Patryska

maszKara! :*

Konto zarejstrowane: 04 stycznia 2009

Najnowsze posty użytkownika:

Praca przy koniach za granicą załatwiana przez pośrednika
autor: Patryska dnia 21 stycznia 2013 o 17:37
Jeśli chodzi o wizę, to procedura jest skomplikowana, Twój pracodawca musi przedstawić dokumenty potwierdzające jego dochody oraz zobowiązać się do "sponsorowania" Ciebie. Jeśli całą dokumentację przedstawi się prawidłowo, nie powinno być problemu z wizą i jej otrzymaniem. Można i na turystycznej, jest o wiele łatwiej i taniej, ale nie można siedzieć dłużej niż 6 miesięcy i jest to na nielegalu. No i jak ktoś przyłapie to od razu visa frauding i ban na min 2 lata (czasem dożywotnio) na wjazd do USA. Ja mam inne pytanie, przeczytałam kilka wątków, może słabo szukałam, ale nigdzie nie mogłam tego znaleźć... Czy ktoś z Was pracuje/pracował w USA jako instruktor? Wiecie jakie papiery trzeba sobie wyrobić, co oni tam uznają a co nie? Planuję przeprowadzkę na stałe (ślub) a niestety moje studia mi nie uniemożliwiają pracy za granicą...
RELIGIA, WIARA, WIERZENIA - rozważania, dyskusje
autor: Patryska dnia 23 kwietnia 2009 o 21:35
Ktoś napisał : wierzący niepraktykujący.
Hmm... Otóż niestety nie wystarczy mieć wiary jedynie w sercu bo prędzej czy poźniej ona zgaśnie. Kościół to wspólnota wierzących, dziedzictwo które zostawił Jezus Chrystus wg wiary katolickiej bez uczestnictwa w nim nie można nazwać się wierzącym bo nie ma czegoś takiego jak wiara w Boga a niewiara w Kościół. To tak jakby odrzucić dogmat, odrzucić coś oczywistego dla wiary. To wygląda mniej więcej tak że Kościół jest mistycznym Ciałem Jezusa a On sam jest Jego Głową. Niestety jest to prawda ciężka do przyjęcia, tak samo jak ogólnie wszystkie dogmaty i 'zasady' katolicyzmu do których wyznawcy tej religii są zobowiązani się stosować.

Co do tej nietolerancji jeszcze to ja mam swoje grono przyjaciół z których praktycznie wszyscy są ateistami albo właśnie określają się jako 'wierzący niepraktykujący' itp i ni próbuję ich nawracać ani nic, w ogóle nie zwracam na to uwagi co oni wyznają... O wierze, problemach i zwątpieniach mogę pogadać z wspólnotką i ludźmi z formacji ;-) A moherowymi babciami się nie przejmujcie one tak mają i im to nie minie ;-) Taki typ...
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 13 kwietnia 2009 o 11:37
, źle jest jeśli jakikolwiek Dar od Boga jest traktowany jako własna zasługa i powód do dumy.. Tak się na pewno tez zdarza - jesteśmy ludźmi z wszelkimi tego konsekwencjami, ale określmy to - "nie przynosi to owocu" 😉
No i Dar Ducha Świętego w postaci modlenia siew językach naprawdę nie przekłada się na jakość życia w sensie materialnym.. Znowu, pewnie zdarza się, że wymodlą przysłowiowy deszcz, albo ratunek, ale życie z Bogiem nie ma nic wspólnego z tym, ze od tego czasu manna nieustannie sypie się pod nogi. Wierz mi, pokusy, problemy zostają takie same, tylko narzędzia do walki z nimi są już troszkę inne. Czasami. Bo tak jak napisałam, wszyscy jesteśmy ludźmi, z naszą ludzka  - aby już nie uszczegóławiać - naturą i błędy, upadki są wpisane w nasz żywot.


Dokładnie,zgadzam się w 100%. Wszelkie dary pomagają jedynie pogłębić relację z Bogiem lub służyć wspólnocie, np gdy się uzupełniają- dar języków z darem tłumaczenia języków to proroctwo itp. Jednak nie sprawiają one żadnych cudów, to we wspólnocie powszechna rzecz, jednak osoby które nic nie wiedzą o takich darach zawsze to dziwi, może trochę przeraża, intryguje. Ale takie życie, o uczniach którzy pierwszy raz mówili  w językach też w Piśmie pisze się "upili się młodym winem", nie każdy w to wierzy, często wyśmiewa jako 'schiz', ale ja tam się nie przejmuję, wystarczy doświadczyć i zmienia się myślenie ;-)
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 19:55
To nie Bóg skazuje na piekło. Człowiek sam je wybiera. Bóg jest Bogiem zazdrosnym i nie może wybaczyć tego czego człowiek nie chce by mu wybaczono.
Z tą liczbą katolików to prawda, ale każdy wierzy w to, co wierzy, każdy wybiera sobie wyznanie lub jego brak i podąża tym torem 😉 Może tak być jak mówisz, a może być zupełnie inaczej...Dowiemy się o tym w swoim czasie, każdy się dowie.
Zabawa w skojarzenia
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 19:44
szkoła
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 19:33
Branka rozumiem Twoją frustrację, teraz coraz mniej jest prawdziwych duchownych z powołania. Wiara w cuda to wewnętrzna sprawa każdego, mi nie przeszkadza zdanie nikogo innego, a swoje też mam i jest mi z nim ok😉 Co do tego seksu, hmm dla mnie to jest jasne bo jestem nauczona nie dyskutować z dogmatami, ale tak jak już mówiłam nikt nikomu nic nie narzuca. Kościół przestrzega, wyznacza drogę w ramach której gwarantuje bezpieczeństwo. Jeśli z niej zejdziesz wchodzisz na tzw. trzęsawisko, teren niepewny. Może być ok, miło i w ogóle ale może stać się coś złego. Wchodzi tu też kwestia szacunku do siebie i innych. Ale tak jak pisałam już, nikt nic nikomu nie narzuca choć to może tak wyglądać. Dlatego tyle się mówi o wierzących niepraktykujących którzy wcale, albo rzadko chodzą do Kościoła, mało się modlą, żyją bez ślubu ale Boga uznają, chrzczą dzieci itp. Moim zdaniem tacy ludzie odpokutują za swoje winy ale nie zostaną potępieni tak jak murzynek w afryce który jest ludojadem bo tak robili jego rodzice i nie dane mu zostało poznać wiarę.
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 18:57
A chrzest macie?  Widzisz chodzi mi o to,że u katolików te dary są tak jakby wpisane w Ciebie ale odkryć je możesz modląc się o nie, prosząc albo po prostu wychodzi 'niechcący', jak w moim przypadku 😉


jeszcze co do dyskryminowanych osób przez to że nie wierzą, bardzo mi przykro czytać takie rzeczy. Ja sama przyjaźnię się z osobami nie wierzącymi (nesta :kwiatek🙂 i nie uważam ich za gorsze czy jakieś głupsze. Każdy ma swoją drogę, wkurzają mnie mohery i dewoty klepiące całe godziny paciory które wychodzą z Kościoła i obgadują wszystkich na około, słuchają kazań a potem gadają takie rzeczy, efekty wolnej woli...
Zabawa w skojarzenia
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 18:54
szajs
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 12 kwietnia 2009 o 18:39
to po kolei:

do halo, nie wiem, czy dobrze zrozumiałam pytanie, ale no przed człowiekiem żyjące stworzenia nie miały duszy i wolnej woli, więc grzech ich jakby nie obejmował. Tak naprawdę to chyba nie dowiemy się w 100% jak to naprawdę było, bo tak jak już wspominałam dogmat o grzechu pierworodnym to tylko taki symbol, ale Kościół nie jest w stanie powiedzieć jak było naprawdę.

Do Grzegorza, mnie żadne dogmaty nie uwierają, nie przeszkadza mi fakt, że są ludzie kompetentniejsi i bardziej obdarzeni przez Pana niż ja. To że masturbacja, antykoncepcja i celibat jest be to według mnie nie jest żadna niewola. Ale ten temat podobnie jak aborcja po prostu jest nie do przedyskutowania bo każdy inaczej to pojmuje. Ja osobiście chcę być z osobą która wytrzyma właśnie taką próbę czasu jak seks dopiero po ślubie, zrozumie mnie i zaakceptuje taką jaka jestem i nie jest dla mnie problemem wytrzymać taki czas, umiem hamować swoje popędy, ale może ktoś ma z tym problem. Grzech jest rzeczą ludzką, bardzo ludzką. Polecam listy św.Pawła, on dużo pisze o człowieczeństwie, o tym, że człowiek mimo tego że che czynić dobro narzuca mu się zło. Co do daru języków, tak jak słusznie stwierdziła sanna jest to najmniejszy dar Ducha Świętego, jednak nie dostaje się go przez modlitwę, ale został on jak inne dary dany człowiekowi przy chrzcie lub bierzmowaniu (są na ten temat spory). Każdy kto posiada te sakramenty,ma jakieś dary, nikt nie jest 'nieobdarzony'. Grunt żeby to w sobie odkrywać, u mnie był to zupełny przypadek, dopiero później wyjaśniono mi co się ze mną działo, muszę przyznać że byłam w szoku. Dlaczego ja? Hmm... Nie wiem tego. To zostało mi dane i tyle. Aha jeszcze co do tych języków to trochę naprostuję, że są różne rodzaje tego daru. Można mówić całkiem nieznanym językiem, można mówić wymarłym a nawet funkcjonującym. Mi zdarzyło się mówić po włosku. Przypadek? Fajnie, tyle że nie znam ani jednego słowa w tym języku a z tego co mówiłam też nie umiem nic powtórzyć. Inny przykład. Koleś podczas nabożeństwa w Kościele głośno modlił się w językach. Potem podeszła do niego dziewczyna która studiuje coś tam o wymarłych językach.Okazało się że koleś recytował psalmy pochwalne po staroirlandzku 😉 Także bywa śmiesznie. Ale to taki  🚫


Zabawa w skojarzenia
autor: Patryska dnia 11 kwietnia 2009 o 15:26
impreza 😀
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 11 kwietnia 2009 o 15:23
nesta wytlumacze ci na zywo😉) tymczasem poczytaj sobie w necie,duzo jest ciekawych artykulow 😉

Co do wiary, nikt Cie nie namawia 😉 Jest to kazdego osobista sprawa.
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 11 kwietnia 2009 o 14:43
Ja Wszystkim Wam dziękuję za dyskusję - bo świat bez takich dyskusji dopiero byłby... nieludzki?
A mam pytanie do Patryski, która deklarowała, że odpowie  🙂
Sokro wiemy, że w naturę tego świata była wpisana drapieżność, cierpienie, śmierć - na długo przed pojawieniem się człowieka (patrz: dinozaury  :lol🙂, to jak ma się do tego dogmat o grzechu pierworodnym (człowieka) i jego skutkach?
Z jakiegoś powodu od przedstawicieli "Kościoła Powszechnego" za nic nie mogę uzyskać odpowiedzi  🙁


jutro obiecuję że odpowiem na pytanie po konsultacji z kompetentnym przedstawicielem kleru 😉 Muszę się po prostu dopytać.

EDIT:
DO Grzegorza: To temat na dłuższą dyskusję, w Biblii powiedziane jest że słuszne jest to co Kościół postanawia, to że w dawnych czasach byli prorocy nie znaczy że nie ma ich teraz (patrz: dar proroctwa), jeśli coś jest ustanawiane przez Kościół, jest uznawane przez Boga.

z Wikipedii:

Podstawowa różnica pomiędzy protestantyzmem a katolicyzmem wynika z odmiennego podejścia do rozumienia Pisma Świętego.

Oba wyznania zgodnie twierdzą, iż Pismo Święte jest zbiorem ksiąg natchnionych przez Boga a spisanych przez ludzi: proroków, apostołów oraz innych redaktorów. Podobnie też, oba wyznania jednakowo uznają, iż właściwe rozumienie Słowa Bożego posiada jedynie lud Boży, Kościół, składający się z ludzi wypełnionych Duchem Świętym.

Wychodząc z powyższych założeń, Kościół Katolicki naucza, iż jego dogmaty są nieomylne i niepodważalne, gdyż zostały one ustalone i zaakceptowane w obrębie ludu Bożego na podstawie Pisma Świętego na przestrzeni wielu wieków. Dlatego też katolik, który czytając Pismo Święte znajduje w nim nauczania sprzeczne (w jego rozumieniu) z nauką Kościoła, powinien odrzucić własne rozumienie Biblii (jakkolwiek logiczne i jednoznaczne mogłoby się ono wydawać) pozostając przy nauce Kościoła, wierząc, że jego osobiste pojmowanie Słowa Bożego musi być w danym przypadku błędne, gdyż zostało ono odrzucone przez własny Kościół. Katolicyzm zabrania swoim wyznawcom kwestionowania ustalonych wcześniej doktryn i nauczania, nawet jeżeli wydają się one całkowicie sprzeczne z nauczaniem zawartym w Piśmie Świętym, gdyż, według katolicyzmu, Słowo Boże może być właściwie interpretowane jedynie przez upoważnionych do tego ludzi – zgromadzenia biskupów i teologów. Własne rozumienie Biblii według Kościoła katolickiego jest niczym wobec ustaleń soborów i tradycji kościelnej. Jako poparcie dla tej nauki podawany jest zazwyczaj cytat z listu apostoła Piotra:

"To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie." 2 Piotra 1:20-21 (Biblia Tysiąclecia)

Dla odmiany, w protestantyzmie, osobiste rozumienie Słowa Bożego jest ważniejsze od nauczania jakiegokolwiek człowieka czy kościoła, jeżeli spełnia ono określone warunki:

    * własne pojmowanie Pisma Świętego jest wynikiem szczerych poszukiwań prawdy,
    * nie pochodzi jedynie z intelektualnych przemyśleń, lecz z modlitw do Boga o właściwe rozumienie Jego Słowa,
    * nie jest sprzeczne z innymi naukami zawartymi w Biblii,
    * opiera się na licznych i jednoznacznych wersetach a nie na pojedynczych, niejednoznacznych lub wyrwanych z kontekstu fragmentach,
    * jest zgodne z zasadą wyższości Nowego Przymierza nad Starym Przymierzem,
    * jest ono oczywiste w Słowie Bożym i nie wzbudza wątpliwości w sercu wierzącego w świetle Pisma Świętego.

Innymi słowy, protestantyzm zakłada, że chociaż prawda jest w Kościele, jednak jego nauki muszą być nieustannie weryfikowane względem Pisma Świętego, które zawsze pozostaje nadrzędnym i niezależnym punktem odniesienia. Dodatkowo, każdy chrześcijanin wypełniony Duchem Świętym, posiada jednakowe namaszczenie do właściwego rozumienia Biblii co przywódcy i nauczyciele Kościoła, przez co nie jest on związany w sumieniu do bezwzględnego akceptowania wszelkich przekazywanych mu nauk, lecz raczej ma obowiązek rozsądzania ich, czy są one faktycznie zgodne z nauczaniem Pisma Świętego.

Ta rozbieżność w podejściu do własnego pojmowania Biblii utrudnia dialog teologiczny pomiędzy protestantyzmem a katolicyzmem, gdyż protestantyzm opiera swoje nauczanie jedynie na osobistej interpretacji Pisma Świętego, podczas gdy katolicyzm opiera swoje nauczanie jedynie na tradycyjnej interpretacji Pisma Świętego. Protestantyzm szanuje tradycyjne nauczanie Kościoła o ile jest ono zgodne z osobistym, lecz szczerym zrozumieniem Pisma Świętego. Katolicyzm szanuje osobiste, lecz szczere zrozumienie Pisma Świętego o ile jest ono zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła.

Wszelkie różnice doktrynalne pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem wynikają z powyżej przedstawionej rozbieżności odnośnie rozumienia Słowa Bożego przez chrześcijanina.

Tym niemniej, należy przyznać, iż niektóre wyznania protestanckie ulegały i nadal ulegają procesowi swoistej 'katolicyzacji'. Mianowicie, nauki ustalone przez założycieli, teologów lub przywódców wspólnot protestanckich stają się nierzadko niepodważalnymi doktrynami, przez co naruszone zostaje podstawowe założenie protestantyzmu i następuje powrót do głównego założenia katolicyzmu, przy jednoczesnym odrzuceniu wielu innych doktryn katolickich. Wspólnoty takie są protestanckie w charakterze głoszonych doktryn (np. odrzucanie kultu Maryjnego czy wiary w czyściec), lecz stają się katolickie w sensie odrzucenia prawa pojedynczego wierzącego do własnego rozumienia Biblii i kwestionowania nauk głoszonych przez pastora czy kaznodzieję.
Dachowe zasrańce, czyli gołąbkom mówimy NIE
autor: Patryska dnia 08 kwietnia 2009 o 22:12
w Wenecji karmi się gołębie specjalną karmą na impotencję, i jest spokój, gołębie są tak żarłoczne że większość jest impotentami 😉 Tylko skąd cholera wziąć ten środek? 👀
Nasza twórczośc fotograficzna ;) Każdy może, jeden lepiej..
autor: Patryska dnia 08 kwietnia 2009 o 22:09
abre super oko  👍
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 08 kwietnia 2009 o 15:18
Kościół nie może tak po prostu otwierać się i zamykać w którą sobie chce stronę, ponieważ ma wyznaczone zasady, przykazania które mają konstytucyjną jakby wartość i nie można ich naciągać. Te zasady nie są stworzone po to żeby człowieka ograniczać, ale po to, by dać mu ramy bezpieczeństwa. Ja to porównuję zawsze do dziecka, które kiedy jest małe musi słuchać rodzica, rodzic się nim opiekuje, wpaja pewne zasady, a później kiedy dziecko odchodzi i ma swoje życie rodzice dają mu rady a ono i tak robi to co postanowi, dlatego mamy wolną wolę. Z tym, że zgodnie z wiarą katolicką człowiek (np rodzic) może się mylić natomiast Bóg nigdy się nie myli i w tych ramach które On nadaje naprawdę można odnaleźć szczęście. To nie oznacza że człowiek który przykładowo współżyje przed ślubem jest potępiony... Robi co chce, ma wolną wolę ale nie jest to grzech wołający o pomstę do nieba. Jeśli modli się i mimo wszystko uznaje Boga a przed śmiercią będzie żałował, jest możliwe że zostanie mu to odpuszczone. Chodzi o to że z takiego seksu przed ślubem często (oczywiście nie zawsze) wynikają problemy typu chłopak rzucił dziewczynę bo zależało mu tylko żeby się z nią przespać, przespał się i nara. A seks wcale nie jest zakazany w Kościele, jest uznany za coś bardzo pięknego i ważnego, między innymi dlatego osoby niezdolne do seksu wg Kościoła nie mogą zawierać związków małżeńskich (natomiast bezpłodni owszem).
W IV rocznicę śmierci Jana Pawła II
autor: Patryska dnia 07 kwietnia 2009 o 22:14
Tak sobie czytam te Wasze opinie i myślę że jako określająca się jako wierząca i nieustannie nawracająca się katoliczka powinnam zabrać głos w dyskusji... Otóż nie chcę nikogo nawracać, ewangelizować czy mówić jak bardzo Bóg zmienił moje życie, jakie On ma miejsce w moim życiu itp, bo wiem, że osoby które po prostu nie wierzą zawsze znajdą jakiś argument żeby wyśmiać, wykpić i poniżyć coś co dla innych stanowi wartość. Szkoda tylko że na ogół ludzie mało wiedzą, mało czytają, mało się nad tym zastanawiają...
Ktoś napisał że Boga nie ma, że Go nie widać i nigdy nie da się Go poczuć. Nic bardziej błędnego. Polecam artykuły o charyzmatach Ducha Świętego (sama posiadłam dar języków nie mając pojęcia co to takiego, więc wątpię żeby mi się uroiło). Są to znaki obecności Boga które można poczuć na własnym ciele bez obecności żadnych znachorów czy mistyków np podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Polecam stronę:

http://www.szalom.vel.pl/kim/charyzmaty.htm

http://kosciol.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=6&kolej=0&art=1145816351&dzi=1145645165&katg=

Nie da się jednoznacznie wyjaśnić wszystkich wątpliwości dotyczących wiary, jednak jeśli ktoś z was chciałby czegoś się dowiedzieć co od dawna np go zastanawiać to chętnie postaram się odpowiedzieć.
Na przykład co do Adama i Ewy,wielkiego potopu, 7 dni stworzenia świata  itp to są to jedynie symbole, to się na prawdę nie wydarzyło 😉
Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 25 marca 2009 o 09:59
głupia miłość ślepa, i bez mózgu...
Zjawiska paranormalne
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 20:41
mój brat cioteczny został zamordowany. Jakiś czas po jego śmierci ciocia rozmawiała przez telefon z jego teściem z którym Tomek średnio się dogadywał (jakieś konflikty spadkowe) i ciocia chciała zaprosić go na święta do siebie. W czasie w którym rozmawiali w jednej chwili usłyszała ciocia huk, w 2 pokojach w różnych częściach mieszkania spadły z szafek ramki ze zdjęciem Tomka. Niby nic, jeszcze jakby to było w jednym pokoju mogłabym uznać to za przypadek ale w 2 na raz ? Nie wiem sama co o tym sądzić. Aha i w dniu kiedy zginął dokładnie o tej godzinie kiedy umierał zatrzymał się jego ulubiony zegarek.
Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 20:27
hehe dla mnie to na chwilę obecną nic dziwnego, w tym temacie niestety już dość dużo mi pewien Pan zdołał uświadomić bynajmniej nie w sympatycznych okolicznościach... Dzięki temu moje zaufanie do osobników płci przeciwnej zostało zminimalizowane do krytycznych rozmiarów...
Anonimowi Zakupoholicy
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 17:47
a nie jest Ci niewygodnie w klipsach?
Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 17:03
cóż, mało jest prawdziwych, odważnych mężczyzn z jajami... wolnych 😉
oni są albo pozajmowani, albo są naszymi przyjaciółmi, co oznacza, że nas nie pociągają 😉
a ci, którzy twierdzą, że się nie angażują, to po prostu tchórze, ot co 😉


albo są gejami  👿
Nasze dziwactwa ;)
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 17:01
co do tych wind to ja nie wiem co mam ale tylko w tym roku zacięłam się 3x (raz pogotowie dźwigowe musiało nas wyciągać) a i tak lubię jeździć, śmiać mi się tylko chciało 😉)

i przypomniało mi się że są takie potrawy których nigdy w  życiu nie tknę np krewetki, ostrygi, małże, kraby, sushi i wszystko co nie jest rybą a łazi po morskim dnie, po prostu kojarzy mi się to z robakami...  🤔wirek: i surowego mięsa też bym nie tknęła...
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 12:13
w moim akwarium /a mam 100litrowe/ sprzątają glonojady glony a jak już jest zbyt dużo jak na ich możliwości to zmieniam wodę... Ale cień jest rzeczywiście ważny, u mnie akwarium stoi w przedpokoju we wnęce i może dlatego nie ma takiego problemu no a glonojadów mam sporo...
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Patryska dnia 24 marca 2009 o 10:41
kup glonojada 😉
Nasze dziwactwa ;)
autor: Patryska dnia 23 marca 2009 o 23:04
mam ubaw czytając ten wątek 😉 Ja też tak pomyślałam że mam kilka takich śmiesznych dziwactw:

-nie umiem spać sama w pokoju od kiedy zaczęłam studia i mam współlokatorkę w pokoju. Jak wracam do domu na weekend śpię z bratem a jak współlokatorka wyjeżdża przychodzi kolega bo inaczej nie zasnę

-nie cierpię otwartych drzwi w pokoju, bo denerwuje mnie każdy szmer poza nim

-denerwują mnie osoby nadambitne, po prostu jest to jedyny chyba typ ludzi w stosunku do których jestem nietolerancyjna

-muszę mieć zawsze zakrytą szyję /szalik,apaszka,cokolwiek/ kiedy na dworze jest choćby minimalny wiatr, inaczej nie wyjdę bo zamarznę

-śpię w skarpetach ale nigdy nie chowam stóp pod kołdrę, natomiast w nocy robię różne akrobacje, zakładam nogi i ręce na ścianę, raz podobno spałam na plecach z obiema nogami w górze  🤔wirek:

-śpiewam w miejscach publicznych  /na ulicy, przystanku, w autobusie, na uczelni, w windzie/czym sprawiam tzw przypał moim znajomym

-potrafię spędzić 2h w jednym sklepie i nie umiem robić zakupów z kimś, muszę być wtedy sama bo przy kimś czuję presję

-najlepiej myśli mi się pod prysznicem, wtedy planuję sobie cały dzień

-jak jestem zła idę coś zjeść

-lubię jeździć windami, czasami sobie z koleżanką jeździmy w górę i w dół tak dla zabicia czasu  🤔wirek:

-nie cierpię tłoku w autobusie, jak widzę taki nawet średnio zatłoczony wolę zaczekać na następny albo się przejść

-dużo planuję, zapisuję, wyliczam a i tak nie realizuję tego 😉

-jak zobaczę taki sam ciuch czy jakąkolwiek rzecz na kimś innym przestaje mi się podobać


narazie tyle, jak mi się przypomni to napiszę jeszcze




Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 16 marca 2009 o 15:18
szepcik oni zawsze tak robią patafiany cholerne...
Wycinanie migdałków
autor: Patryska dnia 08 marca 2009 o 23:43
pierwsze 2 tygodnie są najgorsze... Dasz radę, jakoś trzeba wytrzymać. Trzymaj się jakoś...
Wycinanie migdałków
autor: Patryska dnia 08 marca 2009 o 15:03
dokładnie, nie ma co się męczyć, bo w ten sposób można oszaleć...  🤔wirek:

po powrocie do szkoły koleżanki stwierdiły że mi się głos zmienił, ja tego nie zauważyłam, więc nie wiem czy to prawda czy im się wydawało...  


mi po zabiegu pani doktor powiedziała że mi się zmienił wygląd twarzy, ale też nie zauważyłam jakoś szczególnie...
Wycinanie migdałków
autor: Patryska dnia 08 marca 2009 o 14:30
kurka, jakoś dziwnie że tak długo Cię trzyma i tak bardzo boli, ja aż tak długo nie cierpiałam, a ile już minęło od zabiegu?
Wycinanie migdałków
autor: Patryska dnia 07 marca 2009 o 14:48
Ja miałam wycinane jakieś 2 lata temu /mam prawie 20/ i tylko trzeci migdałek. Razem z bratem leżeliśmy na oddziale, on miał dodatkowo przycinane boczne migdałki. Sam zabieg trwał ok. 45 minut. Oczywiście 12h przed ścisła dieta, sama woda, godzinę przed zabiegiem dostałam zastrzyk (chyba głupi jaś), wcześniej strasznie się bałam, w dodatku zostałam sama bo brat pojechał pierwszy,  a po tym zastrzyku jakoś nie bardzo pamiętam, ale wiem że sama wskoczyłam na łóżko którym pani pielęgniarka zawiozła mnie na salę i cośtam żartowałam z anestezjologiem. Dostałam narkozę podczas której raz w trakcie zabiegu się obudziłam, czułam okropny ból w gardle i znów dostałam w żyłę i dalej nic nie pamiętam. Potem wiem, że się obudziłam i było mi strasznie niedobrze, ale mój brat koło mnie siedział mimo że sam wybudził się godzinę wcześniej. No i potem do wieczora było mi niedobrze, ale nie wymiotowałam, chociaż Patryk chyba tak. Po 2 dniach nas wypisali, kazali pić jogurty i zupy mocno przetarte przez 2 tyg, ewentualnie jajecznice taka z samego jajka no i wystudzoną i bolało przez 2 tyg, po miesiącu już mogłam wsiąść na konia. Wspominam pozytywnie 🙂
co do lodów pani doktor ze szpitala powiedziała że słyszała o tym ale w naszym szpitalu tego nie praktykują...
Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 05 marca 2009 o 15:18
yga złoo czemu uciekłaś?  🤦
Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"
autor: Patryska dnia 13 lutego 2009 o 08:22
mój ojciec jest dla mnie miło 1 dnia jak przyjadę, potem są same rozkazy i nakazy...
Ale już dzisiaj wyjeżdżam hehe 😉
Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"
autor: Patryska dnia 12 lutego 2009 o 14:09
Tak czytam te wasze posty i nasuwa mi się tylko taka myśl: jej! Są tacy ludzie jak ja! A myślałam już że nikt tak nie ma... Kaprioleczka, doskonale cię rozumiem, z moim ojcem jest dokładnie tak samo! Tyle że ja studiuję w Lublinie (a mieszkam jakieś 100km od Lbn), też nawet chciałabym być tu w Białej, ale z jednej strony nie ma tu mojego kierunku studiów (w ogóle Biała jest mało rozwinięta) a po drugie nie wytrzymałabym w tym domu dłużej! Moi rodzice, choć kocham ich na swój nie do końca rozumiany sposób, po prostu wpędzają mnie w depresję... Oni uważają, że ja do niczego się nie nadaję, że każdy jest lepszy ode mnie a ja potrafię tylko wydawać ich cieżko zarobione pieniądze i hulać... Zawsze jak przyjadę staram się im w miarę możliwości pomagać, ale też nie jestem ideałem chodzącym który jest jakimś robotem do pracy... Ojciec dzisiaj się na mnie wydarł, że za późno wstałam, bo on jest chory i musiał rano zająć się młodszym bratem, ale nie obchodziło go to, że pół nocy nie przespałam bo zatrułam się czymś i co chwilę biegałam do WC a potem wiłam się po łóżku (chociaż mnie wtedy widział, bo akurat wstał). Skomentował to tylko tak, że na pewno biorę jakieś tabletki przeczyszczające na odchudzanie. Tak, oczywiście... ;( Mój tato jest po prostu cholerykiem. Ciągle o coś się czepia, czasem aż mi za niego wstyd, rzuca się na przykład o źle postawione buty, nie rozpakowanie zmywarki (!), choć staram sie to zawsze po śniadaniu zrobić, albo że na przykład na chwilę usiądę. I ciągle że jestem leniem... Przykro mi, bo naprawdę się staram. Moja mama ma natomiast obsesję na punkcie sprzątania... Brakuje mi takich chwil żebyśmy całą rodziną usiedli, porozmawiali, a tu ciągle nerwy... Chciałabym, żeby powrót do domu kojarzył mi się z rodzinna atmosferą, ciepłem a nie żebym liczyła dni do odjazdu. Bo po 3 dniach siedzenia w domu mam dosyć, to wszystko mnie strasznie dołuje, myślę tylko jak stąd wyjść, uciec, a jak pomyślę że miałabym tu mieszkać to aż mi słabo... Dobrze że już jutro wyjeżdżam, bo zbzikowałabym... I ciągle ten lęk, do czego tym razem się przyczepią...
Z czasem nauczyłam się wpuszczać te gadki jednym uchem a drugim wypuszczać, ale mimo wszystko te słowa bardzo bolą, szczególnie od osób, które piwinny wspierać, motywować a nie non stop obniżać samoocenę..

Sorry że tak długo, ale potrzebowałam tego  🙁
Młode Konie
autor: Patryska dnia 04 stycznia 2009 o 17:02
Dołączę się może do dyskusji... Sama nie miałam młodego konia, ale obserwowałam cały proces zajeżdzania młodziaka u nas w stajni. Klaczka od źrebaka była czyszczona, głaskana, prowadzana, no prawie wszystko, wyjątkiem była kąpiel. W wieku ok.2 lat była brana na kółko metodą Montiego Robertsa celem ukazania hierarchii. Po kilku miesiącach takich zabaw założono jej siodło. Nie było problemu. Biegała podczas treningów po padoku z siodłem i ogłowiem, oczywiście bez jeźdźca, przyglądała się, obserwowała. Po jakimś czasie, gdzieś w wieku 3 lat zaczęto ją dosiadać. Nie było problemu. Choć koń naprawdę był temperamentny to niczego się nie bał, nie panikował. Wyjątkiem była właśnie kąpiel której nie robiono jej za czasów kiedy była źrebięciem. Po wstępnym zajeżdżeniu konia miałam przyjemność jeździć na niej i choć trochę pracy z nią było to w niektórych sytuacjach ta kobyłka okazała się bardziej dojrzała niż niektóre dorosłe konie. Podczas pierwszych zawodów nie bała się ruchu, tłoku i ogólnie myślę że te praktyki z młodości dały owoce. Nie wspominając że szanowała człowieka a teraz jest bardzo dobrym koniem, wspaniałym przyjacielem.
Jako jeszcze dodatkową informację dodam że klaczka mimo młodego wieku była bardzo wysoko w hierarchii stada i dużo czasu spędzała na padoku bawiąc się z innymi końmi i na pewno zabawy z ludźmi nie wpłynęły jakoś na skrócenie dziecinstwa czy coś takiego.
Sprawy sercowe...
autor: Patryska dnia 04 stycznia 2009 o 00:43
Ojaa Madziu ja też jestem w szoku... Tu Śledzik... Pamiętam przecież wszystko, wakacje i nawet ta imprezę, toż to cale 3 lata temu, nie pomyślałabym. Będzie dobrze, co miało się stać to się stało, jesteś silna i na pewno sobie poradzisz ! Wierzę w Ciebie! Pozdrawiam i ściskam!