No nie no...Marysia....masz traktor do zabawy. Ja też miałam kiedyś. Faktycznie...jeśli brałam małego do stajni, to długo potrafił w nim siedzieć. Pamiętam też, że kiedyś jak miał chyba z 7 lat, dałam mu aparat fotograficzny i pokazałam jak się robi zdjęcia i jak się je potem przegląda. Potrafił bardzo długo robić różne dziwaczne bezsensowne fotki biegając w okolicach stajni, podczas gdy ja mogłam pojeździć.
Fajne zdjęcie marysia. Aż mi się "moje" z towarzyskich zawodów przypomniało... (Wtedy wszystko dzięki mężowi się udało: zawiózł nas z koniem, wspierał, niańczył bachory. Było fajnie. Może jeszcze kiedyś się uda wrócić do tych klimatów.)
nie,nie,kaloszy mamy chyba 3 pary,są w kazdym aucie w razie czego... latem woizłam też zapasowa ubrania - bo mimo,że do domu 5 minut,to za chiny ludowe wracac nie chciała,a często gęsto w tej kałuzy tyłkiem lądowała 😉
A mój wczoraj odważył się wsiąść. Chyba jego 4-ty raz na koniu. Za to pierwszy raz, kiedy pozwolił bym puściła konia i się odsunęła. I pierwszy raz kiedy wziął wodze w ręce i nawet próbował kierować jakoś koniem. I do tego sam ruszył. Nie macie pojęcia jaki był potem z siebie dumny. Stwierdził, że "za tydzień też chce". 😍
Powiem inteligentnie "No!" 😉 Aż się chce tam spędzać czas. Nawet jeśli się nie jeździ, nie lonżuje, z jakiegoś tam powodu, to ma się ochotę tu po prostu poprzebywać. Ja już będąc przy koniu odpoczywam. A w tej stajni odpoczywam potrójnie. Ładuję akumulatory na cały tydzień. I zostawiam tu nerwy z całego tygodnia pracy. Ostatnio mąż filozofował ( w sumie nie tak dawno, bo jakoś ze 2 dni temu) - "Gdybyś nie kupiła konia, to ciekawe czy byśmy już nie byli po rozwodzie? " ( miał na myśli to jakim kłębkiem nerwów byłam. Normalnie frustratka z początkami nerwicy) Od momentu kupienia konia- reset. I banan na gębie. Już mówiłam- nie będę w stanie jeździć, to będę przyuczać do bryczki. Nie da rady? To będę po prostu konia hodować. I tyle. Dla własnego zdrowia psychicznego.
Dramka, pic herbatkę z melisy/wersja nieporawna - zapalić sobie 😉 możesz być dumna z córki - chciałabym,żeby Marysia miała szansę spróbować woltyżerki,super sprawa !
[quote author=Ktoś link=topic=11424.msg1311687#msg1311687 date=1329809265] Dramka, pic herbatkę z melisy/wersja nieporawna - zapalić sobie 😉 możesz być dumna z córki - [/quote]
O. I świetny przykład, czemu nie każda mama da radę tak bezproblemowo połączyć macierzyństwo i jeździectwo. Dramka ma córkę w wieku mojego syna. Ale córka Dramki jest samodzielna i zupełnie inna. Można ją zawieźć na woltyżerkę i mieć godzinę dla siebie. A ja ze swoim muszę łazić koło konia i odpowiadać na sto pytań " a co się stanie jeśli.. a) spadnę, b) on pobiegnie c) podskoczy d) złamię sobie coś e) umrę f) przestraszy się czegoś g) zechce iść za tamtym koniem na którym jeździ ta pani" Żaden instruktor tego nie zniesie.
Dzieci są różne ( co świetnie widać na załączonych fotkach 😀iabeł🙂 prace mamy różne, partnerów mamy różnych, wszystko mamy różne. Więc ciężko generalizować. "Jak ja dałam rade, to ty też możesz, tylko musisz bardziej chcieć. Skoro nie udało ci się, to znaczy, że nie chce ci się wystarczająco". 😉
[quote author=Ktoś link=topic=11424.msg1311728#msg1311728 date=1329812180] prawda jest taka,ze przez stajnię,bardzo zaniedbuję swoje dziecko.... w czasie gdy ja się dobrze bawię:
biedne dziecko kibluje w aucie
[/quote]
Ktoś absolutnie się z tobą nie zgodzę. Na pierwszym zdjęciu widzę zatroskaną osobę, patrząca w dal i ewidentnie coś w swojej głowie przemyśliwującą. Na drugiej focie rozbawione dziecko przyklejone do szyby i udające glonojada czy jak mu tam.
Ktoś, oj coś czuję, że u mnie będzie podobnie, tylko ja będę używać tej klatki, co widać w otwartym bagażniku auta na pierwszej focie - po prostu postawię blisko maneżu, co by był na świeżym powietrzu 😀
Przypomniało mi się co moja córka dała raz pozostawiona na gościnnych występach w innej stajni. Wraz z drugą, wówczas miały po jakieś trzy lata, siedziały cicho. Za cicho! Znalazły balię , w której moczyły się derki po zimie a obok leżały szczotki. Moczyły sobie te szczotki w bali i szorowały się nawzajem🙂 Fuj!
Dziś miałam propozycję żeby jeździć jeszcze inne konie, w innym miejscu. Wymówiłam się niby pracą zawodową, a tak w rzeczywistości to raczej o dziecko mi chodzi. A pojeździłabym, chociaż tak na próbę zobaczyć czy daję radę to ogarnąć. I wiosna idzie....
Tunrida do mnie kiedyś przyjechał znajomy z chłopakiem w podobnym wieku do TWojego. "Na konie" przyjechał. Zobaczył konie z bliska i za żadne skarby już więcej do nas nie przyjedzie 😁 ja nie mówię o wsiadaniu, ale odwiedzaniu nas 😁 (może myśli, że my go przemocą na tego konia...) Czyli - są gorsze przypadki.
kenna pomysł z klatką pierwszorzędny 🤣 ktoś dzięki za metodę na świecowe kredki - moja córka ozdobiła wczoraj szklane witrynki w meblach babci esami -floresami i słabo toto schodzi 🙇 Ja ostatnio mam taki patent: starsza w przedszkolu, a małego (2m-ce) wstawiam w foteliku samochodowym do siodlarni, podłączam nianię elektr., odbiornik do kieszeni i do konia. A szkrab sobie śpi 😀