Ja dziś z samego rańca bujnęłam się w teren po ćwiczeniach na hali.
Koń szedł jak burza.
A w drodze powrotnej poniósł. Na szczęście tak, na wpół kontrolowanie. Czyli- jak go chciałam wstrzymać, to nie słuchał i wręcz przyspieszał, ale nie pędził na maksa, tylko takim swoim dość szybkim tempem.
Po prostu dość miał lasu i spieszyło mu się do stajni. Pozwoliłam mu tak lecieć, udając, że wcale mi to nie przeszkadza, że on się nie słucha i nie zwalnia, po czym jak już widziałam, że jest zmęczony, zdecydowanie przeszłam do kłusa i posłuchał.
Nie wiem....może to źle, ale nie potrafię się na niego złościć za takie akcje.
Kiedy wiem, że nie jest to jakieś złośliwe, to jakoś nie umiem być zła. Poza tym- ostatnio baardzo mało terenów mamy, więc pewno też się odzwyczaił.
Udało mi się zrobić fajną fotkę, bo ustawiłam aparat na opcję "zachód słońca". 😉