palemka- no lekko, lekko. Żeby nie było, że ze mnie taki heroes, że galopuję ze stromych zboczy w dół i w międzyczasie fotki cykam. 😉 Chodzi mi o taki pofalowany teren na galopy, żeby nie było nudno. A nie żeby rozwinąć ponadświetlną lecąc na łubudu na dół. 😀
ElaPe nic Was nie zjadło? Wody zazdroszczę 🙂 Jestem pełna podziwu, dla Was, jeżdżących w tereny . U mnie nawet po 20 wieczorem nie ma sensu siodłać kona..
Właśnie byłam zdziwiona też ale nie, było wyjątkowo mało gryząco-brzęczącego badziewia. Oczywizda kunie zostały spryskane przed wyjazdem ale i tak było mało owadów.
Przed wyjazdem żeśmy se zmoczyły koszulki i wdziały mokre. Dało się wytrzymać, tym bardziej że trochę wiało.
Ja to ogólnie zauważyłam że w środku dnia, między 10-16, czyli kiedy jest najgoręcej, jest najmniej robali. Za to ok 19-20 kiedy zaczyna się ochładzać wyskakują komarzyska i spółka. I tak źle, i tak niedobrze - więc staram się jeździć o 6-7 rano, kiedy nie ma niczego, a zamiast upału przyjemne ciepełko 😀
ElaPe, zazdroszczę takich kąpieli. My ostatnio też byliśmy nad stawami i wszyscy sobie popływali oprócz mojego "dzielnego" rumaka, który nawet kałuże omija 😉 Pierwsze my za obiektywem 😉
Druga "koniki morskie", również my za obiektywem z bezpiecznego suchego lądu 😀
[center][img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] gratulacje, pobilas rekord w wielkosci zdjec! (oraz pochrzanionym tagowaniu)[/center]
Dziewczyny, jak ja wam zazdroszczę tych kąpieli. Mój koń jest całkowicie niejezdny z powodu tego całego latającego paskudztwa. O wyjeździe w teren póki co mogę pomarzyć. Szkoda moich i Dodka nerwów. Jedynie na ujeżdżalni jest znośny, ale też tylko do pierwszego potu. Pryskanie nic nie daje. On reaguje histerycznie na samą obecność owadów, nawet jak nie gryzą tak bardzo.
ElaPe, bardzo fajna wycieczka, taka i miejska, i wiejska 🙂
Ja żałuję, że u mnie nie ma jakiegoś stawu/jeziora, żeby spróbować do niego wejść.
Dziś zaliczyłam całkiem fajny teren, ale jedno mnie trochę wytrąciło z równowagi - mój koń nie chce iść w lesie stępem. Ciągle capluje, a najlepiej to by poszedł kłusem, i to takim ho-ho... W kłusie (jak jedziemy takim planowanym kłusem) problemu nie ma, w galopie też nie. Oczywiście myślę, że to przez muchy, ale jak sobie radzić? Na razie stosuję wykręcanie głowy i szyi, zwroty na przodzie, trochę "chodów bocznych" (w cudzysłowie, bo to nie są takie fest dobre, ale zajmują mi konia na tyle, żeby nie myślał o kłusie). Idę w dobrą stronę? Macie może inne sposoby, żeby przetrwać stęp w lesie?... :kwiatek:
Ja mam wałacha, który potrafi cały teren tak caplować, nie zważając na to czy idzie po asfalcie czy dróżce polnej. Nic dziwnego, skoro całe życie chodził 'heja i do przodu' nie patrząc na to czy koń jest rozgrzany czy też nie. Robienie zwrotów, ustępowań i tego typu wywijasów pogarsza jeszcze sprawę, bo koń się nakręca i jak jest choćby o 1 cm z tyłu i inny koń go wyprzedzi potrafi nawet przegalopować, byleby być pierwszym. Jedyne co działa to zaparcie się w siodle i przytrzymanie na pysku przez chwilę, potem odpuszczam i robię znów to samo, aż do skutku, kiedy koń w końcu idzie normalnym, luźnym stępem. Teraz z biegiem czasu jest coraz lepiej.. 😉
A ja się przekonałam do terenów w lato 😀 Na placu jest ciężko, ale w terenie lepiej. Najgorzej przy drzewach, tam pełno owadów jest i lata dosłownie chmura much nad nami . Ale o 20 już normalnie wracaliśmy drogami polnymi i było w sam raz 🙂 Żel od owadów mało pomaga-owady nie siadają na miejsca posmarowane, ale pare cm dalej już bez pohamowań się wgryzają. Gdy u mnie przy domu termometr wskazuje 27 stopni to mogę się do konisk wybierać. ; ) (jak już wspominałam) teraz tylko dorobić się derki siatkowej i będzie idealnie. 🙂
estena, u mnie problem jest trochę inny, bo koń ogólnie jest grzeczny i stępem chodził normalnie (póki się upały nie zaczęły), ale teraz wkurzają go owady 🙂 więc chce szybciej wyjść z lasu. Nie chcę go na pysku trzymać (chyba że naprawdę muszę), tylko staram się go zająć czymś innym, żeby się skupił na robocie, nie na owadach. Obecność innych koni nie ma wpływu - dziś byłam sama, ale ostatnio z koniem na szczególnie upierdliwym kawałku też caplował.
Daniella, fajnie że się przekonałaś 🙂 Ja tylko u siebie muszę jakieś polne drogi znaleźć, bo w lesie much i komarów od groma...
ElaPe Zazdroszczę braku much. U nas lasy są pełne jusznic, nie da się wjechać, a szkoda, bo lasów mamy tyle, że możemy leśnymi duktami dojechać do oddalonego przeszło 20 km Nowego Miasta. Pozostaje nam pluskanie się w Pilicy
Armara: u nas czego jak czego ale jusznic na szczęście brak. Pilica super. Ma człowiek chęć potaplać się samemu na takich miłych piaskowych płyciznach - wygląda to dziewiczo
Ja to ogólnie zauważyłam że w środku dnia, między 10-16, czyli kiedy jest najgoręcej, jest najmniej robali. Za to ok 19-20 kiedy zaczyna się ochładzać wyskakują komarzyska i spółka. I tak źle, i tak niedobrze - więc staram się jeździć o 6-7 rano, kiedy nie ma niczego, a zamiast upału przyjemne ciepełko 😀
Zazdroszczę! U nas 4:30, to za późna godzina na jazdę, a 21😲0, to za wcześnie. MASAKRA. Na komary pryskacze jeszcze działają, ale gzy? Tego dziadostwa nic nie rusza.