natikol

Konto zarejstrowane: 04 lutego 2017

Najnowsze posty użytkownika:

STOP Skaryszew
autor: natikol dnia 05 lutego 2017 o 12:42
[quote author=Luna_s20 link=topic=65714.msg2645306#msg2645306 date=1486283356]
Hajduczek, nie ląduje w koszu. Tam przynajmniej zjadły by to szczury. Ląduje w hermetycznych beczkach skąd jedzie na spalarnię.
natikol, kłóciłabym się czy pozbawienie psa mięsa nie wpływa na jego zdrowie. Zapewne nie z przypadku wszystkie dzikie psy świata, oraz zdziczałe psy domowe, żywią się głównie mięsem. Też do niedawna bawiłam się w wegetarianizm. Wyleczył mnie z niego lekarz wyjaśniając że albo szkoda mi kurek albo mnie. Pewnie za jakiś czas wolno mi będzie rzucić tę drobiową dietę. Na razie, nie mogąc, jestem w stanie lepiej zrozumieć konieczność przetwarzania mięsa. Tylko jak policzę ile tych kurek musi stracić głowę by jakiś jeden konik cieszył się łąką na starość, to dreszcz przechodzi. A żyć chce wszystko. I cielę, i kurczak, i koń. Nawet karp.
[/quote]


Akurat jedzenie kurczaków nie przynosi nic zdrowego dla człowieka , te ze sklepów są pełne chemii i antybiotyków. Zależy jeszcze jak przy tym wegetarianizmie się odżywiasz - trzeba to robić z głową, ja np mam o wiele lepsze wyniki, lepiej się czuje  ( odeszły mi np w ogóle bóle głowy ) i mam o wiele więcej energii.
Można przerzucić psa na wege i będzie zdrowy ale wymaga to dużo pieniędzy i specjalistycznych karm ( są nawet psy które nie mogą jeść mięsa ze względów zdrowotnych) oraz suplementacji. Badania mówią że nie wpływa to na ich zdrowie, aczkolwiek ja karmię psa mięsem ( nie tym w puszkach bo tam to rzeczywiście mięsa nie ma) indykiem, kaczką, wołowiną . Mój pies uwielbia np wegańskie klopsy  🙂  Ale denerwuje mnie to jak wegetarianie narzucają innym swoją wolę, obrażając wszystkich którzy mięso jedzą, są takie dwa profile na FB osób które uratowały zwierzęta z rzeźni i straszne tam lecą komentarze w stronę osób które są nawet wegetarianami ale nie weganami  😎

A widziałam na FB zdjęcie jak panna pokazywała że koty dostają na obiad miskę - marchewki, avokado, seler i inne warzywka - ciekawe ile pożyją , albo same sobie upolują jakiegoś gołębia albo myszkę 😉
własna przydomowa stajnia
autor: natikol dnia 05 lutego 2017 o 02:40
A ja własnie raczej zauważyłam odwrotną reakcję - ludzie szukają stajni gdzie właśnie konie mogą wychodzić jak najwięcej.  Oczywiście zdarzają się wyjątki , u mnie w stajni jest zasada że właściciel sam decyduje czy koń ma wychodzić, na ile i którego dnia . Mój teraz przebywa do południa na padokach bo sam z siebie potem wraca do boksu ( ma połączone wyjście z padoku z boksami koni ) i jeśli tyle mu potrzeba to okey, latem jest od rana do wieczora i żadnej kontuzji nigdy się nie nabawił, nie podbił.

Co do jedzenia - nie zawsze wszystko co kiedyś w naturze jest dobre - idąc takim tokiem rozumowania nie byłoby postępu. W naturze koń miał kolkę - umierał, teraz będziesz go ratować, więc jakość i długość życia też chcę się poprawić.  Konie żywione samym owsem i sianem nie będą miały w większości zbilansowanej całej gospodarki mineralnej. W naturze też nie miały owszem - po prostu umierały wcześniej, były mniej wydolne itp. Jeśli mamy swojego konia i stawiamy mu określone wymagania to dobrze byłoby zapewnić mu pełne zdrowie, energię z dobrej paszy. Jeśli trenujemy sportowo to nie ma co porównywać takiego wysiłku do wysiłku konia dzikiego który wbrew pozorom nie porusza się więcej ( konie dzikie ruszają się jedynie w poszukiwaniu pożywienia lub jeśli poczują się zagrożone) więc logicznym dla mnie jest dobranie odpowiednio zbilansowanej paszy, elektrolity po wysiłku w celu uzupełnienia pierwiastków. To nie jest przesada jak dla mnie - a odpowiedzialność i chęć by koń był w jak najlepszej kondycji.



Jakie są wasze opinie na temat trzymania konia przy kurach?

jpg by ja&moja nocna twórczość.

Tymczasowo musiałoby tak być póki kury nie zostaną eksmitowane do nowego budynku, a to miejsce gdzie były będzie dla kucza, towarzysza mego wiernego rumaka



Ja słyszałam że w bezpośrednim kontakcie się nie powinno ze względu na przenoszone pasożyty skórne jak wszoły np.  Ale poprawcie mnie jeśli się myle. Dodatkowo koń nie powinien mieć kontaktu z odchodami kur.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: natikol dnia 05 lutego 2017 o 02:17
natikol Ja tak jeszcze o sprzęcie. Pisałaś, że siodło miał dopasowane parę miesięcy temu. Potem wspomniałaś, że się od przyjazdu do Ciebie ładnie nadbudował, co rozumiem przez zbudowanie fajnej muskulatury/ewentualnie lekkie przytycie, jeśli chudość nie była zwyczajnym brakiem umięśnienia. Istnieje możliwość, że siodło stało się nieco za wąskie, co koń toleruje przez jakiś czas, potem ma dość, bo utrudnia mu prawidłowy ruch, więc ucieka spod tyłka.

Taki problem jak wyżej opisałam, miałam z moim hucułem (wiadomo, hucuły inna bajka, nie dość, że okrągłe, bezkłębiaste, to jeszcze krótkie - horror siodlarza  🤣 ), jakiś czas było super, prawie ciągle progres, regres (a raczej powroty do podstaw dla utrwalenia) w granicy normy od czasu do czasu, często jeżdżony - zmienił się, siodło nie leżało, zaczęły się bunty, odpalanie wrotek z byle powodu, jakieś ucieczki spod tyłka...mierzyłam siodła : jedno, drugie, ... dwudzieste... dopiero siodlarz mi go pomierzył i zrobił pod niego, ale wręcz kazał (!) się zgłosić, jak zaczniemy ćwiczyć mniej, lub więcej, co będzie skutkowało rozbudową albo "zanikiem" muskulatury u konia, bo siodlarz dopasowuje do tego co jest teraz w tym momencie, a niekoniecznie za miesiąc/dwa koński grzbiet będzie taki sam.
Ja bym to jednak sprawdziła. Szczególnie, że jak mówisz, koń najpierw pracował "dużo" i fajnie, potem mniej, ze względu na pogodę, i nie jest fajnie - a to, że nie jest obciążany pracą (ewentualnie niewygodnym siodłem), "nieregularnie" przez warunki jakie są, może nie dawać teraz wyraźnych oznak dyskomfortu/bólu, ale może wyjść ewentualnie za jakiś czas. Oczywiście mam nadzieję, że się mylę, i jest to po prostu nieporozumienie do przepracowania, ale siodłu bym się jeszcze przyjrzała, na wszelki wypadek.




Siodło robiliśmy z equipa na zamówienie i mam w tym darmowe poszerzanie /zwężanie i już raz korzystałam bo trzeba było właśnie trochę poszerzyć , co 2 miesiące ma sprawdzane siodło ,podkładki ogólnie cały sprzęt przez fizjoterapeutkę i nie stwierdziła żadnych ucisków , teraz  mam termin na 12 lutego z nią, więc pewnie też sprawdzi ale nie przybyło mu bardzo przez te 1,5 miesiąca raczej bo mało robimy przez zimę.  Nawet bym chciała, żeby to był problem sprzętowy bo ten dałoby się prosto rozwiązać .


natikol, tak dopóki się nie rozgrzał to tuptał i nawet na wolcie próbował przejść do stępa. On ma 175 cm w kłębie i 13 lat więc to kawał takiego miśka niezbyt zwinnego powiedziałabym. No a po pół godzinie jazdy i PO serii zagalopowań odpalił jej nagle w stępie czy w kłusie, jak inny koń wychodził z hali, czyli na serio bez przyczyny. Dodam, że w tej hali biega od 10 lat więc raczej powinien się przyzwyczaić a ten tyłek pod siebie i prawie spod niej wyjechał.

Moja córka, która jeździ na nim na co dzień była totalnie zdziwiona tym odpałem. I to też nie kwestia, że dziecko małe bo ona ma ponad 172 cm wzrostu i waży jakieś 60 kg więc kawałek baby jest.



Rozumiem czyli dokładnie taka sama sytuacja - mój też robi tak już po zagalopowaniach na obydwie strony , i potem powtarza. Upatrujesz przyczyny jedynie w braku ruchu czy gdzieś jeszcze? Rozumiem że na kolejnych jazdach nie było takiego problemu ?🙂

natikol, większość koni che tylko jednego (jak kobieta z arturiańskiej legendy 🙂😉: przeprowadzać Swoją wolę. Chce, w zasadzie jak każdy - żeby rzeczy toczyły się po myśli danego osobnika, niezależnie co w tych myślach siedzi. Problem z jeździectwem jest taki, że narzucamy koniom Naszą wolę, chcemy, żeby robiły to co My chcemy i tak jak My chcemy.
Jak doprowadzić do tego, żeby wola konia była zgodna z naszą = by koń dobrze robił czego oczekujemy, to złożona kwestia.
To nieważne, czy on chce się wybiegać, snuć, czy pozbyć się ciebie i pójść do stajni - chce pozbyć się twojego dyktatu.
Ja bym spróbowała jak pisałam, a jeśli to będzie mało - włączyła konkretną karę. Przyjrzałabym się też, co mogę zrobić, żeby uniknąć wystąpienia takiej reakcji (co, zdaje się, próbujesz ustalić). Obawiam się jednak, że to już stał się nawyk, i sam z siebie nie wygaśnie. Nie wygaśnie, jeśli będzie się powtarzał. Trzeba zapewnić skuteczne wygaszenie nawyku.



Mi na "chłopski" rozumiem też się tak wydawało - że jak koń mi zmienia tempo sam z siebie to powinien zostać wrócony do tego co było - czyli ja mówię jak jedziemy i i tak będziemy tak jechać, bez względu na wszystko. A trenerka mówi żeby przejechać i pokazać że będzie robił 2x dłużej. W wielu podręcznikach i artykułach też znalazłam taką formę "kary" , choć właśnie mi wydaje się to nie do końca skuteczne. A co z galopem? Tu nie ma zmiany tempa bo chcę zagalopować i on ucieka spod tyłka właśnie, to też lepiej byłoby zatrzymać i powtórzyć zagalopowanie do skutku?  Chętnie wróciłabym do intensywnej pracy codziennej i zobaczyła czy wtedy problem minie , ale patrząc na pogodę to mam dość. Bo co z tego że wsiadam teraz i pracuje nad konsekwencją jak później tydzień przerwy i wszystko się sypie 😉 -dobrze że za rok stawiają nam murowaną hale to problem się rozwiąże z brakiem regularnych treningów.
STOP Skaryszew
autor: natikol dnia 05 lutego 2017 o 01:57
[quote author=Luna_s20 link=topic=65714.msg2645252#msg2645252 date=1486247810]
Tyle tylko, że dziećmi ma się kto opiekować. Każde dziecko ma jakiegoś prawnego opiekuna, którego opieka podlega dość surowym przepisom. Do tego, każde z dzieci w naszym kraju jest objęte opieką medyczną. Kształcą się a w szkołach czuwają nad nimi wychowawcy i psychologowie. Owszem, czasem zdarza się tragedia i oferowana przez państwo pomoc nie wystarcza. Lecz cholego dziecka nikt nie zamknie w komórce, zapominając o nim. A porównując sytuację dzieci i np koni - nie ma co porównywać. Tylko, znów. Ktoś kto lubi koniki, krówki i owieczki, do tego stopnia by hodowcom bydła życzyć źle, nie może pozwolić sobie na psa, kota, fretkę, fenka ani nawet piranię w akwarium. Opiekując się takim zwierzęciem, skazuje inne na śmierć tworząc popyt na karmę. To proste jak budowa cepa.
[/quote]


Życzyć źle należy , nie zmieni się świata i nagle ludzie nie przestaną jeść mięsa czy karmić zwierząt. Sama nie jem mięsa , ale jak patrzę czasami na niektórych wegan czy wegetarian to aż mi się chce płakać - nawet nie wiecie ilu z nich np swoje koty przerzuca na wege -  o ile psy można i są karmy pozbawione mięsa i w zasadzie nie wpływa to na ich zdrowie, to na litość koty? drapieżniki  🤔 . Ja mimo że sama nie jem mięsa nie mam nic do osób które je jedzą, poza niektórymi wyjątkami które bym zlikwidowała jednak z uboju - cielęcina, jagnięcina itp . Moim zdaniem nie powinno chodzić o sam fakt żeby namawiać ludzi żeby nie jedli zwierząt - a żeby poprawić ich warunki i zminimalizować stres i ból . To co się dzieje w niektórych rzeźniach to jest masakra  - mój narzeczony musiał odbyć w ramach studiów wet. praktyki i aż mu współczułam jak tam chodził - szczególnie ponoć świnie zrobiły największe wrażenie - tak zestresowanych zwierzaków jak zobaczyły kogoś w białym uniformie jeszcze nigdy nie widzial ( kojarzył im się on negatywnie ) a potem trzeba pamiętać że to wszystko zostaję w mięsie - a potem my to jemy 😉 Niejednokrotnie opowiadał że jeszcze na żywca zanurzali świnie w jakimś roztworze czy dobijali ręcznie . To samo dotyczy koni - trzeba walczyć o ich transport - by droga była jak najkrótsza, nie po 10 w przyczepie , dobrze zabezpieczone itp . I to powinien być priorytet właśnie a nie sam cel -zlikwidować rzeźnie bo tego się nie zrobi.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: natikol dnia 04 lutego 2017 o 20:34
natikol, mnie się wydaje, że gonienie konia po takim zachowaniu działa przeciw-skutecznie. Przecież w tym ma interes, żeby poruszać się tempem szybszym niż być chciała - a ty mu to dajesz w nagrodę. Buduje się jasne info: gdy zachowam się tak a tak, będą sobie mógł Nareszcie swobodnie pozapylać  😜
Nam w takich przypadkach trener zawsze zalecał: płynnie wrócić do chodu podstawowego ćwiczenia i kontynuować ćwiczenie w tym chodzie, jak było założone na początku. Wtedy koń szybko pojmuje, że "odpały" są... bezcelowe.



Właśnie też się nad tym zastanawiałam jednak większość trenerów każe przejeżdzać takie problemy 👀 Wiesz typu " chcesz biegać, będziesz biegać jeszcze więcej" .  Ja nie wiem jaki on do końca ma interes - czy żeby pobiegać, czy żeby przejechać jak najmniej takim tempem ale żeby skutecznie przy tym mnie zniechęcić i wrócić do snucia  😁  A karcić za to dodatkowo batem?


natikol, może jest po prostu sztywny na początku jazdy bo ma problemy ze stawami?  mój też tak robi jak opisujesz, pierwsza połowa jazdy pcham a druga hamuję na płocie. Rozwiązałam to tak, że rezygnuję z kłusa na rozprężeniu. Robię długi stęp i zagalopowanie na obie strony, aż koń będzie odczuwalnie luźny. Wtedy zupełnie inaczej mi się jeździ, koń jest aktywniejszy i żywszy.



On po galopie jest rzeczywiście bardziej rozluźniony i lepiej się pracuje, ale robi wtedy tak samo.  Właśnie w lecie nie mieliśmy takich problemów - jeździłam i po półtorej godziny a potem wsiadała na niego jeszcze moja siostra na stępo-kłusa i koń  nigdy mi nie bryknoł czy nie przyśpieszył niekontrolowanie.

natikol: pewnie po 30 min jazdy ten koń  jest dopiero w pełni rozprężony, gotowy do pracy i pełen energii - a ty akurat już może nie masz na tą jego energię sił.

Moja kobyła tak ma, pierwsze 30 minut by się snuła ale jak wreszcie się rozgrzeje to zupełnie inny koń i też potrafi czasem taką akcję zrobić że niby się czegoś wystraszy, znajduje sobie jakiś pretekst, i rusza do przodu. Ja wtedy ja po prostu jadę energicznie, przeważnie w kłusie i energia opada. Na lonży też takie numery robi.



Możliwe że tak jest, chociaż to by się tak nagle zmieniło? Całe lato od początku czerwca przejeździłam , dłużej czasowo - jeden trening od 1h do1,5h i nie było problemu , chyba że może formy nabrał bo jak przyjechał to miał zero mięśni, teraz jest ładnie nabudowany. On ucieka spod tyłka i jeszcze uskutecznia bryki i podskoki, o ile by zrobił tak raz to okey do przejechania , ale on później już co chwilę z kłusa chcę przechodzić do galopu sam - blokuje go , a potem przy zagalopowaniu ucieka spode mnie, też to wygląda jakby się czegoś wystraszył, ale wiem dobrze że się nie boi 😉

natikol, ja mam 13-letniego wałacha, którego absolutnie nic nie rusza. Jest to co prawda mastodont, ale wsadzam na niego ostatnio 8 latka i wszystko jest spoko. Dodam, że koń jest cierpliwy ponad miarę, bo daje radę nawet wtedy, jak ja jako matka mam ochotę jedną z moich latorośli zamordować. Ostatnio 3 dni chodził tylko na padok ze względu na ogólnopanującą chorobę i po 3 dniach, dokładnie w połowie jazdy jak się rozgrzał, ni z gruchy ni z pietruchy odpalił mi z córką. Ona ma strasznie długie nogi, więc nie odpadła przy tym ćwiczeniu i mniej więcej po drugim kółku weszła na woltę i zwolniła, ale nie poprzestał na jednym razie.

Dziecko się wkurzyło i mimo lekkiego stracha trochę go pogoniło żwawym kłusem na pomocach, jak sobie trochę polatał dookoła hali to mu przeszło. Może rzeczywiście po prostu mało ruchu i zimowa nuda?



Może to rzeczywiście brak ruchu - do tej pory myślałam i kojarzyłam że jeśli byłby nie wybiegany to od początku jazdy by mi robił takie numery i był energiczny , a on może potrzebuje rozgrzania. Mój też wielki - ponad 175 cm.
Czyli Twój tez przez pierwszą połowę mniej więcej chodził dobrze a potem mu się odpaliło? No to jest jedyne jakieś wytłumaczenie bo rzeczywiście ruchu ma o wiele mniej niż w lecie -wiadomo, latem jest od 6 do 22 na padoku plus 6X tygodniu ma jakąś pracę. Nawet nie mogę tego sprawdzić, bo znowu idzie minus 10,minus 15 i nie będzie się dało jeździć bo jest tak twardo na hali, nienawidzę zimy 👿
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: natikol dnia 04 lutego 2017 o 11:09
Dyskomfort tak jak pisze lillid w tym przypadku, to dla mnie jazda jeszcze mocniej na przod, w momencie kiedy kon mnie ponosi np po skoku. Nam trener zawsze w takiej sytuacji (ponoszaco brykajacej 😉 ), kazal wjezdzac na wolte i dzialac aktywnie pomocami do przodu (w momencie kiedy dzialo sie coas niekontrolowanego ). Potem z takiego aktywnego klusa lub galopu najezdzalismy raz jeszcze, albo do momentu kiedy kon nie ogarnal, ze takie ponoszenie go zmeczy potem jeszcze bardziej. Czesty blad (ktory ja sama tez popelnialam /popelniam - ze strachu ) to zatrzymanie konia na na chama. W sporej ilosci przypadkow powoduje to stres i jeszcze wiekszy problem.




Właśnie jak pisałam ja też to przejeżdzam zawsze, bo trenerka również każe jechać dalej i poprawiać ćwiczenie aż będzie dobrze wykonane. Czasem nawet mam wrażenie , że jak np tak zrobi i potem przycisnę go żeby szedł dalej i dłużej to mu się to podoba - bo chętnie galopuje do przodu  😎  Właśnie dziwne bo to ten sposób pomógł na lonży - koń wiedział że jak będzie sam zmieniał tempo i wyciągał to będzie robił dwa razy dłużej. Zaś pod siodłem hm - nie dochodzi do niego

natikol Twoja diagnoza "30 minut i spadaj" jest jak najbardziej trafna.
Takim zachowaniom sprzyja zimowe ograniczenie ruchu i kontaktów z innymi końmi oraz wynikająca z tego frustracja.
Fakt, że bunt następuje dokładnie w tym samym momencie treningu jest zastanawiający i poniekąd sugeruje jakiś problem sprzętowy - koń toleruje pewien dyskomfort określony czas, potem staje się on nie do zniesienia.
Niestety takich problemów pokojowo się nie da rozwiązać - musisz koniowi wyjaśnić, że bunt się mu zwyczajnie nie opłaca i wywołać w związku z niesubordynacją dyskomfort, który dyskusję zamknie definitywnie. Powinnaś jeździć z batem i nie bać się go używać nawet, jeśli koń po bacie Cię zastrasza nagłą utratą kontroli.
Kluczowe jest tutaj egzekwowanie reakcji na Twoje pomoce już od początku jazdy, kara za każdą spóźnioną reakcję na łydkę czy półparadę - czego byś nie robiła, ma być natychmiast odpowiedź. Za dobre momenty nagradzaj chwilą stępa na długiej wodzy (pod żadnym pozorem nie cukierkami!!). Koń ma zrozumieć, że największą nagrodą jest święty spokój i tego stanu ma pod Tobą szukać - ma samodzielnie trzymać zadane tempo i rytm, unikać przedłużającego działania pomocy (jak jest reakcja, presja znika. Jak nie znika, to znaczy, że chodziło o coś innego - a to już budzi u konia frustrację, że nie rozumie, czego od niego wymagasz).
Bunt konia oznacza, że działasz za wolno, zbyt pobłażliwie, za mało precyzyjnie. Twoim zadaniem jest doprowadzenie do sytuacji, w której koń nie wyobraża sobie, że mógłby Twoje pomoce zignorować, wówczas przestanie również ponosić. Ponoszenie to taka wisienka na torcie, a prawdziwym problemem jest brak dostatecznej kontroli nad rytmem i tempem.



Jeżdżę zawsze z batem, używam jak koń właśnie czasem nie reaguje na sygnał. Problemy zdrowotne raczej wykluczam całkowicie, fizjoterapeutka dokładnie zbadała i nie ma żadnych dolegliwości bólowych, jedynie szyje ma sztywną.  Siodło jest dopasowane tylko pod niego robione parę miesięcy temu , więc w 99% to po prostu charakter i chęć skończone pracy okazywana dobitnie 🙂 Przejeżdzanie tego najwyraźniej nie pomaga , bo myślę że po 2 miesiącach by były tego efekty - co ciekawe koń jak się wysiedzi te 30 metrów potem galopuje dalej ładnym równym tempem  😎  Czyli co,  w takiej sytuacji po prostu zatrzymać i pyknąć mu po zadzie?  Cukierków nigdy nie daję mu z siodła , zawsze właśnie nagrodą był odpoczynek za dobrze wykonane ćwiczenie z siodła jak i na lonży - jak mi ładnie zrobił i płynnie przejścia to mógł odpocząć, a jak nie to robił do skutku aż zrobi dobrze.

natikol, a próbowałaś go ba początku jazdy dobrze wygalopowac? Albo zmęczyć najpierw na lonży i potem sprawdzić czy kon nadal robi takie rzeczy? Czy wtedy jego zachowanie jest inne? Wtedy łatwo sprawdzić czy to kwestia energii czy trzeba szukać gdzieindziej.


Ja czasem mam wrażenie że ten koń w ogóle nie ma energii - jak go puszczam na hale luzem to inne konie szaleją po przerwie od razu puszczone , a on stoi.  Czasem mu się zdarzy dzień że pogalopuje i pobryka sam z siebie ale rzadko.
Brałam go po lonży ostatnio ( może nie jakoś mega zmęczyłam , ale 3 chody przerobiłam  ) i tez tak robił. Myślę że jakby to była kwestia energii to robiłby tak od początku treningu, a on tak robi po jakimś czasie, jak już powinien być teoretycznie zmęczony - po kłusie, galopie i skokach i 40 minutach jazdy. Na lonży też nakręca się dopiero potem - na pierwszą stronę raczej trzeba go aktywizować, a druga połowa jest coraz szybsza i w miarę upływu czasu pracy na lonży koń się bardziej nakręca i galopuje i kłusuje znacznie żywiej i trzeba go hamować.
STOP Skaryszew
autor: natikol dnia 04 lutego 2017 o 05:45
zapomniałaś jeszcze dodać, że litują się nad losem psa/konia jak jest tyle chorych dzieci


Tu akurat się nie zgodzę, każdy niech przeznacza pieniądze na co chcę - czy na dzieci, czy na zwierzęta.  Ja też wolę dać pieniądze na zwierzęta a na fundację ludzkie rzadziej daję - moje prawo. I też bardziej dotykają mnie tragedie zwierzęce niż ludzkie - cóż taka jestem, i nie uważam się przez to za gorszą czy zaburzoną.  Ważnym jest natomiast przy tym szacunek zarówno do ludzi jak i do zwierząt i nie wyrządzanie krzywdy żadnym żyjącym stworzeniom i tego należy się trzymać - a komu bardziej szkoda psa niż dziecka ma takie prawo - ja przyznaję szczerzę, dla mnie ważniejszy jest mój pies niż obce dziecko

Dla mnie fundacja Tara to jedno wielkie nie porozumienie - mania zbieractwa jedynie. Czemu oni nie wydają tych koni do adopcji? Nie taka jest idea fundacji?  I moim zdaniem to właśnie jest znęcanie się nad zwierzętami - te niektóre konie są chore , widać że sprawia im ból codzienna egzystencja - naprawdę lepiej byłoby je uśpić - takie trzymanie przy życiu za wszelką cenę też powinno być jakoś karalne.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: natikol dnia 04 lutego 2017 o 04:41
Witam wszystkich, mam nadzieję że piszę w dobrym wątku - jeśli nie to proszę o przeniesienie.
Mam pewien problem od jakiegoś czasu ze swoim 10-letnim wałachem. Wałach SP , matka anglo-arabka ojciec wielkopolak. Mam go od czerwca czyli trochę ponad pół roku. Koń generalnie należy do grupy tych bardziej leniwych, ale jest też bardzo inteligentny, sprytny i wykorzystujący. Przez całe lato nie mieliśmy w sumie problemów - pracowaliśmy głównie własnie nad ruchem na przód i lepszym tempem.  Od kiedy zaś jeździmy w hali czyli od listopada zaczęły się zdarzać wpadki. Chodzi mi o jedno zachowanie. Trenujemy 2 razy w tygodniu z trenerem - ujeżdżenie i jakieś małe skoki i oprócz tego luźniejsze jazdy , jednak treningi przyznaje są nie regularne , ze względu po prostu na podłoże - hala jest namiotowa i przy niskich temperaturach podłoże jest zamarznięte , a temperatura na hali nierzadko jest niższa od tej na zewnątrz - więc zdarza się że koń ma trening pod jeźdzcem 1 raz w tygodniu plus 2 lonże i praca luzem z ziemi czy spacery.
Do rzeczy: Koń po pewnym czasie jazdy , na ogół 30 minutach mówi mi "dość" . Na pocżątku wszystko okey, robimy dużo przejść, drągi, kłus, galop, skrócenia, wydłużenia, wolty nie wolty. I wszystko jest okey, koń poprawnie reaguje. Ale po pewnym czasie postanawia zrobić swój numer - mianowicie przy kolejnej próbie zmiany tempa ucieka spod tyłka na oślep ( na ściane, na stojak, przed siebie - obojętne) ,czasem zdarzy mu się przy tym bryknąć czy podskoczyć. Nie jest wtedy co prawda nieczuły na wszystko - bo da się go zatrzymać z tego stanu po jakiś 30 metrach czy skręcić na woltę, ale jednak nie o to chodzi. Po jednym takim incydencie co pewien czas zdarzają się kolejne - koń jest już nakręcony.  Najczęściej sytuacja pojawia się podczas skoków - pierwsze kilka razy jest okey, a za 7-8 skoku znowu takie kombinowanie i uciekanie spod tyłka. ( dla zobrazowania wygląda to jakby się spłoszył i uciekał , ewentualnie jak koń który dawno nie widział padoku i wychodzi po tygodniu ). Co ciekawe na lonży też mieliśmy ten problem - ale udało się go dosyć łatwo przepracować - na początku koń przy przejściu do wyższego chodu galopował poza koło i wyciągał, jednak po miesiącu pracy i nie odpuszczania już nie zdarzają się nam takie numery i koń super pracuje na lonży w 3 chodach, chociaż nadal widocznie bardziej się nakręca podczas zmiany na drugą stronę ,gdy lonża trwa już 30 minut.  A pod siodłem to nie działa -  NIGDY nie zdarzyło mi się po takim czymś skończyć jazdy,  próbowałam to przejechać - czyli jak się rozpędzał to dostawał łydki i musiał galopować dwa razy dłużej - cóż nie pomogło , dalej to samo. Ostatnio niestety doprowadziło to do mojego spotkania z ziemią bo akurat jechałam bez strzemion i na zakręcie mi uciekł spod tyłka -  niezłego fikołka zrobiłam i nadwyrężyłam nogę więc nie mogąc wsiąść , kuśtykając przegoniłam go na lonży - żeby przypadkiem nie odpuścić i żeby nie skojarzył upadku z luzem  🙄 Koń robi tak pod wszystkimi - zazwyczaj pod innymi nawet gorzej ,bez względu na poziom umiejętności ( pierwsze co to chciałam sprawdzić jak się będzie zachowywał pod lepszym jeźdźcem )- i zawsze dopiero po pewnym czasie.

Trenerka mówi mi że to z radości i ekscytacji tak robi 🙄 Coś nie bardzo chcę mi się w to wierzyć, dla mnie to wygląda raczej na zachowanie typu " już mam dość, spadaj " i doradza ćwiczenie dużej ilości przejść - więc męczymy już miesiąc na tej lonży przejścia stęp-kłus, kłus-galop, stęp-galop po 40 minut i z siodła też tylko że efektów brak. Aha - koń zdrów w pełni - kopyta, zęby , fizjo regularnie przyjeżdza co 2 miesiące sprawdza sprzęt i masuje - zero dolegliwości bólowych , koń dostaje suplementy, pasze nisko-energetyczną raczej teraz , siana ma na full - generalnie dobrze mu  😎 W obejściu koń się nie zmienił - nadal jest grzeczny

Sama jestem ciekawa co jest przyczyną - jedyną opcją jaka przychodzi mi do głowy jest mniejsza dawka ruchu  - oblodzone padoki wiec konie głównie tam stoją i jedzą, dodatkowo mój chodzi tylko z 2 końmi bo inne osoby nie chcą puszczać w taką pogodę, my też trenujemy rzadziej bo lato/wiosna było to 4 razy w tygodniu plus 2 razy karuzela -czyli koń miał tylko jeden dzień wolny, teraz ma 3 dni wolnego a w pozostałe lekką pracę - lonża/ siodło


przepraszam że się tak rozpisałam :kwiatek: