O, to ja tutaj powinnam była opisać ciąg dalszy historii legwana mojego brata, który został na czas wyjazdu brata do Chin pod moją opieką - a więc pewnego dnia "zdechł". Wróciłam z zajęć, a legwan (o imieniu Czesio) sztywny. Ruszam go, on nic - sztywny. Płacz, szukanie przyczyn dlaczego i co zrobiłam źle, potem szukanie legwanów na allegro 😂 i nagle... Czesio żyje! Po 2 godzinach hibernacji (??) zaczął się ruszać!! Normalnie cud, od razu mu kupiłam lampę grzewczą i tak oto sobie teraz opala plecki 🙂
A więc moja historia z "Nic mi nie wychodzi..." z happy endem 🙂
Też jojczyłem, że nic się nie udaje, to prostuję: - przelewy dotarły (wczoraj, wszystkie naraz), - kot z głodu nie padł, zdążyliśmy zrobić zakupy, - podwyższyłem komin i koza o wiele lepiej grzeje, - przywiozłem trochę owsa i deski do obicia wiaty dla koni, - nawet udało mi się już umówić w Multibanku na wypłatę gotówki!
Żeby tak jeszcze koparkę udało się naprawić, a już ze wszystkim innym sobie poradzimy!
Też jojczyłem, że nic się nie udaje, to prostuję: - przelewy dotarły (wczoraj, wszystkie naraz), - kot z głodu nie padł, zdążyliśmy zrobić zakupy, - podwyższyłem komin i koza o wiele lepiej grzeje, - przywiozłem trochę owsa i deski do obicia wiaty dla koni, - nawet udało mi się już umówić w Multibanku na wypłatę gotówki!
Żeby tak jeszcze koparkę udało się naprawić, a już ze wszystkim innym sobie poradzimy!
Bez przesady: owies biorę od sąsiada, który nie ma problemu, żeby mi dwa czy cztery worki dać na kredyt. Zresztą, ciągle mamy mnóstwo własnego siana, którego w ogóle nie brałem pod uwagę w pierwotnej kalkulacji, bo miała u mnie aż tak wysoka trawa nie rosnąć. To raczej my i (niestety) kot cierpieliśmy przez krótką chwilę głód. Dzięki chojnej pomocy dr Moniki Batog wszystkie konie są zaszczepione i będą odrobaczone jak tylko uda mi się zbudować zimowy padok - co wymaga 3 godzin pracy koparki i wmurowania jakichś 40 słupków: pech chciał, że moja koparka umarła i zanim cokolwiek zrobię, muszę odtransportować jej zwłoki do warsztatu, a w to miejsce wynająć cudzą. Odeskowałem już do połowy wiatę od wewnątrz. Jutro pewnie skończę północną ścianę, od razu będzie w środku cieplej.
I wygląda na to, że choć wcale w to nie wierzyłem, być może jednak uda mi się sprzedać jakieś telewizory! Co prawda: w styczniu dopiero...
Telewizory LCD HD Ready z różnymi bajerami, produkcji chińskiej, montowane na Słowacji przez mojego miłomściwego księciunia i do tej pory sprzedawane głównie w krajach "Starej Unii". Od września jestem przedstawicielem handlowym i już zaczynałem popadać w rozpacz, że nic mi się sprzedać nie uda. Okazało się bowiem, że towar, choć dobry i tani, zbytu nie ma w ogóle: te telewizory są oczywiście droższe od najtańszych, "bezmarkowych" sprzedawanych w Biedronkach i Tesco, a tak samo bezmarkowe. Jeśli zaś ktoś w Polsce potrzebuje mieć trzy łącza HDMI, to nie kupi telewizora "bezmarkowego", tylko Sony - więc kółko się zamknęło... Poprosiłem zatem ludzi mojego pryncypała, żeby wyprodukowali uproszczoną wersję, bez tych wszystkich i tak na ogół niepotrzebnych bajerów - i wtedy może będzie to konkurencyjne cenowo i może uda mi się pierwsze 1000 sztuk w styczniu sprzedać jednej z sieci supermarketów. Sieć się zadeklarowała, teraz czekam na odpowiedź ze Słowacji. To tyle off topic. Nie wiem dlaczego, emotki mi się wyłączyły, choć opcja "Nie używaj uśmieszków" nie jest odznaczona..?
Nie spodziewałam się że tak szybko tu napisze . A więc konie mi wyzdrowiały byłam dzisiaj nawet w terenie . Od tam tej pory nic się złego nie wydarzyło a ci co mi tak źle życzyli wszystko obróciło się przeciwko nim (u nich też było poronienie) i inne problemy .
Już jestem zdrowa i mogę zacząć brać się za prace ,już mam nawet pierwsze zamówienia . 😅 Kasa już doszła więc nie jest źle ,wysprzątałam już całą stajnie i prawie cały dom 😁 nawet nie wiedziałam że tyle tego będzie po tygodniu choroby. Humor mi się poprawił i mam chęć do życia .
Zgodnie z umowa z Kącika Dla Jęczących 😉 mieliśmy się wpisać przed 1 grudnia tutaj. Chyba już powoli mogę 👀 jeszcze moze nie jest genialnie, ale jest postęp i mysle, ze przed polowa grudnia tenze postęp bede mogla zaprezentowac tutaj 😀 Dlatego z dumą melduję, że jest poprawa.
(a teraz będę się modlić, żeby nic się nie sypnęło :/ )
Mnie dziś w jednej z wielu dołujących i ważnych życiowo spraw pojawiło się odrobinę nadziei na zakończenie. Nie chcę zapeszyć,ale może nawet jakoś zasnę spokojniej na moment? Pamiętajcie-nawet jeśli sprawy wydają się beznadziejne - mogą się nieoczekiwanie odwracać.
Poprawka- odwróciło mi się znów na ten zły biegun. Cóż,przynajmniej dwie godziny było mi lżej. 😕
Jak to miło czytać, że jest Wam coraz lepiej. Cieszcie się na początek z tych małych powodzeń, a niepowodzenia bierzcie na klatę i do przodu 🙂 Trzymam kciuki za każdego z Was. Jak się coś wali to postarajcie się uśmiechnąć choć na chwilę i powiedzieć sobie, że kiedyś zła passa na pewno się skończy. :kwiatek:
Nie wierzę, ale wszystko zaczyna się układać. Koń się zresocjalizował, ja odkryłam na nowo miłość do książek akademickich, zauważyłam, że otaczają mnie sami wspaniali ludzie..i jeszcze zupełnie przypadkiem facet mi się znalazł. Tak zupełnie sam. 😁
A ja muszę powiedzieć, że jestem z siebie dumny. Pierwszy raz budowałem oczyszczalnię ścieków - i działa, mimo -16 podobno tej nocy! Wiata dla koni i kran z wodą w tej wiacie też zdają egzamin. Czworonogi zresztą, bez żadnych wyjątków, prezentują się kwitnąco (tylko Murkis, kot zewnętrzny ze wsi do nas przyplątany, skończony cham i Mongoł, wylądował przed chwilą za drzwiami - myślał, że skoro przez pół godziny poleżał spokojnie, to już straciłem czujność i pozwolę mu rozbebeszyć śmietnik! Chamstwo i mongoloidalny charakter nie przeszkadza mu zresztą również kwitnąć...). Nawet w chatce mamy ciepło, bo jak już się dogadałem z naszą kozą, okazała się o wiele wydajniejszym źródłem ciepła niż wszystkie tam końwektory czy grzejniki elektryczne. No i woda w kranie też jest przez cały czas (tu akura więcej zasługi położył mój Ojciec, który zaprojektował i wykonał docieplenie hydroforni - choć pomysł na dogrzewanie jej żarówką był mój; też działa lepiej niż grzejniki!). A moje poczucie społecznego wykluczenia znacząco się zmniejszyło dzięki nadspodziewanie dużej liczbie publikacji w ostatnim czasie i jeszcze spodziewanych 🙂 Fakt, że nadal nie mam żadnych pewnych perspektyw na jakąkolwiek robotę i prawie na pewno nie zapłacę 5 stycznia raty kredytu (ale, jak mi ktoś wczoraj powiedział, nie ja jeden...) - jakoś mniej mnie w tej chwili martwi... Co innego za to gryzie, jak to przed Świętami, bardziej, ale to nie miejsce i temat...
No to ja też napiszę, a co 😉 W ubiegłym roku ważyłam 84 kg i cały czas miałam tendencję wzrostową wagi. No cóż - 11. października przebiegłam mój pierwszy maraton, pomimo gnębiących mnie przez cały rok kontuzji (trudno się spodziewać, żeby tak zgnojony układ ruchu się nie odzywał 🙄 ) no i ważę 20 kg mniej, po drodze obroniłam magisterkę i jestem cała happy. 🙂 W kwietniu kolejny maraton 😁 do którego się nie przygotuje tak dobrze jak chcę, bo siedzę w domu z ostrą grypą... No, ale maratończyk się nie poddaje ❗
A ja podejmując trudną decyzję zaprzepaszczenia 2 lat studiów i zmianie kierunku, w końcu zaczęłam mieć przyjemność ze studiowania 😅 W końcu idę na uczelnie z przyjemnością i z przyjemnością zabieram się za naukę do egzaminów 😅
Też myślałam o takim wątku 😉 Fajnie poczytać, że ktoś jest z czegoś zadowolony, coś się udało, coś czlowieka cieszy...
A ja się cieszę, bo nauczyłam się do niektórych spraw podchodzić z większym dystansem, nie stresować się tak, gdy coś nie wychodzi. dla mnie to taki mały sukces 😉