Sankaritarina, o rany, straaaaaaszne różnice czuję, a myślałam, że będzie mi tu prawie jak w domu, że będzie dokładnie tak jak piszesz. Wydaję mi się, że w przypadku fin, może być inaczej bo Czesi jednak troszkę bliżsi Polakom, ale z kolei chyba naszego narodu nie lubią. 😂 Alex ma zupełnie inną mentalność niż ja - wynika to i z jego charakteru, bo jest bardzo spokojny i opanowany - a ja petarda, ale też i samego bycia Szwedem. Tutaj ludzie generalnie często 'tracą język w gębie', mimo, że wypadałoby zareagować. Są też dość zimni i bardzo zamknięci, każdy jest straszliwie niezależny (to mnie doprowadzało do granic wytrzymałości przez długi czas, ale wypracowaliśmy jakiś kompromis chyba :lol🙂. A do jakiś emocji to chwilami trzeba się dokopywać kilofem. 😂 Ale! - właśnie takiego faceta potrzebowałam, mam wrażenie, że on mnie wycisza, a ja go napędzam, on mnie trochę uspokaja w wykrzykiwaniu swoich poglądów, ja go ośmielam do ich posiadania i to jest super.
emptyline, w życiu takich nie jadłam. Miałam właśnie pytać czy je wkladacie do środka czy leżą obok gołąbka na talerzu 😁 u nas kasze wszelkiego rodzaju + ryż + mięso mielone + grzyby (prawdziwe, z lasu a nie jakieś pieczarki) 😍 Jak będę gdzieś w części Polski gdzie dodaja ziemniaki to to z ciekawości wezmę gołąbki w knajpie 😂
Edit. Sos mamy z roztopionego masła, śmietany i przecieru,plus przyprawy i trochę wody żeby nie był za gęsty (ale absolutnie nie może być wodnisty) 😁
infantil, prawda? 😍 U mnie w domu si,ę jeszcze sosu nie robiło z pomidorami bo mama nie lubi - uwielbiam to do dziś. Ziemniaki koniecznie, takie obrane, ugniecione. galopada_, ale kasza, ryż to w środku czy obok? Polecam z ziemniaczkiem, pycha. Super połączenie. 😍
emptyline, e no, nie! U nas to się je normalnie z farszem mięsko+ryż (ale mało tego ryżu), kapusta dookoła i sos pomidorowy. A obok ziemniaki, gotowane i odparowane :P A tu? Bieda, nie dość, że same gołąbki (jak to tak jedna rzecz na talerzu?!) to jeszcze czasem nawet bez sosu :< No i boli mnie, jak ktoś mówi że będzie placek. A to ciasto, nie placek... no ale trochę off top, sorki ;D
Gołąbki z ryżem i mięsem mielonym w środku, polane sosem pomidorowym, je się z... chlebem (lub bułką.) Żeby było czym sosik wymaczać. 😉 I to jest słuszna wersja! 😉
Ale gołąbki z ziemniakami w środku moja Mam też z kilka razy zrobiła (i do tego sos pieczarkowy lub grzybowy). No ale do ziemniaczanych to już bez pieczywa.
JARA, w naszych jest samo mięso! Dla mnie ryż w gołąbku to totalna profanacja, taka mamałyga się robi. 🙂 Ale jaja, niby jedna potrawa, a tyle emocji! 😅 Ascaia, ale gdzie te ziemniaki do środka, no cóż to za pomysł! 🤣 Ziemniaki OBOK! 😍 smartini, u mnie nigdy z ryżem, ale wiem, że tak się robi. W moich stronach zawsze było samo mięso i tak cała rodzina do dziś woli. I wtedy te ziemniaki są absurdalnie idealne. 😍
emptyline, no w środku, w środku. 😉 słyszałam, że niektórzy dają kapustę do środka, a u mnie w domu od zawsze liść kapusty (?? Nie mam mózgu, mam egzamin życia za dwa dni. jak się nazywa warstwa kapusty? :wysmiewa🙂 jest tylko jako "trzymacz" farszu 😉
Boże, jedne gołąbki a tyle wersji ;D Moja mama to w ogóle robiła 'gołąbki leniwe' - zamiast zawijać w kapustę, robiła mięsko mielone w sosie pomidorowym i z grubo pokrojoną kapustą, do tego ziemniaki. Smakowało IDENTYCZNIE a zajmowało 3x mniej czasu 😀
z chlebem zamiast ziemniaków to dziadek lubił jeść 😉
u nas tego ryżu to tyle co do nadania konsystencji, w wersji ekspresowej bez ryżu 😀
Chyba w jakimś wątku toczy się dyskusja czy kotlet sojowy ma prawo nosić nazwę kotleta. smartini, nie wiem czy takie gołąbki maja prawo być w takim razie gołąbkami haha 😀
Rzadko jem gołąbki, bo nie lubię kapusty i ją zawsze ściągałam. Ale jedyna wersja, jaką w życiu widziałam, to mięso zmieszane z ryżem zawienięte w kapustę, wszystko polane sosem pomidorowym i do tego chleb. 😀
JARA, oj tam oszukane, jak jest czas na takie albo żadne, to takie są super :P galopada_ no ale patrz, składniki dokładnie te same, smak dokładnie ten sam - to się nazywa dekonstruktywizm kulinarny (serio istnieje taki nurt, żeby nie było) :P
smartini, odkąd dowiedziałam się o kierunku studiów noszącym dumna nazwę "filozofia przyrody" to już we wszystko jestem w stanie uwierzyć. W dekonstruktywizm kulinarny a nawet w gołąbki z ziemniakami 😀