać, ale sobie odpuszcza. Kobyła via net jest leczona, na bliżej nieokreśloną grudę czy podcięcie, nokia nie boi się o sterylność w stajni - ja bym się bała, ale mam tylko 15 lat doświadczenia. Do tego mgliste wspomnienia i niejasne okoliczności kiedy i skąd koniowi się to wzięło, pierdyliard wetów (podobno) a koń nadal ma nogi niewygojone. Źle nie życzę ani koniowi, ani właścicielce, ale kobyła jest kaleką na całe życie - swoją drogą ile ona ma lat - nie była zaźrebiana jako dwulatka czasem? Jak uda jej się odchować źrebaka to może być cud, bo jak przyjdzie obciążenie laktacją i kobyła się sypnie, to nokia będzie latać z mlekiem w butelkach 🙁. Nokia, więcej pokory i mniej, nie wiem, lekkości ducha, bo chyba nie zdajesz sobie sprawy, że jeśli przyjdzie sepsa to kobyła Ci się w dwie doby zawinie, a te ropnie to niczego dobrego nie wróżą - skóra jest ciepła i miękka w okolicach tych/tego ropnia czy zaczyna się robić jak papier?
zielonastajnia Skora jest ciepła i miękka. Dziś już mniej boli. Czekam na telefon ale jak nie zadzwoni to sama zadzwonię, bo inaczej jajo zniosę. Konsultuje się z dwoma klinikami i nie jest mi obojętne życie mojego konia! Nie była zaźrebiana jako dwu latka, bo nikt by jej nie zazrebil. Zaraz skonczy 4 lata. Jak się oźrebi bedzie miala skończone 4. W trzeciej klinice u Dr. Golonki także powiedzieli, że nie ma możliwości leczenia jej w ciąży. Czekam na telefon od dr. Michała z UWMw Olsztynie. Pewnie podjedzie do dr. Nowakowka zrobić porządne badania. Ale tego jeszcze nie wiem. Doktor musiał sam poukładać i przemyśleć co zrobić. A Dr. Olga Banaszak napisała mi abym wykonała kilka badań w tym zeskrobiny, RTG i mam sie odezwac z wynikami. Doktor mi powiedział, że to może sie babrać właśnie przez ciążę, bo łożysko produkuje enzymy. I ogolnie podał kilkanaście problemów które mogą wystepowac. A bez badań sie nie dowiemy.
nokia6002, serio jeszcze kłamiesz tutaj? Nie po raz pierwszy z resztą. Klacz ma 3 lata, była źrebiona 2 latką. W momencie wyźrebienia będzie miała 3 lata i jakieś 8 miesięcy max... o ile dożyje. Piszesz, że życie klaczy nie jest Ci obojętne, a od 1,5 roku (jak nie lepiej) się nad koniem znęcasz. O flegmonie i ropniach pisałam Ci 1,5 roku temu - że sobie to wyhodujesz. No i patrz... Masz konia kalekę, prawdopodobnie nieużytkowego... Jakby mieć czas i ochotę na prześledzenie Twoich wpisów w tym wątku, to wychodzi totalny laik, który - co gorsza - ma własne teorie o mega rozbujanej grudzie z przebiałkowania, a przebiałkowanie od witamin(jeden z Twoich hitów) Jak się nie ogarnia to się koni nie kupuje... i tu niestety w pełni zgadzam się z Rudzik, że to koń do interwencji... 🙁 bo nawet teraz, przy zagrożeniu życia konsultujesz wszystko... chyba mailowo (skoro np. czekasz na odpowiedź) w kilku miejscach na raz, w dodatku nadal nie masz weta prowadzącego. Co więcej patrząc na to jak często tutaj zmieniasz wersje wydarzeń - mam podejrzenia, że weci też nie znają prawdy... Co do czyszczenia ropnia: można samemu trzymać przednią nogę i ogarniać zadnią. Można dudę założyć i przywiązać do kantara. Można pacyfikować konia sedalinem. Można poprosić o pomoc sąsiada, czy koleżankę. Ja kiedyś o 5 rano budziłam sąsiada jak mi się koń zawalił, a sąsiad ani jakiś zaprzyjaźniony ani koniarz... pomógł, flaszkę dostał, koń odblokowany i żywy i wszyscy zadowoleni.
Strzygano dobra, z tym to wtopiła, racja. No ale jednak jest tu i pyta...
No i właśnie w tym problem! Nie tu powinna pytać, tylko u weterynarza. Nagle okazało się, że jednak jest jakiś wet, który może pomóc, bo wcześniej nokia utrzymywała, że nikt do niej nie dojedzie i w jej okolicy nie ma hipiatrów. Trudno, gorzka nauczka kosztem konia.
W mojej ocenie tacy ludzie nie powinni mieć koni, co z tego że ją kochasz nokia, skoro twoja ignorancja i niewiedza doprowadziła do takiego nieszczęścia. Tez mam chorego konia i to bardzo ciężko, owszem na forum szukałam wsparcia, ale leczyłam go u wetów, nawet tych z drugiego końca polski. Jeździłam dwa razy dziennie do stajni po 40 km podać leki, sprawdzić derki, zapewnić ruch, robiłam 160km dziennie. Też miałam małe dzieci, córka miała wtedy 3-4 lata. Dało się? Trzeba tylko umieć wziąć odpowiedzialność za zwierze, które dla naszej zachcianki do nas trafiło, nie mając na to wpływu. A jak nie dajesz rady to przekaz kobyłę do fundacji, gdzie dostanie należtyą opiekę. Nie każdy może być właścicielem konia. Przykro mi że tak ostro, choć pewnie nie jest ci łatwo z cała ta sytuacą, ale mam wrażenie, że jak się tobą nie potrząśnie to się nie obudzisz, a koń będzie cierpiał.
Nie czekaj aż z kliniki zadzwonią, myślisz, że oni nie mają lepszych zajęć? Sama dzwoń i męcz ich do skutku. mam wrażenie ze czekasz aż problem sam się rozwiąże a cały świat będzie skakał koło ciebie i konia.
Edt. Gaga pisałam równo z tobą. Ja o flegmonie tez pisałam dawno temu, ale nokia zbagatelizowała.
nokia wybacz ale skoro nie boisz się o czystość w stajni to chyba mamy odmienne pojęcie o czystości bo ja mając ropnia na pęcinie to o czystość byłabym się najbardziej nawet przy sprzątaniu po każdej kupie. A to jak wyglądają nogi Twojego konia świadczy o tym, że do czystości to wam jednak daleko.
Aż sie wzięłam i poczytałam. Płacz, ze 500 zł na szczepionkę to za duzo, bo nie stać, ale hajs na zazrebienie był. A to 5 zł nie kosztuje.
Poza tym, tak zupełnie po ludzku, ktos ma ropnie, boli go, cierpi, niech zajdzie w ciąże, to bedzie go jeszcze bardziej bolało i bedzie mu ciężej. Pozdrawiam.
No tak. Bo wy wiecie lepiej niż doktorzy z kliniki. Skoro mówią mi jak koniowi, że nie można jej leczyć w klinice to nie. Ale wy wiecie lepiej.. Czekam na weterynarza do pobranie materiałów 🙂
A tam inspekcji to się nie boję. Zwierzęta mają gorzej i nikt ich jakoś nie zabiera. Ale co tam Revolta wie lepiej jak nie na mnie to na Wigora się przerzucą. A co tam. Kogoś czepić się trzeba no nie ? 😉
Nokia - roz.. system poziomem swojej buty, a te badania to trzeba było zrobić 1,5 roku temu, ale co tam Nokia jest mądrzejsza i wie lepiej....tylko koni żal.
Zwierzęta mają gorzej i nikt ich jakoś nie zabiera.
Roz...ło mnie to na łopatki. I to jest powód dla którego Twój koń, którego życie podobno Ci nie jest obojętne, od 1.5 roku (?!) CIERPI?! Serio?! 1.5 roku łażenia z babrzącymi się ranami - nic a nic w głowie Ci nie dzwoniło, że JĄ TO BOLI?!
zielona- Badania były robione. A później nie widzieli potrzeby ponawiania badań.
1. Badanie w ludzkim labie, sama pobierałaś materiał. 2. W wyniku jest wskazanie na konieczność powtórzenia badania i pobranie materiału po oczyszczeniu rany, co wyraźnie wskazuje że klacz od początku miała te rany w gnoju 3. W wyniku wykazano ponadto obfity wzrost bakterii antybiotykoopornych, koń leczony maścią nagietkową czy innym kremem Nivea. Revolta od 1,5 roku mówi weź weta hipatrę, Ty piszesz że weci są głupi i nie odpowiadają na smsy (maile?) Wynik sprzed roku (luty 2017), wypadek klaczy ponoć w listopadzie 2016 (roczniak), klacz źrebiona w kwietniu 2016 tj 2 miesiące po wymazie , bez antybiotykoterapii... z jednej strony szukasz pomocy, z drugiej nie udzielasz jej koniowi. Słabe to mega. No i zwierzaka szkoda. Ale rzeczywiście najlepiej strzelić focha i poczekać. Może jej w końcu przejdzie... 😵
Miałam na myśli, że pyta poza tym ze ma weterynarza tylko ma wątpliwości co do leczenia, ale z tego co doczytałam to chyba jednak żaden weterynarz od dawna konia nie widział na własne oczy...nokia aż się zebrałam i przeczytałam wszystko od 'dechy do dechy'... dziewczyny mają racje.... , a sama chyba nie zdajesz sobie sprawy jak poważny jest stan Twojego konia- już teraz zagraża to jej życiu zwłaszcza w ciąży, już masz konia kalekę. Btw o co chodzi z tym, że nie można konia w ciąży leczyć w klinice nawet żeby ratować jej życie- w sensie jak to argumentują. Chyba że nie do końca przekazujesz informacje wetom jak poważnie wygląda sytuacja... 🙁
btw chłopa który olewa podciętego konia i nic Ci o tym nie mówi, to bym za jaja powiesiła na najbliższym drzewie, to musi być okropny człowiek.
Koń cierpi, a jak widzę, humor nokii nie opuszcza. Czekam na weterynarza do pobranie materiałów 🙂 A tam inspekcji to się nie boję. Zwierzęta mają gorzej i nikt ich jakoś nie zabiera. Ale co tam Revolta wie lepiej jak nie na mnie to na Wigora się przerzucą. A co tam. Kogoś czepić się trzeba no nie ? 😉
Nie rozumiem, po co zaźrebiać i mieć kolejnego konia, jeśli nie ma się środków na zapewnienie opieki jednemu, bo w domu jakaś chora sytuacja, że mąż decyduje o tym, co wspólne i nokia nie ma nic do gadania. W takim układzie nie należy mieć żadnych zwierząt, a co dopiero konia, bo nie wiadomo, na co mąż pozwoli.
klami Mąż jest wściekły, że znowu mojemu koniowi coś dolega. Powiedział, ze nie da grosza już. Ogólnie strupów nie ma. Ale jest ropień okropny.