"Nie ogarniam jak..."

ushia   It's a kind o'magic
12 grudnia 2018 21:29
no jak nie
sam chcial
zgwalcona dziewczyna w krotkiej sukience tez sama sobie winna
vanille, IMO sporo rozbija sie o to namietne przywolywanie dziwnosci/nienormalnosci, czyli tych kategorii negatywnych, a nie ocenanie czyjegos wygladu tak samo w sobie. Oczywiscie, oceniamy mimo woli, czy ktos nam sie podoba 😉 zastanawiamy sie, skad taki stroj i styl, subkultura, wyznanie, przegrany zaklad czy cokolwiek innego.

Jak dostanie skopany, bo komuś nie spodobał się jego wygląd to sam się prosił? No nie.
Co podpada pod afiszowanie się innością, a co jest ,,normalne"?


Wedle uznania oceniajacego pewnie.

To jaki jest wlasciwie ten kanon i kiedy mozna komus nie dac pracy tylko z powodu nieodpowiedniego imidzu i dyskryminowac "na wlasne zyczenie" ?
dea   primum non nocere
12 grudnia 2018 22:58
U nas w robocie/branży galeria osobliwości 🤣 jestem pewna, że gej o różowych włosach by się przyjął bez mrugnięcia, byle dobrze kodował. No i niestety dla tego egzemplarza, powinien być jeszcze uczciwy, bo by równie szybko poleciał.
Nie przeskoczy się ludzkiej percepcji. Nie umielibyśmy czytać, gdybyśmy nie umieli różnicować.
Ja się dziwię, że dla kogoś różnicowanie jest jednoznaczne z negatywną(!) oceną.
Czyli co? W Polsce litery koreańskie, powiedzmy - nie są niczym dziwnym?
Są dziwne. Ale nijak nie są gorsze.
I jasne, że na okrągło oceniamy:
"Nie, z ta kumpelą jakoś nie bangla", "Ale dziś ładnie wyglądasz!", "Ten laptop mi się podoba, tamten nie", "Jaki piękny ślub!"
Natomiast wartościowanie ludzi, układanie ich w jakąś "drabinkę" - to już każdy sobie przeprowadza wg własnych kryteriów.
I proszę nie mówić, że nie, bo sporo z tu "tolerancyjnych" jechało na wolcie po, np. patologii, matkach z dziećmi/bezdzietnych etc.
Sama przeczytałam, od "tolerancyjnej", rzecz jasna, że... wolno potępiać(!) za... poglądy(!)
Ja wartościuję ludzi, i wtedy liczy się dla mnie ocena Moralna.
Co czyni dany człowiek, i jakie są tego rezultaty. Przybywa na świecie dobra? Czy Zupełnie nie?
Są takie postępki, że w moich oczach dyskwalifikują niektórych jako ludzi - póki będą tak "błądzić".
I na pewno nie jest to homoseksualizm.
A jak ktoś zażarty na "nie oceniam" to może przypomnieć dyskusje na temat ludzi "oddających" stare konie?
A ja myślę, że ludzie odmiennie się ubierający, z włosami żółtymi czy geje afiszujący swoją inność czy jacyś wydziarani goście albo ludzie z uszami do ziemi czy łańcuchami w języku na własne życzenie są dyskryminowani. Mamy pewne kanony zachowań, kultury, ubioru. Każda odmienność jest OK, - każdemu wolno - ale afiszowanie się nią ma wpływ na to jak postrzega takich ludzi otoczenie.

Nie ma sie potem co dziwić, że tacy ludzie mają problemy ze znalezieniem pracy czy akceptacją przez innych.

Stare przysłowie "jak Cię widza tak Cię piszą" cały czas żywe

Jak dostanie skopany, bo komuś nie spodobał się jego wygląd to sam się prosił? No nie.
Co podpada pod afiszowanie się innością, a co jest ,,normalne"?


Dla każdego co innego - to co dla mnie jest dziwne i nienormalne (np tunele w uszach) dla innego może być normą, bo obraca się w środowisku artystów-tunelarzy.
Jak ktoś ma być "skopany" to będzie, nawet ubrany w garnitur.

Dla mnie afiszowanie się innością - np. parady gejowskie - jakoś ja nie latam po ulicach i się nie drę, że jestem hetero!

Dla mnie afiszowanie się innością - np. parady gejowskie - jakoś ja nie latam po ulicach i się nie drę, że jestem hetero!



bo w przeciwieństwie do nich masz pełnię praw  🙂


Dla mnie afiszowanie się innością - np. parady gejowskie - jakoś ja nie latam po ulicach i się nie drę, że jestem hetero!



bo w przeciwieństwie do nich masz pełnię praw  🙂




każdy w naszym kraju podlega takim samym prawom - nie wiem więc dlaczego ja mam mieć pełnię a ktoś inny nie
No tak, nikt z nas nie może poślubić osoby tej samej płci. Patrząc na to w ten sposób to tak, podlegamy tym samym prawom. Jednak konsekwencją tego jest to, że Ty możesz poślubić swoją drugą połówkę (a za tym idzie cały wachlarz ważnych życiowo udogodnień) a osoba homoseksualna nie może. Taka równość pi razy oko 😉
infantil, pewnie orientujesz się jak to jest prawnie - więc zapytam.
Nie ma w prawie polskim cywilnych małżeństw jednopłciowych. Ok, to wiem.
Ale co takie małżeństwo daje? Ponadto co można załatwić u radcy prawnego, notariusza, ale bez nazywania tego małżeństwem. (przepraszam, prawo to nie moja dziedzina, mogę używać niekoniecznie trafnych sformułowań). Mam na myśli to, że chyba można u notariusza np. zapisać komuś swój majątek, że można spisać pełnomocnictwa do konta, może spisać pełnomocnictwa do dostępu do informacji medycznych.
Czy to się różni od uprawień aktem małżeństwa. (pytam bo nie wiem)
ushia   It's a kind o'magic
13 grudnia 2018 09:20
Tym ze malzenstwo daje takie prawa z urzedu
nie musisz specjalnie isc i zapisywac po kolei wspolwlasnosci, okreslac dziedziczenia, przedstawiac pelnomocnictw itp itd
wlacznie z decydowaniem czy w razie w odlaczyc partnera od respiratora
Ascaia, różni się bardzo, w przypadku aktu notarialnego np. nie masz prawa do renty po zmałym małżonku, nie mozesz się wspólnie rozliczać z podatku dochodowego, w przypadku spadku rodzina zachowuje prawo do zachowku, chyba że ją wydziedziczysz. Ponadto wszędzie musisz chodzić i pokazywać ten akt notarialny, np. w szpitalu. Możesz mówić o partnerze mąż czy żona i bez ślubu, ale de facto tym mężem czy żoną nie jestescie i w świetle prawa i dla społeczeństwa.
Ascaia, ushia i yegua mnie ubiegły, ale podpisuję się pod ich postami.
biorąc pod uwagę, że obecnie wiele ludzi żyje bez ślubu i ogarnia rzeczywistość - to nie wydaje mi się istotne
Dodofon to że Tobie nie wydaje się to istotne to nie znaczy, że dla innych nie jest  😉 Prawda jest taka, że dużo młodych osób żyje tu i teraz i nie myśli przyszłościowo.
Ja nie wyobrażam sobie budować z kimś życia, być jego najbliższą osobą i po X latach w razie śmierci partnera być prawnie traktowana jakbyśmy się nigdy nie znali.
ushia   It's a kind o'magic
13 grudnia 2018 09:35
Dodofon, na tym polega prawo do czegos - mozesz skorzystac jezeli uznasz ze chcesz
wiele osob np nie uznaje swojego prawa wyborczego za istotne i z niego nie korzysta
ale je ma i bylby wielki raban gdyby je odebrac
Dziękuję za odpowiedź.
Miałam w głowie ten sam ciąg myślowy co Dodofon.


yegua, a jak jest małżeństwo formalne to rodzina traci zachowek?
biorąc pod uwagę, że obecnie wiele ludzi żyje bez ślubu i ogarnia rzeczywistość - to nie wydaje mi się istotne


A ja właśnie myślę, że coraz więcej ludzi bierze te śluby. Coraz mniej żyje bez tego. Coraz większej liczbie osób na tym zależy.
I nie chodzi tylko o przepisy czy spadki (to głównie, wiadomo), ale tez o to, że po ślubie COŚ się zmienia. Nie umiem zdefiniować cosia 😉 ale zmienia się związek. Ewoluuje na jakiś inny stopień. U niektórych mniej u innych bardziej. Osoby jednej płci tez powinny mieć prawo do przeżycia ślubu, do związania się wobec prawa i świata i zupełnie nie mogę pojąć, co jest nie tak z tym krajem, że nie pozwalamy prawnie żyć ludziom tak jak chcą...
Chodzenie do notariusza czy prawnika TO NIE TO SAMO.
A co to ma za znaczenie w sumie, czy wiecej czy mniej osob bierze sluby? Przeciez sam fakt, ze mi i x innym ludziom cos sie nie wydaje istotne to niekoniecznie powod, zeby do tego dopasowywac regulacje prawne 😉

Biurokracja to btw okropna rzecz, sporo takich durnych regulacji moznaby uproscic, zeby nie zatruwac zycia ludziom w konkubinatach (kocham to slowo 😜 )
Cricetidae, pewnie, że nie to samo!
Jak najbardziej jestem za tym, by związku jednopłciowe mogły zawrzeć małżenstwo.
Z czystej ciekawości zapytałam jak to jest od strony prawnej.
Nie wiem jak Dodofon, ale mnie to zastanowiło pod tym kątem, że właśnie był ten moment gdy tych związków bez aktu cywilnego było mnóstwo i że jakoś to musiało być prawnie rozwiązane. 
A ja jestem przeciwna temu, żeby związki jednopłciowe mogły zawierać małżeństwa.
Że wymagałoby to zmiany konstytucji, to wiecie, prawda?
Chciałabym, żeby małżeństwo pozostałe zarezerwowane dla mężów i żon.
Natomiast powinna istnieć i działać instytucja Oficjalnego Związku, oparta na zgodnej deklaracji, dostępna dla wszystkich pełnoletnich obywateli,
i dająca takie same prawa jak małżeństwo, przy czym pozostaje jedynie dyskusyjna kwestia adopcji (dla mnie osobiście mało istotna, ale wiem, że dyskusyjna).
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 grudnia 2018 06:40
Przechodziłam wczoraj z psem przez ogródki działkowe. I niefortunnie rzuciłam mu piłkę, utknęła w tui na jednej z działek. I szukałam czegoś na czym mogłabym stanąć i spróbować po nią sięgnąć, bo niestety sznurek od piłki jest podgumowany i nie chciała spaść. I znalazłam wiadro, stertę śmieci, nigdy nie ogarnę jak można tak syfić, jeszcze w miejscu, do którego się przyjeżdża raczej odpocząć. 🙁

Nie ogarniam kampanii pro-zdrowemu odzywaniu/anty-otyłości, która pojawiła się ostatnio. Wielkich, białych plakatów ze Ż[s]R[/s]YJ. Nie ogarniam, że ktokolwiek mógł wpaść na to, że to jest dobry pomysł. Nie ogarniam, że ktoś to zaakceptował i wypuścił w świat. Nie ogarniam, że ktoś nie przewidział tego, jak dramatyczne i niebezpieczne skutki może mieć taka kampania! 
Nie ogarniam, że dla kogoś obrażanie osób otyłych to metoda na przekonanie ich do zmiany stylu życia. I nie ogarniam, że podczas tworzenia tej kampanii nikt nie pomyślał o osobach z zaburzeniami odżywiania.
No widzisz
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Mnie do łba nie przyszło, że to  obraża kogoś chorego. .
Przyszła mi za to do głowy...niewiedza, jedzenie nie tylko w namiarze ale przede wszystkim niezdrowo.
Wózki sklepowe wyładowane czipsami, MOMem, polędwicą sopocką za 9,99 za kg, smakowymi wodami i napojami czy nektarami naładowanymi tablicą Mendelejewa.
Przyszły mi do głowy dane mówiące o tym, jak niezdrowo odżywiamy się my a w związku z tym nasze dzieci.
Przyszedł mi do głowy mój trzydziestopięcioletni kuzyn, który zaczynał i kończył dzień w McDonald's ie...dzisiaj zmaga się z cukrzycą. Dzieciaki z batonem w łapie zamiast jabłka, otyłe (i nieotyłe) rodziny w macu zamawiające zestawy...rzecz jasna powiększone. Przyszły mi do głowy statystyki mówiące o tym, że jako społeczeństwo tyjemy.
I przyszło mi do głowy, że tylko niewielki procent osób z nadwagą, to ci ,którzy po prostu chorują na choroby upośledzające metabolizm.
Dla mnie to hasła.... uważaj co jesz i ile tego jesz.
Sama zmagam się z tarczycowym tyciem "od powietrza"....mnie nie obraziło
Kastorkowa   Szałas na hałas
15 stycznia 2019 14:27
A ja z drugiej strony nie ogarniam nagonki w tym roku na konkurs.
Uwielbiam konkurs AMS-u za to, że co roku prace są mocne, oryginalne a nie koniecznie poprawne politycznie i złagodzone jak tylko się da.
Ja to traktuję jako sztukę, i to fajną mocną bezpośrednią.
Może mam mało empatii, ale nie uważam, że ktoś się może za to obrazić, dystans.
Rozmawiałam o tym z kilkoma osobami i zgodnie doszliśmy do wniosku, że jeżeli ktoś nie widzi w tym niczego złego, to możemy mu tylko zazdrościć. Po prostu.
Bo niestety dla osób z zaburzeniami odżywiania ta kampania może być niebezpieczna w skutkach. Nie jest to ani fajna sztuka, ani fajny, bezpośredni przekaz. Jest to coś bardzo szkodliwego społecznie. Wiem jak ja zareagowałam na tę kampanię (i jak nadal reaguję, widząc te plakaty codziennie)a względnie kontroluję swoje problemy, dlatego też mogę sobie jedynie wyobrazić jakim ciosem są te plakaty dla osób, które sobie nie radzą na co dzień ze swoimi zaburzeniami takimi jak anoreksja, bulimia itd.

edit: rozmawiałam o tym również z osobami otyłymi i świadomymi swoich problemów, dla nich ta kampania także jest jedną wielką pomyłką i niczym motywującym.
Powiedz mi jaki procent społeczeństwa to osoby z bulimią czy anoreksją.
Bo chyba...nie ogarniam skali problemu ??
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 stycznia 2019 14:38
ale ta kampania, tak mi się wydaje, jest skierowana właśnie do osób nieświadomych. Mnie nie rusza, mimo różnych problemów i żarłoczności.

Zawsze się kogoś urazi jak się serwuje mocniejszy przekaz 😉
Kastorkowa - mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty, jak ktoś chce się obrazić to i tak się obrazi. Mam małą niedowagę i uważam, że też się mogę "nażreć". To nie jest akcja skierowana tylko do osób z nadwagą.

A pamiętacie ten plakat?


a przecież ludzie, którzy palą może mają nerwicę, umarł im ktoś bliski i muszą odreagować, wychowali się w ciężkim środowisku i nie widzieli dla siebie innej drogi?
Powiedz mi jaki procent społeczeństwa to osoby z bulimią czy anoreksją.
Bo chyba...nie ogarniam skali problemu ??


Osób z zaburzeniami odżywiania jest.. więcej, niż się powszechnie myśli. I ED to nie tylko anoreksja czy bulimia.
I według mnie, problemem nie jest urażanie. Bo tak, zawsze się kogoś urazi. Problemem jest wyrządzanie krzywdy taką kampanią. Tak jak pisałam, ona jest niebezpieczna w skutkach. I nie ma znaczenia, że tylko dla jakiejś mniejszości. Dla mnie to chore, że hasło stworzone w taki sposób wisi publicznie, w czasach, gdy kwestie takie jak zaburzenia odżywiania nie są już tematem tabu i świadomość powagi problemu rośnie. Nie ogarniam.

Zazdroszczę Wam bardzo, że nie widzicie w tym problemu, też bym tak chciała.
Problemem jest wyrządzanie krzywdy taką kampanią. Tak jak pisałam, ona jest niebezpieczna w skutkach.


Możesz rozwinąć? Jakie niebezpieczne skutki niesie ta kampania?

Nie pytam, żeby podważać twoje nieogarnianie, ale naprawdę nie wiem. 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się