Nie znalazłam dobrego wątku bo większość odnosi się do ciąży klaczy ale jak to jest z jazdą konną będąc w ciąży (takiej ludzkiej xd) który tydzień to już czas na przerwę w jeździectwie, jak wyglądały wasze powroty do jazdy po porodzie, wiadomo nowy członek rodziny to jednak pożeracz czasu ale dla osób które dały radę szybko pogodzić macierzyństwo i jeździectwo, dużo było pracy żeby wrócić do poziomu sprzed kilku miesięcy? Może robiliście na początku jazdy czysto hipoterapeutyczne i jak to pomogło/zaszkodziło. Ciekawią mnie wszystkie wasze przemyślenia i wasze doświadczenia z tym tematem.
Ja w 1 ciąży jeździłam regularnie do połowy 4 miesiąca, aż pierwszy raz w życiu wyglebiłam z koniem, do dzisiaj nie wiem jak to się stało. Potraktowałam to jako ostrzeżenie, potem już tylko z ziemi pracowałam. Byłam codziennie u koni. Po cesarce dalej praca z ziemi, wsiadłam po ok 6 mcach. Normalnie wróciłam do treningów. Przy drugiej podobnie było. Z uwagi na urlopy macierzyńskie miałam czas na jeżdżenie. Jeżdżenie w ciąży zależy od wielu osobistych czynników. Ja z tym nie miałam problemów. Zawsze zyłam intensywnie sportowo i dzieci mi w tym nie przeszkodziły.
Cześć! Sama przez to przechodziłam i jeździłam do około 16. tygodnia ciąży, ale decyzję podjęłam po konsultacji z lekarzem. Po porodzie wróciłam w siodło mniej więcej po trzech miesiącach – na początku spokojne jazdy, dużo pracy nad równowagą i mięśniami brzucha. Powrót do formy zajął mi jakieś pół roku, ale warto było! Najważniejsze, żeby wszystko robić w swoim tempie i słuchać swojego ciała. Powodzenia!