Włączam rano komputer,czytam wiadomości. I powinnam w zasadzie zaraz wyłączyć ,pójść do kąta i czekać na zagładę. Pandemia grypy, katastrofa w ZUS, klęska NFZ, WIG poleciał w dół, wyginął wróbelek, plaga nowotworów, trujaca żywność, politycy się nie lubią, kryzys finansowy, koniec świata 2012 ,lodowce się rozpuściły, w rzekach płyną hormony etc,etc. Przejmujecie się ? Spędza Wam to sen z powiek? Ja już popadłam w łagodną rezygnację .
Taniu, wierze w kryzys, wierze w kłótnie polityków / nienawidze polityki/, wierze w choroby i upadek czegos takiego jak zus. Nie spędza mi to snu z powiek, przejmuje sie na tyle na ile dotyczy to mojej rodziny... czasem pomoge przyjaciołom w tarapatach, ot zycie Trzeba robic swoje, i tak nie mamy na to wpływu 😉
Pierwsze co przyszło mi na myśl po przeczytaniu tytułu to,że zainspirował Cię film 2012 😁
Ja osobiście się nie przejmuję żadną wizją końca świata.. Martwi mnie co prawda to co się dzieje z naszym środowiskiem, planetą. Tym,że jemy coraz gorszy syf, że co pokolenie to słabsze itd. Tym niemniej jednak jakoś w koniec świata specjalnie nie wierzę..
Dodatkowo, na te wszystkie informacje "katastroficzne", łącznie ze "straszliwym kryzysem" i "ogromną pandemią grypy w której wszyscy zginiemy" patrze ze sporym przymrużeniem oka. Dlaczego? Bo kryzys jest, ale po pierwsze przede wszystkim w ameryce a po drugie jest spowodowany glownie gadaniem o nim - media bebnia, ludzie panikuja, zararzady sklepow to widza wiec podnosza ceny, co mniejsi gracze gieldowi wyprzedaja wszystko za bezcen (bo kryzys i jeszcze padnie i co to bedzie), i tak dalej i tak dalej, o tym co sie teraz dzieje ksiazke mozna by napisac. Duze firmy kryzysem sobie podparly zwolnienia pracownikow ktorych juz nie chcialy. Znaczna czesc padla w wyniku paniki. Kryzys? Jak najbardziej, ale nie na taka skale! Panika, moim zdaniem, kompletnie bezzasadna i niewspolmiernie ogromna do wydarzenia. Przyklad? Matka jednej z moich kolezanek posiadajaca spora ilosc akcji kilku firm (kilkadziesiat tysiecy euro na gieldzie), kiedy ich ceny zaczely "pikowac" sprzedala wszystko z ogromna strata, wycofala z gieldy caly kapital, niestety juz bardzo pomniejszony. Po paru dniach ceny tych samych akcji zaczely rosnac a dzisiaj sa na takim samym poziomie na jakim byly zanim spadly. Kryzys? Gdzie tam - panika. Upadlo kilka bankow i juz, pada wszystko, gielda pada, wyciagajmy kase i ratujmy co sie da. Rola mediow w tej zabawie jest duzo wieksza niz samego kryzysu. A ile ludzi sie na kryzysie wzbogacilo ogromnie, to nawet nie jestescie sobie w stanie wyobrazic. Tak samo z grypa. jesien, ludzie choruja, nie ma zadnej epidemii czy pandemii, bo szpitale by sie nie domykaly z powodu chorych na grype. A ta grypa jest mniej niebezpieczna niz zwykla! Nadmuchany ogromny balon z niczego, a firmy farmaceutyczne trzepia kase, bo znalazly swietny sposob na poradzenie sobie z rzekomym, rownie nadmuchanym kryzysem.
Tak jak Querido uwazam, ze duzo wiekszym zagrozeniem dla nas jest systematyczna wycinka lasow, ogromne ilosci smieci ktore produkujemy, energii ktora zuzywamy, emisja CO2... to sa zagrozenia. To co prawda nie bedzie dotyczyc nas bezposrednio, bo na to trzeba za dlugiego okresu czasu, ale swoim potomkom i ich potomkom zostawiamy taki syf, ze to szok. nikomu nie bedzie chcialo sie tu zyc.
Przejmujecie się ? Spędza Wam to sen z powiek? Ja już popadłam w łagodną rezygnację .
absolutnie mnie to wszystko nie rusza chyba, że czytam o znęcaniu się nad dziećmi ( i chyba ogólnie ludźmi ) lub zwierzętami- wtedy zawsze mam łzy w oczach
Taniu jak nie założysz wątku z pytaniem o sens życia, to sam będę musiał to zrobić! Zresztą, mam już od pewnego czasu pomysł, ale wymaga to odrobiny przygotowań, a ostatnio wyżywałem się w pisaniu artykułów i postów na własnego bloga, więc trochę forowiczów oszczędzałem 😂
Katastrofy różnego rodzaju są tak naturalne jak wszystko inne, co dzieje się na Ziemi - i tylko fakt, że obecnie relacjonuje się je na żywo w telewizji może kogokolwiek, kogo to bezpośrednio nie dotyczy, w jakikolwiek sposób (inny niż naturalna skądinąd potrzeba niesienia pomocy bliźniemu) poruszać. Co zresztą zostało już w całej rozciągłości wypunktowane w poprzednich postach. Co do końca świata... Jeśli Bóg zechce zakończyć ten - chyba nie do końca udany - eksperyment, to może to zrobić w dowolnym momencie i żadna konkretna data Go nie ogranicza. Nic nie wskazuje, aby akurat w 2012 roku Ziemi miało cokolwiek grozić z Kosmosu - choć, jak już kiedyś napisałem, spotkanie z asteroidą to obecnie bodaj jedyny kataklizm, który mógłby homeostazie naszego gatunku poważnie zagrozić i dlatego nie ma pilniejszych zadań niż ekspansja poza planetę! CO2, jak już kiedyś dyskutowaliśmy, jest absolutnie niegroźny, a nawet pożyteczny - i całe te jeremiady a propos rzekomo niszczonego środowiska to pic na wodę i fotomontaż. Moje lokalne środowisko jest w każdym razie o wiele zdrowsze i bogatsze odkąd przestało być bezpańskie i porzucone i odkąd o nie dbam!
Natomiast swoją drogą, to fajnie by było, gdyby tak pewnego dnia ni stąd i ni z owąd skończyła się ropa... Od razu ogłosiłbym się co najmniej baronem Puszczy Stromieckiej i okolic! I niech mi ktoś na piechotę podskoczy!
Taniu jak nie założysz wątku z pytaniem o sens życia, to sam będę musiał to zrobić!
No co? No co? Co się naśmiewasz? Jakbyś miał taki remont jak ja to też byś wizje katastroficzne miewał 🙁 Na tsunami w Krakowie nie mam co liczyć i o zmyciu ekipy mogę pomarzyć tylko.... Albo jakby się ziemia rozstąpiła i by wpadli wszyscy.... Albo jakaś chociaż inwazja z kosmosu.... Dziś pan położył za 8 godzin 13 płytek. Ech....
Tania - to nic! Mi gość robił drzwi do stajni sześć miesięcy !!!!! To się nazywa Pan Fachowiec! A wracając do tematu, to się z tym zgadzam: A ja myślałam że ten koniec świata 2012 to ma związek z naszą organizacją mistrzostw 🤔wirek:
dlatego nam dali 😁 bo wiedzieli, że i tak wcześniej wszystko szlag trafi!
Taniu ależ gdzieżbym śmiał się naśmiewać! Remontu nie mam. Ale mam permanentną katastrofę w postaci improwizowanej wiaty dla koni i domku dla nas na placu (przyszłej) budowy - i zapewniam Cię, że ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest teraz kolejna katastrofa! Zimy - postanowiłem - w tym roku nie będzie! 🏇
Taniu ależ gdzieżbym śmiał się naśmiewać! Remontu nie mam. Ale mam permanentną katastrofę w postaci improwizowanej wiaty dla koni i domku dla nas na placu (przyszłej) budowy - i zapewniam Cię, że ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest teraz kolejna katastrofa! Zimy - postanowiłem - w tym roku nie będzie! 🏇
To ja Ci życzę katastrofalnie wysokich temperatur tej zimy. I kozie życzę zdrowia .
Koniec świata? To by była ulga... Przynajmniej już bym się nie musiał martwić, że nie mam pracy ani najmniejszych zgoła perspektyw na jej znalezienie, że kończą się pieniądze, a lada chwila na horyzoncie pojawi się komornik...
wyginął wróbelek, (...) Przejmujecie się ? Spędza Wam to sen z powiek?
Mi wróbelki spędzają sen z oczu zimą o 5 rano, kiedy one budzą się wcześniej niż ja, obsiadają okno i ćwiraniem wołają o jeść. Sen z powiem murowany, bo są tak głośne, że się nie da spać.
Wróbelek odżył na szczęście. U mnie na balkonie też się pojawia. A z ZUS, Duuniu to dobrze, że się odezwałaś. Odkryłam, że zapomniałam płacić składki. Przelałam wszystko zaległe i mam osobistą wizję katastroficzną na koncie.
Gdzie wymarł wróbelek? Pełno tego pieroństwa jest. Ostatnio chyba jakiś pijany leciał, bo mi o włosy skrzydełkiem przychaczył 😁 Strasznie upierdliwe ptaki, w mieszkaniu w mieście jak jestem to o 8 rano zaczynają śpiewy i skakanie po parapetach.
Nie wierzę w koniec świata 😉 Może i moja religia nakazuje, ale nie wierzę też w zmartwychwstanie ani nie mam zamiaru się za ileś-tysięcy lat budzić i oglądać apokalipsę 😉 Ale nie powiem - to co się dzieje na świecie to mnie przeraża. Bakterią coli się nie przejmuję wcale. W ogóle dowiedziałam się z niezłym opóźnieniem z TV. Przeżyłam ptasią, świńską, więc i coli przeżyję i się wcale nie przejmuję.
Co do końca świata - logicznie rzecz analizując musi kiedyś nadejść. W obliczu wszechświata nasza planeta jest przecież jedynie małym pyłkiem, a my na niej, to jak małe bakterie.... w obliczu wszechświata jesteśmy tak mali, że wszechświat nie zmienił by się nic po naszym zniknięciu.
Na dodatek na to, co tam się dzieje w górze nie mamy żadnego wpływu.
u mnie na wsi normalnie nie ma wróbelka 🤔 ale za to jest dzięciołek, sikorki, takie niebieskie ptaszki oraz Pan Dudek z czubkiem i Panią Dudkową 🙄 no i sowy 🙂
Mnie interesują bardziej, ci co nie wierzą. Na tym filmiku, który zamieściłam to właśnie było widać. Ja też chyba nie wierzę, bo jak miał byc koniec świata,jakieś dwa tygodnie temu o 18😲0 to u nas tez była okropna burza. I siedziałam sobie w najlepsze na tarasie restauracji i gawędziłam o EM. Ani mi koniec świata do głowy nie wpadł.
Tania, ale przecież "końców świata" zaliczyłyśmy już kilkadziesiąt 🤣 Najbardziej mi się podobało, gdy wszystkie "poważne źródła" równo twierdziły, że w 1998 na całym świecie zabraknie ropy. I w ogóle źródeł energii (stąd Mad Max i podobne wizje). Bardziej wierzę... snom niż prognozom.