livia-Kiedyś nie sikał w terenie. Trzymał, aż wróci do stajni. Wstawiałam go do boksu, nie zdążyłam zdjąć siodła, a ten sikał. Potem jakoś, nie wiem kiedy nauczył się w terenie. I nie zapomnę jak się zdziwiłam, jak mi to pierwszy raz zrobił pod siodłem. Dziwne uczucie. Teraz się już przyzwyczaiłam. I cieszę się, że przestał czekać aż wróci do stajni, bo musiało to być dla niego niewygodne.
tunrida, ja się tak śmieję, bo mój sika prawie co teren 🙂 Także już wyczuwam, kiedy tylko staje, a kiedy to jest kupa albo siku 🙂 Ale kiedyś też tak nie robił, dopiero jak zaczęliśmy regularnie terenować, parę lat temu - wtedy się mocno zdziwiłam, teraz to już normalka.
tunrida, oo my tez zgodnie z przepisami - zawsze przez przejście dla pieszych 😉 Mamy taką bardzo ruchliwą drogę do przejścia, jeśli chcemy zwiedzać inne części lasu. Droga ma 4 pasy i pas zieleni pośrodku...Powiem szczerze, że trochę mnie to miejsce zawsze stresuje no i nigdy same tam nie chodzimy, tylko jak jesteśmy we dwie 😉 A pod parasol mój tez nie chce wchodzić, widać tam coś strasznego jest 🙂 Ostatnio jak jechałyśmy przez kawałek miasta to mi koń narobił na środku chodnika, no kurde, 2h w lesie a on akurat na chodniku musiał zrzucić ciężar :P Musiałam potem jechać rowerem i sprzątać 😀 Całe szczęście, że nie na przystanku :P Chyba bardziej od tych miejskich wypadów stresuje mnie ta jego kupa... 😉
każdy kij ma dwa końce, z jednej strony zaśmiecanie, a z drugiej stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym i o ile była by to jakaś osiedlowa uliczka gdzie prawie nie ma ruchu to była bym za sprzątaniem, ale na ruchliwej ulicy mogło by to być zwyczajnie niebezpieczne /na chodniku w żadnym wypadku nie wyobrażam sobie zostawienia takiej 'miny' - jak bym nie miała jak 'od ręki' sprzątnąć to bym to bym wróciła w to miejsce z jakąś szufelką już bez konia - kiedyś mi się zdarzyło, że koń zostawił kloca na szkolnym chodniku 😁 po powrocie z terenu wsiadłam w samochód i pojechałam sprzątnąć/
Z tego co się orientuję jeśli nie ma specjalnego pojemnika na kupy to można legalnie do zwykłego kosza wyrzucić.
Ja kupy na ulicy zostawiam. Jeszcze nigdy się nikt nie przyczepił. Jak się zdarzy na chodniku (a unikam jeżdżenia chodnikami) to zsiadam i bucikiem zgarniam na trawnik/w krzaczki. Nie zdarzyło mi się wracać po kupę.
Ostatnio wybrałam się na spacer na rynek w Serocku. I mój koniczek walnął kupę pod ratuszem, który jest jednocześnie siedzibą straży miejskiej i pod czujnym okiem dwóch kamer. Wcelował pod drzwi główne. Nie powiem, było wesoło. Zawłaszcza jak pojawił się strażnik miejski 😉
Nie zapomnę, jak kiedyś w terenie podczas pławienia w jeziorze koń koleżanki walnął taką ,,minę" do wody, jakaś turystka zrobiła nam taką aferę, że koleżanka gołymi rękoma wyławiała kupę z wody 😁
nagana ale Twój koniś miał wyczucie!! rany!! Lullaby masakra!! miała pecha ta koleżanka.. siwy tez miał swój moment, traf chciał, że na chodniku... ale afera była! Sprzątnęłam i było ok, ale teraz jeżdżę ulicą.
nagana, hahaha no tego bym się nie spodziewała 😀 Chociaż byłam kiedyś świadkiem kłótni o kupę, jeszcze w poprzedniej stajni jeżdżąc na spacerek stępem jeździłam między działkami miejskimi i każdą kupę tam za chwilę ktoś brał do ogródka i kiedyś dwie panie wyskoczyły w celu zebrania kupy i kłóciły się pod czyją działką została właściwie zrobiona i kto ma do niej prawa 😀
A ja wracam z kolejnymi zdjęciami z ostatnich odwiedzin pani fotograf 🙂
Leśno-sukienkowe i jedno z naszej ulubionej łąki do małego "rozciągania się" zimą (2 min drogi od stajni 😉 ) z ostatnich wspólnych zdjęć z koleżanką przed wyprowadzką 😉
Zeave Mam pytanie z innej beczki🙂 czy te obroże działają?🙂😉) dość sceptycznie do nich podchodzę, a komarów jest od groma u mnie i preparaty - pryskacze średnio działają, nawet te z górnej półki🙂
Korba - na meszki i komary, na większe paskudztwa już nie. Także mi do jazdy na miejscu wystarcza obroża, ale już w teren do lasu nie ma szans. Tylko też nie jest to taki spektakularny efekt - na początku był, po miesiącu na koniach w obrożach też siadają komary, jednak jest ich nieporównywalnie mniej.
Julie, piękne zdjęcie! I pogoda też dopisała przy okazji 🙂
Zeave, cudownie! A ostatnie takie mega optymistyczne 🙂
nagana, o łał, ale przygoda z tą kupą i strażą 😁
Lullaby, ale pech! Jednak ręką to sobie nie wyobrażam zbierać 😁
Cricetidae, piona!
U nas po drodze do lasu jak koń zrobi kupę, to nieraz miałam tak, że wracałam i kupy już nie było, leżała już w czyimś ogródku 🙂 Okoliczni często przychodzą z prośbą o nawóz do ogródka, więc u nas praktycznie nie ma kupowego problemu. Ale jak koń zrobi kupę na drodze, to i tak "zmiatamy" ją butem na trawę, po chodnikach nie jeździmy w ogóle.
tunrida, ty jesteś nudna a nie las :P pięknie, nareszcie normalny teren 😉 Za to pod makiem koń nieźle wytrzeszczony co? Wygląda na spiętego, a w tylu miejscach był przecież.
Julie, ić stąd 😉 moje marzenie..
Zeave, hahah jaka antyreklama obroży, tuż obok dwa gzy 😁
Burzuś..ja takich normalnych, leśnych terenów, to mam do urzygu i ciut, ciut. Wszystkie moje stajnie otoczone były lasami. Najróżniejszymi. Lasami, łąkami. No ileż można? No ile???? Ile razy można się gapić na zające, sarenki, oglądać ślady dzików, wsłuchiwać się w ptaszki i patrzeć na zieloność? Raz, dwa, pięćdziesiąt razy, 267 razy? 450? Każdy by w końcu wymiękł. Żebym ja jeszcze mieszkała w betonowej dżungli miejskiej, gdzie tramwaje, metra, kurz, smród i pospiech, to może by mi się te lasy nie nudziły. Ale tu u mnie jest Polska B. Tu nawet jak za okno spojrzę, to mam wiewiórki. No ILEŻ MOŻNA patrzeć na to "leśne tałatajstwo"? 🙇
tunrida, hihi no ja mogę i na pewno NIGDY nie przyjdzie mi do głowy iść do miasta którego nie cierpię z założenia, i jeszcze konia męczyć smrodem i hałasem- wolę na łąki i w dzicz.. 🙂 nie mówią do mnie Twoje argumenty hihi 🙂