udorka- śpię w pracy na dyżurach. Nie mam na szczęście obowiązku czuwania non stop. Mam mieć tzw "gotowość dyżurową". Czyli dzwoni telefon, ja wstaję, robię i znów się kładę. Dzwoni, wstaję robię i się kładę. Czasami mam całą noc przerywaną a czasami śpię. Co prawda na kocu i pod kocem, ale śpię. 😉 Nie jest źle. A jeśli nie śpię, bo mnie w kółko budzą to i tak rano nie umiem spać. Przewracam się potem jakoś popołudniami lub wieczorem.
W takiej pracy jaką opisuje Dodofon nie jest ważne jakie studia masz skończone, ale ważna jest twoja kreatywność, mobilność, aktywność, spryt, umiejętność współpracy z ludźmi itd itp. Tak mi się wydaje.
hodowla-normalnie hodowla... przypomniało mi się jak sie ludzie śmiali jak szłam na FILOZOFIĘ (z przekonania, pasji, od zawsze chciałam to studiować)- kierunek od czapy, nikomu nie potrzebny... i moi rodzice /oboje po konkretnych studiach, oraz siostra na prawie - czyli "konkret"/ zazdrościli mi - super - będziesz na fajnych studiach - rozwijających - a nie w szkółce dla debili gdzie wykuwa się regułki... teraz Ci śmiejący się ze mnie jakoś po ekonomii czy innych "super" kierunkach - wybitnie nie jest im do śmiechu...
to teraz ja nie rozumiem 🙄, Ci śmiejący się z ekonomii w dziale marketingu pracować nie mogą ? Jakiś ogólny nakaz ?
Pytam się dziś syna "co robiliście wczoraj na wf-ie?" "Graliśmy w piłkę ręczną". Ja- "Ooooo" ( bo swego czasu byłam nawet w reprezentacji miasta) "I jak ci poszło?" Synek- "Nooo..SUPER 😀". Ja, po chwili namysłu. "A dostałeś chociaż raz piłkę do ręki?" On- "nie" Ja- "No to co robiłeś na tym meczu?" Synek- "biegałem i zagradzałem wrogom dostęp do piłki."
Jutro mam wolne, bo wzięłam urlop- więc wykorzystam to i jadę kupić karnet na basen. Dowiedziałam się co prawda, że zjeżdżalnie zimą są zamknięte i chęci dziecka stopniały odnośnie tego basenu, ale jednak zgodził się popróbować uczyć się ze mną pływać. ( a ja mam przy okazji większą motywację do odchudzania) Tak więc po sobotniej stajni będę miała przymusowy basen.
...musiałam wczoraj "coś" zrobić z maluchem na około godzinę... ponieważ w centurm handlowym jest fajny fikoland,zapytałam,czy chce tam jechać ...dziecko w euforii odpowiedziało,że tak... jak obiecałam,tak zrobiłam... wrocłam po nią po 30 minutach,bo udało mi się wszystko szybko załatwić... Marysia w ryk,że za szybko po nią przyszłam i nie zdązyła wszystkim się pobawić... zostawiłam na kolejne 50 minut... wtedy łaskawie dała się odebrać i tylko dlatego,że już był ze mną jej tata... 🙂
wyciągam nieśmiały wniosek,że dzieci lubią czasami pobyc sobie bez rodziców 😉
dodofon- chodziło mi właśnie o to, czy ukończenie filozofii było wymagane do Twojej pracy. trudno o lepsze studia, dajace umiejetnosc rozwiazywania struktralnych problemow i kreowania pozytywnych konstukcji o wartosciowosci studiow ekonomicznych najlepiej swiadczy kryzys 2008 roku...ekonomisci sa zawsze madrzy, ale tylko po fakcie...
o wartosciowosci studiow ekonomicznych najlepiej swiadczy kryzys 2008 roku...ekonomisci sa zawsze madrzy, ale tylko po fakcie...
ekonomia - nauka od niesprawdzających się prognoz 😎 Mam sporo do czynienia z młodzeżą maturalną, najczęstszymi pytaniami jakie zadają to: "ile będę zarabiał po mechatronice", "ile będę zarabiał po finansach i rachunkowości" itd. Pragmatyczne pokolenie.
hodowla-normalnie hodowla... przypomniało mi się jak sie ludzie śmiali jak szłam na FILOZOFIĘ (z przekonania, pasji, od zawsze chciałam to studiować)- kierunek od czapy, nikomu nie potrzebny... i moi rodzice /oboje po konkretnych studiach, oraz siostra na prawie - czyli "konkret"/ zazdrościli mi - super - będziesz na fajnych studiach - rozwijających - a nie w szkółce dla debili gdzie wykuwa się regułki... teraz Ci śmiejący się ze mnie jakoś po ekonomii czy innych "super" kierunkach - wybitnie nie jest im do śmiechu...
to teraz ja nie rozumiem 🙄, Ci śmiejący się z ekonomii w dziale marketingu pracować nie mogą ? Jakiś ogólny nakaz ? [/quote]
nie, chciałam powiedzieć, że obojętnie jakie studia się skończy - można robić praktycznie wszystko (oprócz zawodów typowo-kierunkowych typu medycyna, prawo czy budowa mostów) nie napisałam również o śmianiu sie z ekonomii - ale o tym, że ze mnie się śmiano i pukano w głowę - co ja po tej filozofii będe robić... z tym, ze ja coś robię - a ekonomiści często nic...
[quote author=miss_misery link=topic=11424.msg1305394#msg1305394 date=1329386024] Pragmatyczne pokolenie. [/quote] Bardzo mądre pytania zadają. Jakby sie nie bronić rekami i nogami od tego złego i kreować na bardzo uduchowioną osobę żyjącą innymi wartościami niż pieniądz, kasa- rzecz w życiu bardzo, bardzo ważna. I zupełnie nie rozumiem dlaczego ludzie w Polsce walą na ogół takiego głupa,że im pieniądze do szczęścia nie są potrzebne ? No i jacy straszni, na pewno oszuści i wyzyskiwacze są Ci którzy tą kasę mają. 🙄
Ja przytakuję Dodofon , że nie kierunek studiów robi z człowieka dobrego pracownika. Ja jestem po filologii polskiej (tutaj moment na sitcomową salwę śmiechu). Wiele moich kolegów i koleżanek z roku/kierunku robi w życiu interesujące rzeczy, a przy tym dobrze zarabia (że wymienię choćby reżysera teatralnego, vice prezesa organizacji pozarządowej, lidera niezłego zespołu muzycznego, menedżera działu w korporacji). Niektórzy są nauczycielami, bo tego chcieli i dobrze im z tym. Nikt na starcie nie pytał, ile zarobię po filologii polskiej, bo jakże niedorzeczne byłoby to pytanie 🤔wirek:
A mi się wydaję zupełnie odwrotnie 🙄 Bo jeżeli masz sprecyzowane plany kim chcesz być w przyszłości to konkretne/a studia/specjalizacja są Ci niezbędne.A przecież nie samymi menadżerami świat żyje. Jeżeli wystarczy być kreatywnym i inteligentnym to po kij Ci te studia, rozumiem,że po papierek, ale czy w takim wypadku nie lepiej wybrać się na uczelnie, która przynajmniej daje Ci perspektywę pracy ? Jeżeli natomiast studia typu filologia, filozofia czy ASP uczą bardziej kreatywnego i elastycznego podejścia do życia niż na SGH to wychodzi na to,że to jednak niezmiernie ważne jaki kierunek ukończysz tylko może trzeba by było tym wydziałom zmienić nazwy, np." Po tym kierunku możesz zostać kim tylko chcesz"
Nauczycielem w szkole aktualnie nikt nie zostanie bez odpowiedniego wykształcenia, architektem też nie. Nawet do koparki i spawarki trzeba mieć uprwanienia.
Wiec moze tak naprawde studia w sensie zawodowym sa zbedne dla niektorych zawodow np handlowiec, manager. A moze nawet dla wiekszosci zawodow? A przynajmniej ich dlugosc jest przesadzona. Czlowiek i tak najwiecej nauczy sie w praniu, studia w PL daja raczej "cwiczenie mozgu", niz konkretna wiedze zawodowa. Na samo "cwiczenie" 5 lat to troche sporo.
Z drugiej strony nawet do przekladania papierow w urzedzie wymagaja magistra (niewazne jakiego i gdzie), a znajoma zajmujaca sie rekrutacja w swojej formie, zali sie na synowa ze zadnych studiow nie ukonczyla i nikt jej nigdzie nie zechce. Sama przyjmuje wylacznie tych ze studiami, chociaz raczej nigdzie nie ucza tego czym sie zajmuja w tej firmie.
[quote author=Ktoś link=topic=11424.msg1305338#msg1305338 date=1329383840] ...wyciągam nieśmiały wniosek,że dzieci lubią czasami pobyc sobie bez rodziców 😉 [/quote]
W sumie może powinnam napisać skąd mam takie dziwaczne wnioski. A no stąd, że ukończyłam i ASP i Politechnikę. Rzeczywiście po ASP mogłabym być kim tylko chcę, a po Politechnice mogłabym być kim tylko chcę + architektem, który w najgorszym przypadku mógłby ludziom garaże projektować i brać pieniądze za postawioną pieczątkę. 😉
Moja siostra kończy licencjat w UK- miała już rok dziekanki, który spędziła pracując w firmie w Niemczech, teraz szuka pracy, bo w Zachodniej Europie nikt nie zatrudni magistra bez doświadczenia, jeśli ma do wyboru licencjata z doświadczeniem! Wyższy stopień chce zdobyć, jak najbardziej, ale dopiero, jak popracuje parę lat. A u nas nadal wypuszcza się setki absolwentów bez nawet minimum wiedzy praktycznej, którzy po prostu sobie nie radzą na rynku 🙄 Przeżywają tylko Ci najsprytniejsi.
A i opowiem taką anegdotę, która w głębi serca była dla mnie żenująca, ale w tym danym momencie myślałam jak architekt, a nie artysta malarz. Projekt wypasionej, wypieszczonej kancelarii miał się już ku końcowi, nawet klamki i lampy były zaprojektowane. Zostały już tylko obrazy. Właściciel- mecenas w pełni słowa tego znaczenia inwestuje w dobrą, chodliwa polską sztukę współczesną. Znany na rynku polskim artysta malarz przedstawił swoje propozycje. Propozycje zostały odesłane do mnie. Całkiem ciekawe, a i owszem, ale kompletnie nie pasujące do "mojego" wnętrza, tapet, wymiarów mebli i takie tam. Ładnie przeprosiłam Pana artystę, ale po prosiłam, aby kolorystyka obrazów była taka i taka ( dostał fragmenty tapet i marmurów), wymiary obrazów były takie i takie, co by wizualnie nie obciążyły mi mebli, a znajdowało sie na nich to i to. Po dwóch miesiącach zadzwoniłam, że rama którą wybrałam do głównego obrazy może mieć długość tylko 280 cm więc trzeba będzie namalować nieco krótszy ten obraz. Usłyszałam, że obraz jest już skończony. Jaka była decyzja ostateczna- skrócić i trochę przemalować obraz. W tym momencie myślałam, ze peknie i powie właścicielowi, żeby sie wypchał bo jego obrazy zagranicą po muzeach wiszą. Ale nie zacisnął zęby, skrócił i przemalował. Wiecie dlaczego bo żyjemy w Polsce i on tez chce swoja rodzinę utrzymać.
miss_misery, czemu salwy śmiechu? Ja jestem na III roku polonistyki, specjalizację mam glottodydaktyczną (mogę uczyć polskiego zarówno dzieciaki w szkole, jak i obcokrajowców), a aktualnie szkolę się w dziennikarskim fachu. I uważam, że mój wybór był najlepszy z możliwych. Polonistyka dużo mi dała. Chociaż trzeba zaznaczyć, że dopiero poparta praktyką daje konkretne możliwości. Sama w sobie jest tylko przyjemnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. Widzę koleżanki, które przez 3 lata siedzą w lekturach, doświadczenia żadnego, ale każda marzy o karierze...najlepiej w mediach. I twierdzą, że 5 z przedmiotu medioznawczego znaczy, że się w tym zawodzie sprawdzą.
Marzenia są ważne, ale chyba czasami lepiej patrzeć na życie czysto realnie. Przynajmniej ja tak myślę. Gdybym żyła marzeniami byłabym kolejna kobietą weterynarz, bez znajomości, bez kapitału na początek i prawdopodobnie bez wymarzonego stanowiska na etacie w wielkiej i znanej stadninie typu Janów. 😁 Co bym robiła? Albo bym pracowała w zawodzie lub prędzej zostałabym przedstawicielem jakiejś firmy, lub została naukowcem ( nie wiem czy dobrze im się wiedzie finansowo...) lub gdzieś bym siedziała na jakimś stołku utkana po znajomości w jakiejś firmie. Żeby móc spełnić marzenia nie starczy wykształcenie. Trzeba mieć odpowiedni charakter, umieć się wybić, wkręcić, mieć znajomości, umieć je zawierać, a czasami po prostu mieć szczęście. Iluż prawników, psychologów, weterynarzy z dobrą średnią ocen nie znajduje żadnej pracy w zawodzie? Masa
tunrida, dla mnie studia, to tylko dodatek. Kocham je miłościąwielką, ale nie wyobrażam sobie siebie przez 5 lat nad ksiażkami. Ludzie płaczą, że nie mają pracy po studiach. Szkoda tylko, że nie wspominają o tych latach, które zmarnowali zamiast szukać praktyk/ staży/ doświadczenia. Kogo obchodzi to, czy mam 5 z Literatury Młodej Polski?
Edit: Żeby była jasność. Uczę się na moich studiach, ale to kwestia priorytetów. Jeśli mam do wyboru bycie prymusem, a zarabianie na siebie+ staż+jeżdżenie do konia+ w dalszym ciągu bycie dobrym studentem, to wybór (dla mnie) jest oczywisty.
nikogo 😀 Tak samo jak nikogo nie interesowało z jakimi ocenami ukończyłam akademię medyczną, czy na jaką ocenę zdałam specjalizację.
Chyba wszędzie liczy się kreatywność, przebojowość, umiejętność negocjacji stawki, umiejętność współpracy z ludźmi i cala masa tych cech, które odpowiadają za to, że jednej osobie wiedzie się lepiej, a drugiej gorzej, z tym samym wykształceniem.
My mamy teraz takiego pracownika- średnia 4,5, jak zaczął rzucać łacińskimi nazwami, to po cichu stwierdziliśmy, że najwyższy czas się dokształcić 😉 Po czym okazało się, że w gębie i wiedzy teoretycznej to chłopak jest świetny, ale jak przychodzi do praktyki, to sobie absolutnie nie radzi 🙄 I nie chodzi tu o umiejętności typu zszycie, podanie zastrzyku itd., tylko o wykorzystanie wiedzy do leczenia- nie potrafi podjąć decyzji, absolutnie nie potrafi nic wytłumaczyć właścicielowi, dodatkowo właściciele odbierają go za aroganckiego dupka, bo używa słownictwa, którego ja czasem nie łapię i muszę się zastanowić, co on do mnie mówi, a wizyta typu szczepienie trwa ponad godzinę. Ostatnio na dyżurze miał bardzo nieprzyjemną sytuację, gdyż właściciele psa we wstrząsie po 40 minutach zabrali psa i udali się do innej lecznicy- w rozmowie z nami powiedzieli, że w ciągu tych 40 minut lekarz nie zrobił nic w celu ratowania życia, tylko gadał, co to może być i wykonał 4 zdjęcia rtg w poszukiwaniu przyczyny, podczas gdy pacjent umierał. Nie założył wenflonu, nie podał płynów, no nic, a kogo w takim momencie interesuje, na co umiera pies, skoro umiera i trzeba go ratować??!!?? Ech, szkoda mi chłopaka, bo wiedzę ma ogromną, książki cytuje, dodatkowo w chwilach, kiedy nie ma pacjentów- cały czas się uczy, no ale nie możemy sobie pozwolić na takiego pracownika, bo on jest pod stałym naszym nadzorem, a nam jest potrzebny pracownik samodzielny 🙄
Averis sama wiesz jaki jest stereotyp 😀 Ja tam też nie narzekam. Moje studia były szalenie inspirujące. Tylko, ze ja na studiach nie uważałam, ze należy przeczytać wszystkie lektury z listy, za to siedziałam w radiu, byłam wolontariuszką, prowadziłam DKF. Poprawiałam po trzy razy interpretację wiersza, za to analizy filmów pisałam w natchnieniu do 7 nad ranem. Teraz prowadzę całkiem dochodowy portal. Wcześniej pracowałam w branży okołofilmowej w międzynarodowym środowisku. Poza tym jak odpowiedzieć na pytanie "ile zarobię po automatyce i robotyce?". Od najniższej krajowej po grube miliony, jeśli będziesz w tym zajebisty 👀 AleksandraAlicja to jest chyba typ człowieka, który powinien pozostać na uczelni, on prawdopodobnie nigdy nie będzie dobrym praktykiem 🤔 nie chciałabym aby moje zwierzę było jego pacjentem, gdy przyjeżdżam z nagłym problemem
miss_misery, dlatego też, gdy mam wybór między obmyślaniem tematu do swojego materiału i jechaniem na zdjęcia, a czytaniem wywodów Orzeszkowej, to nie zastanawiam się 4 sekund 😉 Gdy otwarcie mówię, że studia nie są najważniejsze, to spotykam się ze świętym oburzeniem. Czasami czuję się jak jakiś karierowicz, gdy słyszę o tym, że mamy czas na wybory i praktykę, studia są od tego, by studiować i nie można dać się zwariować temu pędowi do pracy. Wszystko fajnie, jeśli chce się do 60 żerować na rodzicach, lub być kolejnym młodym zdolnym na kasie w markecie.
[quote author=miss_misery link=topic=11424.msg1305394#msg1305394 date=1329386024] o wartosciowosci studiow ekonomicznych najlepiej swiadczy kryzys 2008 roku...ekonomisci sa zawsze madrzy, ale tylko po fakcie...
ekonomia - nauka od niesprawdzających się prognoz 😎 Mam sporo do czynienia z młodzeżą maturalną, najczęstszymi pytaniami jakie zadają to: "ile będę zarabiał po mechatronice", "ile będę zarabiał po finansach i rachunkowości" itd. Pragmatyczne pokolenie. [/quote]
Ekonomia ekonomii nie równa. Jedni nie mają pracy, inni po 3 latach studiów zarabiają ponad 200 tys zł rocznie.
Co do tematu dzieci z hodowli - całe moje rodzeństwo może świadczyć o wadach i pozytywach tego schematu. Mój brat - niesamowity umysł, talent do języków, informatyki, polityki, wszystkiego, a na dodatek uzdolniony muzyk jazzowy - wysłany przez tatę na prawo (o którym kiedyś tam marzył) zmarnował się. Nie wiem ile lat już jest na 4 roku ale powoli go doganiam 😁 Zajął się tym, co mu idzie najlepiej - muzyką. Tyle, że od strony marketingowej. Wykorzystał wszystkie swoje umiejętności i odnosi wiele sukcesów na tym polu. Ja jestem dzieckiem z hodowli aczkolwiek nie nastawionej na zyski finansowe. Od 7 do 19 roku życia byłam pilnowana przez mamę żeby ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I chwała jej za to, bo nie wiem czy dziś miałabym tak bogate CV bez jej pomocy. Moja siostra (pierwsze dziecko) była również sterowana. Tyle, że wtedy ciężkie czasy były. PRL, walka z socjalizmem, w której moi rodzice brali czynny udział itd. Ale dzięki temu, że wpojono jej etykę pracy, skończyła magistra w Polsce na 6 (również Uniwersytet Muzyczny) oraz prestiżowe studia za granicą. Mimo tego w tej chwili poświęciła zawód dla swoich dzieci i jest w 100 procentach szczęśliwa. Kiedyś również podjęła decyzję. Konie kontra zawód muzyka. Wygrało to drugie. Nasza mama też zrezygnowała ze swoich planów na rzecz naszych. I bądź co bądź poświęciła na to 30 lat życia. Jest pełną energii osobą, zawsze była. Dopiero teraz podczas dorosłego już życia doceniam to, że codziennie woziła mnie na treningi do stajni, na zawody, do szkoły, francuski, angielski itp. To jest po prostu niesamowite jak wiele mi dała.
Teraz będąc na etapie planowania rodziny wiem, że chciałabym swoim dzieciom choć odrobinę poświęcić swoje życie. Może wtedy wyrosną na tak samo szczęśliwe osoby jak ich mama.
Podziwiam was kobiety pracujące, jeżdżące. Jesteście niesamowite i wiedzcie, że ktoś to docenia 😉