Zniesienie moratorium na odstrzał łosi

wrotki niekoniecznie. Na jelenie poluje się co roku, to prawda, ale jedno koło ma plan 40 sztuk w sezonie, a inne 1 lub wcale. Ja np. należę do koła polującego na bardzo ubogim (w jelenie) obwodzie i w planie mamy właśnie 1 sztukę, czasami wcale. Jeśli w kole jest 30-tu członków, z czego połowa to selekcjonerzy i każdy chce strzelić byka to przy planie 1 szt/rok można dostać odstrzał raz na 15 lat. Zawsze można pojechać polować na zaproszenie do innego koła lub kupić odstrzał tam, gdzie tej zwierzyny jest więcej. Co nie zmienia faktu, że za strzał do byka przyszłościowego nie selekta grożą wysokie kary i finansowe i związane z zakazami, w środowisku też jest to tępione.
espana, jesteś dianą? poważnie? Fajnie, bo się merytoryczny głos pojawia, a nie jedna pani drugiej pani...
Jestem 🙂 Chętnie odpowiem na wszystkie pytania 🙂
wrotki drzewa tez wytnij, te przy drogach i te troche dalej, bo sie komus moze auto poslizgnac i sie o nie zabije. I lampy tez, i mury, domy przy okazji bo czasem sie zdarza, ze ktos wjedzie 🙂 I populacje kierowcow i pieszych tez mozna by bylo troche kontrolowac - mniej ludzi, mniej wypadkow 😉
nerechta, jak to jest, ze w Niemczech nie ma tylu komunikacyjnych wypadków śmiertelnych co w Polsce a jeździ się szybciej? Nie wynika to czasem z infrastruktury drogowej właśnie? Z braku tychże przydrożnych drzew? Czasami wcale się nie trzeba poślizgnąć - jedzie się przepisowo, 90km/h , wyskoczy taki łoś i człowiek albo pierdyknie w łosia albo w drzewo - ma generalnie zero szans...

espana, co zrobić aby lokalne Koło Łowieckie zainteresowało się odstrzałem włażących mi pod dom i niszczących wszystko dzików?
Gaga ale ile to jest przypadkow przy wszystkich wypadkach drogowych? I przeciez nie tylko losie sa - jelenie, dziki, ba, przez kota mozna sie zabic. I drzewo, i lampe, i mur. I przez ludzi.
Nie da sie wszystkiego kontrolowac.
W Niemczech jezdzi sie szybciej na autostradach, na drogach zwyklych wolniej. Wypadki niekoniecznie musza sie wiazac z predkoscia, a z kultura jazdy, ktorej Polakom brakuje. Stan drog tez robi swoje. Nie zwalajmy wszystkiego na nature.
_Gaga - kontaktowałaś się z zarządem tego koła? Powiem Ci jak to wygląda u nas: w okresie wegetacyjnym do prezesa mojego koła ustawia się pielgrzymka, najczęściej rolnicy, którzy posadzili trochę ziemniaków, a dzik zniszczy wszystko przez jedną noc. Mój prezes to do-rany-przyłóż człowiek, więc nawet rozdaje płyny odstraszające dziki. Jeździmy wtedy w nocy na wskazane pola, jak się uda to się dziki postraszy, w okolicach większych upraw stawiamy ambony/zwyżki/krzesła (musimy mieć zgodę właściciela pola, wyobraź sobie, że niektórzy mają pretensję do koła o zniszczenia i występują o odszkodowanie, ale nie pozwolą postawić urządzeń łowieckich na tym polu). Płacimy szkody i to z nawiązką.
Gdzie Ci wchodzą w szkodę? Pole uprawne, łąka, ogródek warzywny? Zgłaszasz to kołu i MUSZĄ wysłać rzeczoznawcę do szacowania szkód i te szkody wypłacić - pod warunkiem, że zniszczony teren nie jest wyjęty z obwodu łowieckiego, które dzierżawi to koło.
U nas teren bogaty w jelenie a i tak koło odsprzedaje dewizowcom prawo strzału by mieć na płacenie kar za szkody wyrządzane przez dziki.
Nawet nie wiecie ile kół zbankrutowało przez odszkodowania. Za szkody koło ręczy majątkiem własnych członków - ze składek i ewentualnych darowizn. Dobrze - jak jest co sprzedać myśliwym zagranicznym.
Myśliwy płaci na każdym etapie uprawiania swojej pasji. Zwierzyna w stanie wolnym należy do Skarbu Państwa. Za szkody wyrządzone przez zwierzynę płaci koło. Za dzierżawę obwodu łowieckiego, na którym może polować płaci koło. Jak myśliwy strzeli zwierzynę i chce ją wziąć na użytek własny - płaci. Wcześniej musi tę zwierzynę wyhodować - uprawia poletka, buduje paśniki, podsypy, dokarmia zimą, szczepi na wściekliznę, itd. Plan roczny i dziesięcioletni jest jak gdyby z góry narzucany - to nadleśnictwo decyduje, ile płowej należy pozyskać w sezonie. Zwierzyna płowa jest największym szkodnikiem w lesie - jeśli nie zbliżymy się do odstrzału i nie pozyskamy wymaganej ilości jeleni, sarn, danieli - płacimy kary nadleśnictwu. Za szkody wyrządzone w lesie.
_Gaga, przepisy zabraniają strzelania w pobliżu budynków (300m?)
200 m, ale postraszyć można 😉 My robimy takie nocne dyżury na polach bezpośrednio przy budynkach. Bez strzałów, rzecz jasna.
wrotki niekoniecznie. Na jelenie poluje się co roku, to prawda, ale jedno koło ma plan 40 sztuk w sezonie, a inne 1 lub wcale. Ja np. należę do koła polującego na bardzo ubogim (w jelenie) obwodzie i w planie mamy właśnie 1 sztukę, czasami wcale.
są różne łowiska i różne plany odstrzałów, ale nie wyobrażam sobie, zeby myśliwy ryzykował dla słabego byka (bo trudno o dobrego na łowisku o małej liczbie odstrzałów) karę odebrania uprawnień seleksjonera i co zatym idze prawa do polowań "gościnnych".
generalnie problem z zielonymi głąbami polega na tym, że oni nie rozumieją znaczenia pojęcia "gospodarki łowieckiej"... że to nic innego, jak chów i hodowla w warunkach maksymalnie naturalnych i komfortowych dla "dziczyzny".
ps naprawdę są koła myśliwskiem z tylko jednym rodzajem łowiska?...przecież taka "monokultura" to szalone ryzyko.
pps a stek z polędwicy łosia jadłem kiedyś w Norwegii i bardzo polecam.
espana, próbowałam
Napisałam ze 2 pisma, bo OZŁ nie chciał podać namiarów telefonicznych... bez odzewu
Prosiłam o pomoc łowczego miejskiego itd itp... nikt nigdy nie pomógł
Teraz mam już to trochę w nosie, bo się sytuacja pozmieniała, ale jak wstajesz sobie rano wesoło aby konie nakarmić, a tu pół pięknie dosianej, nawiezionej, zwałowanej etc. łąki leży "do góry nogami" to się te nogi uginają 🙁

ps naprawdę są koła myśliwskiem z tylko jednym rodzajem łowiska?...przecież taka "monokultura" to szalone ryzyko.


Tak, szczególnie jeśli w tej "monokulturze" występują głównie dziki 😉 Stąd bankructwa kół.
Ja poluję w Bochni, 325 km od mojego miasta. Mamy bardzo mały obwód, niewiele ponad 4 tyś. ha. Obwód jest polny, tzn. grunty leśne stanowią mniej niż 40%. W obwodzie występuje głównie sarna i na nią mamy najwięcej odstrzału (nadleśnictwo dodatkowo zwiększyło plan w stosunku do ubiegłego roku z 46 do 64 sztuk). Atrakcja dla selekcjonerów w maju, gdzie sezonu jeszcze nie ma, ale można iść na koziołka i przy odrobinie szczęścia pozyskać cenne trofeum. Do kóz i koźląt ciężko się strzela. I koledzy nie chcą. Dobrze, że w plan wchodzą potrącenia.
W zeszłym roku w planie było jedno cielę (młode jelenia) - nie ma chętnych do strzelania.
Dzików też nie jest dużo - ok. 40 sztuk w planie - dla porównania koła łowieckie w okolicy Wrocławia mają 250 - 350 sztuk! Dodatkowo u nas ciężko jest je otropić i istnieje ryzyko, że planu nie wypełnimy. Za to szkody jak wszędzie 😉
W sezonie zbiorówek często zdarzają nam się polowania bez pokotu. We Wrocławiu to się nie zdarza 🙂 Strzały padają w każdym pędzeniu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się