my też wczoraj smyrnęliśmy na spacerek 🏇 Niestety fotek brak 🙁- muszę się pilnować na wypadek "ataku" naszego szalonego 1,5rocznego ogierka (jest większy od mojego maleństwa). W sumie wzbudzamy uśmiech na wielu twarzach, bo towarzyszy nam wspomniany Jasiek. CHłopak czasem buszuje po krzaczorach, czasem grzecznie idzie w zastępie. Uwielbiam zabierać młodziaki 😍... Martolina- zazdroszczę ścieżek. U nas pola rozmamlane i pozalewane a las praktycznie cały utwardzony szutrami 😕
Ja z moimi dzieciakami wczoraj też zaliczyłam terenik i nasza młoda Pikara pierwszy raz poszła w teren i spisała się na medal. Pogoda szaro bura le było bardzo fajnie. Pikarka pierwszy raz w lesie
Pies nie jest mój i nie mam z nim takiego kontaktu, żeby mnie słuchał na głos. 🙂 To pies stajenny. Dopóki nie był ślepy, to chodził z szefem na polowania i potrafił polecieć za zwierzyną, za tropem. Teraz, kiedy jest ślepy, może by już nie odbiegł.....nie wiem....nie zamierzam tego sprawdzać. Nie mam ochoty szukać po lesie cudzego psa. Już prędzej puściłabym luzem swojego konia niż tego psa. 😉
Mam uszowe foto jakości komórkowej z ubiegłotygodniowego terenu 😉. Na zdjęciu jest pies, który od jakiegoś czasu chodzi z nami w tereny. Nie pomyślałabym,że tereny w towarzystwie psa mogą być tak fajne. Wczoraj pojechałam bez niego i było mi jakoś tak...dziwnie 😀. Brakowało mi czegoś i chyba nawet koniowi było jakoś smutniej 😀
Psy w terenie są bardzo nawet przydatne, dzierżawiłam klacz w stajni w Małopolsce (ale to nie ważne). Przed jazdą, postanowiłam z koleżanką wybrać się na rozstępowanie do lasu, ( była tam ścieżka, raz nią jechałyśmy i pamiętałyśmy mniej więcej drogę, poza tym była prosta, więc myślałyśmy,że nie ma szansy się zgubić) W teren poszły z nami 3 bardzo dobrze wyszkolone border collie, trzymały się nas , odchodziły kawałeczek, ale po zawołaniu wracały. Do póki nie spotkaliśmy po drodze sarny. Nim się obejrzałyśmy psów nie było. Wołamy wołamy, ale nie przychodzą, nagle z za krzaków wyskoczyły 2 ( oczywiście konie się wystraszyły,ale wszystko do opanowania). Ale jeden nie przyszedł, zaczęłyśmy go szukać, weszłyśmy w głąb lasu, zeszłyśmy ze ścieżki ( oczywiście się zgubiłyśmy), po około 25 minutach znalazłyśmy psa bawiącego się patykiem, eh. Nie wiedziałyśmy jak wrócić, ale na nasze szczęście psy znały doskonale okolice i zaprowadziły nas z powrotem do stajni. Mam taką nauczkę teraz,że nie ważne jak dobrze wyszkolone byłyby psy, to będę je brać na lonży w teren tak jak tunrida zrobiła.
Też mam takiego psiego towarzysza 🙂 Jest malenki i nikt nie wierzy, ze daje rade. A daje we wszystkich chodach, na kazdej trasie. Niesamowity Krecik 😉.
budyń mi nie było do śmiechu. Zastanawiałam sie jak wytłumaczę właścicielce, że jej rozrodowa suczka mi uciekła. Ja żyłam w stresie gdy pies bawił się patrykiem w lisiej norze. Ale jak to mówią: ,,Takie życie"
Dziś teren mikołajowy, więc teren jeszcze bardziej na luzie niż zwykle a mianowicie na oklep i połączony z wycieczka pieszą. Niestety o ile pod siodłem którego nie było Klusek ładnie współpracował, tak z ziemi lepiej było wg niego zostać w lesie i polować na coś pod śniegiem zdatnego do jedzenia, niż wracać ze mną do stajni. Mogłam go porzucić na parędziesiąt metrów, schować się a to i tak nie robiło na nim wrażenia hehehe Nawet zaganianie od tyłu nie bardzo pomagało hehe aż z wrażenia jak mam niewzruszonego konia nagrałam sobie filmik 😁
Livia świetne zdjęcia 😉 Alicja_8J jaki śliczny koń! kocham srokacze 😍 Ja mam nadzieję, że w sobote wybiore się na zimowy terenik i wrzucę jakieś fotki 🏇 Oby pogoda dopisała. 😉