10 minut....

dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
26 sierpnia 2014 07:06
horse_art, a weź przeczytaj jeszcze raz moje wpisy, co? I nie wyzywaj!!!! Dopóki istnieje podziemie, dostęp dla czarnego rynku do leków zwiotczajacych itd, dopóty będę miała obiekcje. A na takie wyzwanie mogłabym odpowiedzieć przekornie w stylu "moje narządy, fajnie będzie gnic w komplecie". Ale nie odpowiem. Na dzień dzisiejszy mam takie stanowisko i nie chodzi tu o wiarę. Zwyczajnie jak Karla nie chcę wspierać handlu. Dlatego czekam aż zostanie to porządnie monitorowane. Druga sprawa, że z moich narządów raczej nikt nie skorzysta. Serce z wadą zastawki aortalnej (dwuplatek zamiast trzech płatków), wątroba popsuła się przez leki, nerki przeszły poważne zapalenie, także szału nie ma. To też jest powód, by nie utrudniać rodzinie gdy mi się coś stanie. Dla nich i tak byłoby ciężko gdyby coś mi się stało, a musieliby podejmować jakieś decyzje. Może dla kogoś błahe powody ale dla mnie ogromne, bo nie potrafię wyobrazić sobie co czuła Isabel jak podejmowała decyzję w sprawie mamy. Także sama widzisz, każdy ma swoje przemyślenia. Nie oceniaj mnie, tak jak ja nie oceniam Twojego wyboru. A zdanie zawsze można zmienić.

Edit: nigdy nie oddawalam krwi i szpiku tez nie. I nie dlatego, że handel. Zwyczajnie nie poddaję się zabiegom kiedy nie muszę. Nie lubię szpitali, igieł i ingerencji bez potrzeby w mój organizm. Mam ku temu powody, o których na forum pisać nie zamierzam. Kilka doświadczeń z życia mojego i najbliższych skutecznie utwierdzilo mnie w tym przekonaniu.
a ja rozumiem, że ktoś może nie chcieć. I szanuję.

z resztą... Moja matka wyglądała po akcji "Pobrania" narządów jak ... zaszlachtowane zwierzę. Musiałam ją zidentyfikować w przyszpitalnej kostnicy. Wywieźli ją na ruchomym stole i pan otworzył czarny worek. Po całości. Ciało zszyte gorzej niż ja zszywam pieczeń. Kilka szwów na krzyż, byleby się jakoś trzymało, cała brudna, zakrwawiona, żółta od tego środka do smarowania. z jednej z byle jak zaszytych "dziur" sączyło się coś krwawego i spływało stróżką na bok. Boki ran postrzębione, krzywe, jeden szew na 10 cm. Zupełne zero szacunku do ciała, ktore oddało coś "dla ogółu". Gdybym wiedziała, że po oddaniu potraktują ją jak kawałek zużytego mięsa... nie wiem czy bym się zgodziła. Pewnie tak, bo rozmawiałyśmy na ten temat i mówiła, ze nie ma nic przeciwko. Ale jeśli nie wiedziałabym i miałabym sama podjąć decyzję... nie wiem.

czy ja swoje oddam? tak. Czy oddałabym za życia córce, nawet jesli miałoby to pogorszyć mój komfort życia - pewnie tak. Natomiast nie zrobiłabym tego dla osoby obcej.
Obcej osobie nie można oddać organów nie regenerujących się.
Horseart gdyby mozliwosc "prztspieszenia" kupna narzady bezposrednio w rodzinie mnie nie dotknela wierzylabym w co mowisz,Poza tym u mnie polowa rodziny to lekarze i slysze co opowiadaja co sie dzieje wiec przestan pisac farmazony. Isabelle kiedys chyba na onecie pisali o tym co Ty tutaj rodzina podala spraw do sadu za bezczeszczenie zwlok i wygrala...
a mozecie odp na punkty? bedize wygodniej, jaśniej. bo tak - zupełnie "nie ogarniam".
no dobra - jedyny powód to "podziemie, handel narządami itp" tak?
jakies dowody czy tylko filmy i wyobraźnia do teorii spiskowych?

absolutnie nikt nie potrzebuje mieć przeszczepianych narządów. jelsi ma - to albo dlatego, że miał taki kaprys i zapłacił zeby kogoś na ten narząd zabito, albo został do tego zmuszony, zeby ktos zarobil na zabiegu i lekach po.
tak?


zen, ale czy biorcy dla przyjemności te narządy kupują (i to wszyscy) czy są do tego zmuszani wbrew swojej woli, żeby jak nie zapłacą za ten przeszczep to choć leki musieli brać żeby ktos zarobił?

dragonnia, handlu? jakby ten handel (nie "w lape' zeby dostac papier ze mocniej potrzebujemy, tylko handel - pobrania na zamówienie, sprzedaż osobom nie potrzebującym az tak za kase bez kolejki itd) istniał, to serio...ludzie - czesto majętni by nie czekali, nie umierali, nie jezdzili po swiecie (o i czasem kupowali -bo w takich chinach juz jest roznie i nie zawsze wszystko zgodnie z prawem)  bo bie ma dla nich narządu w kraju... 
'"moje narządy, fajnie będzie gnic w komplecie" - ależ tak własnie rzekłaś. po co komuś uratowac życie - wole gnić w całości

Isabelle, -to już patologia, choć raczej bez związku z celem pobrania to nie powinno tak być. zwykle widywalam bardzo staranne szycia, czasem bardziej niż u zywych. nawet nas instruowano dokąd ciąć i jak szyć,jak wypełniac itd zeby nie bylo widac po ubraniu. opcji nie umycia takze nie bylo. a moze robione to było później? współczuję widoku...

Karla🙂, tzn kupiliście narzad dla osoby, która go niepotrzebowala, a dawca był dla nich zabity?(to tez temat watku)
twoja rodzina trudni sie handlem organami? choc ma na to dowody?
nie sądzisz, ze to pod KK podpada i powinnaś to zgłosić?
wiedząc o tym też popelniasz przestępstwo - wiesz o tym?
donosząc lepiej byś zrobiła - wiekszy efekt rozbijając narządową mafię, niż siejąc propagandę, powodującą , ze tyle ludzi umiera, bo nie ma dla nich narządu....bo ktos z przekory czy nie chcąc dac komus zarobic, woli gnić w całości.


i raz jeszcze: CZY NIE ZGADZACIE SIĘ NA ZOSTANIE BIORCĄ?? (i wasi podopieczni)
- to dla mnie kluczowe pytanie
nie jest trudne i przy takich przemyśleniach przeciwników - chyba ustalone

a i jesteście w rejestrze sprzeciwów?
Isabelle, -to już patologia, choć raczej bez związku z celem pobrania to nie powinno tak być. zwykle widywalam bardzo staranne szycia, czasem bardziej niż u zywych. nawet nas instruowano dokąd ciąć i jak szyć,jak wypełniac itd zeby nie bylo widac po ubraniu. opcji nie umycia takze nie bylo. a moze robione to było później? współczuję widoku...

nie, nie było robione później. Po identyfikacji od razu wrzucili mamę do karawanu firmy pogrzebowej. Tak, wrzucili. łapiąc z dwóch stron za worek. Chyba moje śmieci kuchenne mają więcej szacunku podczas wyrzucania...
No ale jest to nieistotne.

Po prostu zwłoki lepiej "wyglądają" bez wypatroszenia. I nie dziwiłabym się, jakby ludzie chcieli mieć członka rodziny w całości. Bo... to zostaje w głowie. Po 4 latach jak pomyślę o matce to w pierwszej kolejności widzę byle jak pozszywane ciało w czarnym worku, potem widzę ją podłączoną do rur a dopiero dalej przypominam sobie ją za życia. I to jest trudne.

horse_art, z resztą, powiedz tak szczerze. Jeśli Twoja matka zgłosiłaby sprzeciw? Powiedziałaby Ci, że nie chce oddawać narządów i mimo przekonywania - ciągle byłaby anty?  I tak byś na to pozwoliła, oddałabyś jej narządy, mimo jej wyraźnego sprzeciwu za życia?
horse art polecam czytanie ze zrozumieniem. Primo nie kupowałam i nie będę kupować narządów, natomiast rodzina dostała jasno do zrozumienia, że jest możliwość przyspieszenia miejsca w kolejce (ba! a wiesz, że na przeszczepy wyjeżdżało się kiedyś zagranicę😉 nawet blisko ciebie? . Od osób które w tamtym czasie czekały na różne przeszczepyróżnych nadządów, krew itp. także dostałam info o takich propozycjach- czy oni coś z tym zrobili- nie wiem
. To, że ty o czymś nie wiesz nie znaczy, że tego nie ma.
I skąd wiesz, że nic z tym prawnicy rodziny nie zrobili i ktoś nie poniósł konsekwencji? wiesz, ja znana jestem z donosicielstwa😉

na część pytań odpowiedzi już padły z mojej strony, nie chcę mi się przepisywać tak ja i odpowiadać na resztę aa i nie zycze sobie insynuacji,ze ja lub moja rodzina handlujemy jakimikolwiek narzadami
Isabelle,
jesli zglosilaby sie do rejestru sprzeciwów - nie miałabym nic do gadania.
w innym przypadku - tak.
nie widzę różnicy w tym czy po sekcji w jamie brzusznej i czaszce jest jatka/papiery bo narzady poszly do badań, czy poszly do przeszczepu. tzn widzę - że jesli pójda do przeszczepu, jej śmierć przyczyni się do uratowania komuś życia.
czy ktoś weźmie w łape czy nie.


uratowaliście i wy nie przeciwstawiając się -zgadzajac i mama -wiele żyć. to jak potraktowano ciało-patologia i to bez 2 zdań. przykre dla was, spróbuj jednak myśleć o tym co dobrego się stało, mimo tragedii. może bedzie łatwiej 🙁

a jeśli narządów będzie dużo- wystarczająco dużo, to ie bedzie miejsca na handel, łapówki itd - bo nie bedzie trzeba o nie walczyć, konkurowac - bo bedzie wystarczająca ich ilość dla wszystkich potrzebujących (bo nie robi się przeszczepów dla przyjemności)

Karla🙂, jak pisalam ci w odp na pw - dawne czasy to troche inna bajka. różne dziwne rzeczy sie działy i też o tym wiem. teraz jest trochę inaczej jednak. łapówki to nie handel. a wiem znacznie więcej niż sądzisz 😉
a teraz za granice jeździmy rodzić -też chore troche... ale to wlasnie z powodu braku możliwości "na czarno" zalatwienia tu...

jednym z argumentów, za tym, że nie ma samowolki aż takiej jak uwazacie, jest fakt, ze się rodziny zawsze pyta o zgodę - choć wg prawa nie trzeba - nie ma pacjenta w rejestrze - mozna pobierac. a jednak odpowiedz się szanuje.
to chyba nie dowód, ze kazdy przeszczep jest handlem, a ludzi zabija żeby pobrać?

jeszcze raz:

CZY ODMÓWILIBYŚCIE PRZYJĘCIA PRZESZCZEPU? NIE ZGADZACIE SIĘ NA BYCIE BIORCĄ?
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
26 sierpnia 2014 11:04
horse_art, uparlas się. Tak nie daje swoich i od kogoś tez nie chcę. Jak chcesz to za życia już się podziel i rozdawaj. A mnie swoich racji nie narzucaj i o moim ciele czy teraz czy później nie decyduj.
dragonnia, tak, bo narzucacie swoje teorie, robiac krzywde innym.
dlatego pytalam - czy to dziala tylko w 1 strone - czy wy dac nie chcecie, zeby inni nie dawali takze, ale jednocczesnie w braniu ie widzicie nic zlego.
i odpowiedzi sa - ale ie o to co pytam zwykle, a na to 1 podstawowe nie.

teraz ok - rozumiem i szanuję. jesli dziala to w 2 strony u ciebie.

zglos sie do rejestru - inaczej rodzina moze sie zgodzic. a i byly pomysly zeby przestac pytac - dllatego jest rejestr.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
26 sierpnia 2014 11:19
horse_art, to musialysmy się poklocic? Matko.... Baby i tyle :-) Mnie było wprost zapytać i gitara :-)
[quote author=horse_art link=topic=95789.msg2168164#msg2168164 date=1409047889]
dragonnia, tak, bo narzucacie swoje teorie, robiac krzywde innym[/quote]
mordując ich gnijącymi nerkami, czy podkładając wątrobę jak banana?
Dlaczego uważasz, że ludzie nie mają prawa mieć innego zdania niż ty?

ps. Nie ma mnie w bazie bo mam zamiar żyć tak długo, że nic się nie nada do przeszczepu i po drodze nie chorować na tyle poważnie żeby musieć prosić o pomoc jakąś zrozpaczoną rodzinę
ogurek,  mordując gnijącymi nerkami?
co ty gadasz w ogóle...

to przeszczepy są po to żeby ludzi nimi mordować?
co to za teoria w ogóle?
"masz zamiar żyć ...." - to taka łatwe? to tylko z woli wynika? eh....

tak mają  do innego zdania prawo - to oczywiste (chyba, ze ida za tym czyny, a nawet i teorie robią komuś krzywdę)- a ja chce zrozumieć dlaczego - dlatego pytam.
i chcialam odpowiedzi racjonalnej i ...odpowiedzi, a nie plotek, teorii spiskowych czy farmazonów.
i konkretnej - czy jestescie w bazie i czy zgadzacie sie na przeszczepienie wam.
ogurek, nie ma cie w bazie - pobiorą, chyba ze rodzina się nie zgodzi - jeśli bedzie sie jeszcze ktos o to pytał.
i samym chciejstwem wypadku czy choroby nie odgonisz;]

dragonnia, tam zaraz kłócić 😉 za duzo takich rozmów odbylam (takze z rodzinami dawców, z biorcami...) i... ie robi to na mnie juz wrażenia az tak jak kiedys. ale nadal intrygują powody. jesli są uzasadnione (nawet wiarą czy przekonaiami przemyslanymi, racjonalnymi a nie "brzozą smoleńską"😉 - to je bardzo szanuję (jesli ie robią komuś innemu krzywdy). jak każde zdanie, wiara, przekonania-takie przemyslane, przeanalizowane
ogurek, nie ma cie w bazie - pobiorą, chyba ze rodzina się nie zgodzi - jeśli bedzie sie jeszcze ktos o to pytał.

właśnie od kilku stron próbuję wyjaśnić, że to mnie bulwersuje. Jeśli nie wpiszesz się do bazy - że nie chcesz - to POBIORĄ. Niezależnie od zdania rodziny czy tony karteczek w portfelu. Bo właśnie mogą. Skoro nie ma Cię w bazie sprzeciwów - to uznają, że chcesz a rodzina ma gucio do powiedzenia! i lekarze mają w świetle prawa prawo (okropny dobór słów), żeby pobrać mimo zakazu rodziny, mimo karteczek, jeśli tylko nie ma cię w bazie...
o właśnie mogą. Skoro nie ma Cię w bazie sprzeciwów - to uznają, że chcesz a rodzina ma gucio do powiedzenia!Czy taka sytuacja miała miejsce? Teoretycznie jest możliwa, a czy praktyce się zdarza?

Swoją drogą nie miałam w bliższej ani dalszej rodzinie (ani wśród znajomych) do czynienia z przeszczepami - a mimo wszystko wiedziałam, że mamy w Polsce domniemanie zgody. Jakoś nie odbieram tego jako wiedzy ukrytej.
Ja to mam wrażenie, że w Polsce wszystko jest wiedzą "specjalnie ukrywaną". To, że trzeba zapłacić podatek od spadku (darowizny itp), to że przepisy prawa cię obowiązują nawet jak ich nie znasz, to, że lekarzom coś tam wolno. Nie interesujemy się prawem i przepisami (jako społeczeństwo) - jak już nas coś zaczyna dotyczyć to się dopiero budzimy, a jak obudzimy się za późno to krzyczymy, że "złodziejstwo" i "bandytyzm". A jak się kogoś o coś zapytasz to zazwyczaj słyszysz "a po co mi to". No więc w związku z tym nie wiemy (bo wiedza nas nie interesuje) ale zgodnie oburzamy się na wszystko, co nie jest zgodne z naszymi przekonaniami o słuszności.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 15:01
epk, Ignorantia iuris nocet - nieznajomość prawa szkodzi. To wymyślili już w Starożytnym Rzymie. Gdyby tak nie było, nikt nie przestrzegałby prawa. Po co, skoro można by było powiedzieć, że się nie wiedziało?
ostatnio w Anglii Polacy musieli zapłacić karę, bo zbierali grzyby w lesie. A w Anglii nie wolno.
http://wyborcza.pl/1,75477,15696124,Polacy_w_Anglii_ukarani_za_zlamanie_prawa_sprzed_136.html
Horse_art tu sprawa rozbija się o te cholerne 10 minut. Oprócz tego,że kilka żyć zostało uratowanych dzięki organom koleżanki, bardzo bym chciała, żeby setki czy tysiące, miały świadomość wadliwej procedury. Nie dającej szans potencjalnemu dawcy. Widzisz, parę postów wyżej, dziecko wybudziło się po 6 miesiącach. Moja koleżanka dostała do obrony tylko 48 godzin..... Mimo:  patrz treść pierwszego postu. Była bardziej chodliwa jako posiadaczka A (-) a nie najpopularniejszej A +. Pieniądze..... lekarz za pobranie organów dostaje extra 4000 zł, to pensja podstawowa, plus potencjalna łapówka za przesunięcie w kolejce, bogatszego biorcy. Powiedzmy jakieś 5-10  tysięcy. Łapówka, w tym przypadku  dla mnie  jest handlem. Nacisk,żeby jak najszybciej pobrać organy, może prowadzić do uchybień proceduralnych. To trzeba zmienić koniecznie. Te przeklęte 10 min
Teodora, epk, w tej chwili (ale byly pomysly zeby to zmienic - stąd baza), jest tak, że jesli rodzina się nie zgodzi - a ty w portfelu masz nawet kartke, ze chcesz - to od procedury sie odstępuje. oczywiście są próby przekonania. nawet z powodu możliwej afery jaka zrobić może zrozpaczona śmiercią rodzina.
przynajmniej takie są wytyczne dla medyków. prawnie -tylko ty decydujesz o sobie, w praktyce - jak nie zglosiles sprzeciwy - rodzina.
nie chcesz - zglaszasz sie. to nic nei kosztuje, ani wiele zachodu ie wymaga - i po problemie.
osobiście uważam, ze powinna być takża baza dla "chcących" - zeby ta rodzina nie miała zadnego argumentu przeciw (bo np ja chce a oni mają jakas tam ideologie - inna niz ja, a to do cholery moje narządy!). sa karteczki, opaski, tatuaże nawet ...ale to wszystko takie nieformalne..

Hamer, widzisz, zgadzam się - ale to nie transplantologia sama w sobie jest zła, a procedury nie są idealne.
moze szans nie miala, ale dzieki braku zbednego czekania kogos uratowali? i to wlasie byl powód? ale to wie juz tylko zespól..

i.... ludzie w szoku ie zawsze myślą logicznie. oczekują wyzdrowienia, cudu. a cudów nie ma. moze być niedodiagnozowanie, konieczne inne leczenie, ale nie cud....
taki przypadek: mlody chlopak ulegl wypadkowi. ucieło mu twarz i kawalek czaszki i mózgu (płat czolowy). warunki takie, ze od razu zakażenie. w pierwszej chwili moze jeszcze mozna bylo pobrac choc narzady - uratowac kogos, po czasie już nie.  procedury. podlaczony do respiratora itd, mega dawki leków (zakazenia wszelakie lacznie z grzybiczymi). przy próbach jakis tam sygnal aktywnosci mózgu (pnia) na granicy czasu testowego. zero szans na przezycie. a jesli nawet - to bez czolowego- nie bylby czlowiekiem w pelni tego slowa (wiemy jakei osrodki tu są). zakazenie szlo dalej. nie mozna odloczyc od aparatury - bo procedury.  co kilka dni wycianano kolejne kawalki mozgu itd - bo martwica. nie mial szans zyc samodzielnie bez glowy...
trwalo to wiele tygodni.
a rodzina zrozpaczona przychodzila i pytala czy wyzdrowieje. wierzyli w to. personel juz nie wiedzial jak rozmawiac z nimi. argumenty, wyjasnieia nie działały. oni wierzyli w cud. ale cudów nie ma... nie w takim przypadku.
opuscilam placówkę po konsylium, gdzie zdecydowano zmiejszac dawki leków, zeby miał szanse umrzec - w sensie cialo, bo mozg byl martwy...wycięty. pien cos tam drgal... wlasnie na (czy po?)granicy czasu.
dlaczego ciala nie trzymać wiecznosc pod maszynami? kilka powodów🙁z martwym/bez mózgu - czy mozna mówić jeszcze o zywym człowieku w pelni tego slowa? to ludzkie cialo, szacunek sie nalezy, ale.... czy trzymanie jak pomidora w sztucznej hodowli jest wyrazem szacunku?) 
- rodzina - wieksza trauma jest patrzenie na umieranie tak długo,  niz pryz naglej, krótszej. i tak i tak koniec nastąpi. a dopiero po nim mozna się otrząsnąć.
- nie ma to sensu - powrot do do funkcjonowania jakiegokolwiek jest niemożliwy (w okresloych przypadkach oczywiście - np bez mozgu...)
- z szacunku do zycia, do osoby
- koszta - niestety - koszta są niebotyczne. za to mozna faktycnzie uratowac, wyleczyc wiele ludzi - a ten szans nie ma.
Koleżanka była w jednym kawałku, jakby coś  😉
Wątek założyłam ze względu na  procedurę 10. Stosowanie jej, to jakby mówienie,że sztaby lekarzy w bardziej doświadczonych, w tej materii krajach, były bandą debili, bo stosują procedurę 3. Już zadawałam pytanie, na które pewnie tylko kilka osób w tym kraju zna odpowiedź. Co było powodem zmian ? Chęć poprawienia wyników statystycznych ? Prestiżu kraju? Czy tradycyjnie, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze ? Ze szpital na dłużej leżącym traci, a na takim po przeszczepie zarabiają szpitale, lekarze i koncerny farmaceutyczne ? Nagminnym jest cichy sponsoring lekarzy,czy placówek, po to, by wypisywano recepty na leki tej, a nie innej firmy. Może tu jest pies pogrzebany ? W pieniądzach właśnie ?
horse_art, ale czy zauwazylas, jakie tu padly argumenty ze strony osob przeciwnych oddawaniu organow? Czy czytasz nasze posty wyrywkowo a cala energie skupiasz na wtlaczaniu nam swojej prawdy? Podpowiem wiec: jedna osoba napisala o tym w jakim stanie oddali Jej cialo Matki. I to byla Jej Matka, wiec nie bylo Jej wszystko jedno, ze zostala potraktowana jak worek na narzady - uszanuj to! Ja napisalam, ze nie oddam moich narzadow z prostego powodu - wiem jakie sa konsekwencje procedury 10 minut dla osoby przebywajacej w spiaczce i nie chce aby mnie rozcinano, byc moze zywcem, majac to centralnie w d.upie. Tamze tez mam robienie dobrze komus obcemu kto pragnie moich nerek, serca, czegokolwiek moim kosztem. Nazwij to sobie egoizmem genow ;-)
W ostatnim poscie zauwazasz, ze procedury nie sa idealne. Sorki, to co opisala Hamer Ty nazywasz nie idealna procedura?? Nawiedzona jestes czy jaja sobie robisz?
I odpowiadajac na Twoje wywrzeszczane capitolem pytanie: Nie, nie chce zadnych organow od nikogo. Swoje juz odbebnilam swego czasu po szpitalach i dziekuje, zeby nie napisac- pier'dziele zycie za wszelka cene.
Hamer,sanna - zdecydujcie się, czy piszecie o śpiączce czy o śmierci mózgowej, bo widzę że wkółko jest to mylone...

co do przeciwników BRANIA  obcych narządów, to nie do końca chce mi się wierzyć, żebyście honorowo z nich rezygnowali i w razie czego woleli umrzeć... no tak nas natura stworzyła, że chcemy żyć, ratować się za wszelką cenę, taki "egoizm genów".. dla mnie to tylko takie gadanie, żeby wyjść z twarzą jak się nie chce oddać własnych organów po śmierci - no to nie będę tez brać... natomiast jak was lub waszych bliskich przyciśnie to będziecie się modlić o narządy... naprawdę poświecilibyście własne dziecko i "nie wzięli" dla niego narządu od dawcy...? bo skoro wy nie chcecie, to pewnie dla dzieci pod wasza opieką też nie będziecie brać - tu by jakąś konsekwencją warto się wykazać...

biorcy naprawdę przechodzą gehennę, bo wiedzą, że czekają na czyjąś śmierć - nawet nie chcę sobie wyobrażać jak trudne to jest...
Carmina, ja pisze o procedurze 10 minut. Z malymi off topami, nieuniknione.. Ale generalnie caly czas mi chodzi o to wlasnie.
No i moze, objasnij, prosze, jak stwierdza sie smierc mozgu. Ale nie tak pi razy oko. Z, powiedzmy, 95 % pewnoscia.  Bede wdzieczna.
I chyba potem nalezaloby to co napiszesz opublikowac albo po prostu wyslac na maila do wiadomosci lekarzy, bo po tym co czytam, wydaje sie, ze oni tez to myla.
edit literki mi nagminnie umykaja
Dokładnie, jak pisze sanna. Problem skomplikowany, Ludzie ze stwierdzoną śmiercią mózgową wracają niekiedy do życia, kończą studia, żyją normalnie. Patrz wykład i materiały BBC. Procedura 10 rozwiązuje w pewnym sensie dylemat .  I w tym wypadku, nie chodzi mi o oddawanie czy nie oddawanie. Też bym chciała poznać  pewna metodę diagnozy. Rozwiało by to moje wątpliwości, co do zasadności 10 minut.
sanna - nie muszę opisywać nic pi razy oko, bo zostało to dokładnie opisane, chociażby tu - > http://www.poltransplant.org.pl/obw_new.html

a co do śpiaczki, to nie sądzę, żeby lekarze się masowo mylili, bo jeśli pacjent zapadł w stan śpiączki, to też orzeka się lub nie, śmierć mózgu.. jeśli pacjent jest w śpiączce, ale mózg żyje, to można go rehabilitować; jeśli jest w śpiączce i stwierdzono śmierć mózgu, to wg obecnych standardów medycznych pacjent nie żyje, ale można mu pobrać narządy do przeszczepów...
Skoro jesteśmy w temacie procedur. Może przedstawić wytyczne z innych krajów? Czym inni argumentują swoje 3 minuty ? Skąd biorą się powroty do żywych, skoro metody są, aż tak pewne ?
Masowo.. Tysiac i 1 to wciaz tysiac. Mi wlasnie o tego jednego (a moze bylo ich duzo wiecej) chodzi ktory niekoniecznie byl bez szans a ktory byl dla kogos tam najwazniejszy na swiecie. Ale dobrze jest wiedziec, ze lekarze to nie ksiegowi, jedno w ta czy w tamta nie robi znaczenia.
Pod wplywem tego watku siegnelam ponownie po ksiazke Dr.Ebena Aleksandra, neurochirurga ktory w zasadzie wrocil z tamtej strony chociaz wedlug wszelkiej wiedzy medycznej, nie powinien, no moze do stanu wegetatywnego, ale nie do pelnej swiadomosci wlacznie w odzyskana pamiecia i wiedza nabyta wczesniej. Nie wnikajac w szczegoly co tam sobie doswiadczyl, zaciekawilo mnie, ze czlowiek ktorego mozg, jak sam pisze, byl zupelnie wylaczony a neocortex (-to kora mozgowa tak?,) byl w szybkim tempie zzerany przez E.Coli wyszedl z tego na tyle skutecznie, ze byl w stanie opisac to korzystajac przy opisach ze swojej medycznej wiedzy. Ciekawe, ile minut daliby mu w Polsce? 15? To tak btw, skojarzenie, tam pewnie kazdy pojedynczy czlowiek ma znaczenie. Szkoda, ze u nas tez tak nie jest. Ale ksiazke polecam.
edit. tak neocortex to kora mozgowa ktora czyni nas ludzmi.
Isabelle ogromny szacunek dla Ciebie. Gdy czytam Twoje posty o mamie to mam łzy w oczach. Wyobrażam sobie przez co przeszłaś. 🙁

W liceum udało mi się dostać na wykłady o transplantologii w klinice szpitala uniwersyteckiego. Byłam bardzo nastawiona na medycynę. Może dlatego, że to miało miejsce jak wkraczałam w dorosłość- bardzo na mnie wpłynęło. Rozmawiała z nami lekarka, która wytłumaczyła nam trochę te procedury. Mówiła, że pytają się rodziny o zgody chociaż nie muszą- ale nie chcą postępować wbrew ich woli. Zgodzili się także z nami porozmawiać pacjenci, których opowieści o czekaniu na nerkę nigdy nie zapomnę. Bardzo mnie to "ruszyło".
Dlatego jeśli mi już nie będą potrzebne- nie będę mieć nic przeciwko temu, żeby moje narządy kogoś uratowały. Może to nadałoby sens śmierci. Tak staram się tłumaczyć rodzinie, żeby wiedzieli, że chciałabym je komuś oddać. Muszą o tym wiedzieć.
Szczególnie z moją grupą krwi..
busch   Mad god's blessing.
26 sierpnia 2014 20:18
Karla🙂, ja nie za bardzo wyobrażam sobie handel organami z przyczyn praktycznych. Załóżmy, że jakaś grupa przestępcza dostaje "zlecenie". Zakładamy, że wszyscy transplantolodzy nie są umoczeni, tylko niektórzy. Jak w takim razie organizują na przykład przewóz nerki z Krakowa do Warszawy, skoro np. tylko ci warszawscy handlują? Ile pieniędzy by to pochłonęło, by przekupić wszystkich ludzi zamieszanych na szczeblu administracyjnym i tym "bliżej pacjenta", by to się udało? Ilu jest Rockefellerów, których by było na to stać? Zwłaszcza że osoba oczekująca na przeszczep chyba z zasady nie pracuje, a jego najbliżsi krewni są zaangażowani na wożenie jej np. na dializy. A przecież żeby powstała tego typu grupa przestępcza, to trzeba tu mówić o pewnej powtarzalności, komu by się opłaciło ryzykować więzieniem, utratą prawa do wykonywania zawodu i ostracyzmem społecznym dla 10 tysięcy rocznie? Czy na pół roku?

No i chyba transplantacja to nie jest takie hop siup - czytałam, że kwestia zgodności tkankowej jest daleko bardziej skomplikowana, niż kwestia zgodności grupy krwi. Jak wtedy zrealizować zlecenie, kiedy jak na złość umiera nie ta osoba? Zwłaszcza że naprawdę mały procent umierających "nadaje się" do bycia dawcą?
Nie wnikajac w szczegoly co tam sobie doswiadczyl, zaciekawilo mnie, ze czlowiek ktorego mozg, jak sam pisze, byl zupelnie wylaczony a neocortex (-to kora mozgowa tak?,) byl w szybkim tempie zzerany przez E.Coli wyszedl z tego na tyle skutecznie, ze byl w stanie opisac to korzystajac przy opisach ze swojej medycznej wiedzy. Ciekawe, ile minut daliby mu w Polsce? 15?


Z tą różnicą, że pan doktor zapadłszy w śpiączkę oddychał samodzielnie czyli ośrodek oddechowy w rdzeniu przedłużonym działał bez szwanku.
Nie mylmy śmierci mózgowej ze stanem wegetatywnym, w którym to człowiek ewidentnie żyje 😉 Czy bez świadomości czy z nią, ale to już jest kwestią przypadku.
 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się