"Nie ogarniam jak..."

Ja się w ogóle zastanawiam skąd ludzie mają TYLE kasy. Jeżdżą zarąbistymi furami. Młodzi, starsi niewyględni. Ja ako lekarz zapitalam jak wół i nie stać mnie na zarąbistą furę. Mogłabym wziąć na leasing albo na raty. I to tyle. Skąd ludzie na to mają? Wokół miasta wypaśne chaty. Wszystko na kredytach? Nie wiem. Wiem, że ostatecznie pracuję tyle, że zarabiam dobrze. Naprawdę dobrze. Ale patrząc na otoczenie, to... Czujęnsię dość biedna.
Ja biedy w kraju nie widzę. Jeżdzimy dużo rowerami. Wsie coraz bogatsze. Osiedla superndomków pod miastem coraz większe. Bieda w starych blokach tylko chyba siedzi. Nie widzę tak tej biedy, poważnie.
tunrida - witam w klubie 😉. Z tym, że ja wiem, że zarabiam nieźle (jak na moje potrzeby, wiadomo, że zawsze chce się więcej), a chałupę mam nadal do generalnego remontu. Tylko ja wiem czemu - priorytety mam inne. Jakieś 8 lat temu znajomy obiektywnie mi powiedział - weź sprzedaj te swoje konie, darmozjady, zostaw sobie ze dwa, na to miejsce wstaw pensjonatowe, będziesz miała i kasę i dużo mniej wydatków. Niedawno przeliczyłam ile byłabym "do przodu" gdybym  tak zrobiła - wyszło mi tyle ile potrzeba na remont.... no ale ja sentymentalna pipa jestem, jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardy tyłek.
Ludzie biorą wszystko na kredyty, przynajmniej w moim otoczeniu tak jest. Ja jedyna z moich bliższych znajomych oraz rodziny nie mam żadnego kredytu (i mi to nie grozi, bo przy mojej działności tak czy tak nie mam zdolności kredytowej  😁 może to i lepiej, bo znając mnie to bym sie zadłużyłapo uszy  i miała problem spłacać, a tak to nie mam tego problemu :P). Ale też tej biedy nie widze, może taka branża, ale niektózy moi klienci mają takie domy, auta i konie, że hej.
Ja niby też zrabiam nieźle, ale nie umiem chyba gospodarować kasą, bo mi ciągle gdzieś ucieka i nie umiem nic odłożyć. A jak już odłoże to prędzej czy później idzie na leczenie konia albo naprawe auta - choć w sumie, m in po to staram sie cokolwiek odkładać, żeby nie było tak, że nagły wydatek mnie wprowadzi w długi...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 maja 2018 19:46
Z moich obserwacji:
wypasione fury - leasing - jest firma, firma zarabia, potrzebne koszty, no to myk samochód i to nie taki za 100 tysi, tylko za 5 razy tyle,
wypasione chałupy - kredyt,
albo niezła chałupa u młodych ludzi - rodzice.

Znam też kilku takich, co mają na wszystko żywą gotówkę i to wielką, ale to promil. Kto dziś ma wolną dużą bańkę na koncie, phi, kto ma pół? Mało kto. Tak wolne 100 tysięcy, 200, no może 300  to ludzie mają, ale więcej? Mają tylko naprawdę bogaci ludzie, a tych w skali niewiele.
desire   Druhu nieoceniony...
20 maja 2018 19:47
tunrida, aaa to u mnie wszyscy tacy mają firmy (głównie budowlane) i auto na kredyt jednak, czy tam ten leasing.. tyle, że u mnie np. modna jest "odnowa stóp" i pani zarabia na tym naprawde nieźle, dojeżdża do klienta to ma i fure i na dobre życie, z tego, co opowiadała 😉 my z mężem też w końcu mamy "fure" 😉

za to też nie ogarniam, że według banku nie stać mnie na hipoteke (a chce max 180-200tyś) z ratą 600-800zł na miesiąc, a teraz stać mnie żeby wynajmować mieszkanie za 1100 złotych/msc.  😵 🙄 🤣
Ja biedy w kraju nie widzę. Jeżdzimy dużo rowerami. Wsie coraz bogatsze. Osiedla superndomków pod miastem coraz większe. Bieda w starych blokach tylko chyba siedzi. Nie widzę tak tej biedy, poważnie.


Może obejrzyj sobie kilka programów z cyklu: "Nasz Nowy Dom", to może dostrzeżesz tę biedę w Polsce. A zapewniam, że bohaterowie tych odcinków to żadna patologia i jest takich rodzin mnóstwo. Niestety, bieda nie rzuca się w oczy, w przeciwieństwie do bogactwa.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 maja 2018 19:55
Ludzie biorą wszystko na kredyty, przynajmniej w moim otoczeniu tak jest.


Jakieś dwa miesiące temu słuchałam audycji w radiowej Trójce, w której powiedziano, że w Polsce jest jeden z najmniejszych odsetków mieszkań kupowanych na kredyt w Europie, i że prawie 65% nieruchomości jest nabywanych bez kredytu. I że jednocześnie mamy jeden z najwyższych wskaźników zamieszkania, tj. osób posiadających własne mieszkania, i np Niemcy mają znacznie mniej.

Z drugiej strony - znam takie osoby, które biorą kredyt na absolutnie wszystko. Nowy samochód bo stary jest sprawny ale nie dość fajny. Nowy gadżet. Wakacje. Kupno kanapy. Nie dlatego, że ich nie stać, tylko jakoś wolą mieć od razu, niż poczekać miesiąc czy dwa i odłożyć.

Zrobiłam dziś wycieczkę rowerową po wschodnich peryferiach Warszawy i mam podobne spostrzeżenia jak tunrida - wszędzie nowe lub wyremontowane, ogromne, piękne chaty i drogie auta pod nimi. Tylko jak jeżdżę do siebie na wschód to tam widać, że jest znacznie biedniej. I w zachodniej części polskich gór, bo programy unijne są tam kiepsko rozwinięte.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 maja 2018 19:59
Ja widzę biedę na żywo. To często gęsto ludzie, którzy sobie radzą, ale nie zmienia to faktu, że są biedni, ale robią wszystko, by z tą biedą godnie żyć.
cieńna śniegu- nie muszę oglądać programów w tv. Mam wizyty domowe, jeżdżę po domkach, blokach, po wsiach. Wchodzę ludziom do mieszkań. A wizyty domowe wcale nie są u najbogatszych, wręcz często preciwnie. Biedniejsi szukają pomocy psychiatry z różnych powodów. ( ( ( alkoholizm, zaświadczenia do opieki, do mopsu o leczeniu, bo warto itd itp.) Bieda jest,owszem, Ale dużo ludzi żyje godnie. A baardzo wielu jest bogatych. Zdania nie zmieniam. Zastanawiam się skąd ci ludzie biorą tyle kasy?
Może zależy gdzie sie mieszka, gdzie pracuje, gdzie jeździ. ja mieszkam w mieście w dzielnicy willowej, gdzie tylko kilka budynków jest zrobionych na mieszkania, reszta to wielkie domy, wszędzie wkoło bardzo bogaci sąsiedzi, u mnie w budynku, pomimo że mam samych starszych ludzi już, to wszyscy mają dobre auta, mieszkania mają ogromne (swoją drogą nie wiem czy na mojej dzielnicy jest jakakolwiek inna kawalerka poza moją, tu jeśli nawet jakas willa jest przerobiona na mieszkania, to takie po 100m. i takie maja moi sąsiedzi, ja mam 33m, a kolejne najmniejsze mieszkania ma 87m :P ), ciągle robią jakieś remonty itd, pomimo że na emeryturach większosć.. klienci z reguły też bogaci, bo zwykle tacy ludzie mają konie, rodzine mam też raczej zamożną, więc pewnie stąd mam taki obraz, że ludzie mają kase generalnie i mi się wydaje, że dużo... z drugiej strony, no widzę biedne domy na wsiach jak jade do różnych stajni, itd. Widzę nawet we Wrocławiu rejony gdzie jest bieda. Ale też no kurcze, tyyyle dobrych aut jeździ po mieście, jest tyyyle domów, mieszkań, dużych, drogich, ludzie tam mieszkają jacyś.... tylko ludzi w galeriach handlowych, z wielkimi torbami zakupów odzieżowych, w restauracjach, itd... też sie zawsze zastanawiam co oni robią, że ich stać na to :P z reguły stwierdzam, że pewnie umieją oszczędzać lepiej ode mnie 😉

Z tym, że dużo mlodych ludzi ma mieszkania od rodziców, to prawda. Ja w sumie też mam spadkowe, na swoje by mnie nie było stać, więc gdyby nie to, to bym pewnie wynajmowała...
[quote author=baba_jaga link=topic=95120.msg2784434#msg2784434 date=1526724309]
[quote author=safie link=topic=95120.msg2784363#msg2784363 date=1526714412]
Ciągle słychać wszędzie, że w urzędach się świetnie zarabia. NIE.


Nie wiem, jakie masz doświadczenia z pracą w budżetówce/samorządówce np. wśród rodziny czy znajomych.
U mnie właściwie wszyscy w takim sektorze pracują, chociaż w różnych branżach. Nigdy w życiu nie słyszałam by w urzędach czy innej państwowej "firmie" zarabiało się świetnie. Ba! nawet by zarabiało się dobrze. 😉
[/quote]


O samorzadach sie nie wypowiem ze wzgledu na brak doswiadczen.

Natomiast mialam okazje pracowac w budzetowce w 2 roznych ministerstwach i oba miejsca wspominam dobrze, w tym rowniez od strony finansowej.
Startujac do obu miejsc nie mialam zadnych znajomosci.
Wiem oczywiscie, ze w tym srodowisku niemal zawsze wymagane jest doswiadczenie w administracji. Moge podpowiedziec, ze sama zdobylam je podczas Erasmusa we Francji - poszlam do konsulatu z prosba o rozmowe z konsulem, ktoremu zaproponowalam miesieczna wspolprace w ramach bezplatnego wolontariatu - oczywiscie w gre wchodzily najbardziej prymitywne zajecia i nie roscilam sobie praw do wykonywania tego czy tamtego, w koncu nie mialam poswiadczen bezpieczenstwa wiec od dokumentow i korespondencji musialam byc odcieta).

W przypadku rynku pracownika, ktory np. mamy obecnie w Warszawie sytuacja tez moze wygladac inaczej - w sumie to na plus dla niektorych pracownikow: mniej osob jest chetnych wejsc do administracji (wiec jest szansa, ze wymagania beda troche obnizone), ok pensje beda nizsze niz w korpo ale przypadku osob chcacych wziac np. kredyt to na osoby pracujace w administracji banki patrza dobrze, mozna tez przygotowac sie do egzaminu na urzednika - w przypadku jego zdania dodatek wynosi teraz cos ok. 700 zl (minusem jest jednak to, ze bez oficjalnego pozwolenia nie mozna dodatkowo pracowac i inne obostrzenia). Bezwglednie nalezy postawic na jezyk obcy, w wersji absolutne minimum angielski, lepiej wiecej - wowczas w gre wchodza zagraniczne wyjazdy sluzbowe (i wynikajace z nich znajomosci, nie zapominajac o dietach). Ewentualnie, zwlaszcza w przypadku mlodszych osob, mozna pomyslec o KSAP'ie.

Sytuacja moze wygladac inaczej w samorzadach oraz w mniejszych miastach - zwlaszcza w kwestii niskich pensji.
Ale w ministerstwach, na poziomie specjalisty (czy nawet starszego, glownego) pensja pozwala na normalne zycie.
[/quote]

W ministerstwach potwierdzam- zarabia sie calkiem spoko. Sama nie pracowalam, ale znajomi tak. Spedzilam natomiast 11 lat w samorzadzie i uwazam, ze zarabialam calkiem ok. Przez pierwsze lata bylo faktycznie kiepsko, potem zaczelo sie zmieniac, dostalam kilka podwyzek + bonusy od czasu do czasu i zylo sie niezle. Uwazam tez, ze to mit, ze w korporacjach zarabia sie znaczaco wiecej niz w sektorze panstwowym. Tez mi sie tak wydawalo, ale teraz pracuje w korpo i zarabiam mniej niz w urzedzie. Bonusy gotowkowo nizsze, chociaz ogolnie socjal duzo lepszy (ot chociazby prywatna opieka medyczna na poziomie VIP). Moj chlopak tez pracuje w korpo, tylko na wyzszym stanowisku, wiec zarabia sporo, ale w jego zespole szeregowy pracownik nie dostaje wiecej niz 3000 zl netto, wiec to nie sa jakies kokosy 😉
Co do posiadania koni, to z moich obserwacji sporo ludzi srednio- zamoznych moze sobie pozwolic na posiadanie czy dzierzawe konia. Mam konia prawie 10 lat, a nigdy za bogata sie nie uwazalam. Obracam sie tez w pensjonatach ze sredniej polki cenowej, wiec i wsrod ludzi na powiedzmy, moim poziomie zamoznosci 😉 Pewnie zupelnie inne odczucia mialabym stojac z koniem w jakims wypasionym miejscu.
Na wakacje i wyjazdy zawsze przeznaczalam jakies bonusy z pracy czy dodatkowa kase, ktora gdzies tam zarobilam i zawsze byl to jakis tam moj priorytet, bo uwielbiam podrozowac. Byly natomiast takie lata, kiedy wyjezdzac mi sie co roku nie udawalo. Sadze, ze w tej chwili jest tyle opcji taniego podrozowania, ze wakacje zagraniczne nie roznia sie cena specjalnie niz powiedzmy 2 tygodnie nad polskim morzem.
[quote author=karolina_ link=topic=95120.msg2784561#msg2784561 date=1526765906]
[quote author=n link=topic=95120.msg2784443#msg2784443]
znoszą wszystkie limity od przyszłego roku 🙁
[/quote]


No zartujesz chyba? To juz pewne? U mnie jeszcze niepewne czy zus musze placic w UK czy w PL... a bez limitu polski zus byłby totalnie z dupy. Trzeba bedzie uciekac na kontrakt w razie w...
[/quote]

przez sejm i senat już przeszło, teraz jest w TK, ale wątpię żeby tam coś z tym zrobili, rozdmuchany socjal sam się przecież nie sfinansuje...


Z moich obserwacji:
wypasione fury - leasing - jest firma, firma zarabia, potrzebne koszty, no to myk samochód i to nie taki za 100 tysi, tylko za 5 razy tyle,
wypasione chałupy - kredyt,
albo niezła chałupa u młodych ludzi - rodzice.


tylko leasing auta za 500k to jest jakieś 10k miesięcznie. Nawet po odliczeniu vatu i dochodowego, to nadal z 7k trzeba zapłacić.
A budowa małego domku na małej działce to aktualnie min. 4k miesięcznie przy kredycie na 30 lat. "Wypasiona chałupa" - kilka razy tyle.
To tak na wszelki wypadek, dla tych którym się wydaje, że kredyty i leasingi to za półdarmo są.
Wiecie, leasing czy kredyt na dom się spłaca bo wpadną i zabiorą - to i dobrze przed ludźmi się wygląda. W razie czego jak się nie ma z czego to się kontrahentowi za fakturę nie zapłaci...Ludzie żyją ponad stan a w razie "w" po prostu nie płacą tego co nie muszą. Żeby zachować jako takie pozory to trzeba za dom, za samochód, za tel i kablówkę czy za wakacje na wypasie. Ale w hurtowni można np. wisieć od pół roku z zaległościami na grube dziesiątki tysięcy. Taka trochę smutna prawda tej fasady "bogatości". To tak przy okazji ostatniej rozmowy ze znajomym prowadzącym hurtownię 😉.
[quote="epk"]Ludzie żyją ponad stan a w razie "w" po prostu nie płacą tego co nie muszą. Żeby zachować jako takie pozory to trzeba za dom, za samochód, za tel i kablówkę czy za wakacje na wypasie. Ale w hurtowni można np. wisieć od pół roku z zaległościami na grube dziesiątki tysięcy. Taka trochę smutna prawda tej fasady "bogatości". [/quote]
Ooo, to, to.
Można też np. proponować jakaś usługę za dług zaciągnięty w tej hurtowni. Albo zaciągać "milion" kredytów, by jednymi spłacić inne. Ale przecież luksus sportowego auta nie sprzedam, bo jak to tak. Nie wszystko złoto, co się świeci. 😉

Już nie mówiąc, że niektóre rzeczy tylko "wyglądają", a tak naprawdę wcale nie są nie wiadomo jak drogie.
epk 100% racji! Niestety...  😤
Wiecie, "za moich czasów" na każdych studiach była ekonomia polityczna.
Jak kto nie miał farta (do wykładowcy), to ze 2 lata uczył się dlaczego marksizm-leninizm
to jedynie słuszny system ekonomiczny (oj, znacie to, walka klas, wartość dodana, krwiopijcy kapitaliści, od każdego wg zdolności, każdemu wg potrzeb).
Jak kto miał farta (ja miałam) to o "jedynie słusznych" uczył się mało, za to ekonomię wolnorynkową miał nieźle przybliżoną.
W każdym razie do dziś pamiętam, że ekonomia realnego socjalizmu polegała na tym, że, inaczej niż  w kapitalizmie,
gdzie podły pracodawca zabiera 50%, dobrotliwe państwo (i wiodąca siła narodu, umiłowana Partia) zabierało 73%, pracownik jako wypłatę otrzymywał 27%
wartości swojej pracy. No.
A potem "zmienił się system". No. I nikt nie przywrócił tych 100%, żeby je później opodatkować.
Nie, te 27% zostało obłożone podatkami (VAT!) i "składkami".
Może to odrobinę wyjaśnia, dlaczego jest jak jest.
N - no to pozostaje nadzieja ze Duda zawetuje... bo inaczej albo bede musiala pokombinowac z forma zatrudnienia albo wracac za granice. Dla mnie to bedzie duza podwyzka zusu, z ktorej nic tak naprawdę nie bede miala, bo w emeryture nie wierzę. Smutno.

Edit: chyba ze "miłościwie nam panujacy" zejdzie z tego swiata bo podobno jest od dawna w szpitalu, to moze niektore pisiory cos przemysla, chociaz po nich ciezko sie myślenia spodziewac
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
22 maja 2018 08:12
Karolina_, nie liczyłabym, że zejdzie z powodu chorego kolana. Złego licho nie bierze.
Ale w hurtowni można np. wisieć od pół roku z zaległościami na grube dziesiątki tysięcy.My inna branża, ale czujemy to też dotkliwie. Totalna dzikość i prawo silniejszego. Bank może coś zabrać, więc ma mocniejszą kartę.
Ja się w ogóle zastanawiam skąd ludzie mają TYLE kasy. Jeżdżą zarąbistymi furami. Młodzi, starsi niewyględni. Ja ako lekarz zapitalam jak wół i nie stać mnie na zarąbistą furę. Mogłabym wziąć na leasing albo na raty. I to tyle. Skąd ludzie na to mają? Wokół miasta wypaśne chaty. Wszystko na kredytach? Nie wiem. Wiem, że ostatecznie pracuję tyle, że zarabiam dobrze. Naprawdę dobrze. Ale patrząc na otoczenie, to... Czujęnsię dość biedna.
Ja biedy w kraju nie widzę. Jeżdzimy dużo rowerami. Wsie coraz bogatsze. Osiedla superndomków pod miastem coraz większe. Bieda w starych blokach tylko chyba siedzi. Nie widzę tak tej biedy, poważnie.


no to dodaj do tego np. sytuację, gdy masz męża który zarabia jeszcze lepiej od Ciebie (np. jest ginem i ma prywatny gabinet, albo jest stomatologiem - a do tego  chłopy zawsze lepiej zarabiają) = czyli macie 2 bardzo dobre pensje - wtedy to się rozkłada - i kasy jest więcej
Ale ja nie mówię o lekarzach. Tylko o całej masie ludzi którzy mnie otaczają. Młodzi, a bryki super, chaty super. Wtedy się zaczynam czuć jak łoś. Bo będąc w ich wieku, to mi matka obiady swoje przynosiła, bo po urodzeniu dziecka nędza była ostra.
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=95120.msg2785117#msg2785117 date=1526973149]
Karolina_, nie liczyłabym, że zejdzie z powodu chorego kolana. Złego licho nie bierze.
[/quote]

Moze jakas sepsa albo zator... nie zycze mu zle, ale kazdy z nas kiedyś umrze a w tym przypadku to bylby dobry moment z punktu widzenia zycia w Polsce.


Tunrida, myślę ze Dodofon ma racje, co prawda nie bylo to w PL, ale pracujac na szeregowym stanowisku w korpo mocno odczuwalam roznice miedzy naszymi finansami a tym na co mogli sobie pozwolic znajomi gdzie oboje mieli dwie przyzwoite pensje. Edit: no i poruszana tu juz kwestia priorytetów, bo moje dwa konie pochlaniaja rate sporej hipoteki spokojnie co miesiąc
teraz młodzi jakoś zarabiają na rzeczach totalnie da mnie nieogarniętych.... jakieś internetach, blogach vlogach i innych duperelach...
wiec może z tego kasę mają...
Ja widzę biedę - bo jestem w grupie pomocowej na fb.
Ale też jak poprzedniczki wiem, że większość ludzi żyje na kredyt
a do tego  chłopy zawsze lepiej zarabiają


Z moich obserwacji to coraz częściej więcej zarabiają kobiety 😀 i fajnie.
poza tym tunrida - zależy od miasta, w Poznaniu psychiatra zarabia 150 zł za wizytę (w gabinecie) i terminy są na za 3-4 tygodnie....
Wizyta trwa ok 40 min, powiedzmy, że ogarnie 4 pacjentów dziennie (myślę, że na luzie to jest w stanie zrobić) x 20 dni w miesiącu = 12000zł, opłaci z tego sobie ZUSY/podatki i heja...
a jeszcze jak pracuje w przychodni/szpitalu, np. 1 w tygodniu, która mu ogarnia te zusy, to ma to na rękę...
dodam, że część może przepuszczać bez kasy fiskalnej... co sie zapewne dzieje...
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
22 maja 2018 13:17
Niewiele młodych jest w stanie realnie zarobić na "jutubach" czy blogach. Wybijają się w gruncie rzeczy bardzo nieliczni, ale jeśli się już wybiją to.. skutecznie. Podobnie niektórzy trenerzy personalni np. na Instagramie. Jeśli się ma treść, na którą jest popyt i oglądalność (a obecnie mega modne jest "streamowanie" gier, życia, jakiś głupotek lub bycie fit) + umie się tą treścią dobrze obrócić żeby był przyrost "publiki" to.. w sumie chapeau bas 😉 Są też nisze, które powoli - dzięki sieci - sie wypełniają. W terrarystyce (głównie ptaszniki) np. fajnym przykładem jest kanał The Dark Den. Ogólnie - szczęście + umiejętności zarządzania treścią i ruchem 🙂

Fajnym przykładem - według mnie - jest M. Szafrański i w gruncie rzeczy w swojej ostatniej książce daje właśnie takie case study (zaczynam dopiero czytać, więc jeszcze za dużo nie powiem). Swego czasu zrobił też całkiem ciekawe opracowanie wyników ankiet swoich czytelników: https://jakoszczedzacpieniadze.pl/wyniki-ankiety-czytelniczej-2018.
Tak czy siak, dał mi do myślenia w jednym - na żadnym etapie edukacji NIKT nie zwrócił mi realnie uwagi na to, jak zarządzać swoimi pieniędzmi (nawet podstawowo w sumie, bo nie oczekuję recepty na gotowca). Mam 25 lat i pracując w branży IT (programista) nie mam na co narzekać - ale broń boże nie jest łatwo... A wręcz jestem przerażona tempem rozwoju branży (mamy w PL dobrą jakość w porównaniu do kosztów - więc i sporo zagranicznych firm szuka pracowników tutaj.. a że można pracować "z domu" to no..) i popytem na "młodych programistów" (rekruterzy są serio upierdliwi). Z mojego otoczenia najlepiej się mają młodzi ludzie związani albo z własnym biznesem, albo w IT - a bardzo często wybijają się solidnie Ci, którzy w IT mają własny biznes.

Co do aut na leasing - chyba lepiej mieć auto w leasingu niż na kredyt 😉 Płacisz tak czy siak co miesiąc, ale masz możliwość po określonym czasie albo wykupu tego auta, albo zmiany na kolejne nowiutkie. Auto z leasingiem można też normalnie sprzedać dalej (nie wiem dokładnie jak to wyglada prawnie, ale normalnie sprzedajesz auto wraz z umową leasingową i zobowiązaniem opłat == nie jest się do niego przywiązanym). Auto na kredyt jest już "twoje-twoje" - nie zmienisz go za 2-3 lata (a auto leasingowe możesz jeśli chcesz). IMO albo kupować auta na które ma się realnie gotówkę, albo starać się o leasing (zwłaszcza jak się ma własną działalność). Ale może ktoś jest lepiej obeznany z zasadami leasingów?

Z mieszkaniami np. część osób mających już jakiś odłożony grosz + stabilnie i dobrze zarabiających "kupuje" na kredyt i.. wynajmuje dalej. Rata kredytu się "zwraca", a często nawet z + (jeśli tak to albo się odkłada na kolejne mieszkanie na podobnej zasadzie - "pomnażasz" wtedy ew. + co miesiąc, po x czasu generuje Ci się bierny przychód w sumie). Tylko to domena osób ~30-45lat obecnie, ew. młodzieży z "bogatych" domów (gdzie rodzice kupili lub pomogli nabyć 1. mieszkanie - wtedy młody już sobie powoli rzeźbi na kolejne). Oczywiście są wyjątki. Dlatego też np. we Wrocławiu ceny najmu mieszkań bywają bardzo wysokie. Kawalerki ~22m2 to koszt ~1200zł miesięcznie, koło ~35m2 <1500zł miesięcznie (dużo zależy jeszcze od lokalizacji i standardu). Sporo nowych mieszkań jest w zakresie 2200-3200zł miesięcznie (z opłatami) - często taniej wychodzi rata kredytu hipotecznego jeśli ktoś ma takową możliwość (tj. wkład własny ogarnięty i normalne zarobki). Masa ludzi brała kredyty na domy, gdzie na dwie osoby pracujące (np. małżeństwo) przypada ~6-8tyś zarobku (odliczyć ratę kredytu, rachunki, ew. auta, dzieci ect.) - podliczałam kiedyś z ciekawości, ale fakt - nie wznawiałam tych obliczeń. Ogólnie mamy bardzo duży rozstrzał tzw. klasy średniej (zwłaszcza tej co "gra pozorami" w sąsiedztwie).
Domy/mieszkania na kredyt czy auta kredyt/leasing nie są oznaczone - nie każdy fajny dom jest za realną $$$ 😉
IMO obecnie spora ilość aut to leasingi, co tylko świadczy o tym, że coś się rusza do przodu jeśli chodzi o zarobki/zatrudnienie, ale w wąskich branżach (głównie sektor prywatny).
I np. jeśli chodzi o rozwój IT to cześć uczelni to widzi, bo otwiera kierunki hybrydowe, nastawione na IT (e-bussines, e-marketing, bioinformatyka, idzie się też w matematykę/statystykę, bo mamy spory rozwój machine learningu czy AI, ogólnie data science - również w Polsce zaczyna być na to "ssanie" rynku, ale tylko dzięki "globalizacji" tej branży).
Trzeba wziąć też uwagę, że bardzo dużo osób żyje ponad stan. Jeśli standard życia się podnosi to kupujemy lepsze domy, samochody ale jeśli się obniży to ich nie sprzedajemy tylko udajemy, że jest jak było wcześniej i zaciągamy długi.
Znam kilka osób, które mają auta za kilkaset tysięcy, domy za kilka milionów. Już dawno ich nie nie stać i gdyby to sprzedali i wymienili na tańsze to byliby w stanie spłacić swoje długi ale tego nie robią bo co ludzie powiedzą. I zaciągają dlugi wszędzie gdzie się da byle być nadal na tym samym poziomie.

Jeśli chodzi o młodych ludzi to głównie są wspierani przez rodziców. Widzę po sobie ile kosztuje utrzymanie na studiach, do tego koń, jakieś normalne życie. Nie byłabym w stanie zarobić tyle pracując w sklepie na etacie. Podziwiam ludzi, którzy ogarniają to wszystko sami.
Oczywiście staram się utrzymać sama i jak mam wolne (wakacje, przerwa od studiów) to pracuję i zarabiam całkiem nieźle jak na swój wiek. Byłabym w stanie wynając kawalerkę, utrzymać konia i mieć trochę pieniędzy na własne zachcianki. Teraz akurat mam możliwość pracy zdalnej bo wróciłam na studia i poświęcam jej niedużo czasu. Jestem w stanie zarobić na konia, swoje zachcianki, dojazdy, jedzenie. Zarabiam zdalnie (może 1/3 etatu temu poświęcam ale mam kasę głównie z prowizji) tyle ile niektórzy normalnie na etacie i nie mam pojęcia jak można za to opłacić jeszcze mieszkanie, podstawowe jedzenie....  🙄
Otacza mnie sporo młodych osób, które mają do własnej dyspozyji od rodziców pensję kierownicza, niektórzy nawet dyrektorską.  Myślę, że nie byliby w stanie sami tyle wyciągnąć. Chociaż oczywiście są wyjątki. Część moich znajomych jest w trakcie kończenie studiów i dobrze widać, jak radzą sobie osoby z taką gotówką. Z moich obserwacji wynika, że połowa złapała bakcyla od rodziców, robią swoje interesy, pomagają rodzicom, szukają swojej drogi i są w stanie naprawdę duże pieniądze zarobić. Myślę, że takie osoby mają duuużo prościej. Mają kasę na start, mają wzorzec. Druga połowa to dla mnie kompletne kaleki zyciowe siedzące na kasie rodziców,  nie wyobrażam sobie co zrobią jak kiedyś będą musieli przejąć interes...  😵
Niektórzy moi znajomi poszli również na przyszłościowe studia i tutaj potwierdzę to co napisała Viridila o branży IT, bo jak to wszystko przeanalizowałam to osoby bez dobrego startu właśnie w tej branży świeżo po studiach lub nawet w trakcie są w stanie bardzo dobrze zarabiać, nawet lepiej od swoich rodziców.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
22 maja 2018 15:53
Z dziećmi z "bogatych" domów jest tak, że albo pociągną "łeb do interesów" dalej, albo nie. Kiedyś słyszałam (lata temu), że obecnie jest duża iż "moje pokolenie" przepierniczy to co nasi rodzice wypracowali. Cóż, w kilku przypadkach tak jest (np. mam dwóch znajomych co jeszcze w liceum mieli tak poważne problemy z %, że są po odwykach... i rodziny mega normalne, fajny standard ect., gdyby chcieli to mogli by sporo osiągnąć, ale w obu przypadkach padła ta sama odpowiedź "Po co, skoro u rodziców jest fajnie i nic nie trzeba robić?"😉, ale w wielu - "dzieciaki" (osoby 20+lat) zaczynają przebijać swoich rodziców w obrotności (chcąc nie chcąc, zaznajomienie się z działaniem Internetu i social media bardzo pomaga -> a w tym mamy większą łatwość niż nasi rodzice, a to się teraz ceni).

Można też się przyjrzeć start up'om prowadzonym przez młodych ludzi - np. Footsteps. Wg. niektórych danych ~25% CEO w Start Up'ach to osoby poniżej 30. roku życia (np. https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/raport-polskie-startupy-2017/k81w0r0) - inna sprawa, czy taki start up się wybroni i przetrwa na rynku (który jest solidnie konkurencyjny, ale i daje sporo możliwości) 😉 Są start up'y, które po pewnym czasie wchodzą na giełdę z akcjami (np. Brand24). Można się powoli pokusić o stwierdzenie, że będzie to swego rodzaju klasa "nowobogackich" - tj. jeśli chodzi o założycieli tych, ale też specjalistów (o dobrego pracownika się tutaj dba, a branża dyktuje mocno pewne warunki, m.in. poziom zarobków w poszczególnych technologiach). To tak jako przeciwwaga do pracy w typowym korpo (pracuję w start up'ie, więc jest mi to bliższe środowisko; przerobiłam staż na studiach w korpo). A dobrych Start Up'ów w Polsce mamy sporo: https://www.quora.com/Startups/What-are-the-hottest-startups-in-Poland.
Ludzie z branży też "pilnują" pewnych rzeczy, bo np. wiele razy widziałam jak na jakiejś grupie na Fb rekruter wstawiał ogłoszenie "Szukamy developera" i np. zabrakło widełek zarobkowych. Z miejsca było, że bez widełek to sobie mogą "szukać" (i to najlepiej uwzględniając UoP i B2B, jeśli firma ma obie opcje zatrudnienia). I mnie się np. początkowo coś takiego trochę nie mieściło w głowie (tj. odbierałam to nieco jako buractwo czy taką "chamską" pewność siebie ze strony środowiska). Teraz za to nie wyobrażam sobie poważnie podejść do ogłoszenia, w którym m.in. brakuje takich widełek (jak również konkretnych wymagań i "fajnie jeśli", żeby móc realnie odnieść to do swoich umiejętności i doświadczenia). I to nie dlatego, że mi się "we łbie" poprzewracało - uważam po prostu, że to jest fair.

Z drugiej strony widzę jak to wygląda u mojej mamy w pracy (pielęgniarka w szpitalu) i... aż mi przykro jak słyszę, że np. to czy ktoś dostanie premię zależy od tego czy nie podpadł oddziałowej kupieniem nowej torebki/nową fryzurą/butami. Nosz... 😵 I to jest chyba trochę kwestia myślenia pokoleń i stosunku do pracy (i relacji w pracy). Nie chcę ruszać kwestii polityczno budżetowych na opiekę zdrowotną - temat rzeka, wiem 😉
Viridila, ja mam auto w leasingu i jak się ma firmę to kredytu się w ogóle nie opłaca brać. 3-5 lat i auto jest Twoje, sprzedajesz, bierzesz kolejne w leasing i co miesiąc masz jakieś koszta = płacisz mniejszy podatek. A auta bardzo często sa w leasingu, widać na ulicach ile jest nowych samochodów, większość to leasingi. Widać tej po rejestracjach 🙂
Wiecie co... nie ogarniam płac w Polsce i tego jak niskie są wobec oczekiwań 🤔
Byłam dziś na rozmowie o pracę. Praca zmianowa OD godziny 4😲0 rano. Wymagana nienaganna aparycja, dresscode, znajomość angielskiego na C1 i drugi język MILE WIDZIANY (a raczej wymagany, bo rozmowę miałam po angielsku i po włosku). Praca z bardzo dużą odpowiedzialnością, w stresującym miejscu, wymagająca wiecznego spięcia i zachowania wszelkich norm bezpieczeństwa. Praca w miejscu z mega kiepskim dojazdem, z miesięcznym parkingiem za 120zł. Praca w weekendy, święta, od wczesnego ranka do późnego wieczora. Praca wymagająca dokładnego przeszkolenia.
Warszawa.
Umowa zlecenie i NAJNIŻSZA KRAJOWA 13,7 zł brutto za godzinę. Po dwóch miesiącach możliwe przejście na umowę o pracę za 2500 brutto.
Nie ogarniam, no po prostu nie ogarniam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się