Madae

Konto zarejstrowane: 05 maja 2010
Ostatnio online: 06 maja 2024 o 15:42

Najnowsze posty użytkownika:

Promocje i wyprzedaże - centrum informacji
autor: Madae dnia 05 lipca 2023 o 21:58
Zostawię tu kody do 2 sklepów, może komuś się przydadzą:

Sklep HiHorse
https://www.hihorse.pl/ - kod "BLOREK10"
10% na wszystko co nieprzecenione, poza działem "żywienie"

Pasze Biofeed
https://horseandpony.eu/ - kod "BFTEAM"
10% na wszystko


Nadpobudliwość- jak pomóc koniowi z tym 'żyć' i trenować?
autor: Madae dnia 22 kwietnia 2023 o 20:38
Drodzy re-voltowicze!
Zwracam się do Was z prośbą o radę, ale najpierw krótka historia, bo bez niej ciężko przedstawić problem. Koń jest ze mną ponad 1.5 roku, przyjechał jako mocny nerwus, nie radzący sobie z emocjami, ogier. Po wykastrowaniu, spełnieniu jego potrzeb bytowych (padok, stado, siano) i pracy nad emocjami jest o niebo lepiej, koń jest na co dzień wyluzowany, powiedziałabym że nawet nisko-energetyczny, zupełnie nie elektryczny. Ale został z nami jeden problem. Kiedy zdarza się sytuacja, która obfituje w stres i przeciąża układ nerwowy (np. zmiany w stadzie, transport) koń całkiem nieźle radzi sobie w samej sytuacji stresowej, staje na wysokości zadania i mobilizuje się, ale potem przez jakiś czas (ok. tydzień) to „odchorowuje”. Robi się nad-reaktywny, podskakuje na każdy mocniejszy dźwięk, jest wrażliwszy na dotyk, płoszy się itd. Zupełnie nie radzi sobie z rzeczami, z którymi na co dzień nie ma problemu i widzę, że nie ma nad tym kontroli. Po jakimś czasie wszystko wraca do normy. Dla mnie wygląda to jak, jakby jego układ nerwowy nie radził sobie jednak dostatecznie z regeneracją po sytuacji stresowej. Dodatkowo koń miał podejrzenie equine shivers, ale objawy miał na tyle nietypowe, że lekarz diagnozujący (dr Henklewski) nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić choroby. Koń podciąga nogi głównie w momentach kiedy zaczyna się za dużo dziać, podczas badania najpierw był „czysty”, a potem w trakcie robienia USG, RTG zaczął podciągać nogi. W naszej codzienności problem z nogami też pojawia się w momentach nerwowości i im spokojniejszy koń jest tym mniej objawów, co również wskazuje na układ nerwowy i jakieś nieprawidłowości na tym tle.
Oczywiście staram się minimalizować stres, wszystkie zmiany wprowadzać powoli, ale wiadomo że wszystkiego nie przewidzę. Zastawiam się, czy mogłabym mu jakoś pomóc dietą/suplementami w tych trudniejszych momentach? Kiedy przyjechał próbowaliśmy po kolei melisy, rumianku, waleriany i tryptofanu z magnezem, bez większych sukcesów, ale koń był wtedy bardzo nerwowy, także być może to nie był po prostu dobry moment. Na tę chwilę skomplementujemy wit. B i E jako wspomaganie układu nerwowego, badania krwi w normie, żadnych niedoborów. Macie jakieś pomysły czego mogłabym spróbować doraźnie, albo długofalowo?
Jeżdżenie cudzych koni- uklady, ukladziki
autor: Madae dnia 05 maja 2010 o 22:37
Alabamka ja jestem z Warszawy i nigdy nie miałam ze znalezieniem takiej roboty problemu - trzeba tylko pochodzić, popytać;]

Spróbuj w Poland Parku przy SGGW na Ursynowie, wiem że szukali kogoś do pomocy w zamian za jazdy. Może nie są to konie prywatne, ale też nie typowe rekreanty. Pracowałam tam na "wolontariacie" ok. roku, zanim dostałam propozycje od prywaciarza.

A jeżeli się nie uda to się nie załamywać i próbować, szukać, pytać!  😉
Chcę pomóc ...
autor: Madae dnia 05 maja 2010 o 21:25
Może hipoterapią na SGGW? Zawsze można się ich spytać, czy czegoś nie potrzebują ze sprzętu.
Jeżdżenie cudzych koni- uklady, ukladziki
autor: Madae dnia 05 maja 2010 o 20:59
Ja właściwie jestem "czytaczem" re-volty, ale temat jest tak bardzo mi bliski, że nawet się zarejestrowałam 🤣

Odkąd pamiętam staram się jakoś sobie "dorabiać" do jazd, z początku jako dziewczyna po prostu przy sprzątaniu stajni itd. Po paru latach znajomy zaproponował mi luzakowanie b. dobrej trenerki o świetnej renomie. Ja zaczynałam wtedy liceum, stajnia po drugiej stronie miasta, masę czasu musiałabym poświęcić, ale szkoda chociaż nie spróbować. Z początku było ciężko, okazało się że cała "wiedza", którą wczesniej zdobyłam była o kant potłuc. Musiałam wszystkiego nauczyć się od nowa - od podchdozenia do konia, przez czysczenie konia i sprzetu, nie wspominając już o jeździe. Na początku przez 1sze 3 miesiace tylko czyscilam, nosilam, pomagałam, czasami lonżowałam. Aż w końcu wsiadłam po raz pierwszy na prywatną kobyłkę trenerki zrobioną do Grand Prix i okazało się że nie wiem nawet jak poprawnie ruszyć, a zamiast kłusa wychodziły Piaffy  😡 Ale czas wyjeżdzone pod czujnym okiem wspaniałej trenerki sprawił, że po pół roku jeździłam ją już sama, ale pracy było też coraz więcej. Jeździłam na zawody w roli fotografa i luzaka, pomagałam we wszystkim co się da. Niestety po 1,5 roku zaczął mi doskwierać chroniczny brak czasu i musiałam podziękować za wszystko czego mogłam się tam nauczyć - a nauczyłam się niesamowicie dużo.

Teraz, od prawie roku opiekuje się prywatnym koniem - oczywiście za darmo. To miała być przysługa dla znajomego znajomego. Właściciel konia, młody chłopak zachorował i ktoś musiał zająć się koniem. Niestety choroba się przedłużyła i nawet nie wiadomo czy kiedykolwiek wróci do jeździectwa... A ja zostałam opiekując się kopytnym, przede wszystkim ze względu na ojca chłopaka. Pan chociaż zupełny laik wprost ubóstwia kopytnego - codziennie do niego jeździ żeby dać mu marchewkę, bo lubi patrzyć jak je 😲 Dogląda czy ma czysto, żeby był wyprowadzany na padok, właściciel idealny.
Właściwie możnaby konia zostawić w spokoju - przecież nikt nie musi na nim jeździć. Problem polega niestety na tym, że wałaszek nie dogaduje się z innymi końmi, miał już 2 razy poważną kontuzję nogi, ktorej nabawił się na padoki i dlatego wychodzi sam. Do tego właściciel(ten młodszy) nie chce się zgodzić na zmianę stajni, więc koń się po prostu nudzi. Wychodzi codziennie sam na piaszczysty padok, ale co to za życie. Widzę, że mu źle i widzę jak się ożywia kiedy zapewnie mu troche rozrywki, wezmę na spacer, czy na trawkę. Ja mam możliwość obcowania z koniem, jazdy, właściciel zapewnioną opiekę nad koniem, a sam koń trochę odmiany. Czy coś złego może być w takim układzie?
Nikt nie mówi, że tak ma być zawsze, ale czasami sytuacja życiowa sprawia, że musimy wybierać. Ja wybrałam taki układ.

Oczywiście mogliby mi z dnia na dzień wypowiedzieć współprace - takie ich prawo. I świetnie zdaję sobie z tego sprawę. Wierzę że mają na tyle dość taktu że poinformowaliby mnie o tym wcześniej, ale nie mogłabym mieć pretensji gdyby np. znaleźliby kogoś lepszego.

I też mam tak jak Wendetta - niekońscy pytają ile zarabiam, a końscy ile płacę za dzierżawę 😉